Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Eighty- Eight.

Celeste

"Nie mów mi już o śmier­ci, bo śmierć blis­kiej oso­by może za­bić na­wet i nas samych...."

Te słowa jak mantra wdzierały się do mojego umysłu, wywołując istne szaleństwo. Przyśniła mi się śmierć. Moja własna.

Byłam w jakimś pomieszczeniu. Boleśnie jasnym. Dookoła chodzili ludzie, szeptali między sobą, podawali dziwne przedmioty, które na moje oko wygladały jak skalpel czy obcęgi. W pewnym momencie podniosłam się...

...I myślałam, że zaliczę zgon na miejscu.

Moja klatka piersiowa pokryta była krwią i głębokimi nacięciami. Nie zdawałam sobie sprawy, że miałam rozciętą przednią część ciała w kształcie litery Y.

Wrzasnęłam, kiedy uświadomiłam sobie, że widzę swoje wnętrzności. Jelita, wątrobę, serce...

- Haroldzie, zwłoki numer 558 przechodzą w stan bierlacji. To pomyłka! Dziewczyna żyje!- rzekł najspokojniej w świecie mężczyzna w fartuchu i nożycami w dłoni.

Drugi mężczyzna podchodził do mnie

- W takim razie, niepotrzebne, żeby wprowadzać nowe dane. Musi być jak jest. Oficjalnie dziewczyna jest trupem- stanął nade mną. Siwowłosy zazgrzytał obcążkami. Złapał mnie za ramię i zaczął nacinać skórę na barku.

Nie bolało, ale krzyczałam jak diabli. Oni obdzierali mnie ze skóry, a ja nic nie czułam...

Byłam trupem.

To było takie realistyczne, że myślałam, iż już po mnie. Czuję się jak w pieprzonym horrorze.

Otworzyłam ciężkie powieki. Jasność oślepiła mnie w mgnieniu oka. Czułam jak przez moje cialo przechodzi stado mrówek.

- Jak się czujesz?- zapytał mnie Will, który siedział na krzesełku obok...łózka?

Rozejrzałam się.

Leżałam na łóżku we wściekle białej pościeli i podpięta do pikających kabelków.

Serce przyśpieszyło galopem. Pomieszczenie wyglądało jak to ze snu. Zadrżałam w panice.

- Hej, już dobrze- pogłaskał mnie po ręku brunet- Zemdlałaś- wytłumaczył- Podłączyli ci kroplówkę.

Przypomniałam sobie jak to się stało.
Słowa zaczęły do mnie docierać na nowo.

- Gdzie jest Spencer?- zerwałam się z łóżka, odrywają od siebie kabelki- Muszę do niego pójść...

- Stój- zatrzymała mnie pielęgniarka- To za szybko. Musisz poleżeć. Osłabłaś na tle nerwowym. To niebezpieczne w twoim wieku!

- Nie chcę leżeć! Chcę zobaczyć wujka! I mamę- opadłam bezsilnie na zimną posadzkę. Załkałam.

Will nic nie powiedział, a jedynie podniósł mnie, łapiąc pod kolanami i posadził na łóżku.

- Mama...nie ma jej- powtarzałam- Nie...

- Spokojnie- szepnął brat Chloe.

- Jak, Will? Jak mam być spokojna? Jak?!- ryknęłam dławiąc się łzami- Straciłam ojca, teraz matkę. A mój wujek, moja najbliższa rodzina moze umrzeć! Do cholery nie będę spokojna! Dajcie wy mi wszyscy święty spokój! Zostaw mnie!- wyrwałam się ponownie.

Pielęgniarka spojrzała na chłopaka. Ten ledwie widocznie pokiwał głową. Poczułam lekkie ukłucie i zimno rozchodzące się w okolicy barku.

- Co jest?- zapytałam sennie.

- Nie denerwuj się, Cel. To dla twojego dobra. Musisz przestać panikować, bo nie pomożesz sobie i wujkowi. Krzywdzisz się!

Chciałam zaprotestować i walczyć, ale moje powieki opadły. Usłyszałam jak Will coś szepnął i zmierzał w kierunku drzwi.

---

Wstałam i odpięłam nowe kable. Musiałam zobaczyć Spencera. Musiałam wiedzieć, co z nim jest.

Uchyliłam drzwi. Nikogo nie było na zewnątrz. Spojrzałam na wielki zegar na korytarzu. 22.01. O w cholerę, spałam cztery godziny.

Nie oglądając się za siebie pognałam do pokoju, w którym znajdował się Spencer. Wcześniej lekarz zabronił nam się z nim do rana widzieć, ale ja musiałam wyjaśnić z nim tą całą...tragedię.

Uchyliłam rozsuwane drzwi. Spał w najlepsze, więc czekałam. Byłam w stanie czekać do rana

Wyglądał dużo gorzej niż bym się spodziewała.

Do połowy odkryty miał tors, cały obandażowany. Prawą rękę na całej długości pokrywał gips. Do klatki przyczepiono mu o wiele więcej kabli niż mi. Pikały jeden za drugim. W dodatku ciężko oddychał, ale sam fakt, że to robił, napawał mnie optymizmem.

Usiadłam na krześle obok. Oparłam głowę o jego nogi i się rozpłakałam.

Moje łzy moczyły pościel, ale nic nie miało w tym momencie dla mnie znaczenia.

Zastanawiałam się tylko dlaczego mama znalazła się w Trenton i to w dodatku z aucie Spencera. Zastanawiał mnie fakt, dlaczego nic nie wiedziałam o jej powrocie. Byłam w stanie myśleć, że, zwyczajnie chciała, żebym o tym nie wiedziała.

Nie chciała mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016