Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Forty- Five.

Celeste

Minęły dwa tygodnie od zdarzenia na kajakach. Nadal chodziłam na zajęcia, ale starałam się unikać jak najbardziej wypraw na wodę i przyglądałam się póki co wszystkiemu z brzegu. Od tamtego czasu nie rozmawiałam również z Willem.

Była sobota, więc zaprosiłam do siebie Chloe. Miałyśmy razem przyszykować się na bal, który organizują przedsiębiorcy w mieście. Mimo niechęci, zostałam zmuszona przez Spencera na wyjście. Chloe również została zmuszona przez ojca, więc zawarłyśmy swego rodzaju sojusz. Po bankiecie miałyśmy nocować u mnie i zrobić sobie "babski wieczór".

- Wyglądasz nieziemsko Chloe!- zachwycałam się nią, kiedy wyszła z łazienki w swojej czerwonej długiej sukience z tiulu. Nakręciła włosy i spięła je tuż nad karkiem w koczka. Zrobiłam jej makijaż, zwracając szczególną uwagę na usta, które idealnie komponowały się czerwienią z suknią.

- Naprawdę?- nie była do końca pewna- Myślisz, że te buty będą dobrze wyglądały?- zapytała, kiedy przymierzała szpilki, które jej pożyczyłam.

- Jestem tego absolutnie pewna- zapewniłam szczerze.

Zostawiłam ją na chwilkę samą, a sama poszłam do toalety zrobić coś z roztrzepanymi włosami i makijażem. Postawiłam na delikatny look. Włosy zakręciłam w tak zwane łezki, podkreśliłam oczy srebrną kredką i czarnym tuszem, nałożyłam delikatnego pudru, żeby wygładzić skórę i pociągnęłam usta błyszczykiem.

Wróciłam do szafy po sukienkę.

Przyznam szczerze, że gdyby ktoś mi powiedział, że dam się namówić Chloe na tą sukienkę, nie uwierzyłabym. Była piękna i absolutnie zwracała na siebie uwagę. Prosta, a zarazem bajecznie śliczna z odkrytymi plecami. Sukienka była ciemnoniebieska. Dość długa, bo za kolano. Miała gorset, który kończył się tuż pod biustem, skąd zaczynał się lejący materiał połyskujący w słońcu. Do tego ubrałam srebrne pantofle i naszyjnik z kolią.

Wyszłam zaprezentować się przyjaciółce.

- Jeśli ja wyglądam pięknie, to do cholery dziewczyno, ty chyba jesteś nie z tej planety!- parsknęła.

- Gotowa na podbój?- skrzywiła się idąc na dziesięciocentymetrowych szpilkach.

Złapałam ją pod ramię i razem ruszyłyśmy na dół, gdzie czekał na nas Spencer.

- Wyglądacie nieziemsko- powiedział, kiedy tylko nas zobaczył- Gotowe, piękne panie?- podał każdej z nas ramię.

Potaknęłyśmy. On również wyglądał świetnie w ciemnym garniturze i ułożonych włosach. Wyszłyśmy z domu z moim wujkiem i wsiadłyśmy do jego auta.

- A właściwie, gdzie odbywa się ten bal?- zapytałam.

- U Lawrenców. To oni, jako przedstawiciele, organizują co roku bal u siebie w posiadłości. Zapnijcie pasy, dziewczęta- powiedział i ruszył z podjazdu- To będzie decydujący wieczór dla nas. W tym roku wypada rocznica miasta, więc to będzie wyjątkowy wieczór.

Spojrzałam pytająco na Chlo.

- Lawrenców?

- Mają syna w naszym wieku. Christiana. Poza tym są w porządku. Zaraz się przekonasz, że bale tutaj są wyjątkowe- puściła mi oczko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016