Początek Przygody:Adopcja
Obudziły mnie wrzaski dzieciaków. Usiadłem leniwie na łóżku, przeciągnąłem się, po czym wstałem. Podreptałem do szafy i wyjąłem z niej moje ubrania. Kierując się do łazienki, myślałem nad tym, czy dziś zdarzy się coś wyjątkowego. Wszedłem do łazienki i zacząłem się ubierać. Nuciłem cicho pod nosem.
Po skończeniu porannej rutyny, wyszedłem z łazienki i pokierowałem się do pokoju głównego. Z pokoju ruszyłem do jadalni na śniadanie. Gdy wszedłem do pomieszczenia zauważyłem, że wszyscy już siedzą. Usiadłem na swoje miejsce i zrobiłem dwie kanapki.
{Skip time}
Siedziałem w kącie z książkami. Nie jestem jak inne dzieci. Nie chce się bawić, wolę się uczyć. Aktualnie czytam o krajach i ich położeniu oraz ukształtowaniu terenu. Ciekawe, nie powiem.
Moją ciszę i spokój przerwała banda rozpieszczonych dzieciaków. Zaczęli mnie zaczepiać i wzywać. Milczałem, ignorowałem ich. Mój wzrok ciągle patrzał na książkę. Moja twarz stała się obojętna, wszystkie emocje wyparowały.
Nie chce znów przeżywać kary za pobicie. Tak, kiedyś się z nimi pobiłem i to JA oberwałem, nie oni. Większość pań uważa ich za aniołki, których nie wolno krzywdzić. "Przecież oni są grzeczni!", nie raz tak mówią. Aż się dziwię, że nikt ich nie wziął, przecież to ANIOŁKI.
Kiedy w końcu dali se spokój,( bo wiedzieli, że nic nie wskórają) odeszli. Wstałem z podłogi.
Nagle do domu wszedł mężczyzna, był ubrany w czarny garnitur z czerwonym krawatem. Jedyne co mnie zdziwiło to to, że miał granatową twarz z gwiazdami. To kraj?
Widziałem, że rozmawiają o czymś. Na twarzy mężczyzny widać było obojętność, natomiast opiekunki były przerażone. Nie rozumiem. Podszedłem bliżej.
-On jest niebezpieczny! -powiedziała jedna z opiekunek.
-Muszę go wziąć do siebie, to już czas- powiedział chłodno mężczyzna
-No dobrze, obietnica niech zostanie wypełniona - powiedziała dyrektorka tego zakładu. Jaka obietnica? Czyja?
Nagle wszyscy spojrzeli na mnie. Ups...
-Eagle...podsłuchiwałeś? -spytała pani, która mnie nienawidzi, Anna.
-N-nie, proszę pani -powiedziałem z grzecznością i spokojem na jaki było mnie stać.
-Od dziś masz nowy dom -powiedziała dyrektora
-D-dom?
-Tak -Potwierdziły opiekunki
-Ten mężczyzna Cię zabiera -powiedziała Pani Anna, ukrywając raDOŚĆ.
Mężczyzna podpisał papiery, po czym wyszliśmy. Na parkingu stała wielka, granatowa limuzyna z czarnymi oknami.
-Wsiadaj - powiedział mężczyzna, tym razem łagodniej. Wykonałem polecenie. Zapiąłem się. Ruszyliśmy.
{Skip time}
Miło spędziłem czas w nowym domu. Dostałem własny pokój! Ułożyłem się na łóżku, wygodne. Zamknąłem oczy. Obią mnie sen.
{Skip time agien}
Obudziłem się, rozejrzałem się nieprzytomnie po pokoju. Spojrzałem na zegar, wskazywał siódmą. Wstałem i podszedłem do szafy. Ubrałem się po czym wyszedłem z pokoju. Skierowałem się po schodach na dół. Ruszyłem do kuchni, by coś zjeść. Jednak w kuchni nie zastałem Pana UE, tylko kogoś innego. Na 100% był to kraj. Miał trzy pionowe pasy-granatowy, żółty i czerwony. Na ustach miał chustę, ciekawe czemu.
-O witaj! Widzę, że już się obudziłeś -spojrzał na mnie, miał czerwono-granatowe oczy -śniadanie gotowe -rzekł przyjaźnie.
-A...zje pan ze mną?-spytałem cicho
-Skoro chcesz
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść posiłek, którym okazały się być naleśniki. Były naprawdę smaczne!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro