Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Forty- Eight.


Celeste

"Ja nie jestem jak Will! Nie potrzebuję uwagi, żeby się dowartościować."

"(...)zawsze musisz zwrócić na siebie uwagę, Will"

"(...)przedstawiam ci największego dupka i łamacza serc w USA, Williama Holta"

"(...)William wracaj do swojej świty"

Wcześniejsze słowa Chloe w porę odbiły się w mojej głowie. W porę zdążyłam uniknąć najgorszego. Stchórzyłam i wybiegłam, zostawiając chłopaka zdezorientowanego i samego.

Zbiegłam na dół szukając Spencera, ale nigdzie nie mogłam go odnaleźć. Praktycznie nikt nie tańczył, ale parkiet i tak był zatłoczony. Próbowałam wychwycić znajomą twarz.

Nie teraz...- błagałam.

Po nieudanej próbie, postanowiłam skorzystać z toalety. Po wcześniejszej wskazówce, jak tam dojść, znalazłam toaletę, która wyglądała równie...elegancko jak i wszystko inne tutaj. Nawet klapa od toalety czy kran był koloru złotego. Wyglądało to pięknie i bogato.

Weszłam do środka z myślą, że skoro światło jest zgaszone, to nikogo nie ma w środku. Moją pewność rozwiał czyjś kaszel. Wzdrygnęłam się. Obróciłam na każdą stronę. Przecież przed chwilką miałam w planach spuszczenie majtek na dół i oddanie potrzeby, a okazało się, że ktoś tu może być. Sądząc po dźwiękach, na pewno jest.

Sprawdziłam obok, gdzie stała wanna, odgrodzona jedynie ścianą. Myślałam, że padnę na zawał. Na ziemi, oparty o wannę siedział Christian. Trzymał coś w ręku i wdychał ze świstem. Wciągał.

- Co ty...- zaczęłam, ale mi przerwał.

- Oszalałaś?! Wypad stąd!- warknął rozdrażniony.

Ja...Byłam w szoku. Christian otarł nos i wstał chwiejnie. Ja nie zdążyłam nawet posmakować lampki szampana, a on ledwie trzyma się na nogach.

- Nic nie widziałaś!- warknął i złapał mnie za ramię.

Wyszarpnęłam się z jego uścisku i uciekłam. Biegł za mną.

- Zaczekaj- syknął.

Stanęłam i obróciłam się z kpiną.

- Nie mów nic nikomu! Nic nie widziałaś!

- Oszalałeś?! Człowieku, ty ćpałeś w toalecie, na bankiecie swoich rodziców, gdzie prawdopodobnie jest całe miasto. Każdy mógł cię zobaczyć! Ja cię zobaczyłam!- warknęłam, kręcąc z niedowierzania głową.

Przypominały mi się jego oczu, tuż po tym, jak mało nie zginęłam z jego rąk.

"Kierowca srebrnego auta, siedział przerażony. Miał rozszerzone średnice. Był rozdrażniony. Niecierpliwy. Wierzgał zdenerwowany"

Efekty uboczne. Głód. Nałóg.

Próbowałam odejść, ale złapał mnie za rękę.

- Zaczekaj! Celeste...Proszę- dodał z naciskiem.

Zatrzymałam się ponownie, ale nie odwracałam w jego stronę. Czekałam na to, co powie.

- Błagam, nie mów nic rodzicom- nalegał- nikomu, ale oni szczególnie nie mogą się dowiedzieć- dodał.

- Jesteś hipokrytą! Boisz się, że idealny synalek zawiedzie zaufanie rodziców? Boisz się, jak zareagują, gdy perfekcyjny Christian, okaże się...ćpunem?!

- Proszę cię...ja...muszę to robić...nic nie rozumiesz...

- Nic nie musisz! To jest chore! Co ty w ogóle bierzesz?- podeszłam do niego i wyjęłam mu z ręki woreczek z białym proszkiem.- Co to jest?

- Mefedron- szepnął.

- Nie wierzę...Jesteś nienormalny...

- Wiem, ale ...zresztą i tak nie zrozumiesz- odchodził.

Był przed drzwiami toalety.

- Zaczekaj- mruknęłam.

Zmagałam się ze sobą. Wiem, że to, co teraz powiem, będzie złe i niewłaściwe, ale...nie wiem czemu, ale czułam, że za tym kryje się coś więcej.

- Nikomu nic nie powiem, pod jednym warunkiem.

Spojrzał na mnie z nadzieją.

- Masz przestać...

- Nie mogę...

- Musisz!

Zacisnął szczękę. Wyglądał na zdecydowanego, ale pękł szybciej niż mi się wydawało. Albo udawał.

- Dobra, zadowolona?

- Mam nadzieję, że będę- powiedziałam i odeszłam nadal trzymając jego woreczek z prochami.

Musiałam się tego pozbyć. Jak najszybciej. Ale nie tutaj.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016