Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIII

-Kamiński-

Obudziłem się sam i bólem głowy. Niby wszystko było okej, wczoraj świetnie się bawiłem z Michałem, ale czułem się źle i dopiero dotarło do mnie, że żyłem w kłamstwie. Wykręciłem numer do mamy. Po kilku sygnałach odebrała.

- No, co tam kochanie? - powiedziała wesoło, a mi zachciało się płakać. Ona jest szczęśliwa za granicą beze mnie. Skuliłem się kładąc telefon przed sobą.

- Okazało się, że moja dziewczyna bierze ślub i, że mnie okłamywała - wyrzuciłem z siebie. Kobieta tylko głośno westchnęła. Jest rozczarowana. Mogę to już przyznać, choć nie zdążyła tego skomentować.

- Nie sądziłeś, że problem jest w Tobie? - coś we mnie pękło. Czułem się tak, jak powinienem. Tak to jest, kiedy jesteś nieplanowanym dzieckiem. Rozłączyłem się, zostawiłem telefon i sięgnąłem do szafki. Były tam różne rzeczy, ale interesowała mnie tylko ta metalowa. Zrobiłem kilka nacięć na rękach. Zawiodłem wszystkich. Zawszę będę sam. Zasłoniłem nadgarstki bluzą i poszedłem do salonu, gdzie siedział widocznie zmartwiony Michał. Po jednym spojrzeniu umiał poznać, że coś jest nie tak. Stałem bez ruchu.

- Michał, czy ja jestem problemem? - stałem jak wryty. Nie mogłem się ruszyć, a te słowa to jedyne, co przeszło mi przez gardło. Wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem. Podszedł do mnie i rozłożył ramiona. Lekko go przytuliłem i żałowałem, że nie opatrzyłem tych cholernych rąk. Krew przeciekła przez rękaw bluzy.

- Nie jesteś problemem - spiął się lekko, bo coś kapnęło mu na rękę, ale kontynuował. - Jesteś jedyną osobą, z którą chce rozmawiać i spędzać czas - pogłaskał mnie po włosach i zauważył krew na swoim rękawie. - Kuba kochanie.. - zaczął miękko, ale widząc, że chowam ręce za siebie nie musiał nawet pytać. - Usiądź mały - wskazał mi krzesło, na którym usiadłem. Czułem się winny. Opatrzył moje nadgarstki i ucałował moje dłonie. - Oddasz mi to, czym sobie to zrobiłeś dobrze? - lekko kiwnąłem głową. - Powiedz mi, co się stało - otworzyłem buzię, ale nic się z niej nie wydobyło, nawet najmniejszy dźwięk i w tedy pomyślałem, że mu to pokarzę.

-Skóraś-

Widząc go w takim stanie, moje serce łamało się na pół. Kochałem jego uśmiech, jego głos.. teraz milczał i był nieobecny. Oddał mi żyletkę i wskazał na telefon. Niemo zapytałem  się, czy mogę go odblokować, więc po prostu wpisał przy mnie swój kod. Zobaczyłem z kim rozmawiał. Jak można być takim podłym. Przeczytałem jeszcze wiadomość od jego matki.

- Kuba to nie ty stwarzasz problem. Jesteś za dobry na dziewczyny.. może.. - to wydało mi się głupie, ale przecież musiałem to powiedzieć. - Może.. powinieneś spróbować z facetem? - spojrzał się na mnie zdziwiony. - Wiesz.. to się chyba niczym nie różni.. tylko, że uprawia się inaczej seks, ale.. ten ktoś na pewno Cię pokocha i będzie dla Ciebie dobry, jak ja.. pomocny, jak ja i będzie Cię kochał, jak.. - ja dodałem w myślach. Przecież bym się tak nie przejmował, gdyby coś mnie w nim nie urzekło. Martwiłem się na każdym meczu, że moje, lecz nie moje maleństwo może ktoś skrzywdzić. To było chore, ale chciałem, żeby rozmawiał tylko ze mną i nie uśmiechał się do innych tak słodko, jak do mnie.

- Ty? - zapytał, a mnie zamurowało.

♥ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـﮩﮩﮩﮩـ٨ﮩﮩـ٨ﮩ♥

Specjalnie dla agata5015, wiem, że rozdział urywa się w najlepszym momencie, ale nie jestem w nastroju, żeby tego teraz kończyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro