Fifty- Six.
Celeste
Błądziłyśmy po sklepach. W pewnym momencie, spragnionym, zachciało się czegoś napić. Zatrzymałyśmy się w małym barze, gdzie zamówiłyśmy ziemne soki.
- Uspokoiłaś się?- zapytałam.
Westchnęła, jakby bała się, że przez przypadek i mi się oberwie. W końcu uśmiechnęła się jak zawsze. Czyli, promiennie i bardzo ładnie.
- Myślę, że ta piękna bluzeczka zrekompensuje mi cały zły humor- puściła mi perskie oczko.
- Skoro tak, to mo.....
Chciałam zaproponować wspólne wyjście do klubu, kiedy na pustym krześle przy naszym stoliku, swoje cztery litery posadził Christian.
- No to byłoby tyle, jeśli chodzi o dobry humor...- mruknęłam.
- Hej, dziewczyny- przywitał się.
- Chris, co cię do nas sprowadza?- zaczęła Chloe.
- Przechodziłem tędy i zauważyłem dwie piękne dziewczyny. Okazało się, że to wy, a tak się składa, że wieczorem robię małą imprezę. Wpadniecie?
Spojrzałyśmy po sobie. Od razu wiedziałam, że myślimy o tym samym, a mianowicie naszej ostatniej "wspólnej" imprezie. Chciałam już coś powiedzieć, kiedy Chloe zrobiła to szybciej.
- Wiesz co? Możesz liczyć na naszą obecność. Wpadniemy. O której zaczynasz?
- O 20 mają wszyscy być- rzekł i uśmiechnął się do niej promiennie i spojrzał na mnie- Przemyślałaś moją propozycję?
- Tak, ale znasz już odpowiedź. Nie ma o czym gadać.
- Cały czas czekam- szepnął mi do ucha wstając- Do zobaczenia później, dziewczęta.
Odszedł. Chloe kiedy oddalił się na bezpieczną odległość, nachyliła się do mnie i zaczęła dociekać.
- O czym on mówił?
- O niczym...- próbowałam się wykręcić- Naprawdę!
Brunetka zrobiła nadąsaną minę. Udawała obrażoną.Postanowiłam nie wszczynać kłótni i powiedzieć jej prawdę.
- Chlo, ten chłopak po prostu uroił sobie, że jego rodzice chcieliby mnie za jego dziewczynę. Podobno spełniam ich wymagania. Z nieznanego mi powodu, chce udawać związek przed nimi. Porażka...- zrobiła wielkie oczy- Oczywiście się nie zgodziłam.
- Celeste, wiesz, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką, ponadto jedyną i traktuje cię jak najlepszą i wymarzoną siostrę, ale nie wydaje mi się, żeby to był odpowiedni chłopak dla ciebie- posmutniała- Skoro wrócił do nałogu, to tym bardziej.
- Kochanie- uśmiechnęłam się- nie ma obaw. Postanowiłam i nie mam zamiaru udawać laski jakiegoś narkomana.
- Mam nadzieje, Cel- mruknęła.
- Stawiam lody! Co ty na to?- próbowałam zmienić nastrój. Teraz było to możliwe, gdy byłyśmy same. Należało nam się. Obie miałyśmy spięcia, obie byłyśmy lekko zdegustowane i obie potrzebowałyśmy siebie. I oczywiście kalorii.
- Wiesz, że nie pogardzę, ale musimy się spieszyć i wrócić do szóstej, bo dziewczyny potrzebują czasu na wyszykowanie się na imprezę szepnęła jak byśmy były w tajnym kręgu, gdzie nic nie może wyjść na światło dzienne.
Zarechotałam. Po chwili Chloe dołączyła do mnie.
Nie sądziłam, że posiadanie PRAWDZIWEJ przyjaciółki, może być takie piękne i fascynujące. Kocham to uczucie, kiedy mogę pójść do drugiej osoby, szczerze z nią porozmawiać, wygadać się, poradzić, skrytykować czy powierzyć tajemnicę. Taką właśnie osobą jest moja mała Chloe. Moja kochana cierpiąca towarzyszka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro