Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII

-Kamiński-

Druga noc tutaj minęła już dobrze i zasnąłem sam. Boże dzisiaj znowu na trening. Wstałem pierwszy i poszedłem się ogarnąć. Dzień jak, co dzień. Chwila.. chyba o czymś zapomniałem. Popatrzyłem w dół i zobaczyłem erekcje spowodowaną moim cudownym snem, a było tak fajnie. Wróciłem do łazienki i zrobiłem sobie szybko dobrze. Ulżyło mi po tym, umyłem ręce i poszedłem robić śniadanie. Dzisiaj też będą kanapki i kawa, którą kupiliśmy. Mamy tu ekspres na szczęście. Zrobiłem Michałowi taką jak wczoraj, bo akurat wiem jaką pije kawę. To już coś nie? No, a sobie zrobiłem tą z mlekiem. Zjadłem śniadanie i tam się napiłem. Na razie wódeczki nie, bo Skóraś musiałby kupić, bo ja mam jeszcze 17. Dobra on to wstał?

- Kuuuuba! Nie widziałeś moich spodni!? - usłyszałem z góry. Przysunąłem się do schodów, żeby odkrzyknąć, ale dostałem w mordę wodą. - 1:0 SKURWYSYNIE! - zaśmiał się głośno i zniknął na korytarzu, a to chuj..

- TY KURWO TO BYŁA SPECJALNIE WYPRASOWANA BLUZKA - wszedłem na piętro i poszedłem się przebrać do pokoju. Jak tamten wyjdzie z łazienki to ja mu pokażę.. albo. Uśmiechnąłem się do siebie, bo to przecież świetny pomysł. Wszedłem do łazienki, kiedy był pod prysznicem, który mamy przeźroczysty, ale się na niego nie patrzyłem, a poza tym widziałem tylko jego plecy, bo tak stał. Wodę można ustawić tutaj nie wchodząc do kabiny. No podkręcimy na bardziej gorącą. Jak wyjdzie czerwony to nie moja wina.

- KAMIŃSKI TY CHOLERO! - usłyszałem i zobaczyłem jak Michał wychodzi cały czerwony z łazienki, w samym ręczniku. Uśmiałem się widząc go tak.

- 1:1 kotku - zaśmiałem się głośniej i cyknąłem mu fotkę. Ojoj, co za debil.

- 1:2 wchodziłeś mi do łazienki kici, kici - spłonąłem rumieńcem. Cholera jasna.

- Nie zauważyłeś tego 2:2 - pokazałem mu język. Chwila to przecież tragicznie źle. O fuck.

- Pokroję Cię zaraz 2:3 - wziął nóż z plastiku. Zacząłem się śmiać i podniosłem ręce do góry. Ojoj niech on mnie tym nie kroi. Chyba o czymś zapomnieliśmy. Trudno.

- Wygrałeś - wziąłem telefon i zażenowany swoim poczuciem humoru sprawdziłem godzinę. 7:50, a no tak mamy aż na 8.. chwila.. która jest? Popatrzyłem na Michała dopijającego kawę.

- Zaraz się spóźnimy.. - Michał machnął ręką i wskazał na drzwi. Wziąłem jego kluczyki, a on odłożył filiżankę do zmywarki i wyszedł zamykając drzwi na klucz. Przecież trener nas zjebie..

- Spokojnie nie spóźnimy się mamy aż 5 minut. To cała wieczność - zaczął powoli jechać. Staliśmy w korku, później na światłach, w korku przy rondzie i dopiero dojechaliśmy pod stadion. Ja patrzę, a jest 7:58... ja już wiem, jak on się nigdy nie spóźniał. - Jeszcze bym normalnie po batonika zajechał, ale no cóż - dodał zamykając samochód, wziąłem nasze torby z bagażnika. Mieć szofera jest tym, o czym zawsze marzyłem.

-Skóraś-

Patrzę na tego dzieciaka, jak się rozciąga. Jest nawet słodki i wyjebiście gotuje. Dzisiaj jest sobota. Ciekawe, co na obiad. Tym razem pojedziemy po wszystko teraz, bo mi się nie chce potem stać sam na wędlinie w Lewiatanie. Tragedia nie? Dobra trzeba grać.

Tym razem biegaliśmy przez jakiś tor przeszkód. Jak Gumny nie zajebał jajami w ten pachołek. Ja nie powinienem się śmiać, ale kurwa. Zwijaliśmy się z Marchwińskim ze śmiechu. O ja jebie! Kuba aż mnie kopnął. Aj ten Gumny. Otarłem łzy.

- Zjebie! - Marchwiński dostał w twarz od Roberta. Ojejku popłakałem się. - Ty też jesteś zjebem.. Kuba przytul mnie - przytulił Kamińskiego, który zaczął głaskać go po głowie. O Boże, ale heca..

Reszta treningu minęła nam w miarę bez przygód tego typu. No teraz chce mój obiadek. O chuj nie zajechałem do tego sklepu.. kolejka w Lewiatanie lece!

-Kamiński-

No i będzie jechane do Lewiatana. Hm zrobię coś polskiego. Michał już gotowy zarzucił bluzę i wziął swoje klucze od samochodu. Dobrze, że już się domyślił, że będzie tak jeździł.

- Ciao bejbi! - wyszedł z domu, a ja się zastanawiałem, co by tu jednak zrobić do tego jedzenia. Dobra wiem. Wszystko już normalnie wiem. No to to każdy Polak zrobi. Dobra. Piszemy.

Ty: Mąka, bo nie wiem, czy mamy
Delikat przyprawa uniwersalna Knorr - 1 paczka jakby?
Eee mięso na rosół jakby? - 40 deka
Słonina - 10 deka
Gałka muszkatołowa

Michał Skóraś: Mało jakoś dzisiaj tego

Ty: Bo trochę z tego mamy

Michał Skóraś: Coś jeszcze?

Ty: Ręczniki papierowe
Papier toaletowy tak z 3 te opakowania

Michał Skóraś: Ptasie mleczko?

Ty: Ty żarłoku. Ptasie mleczko - 3 opakowania

Michał Skóraś: No i się dogadaliśmy

Hm ciekawe, czy mamy tu maszynkę do mielenia mięsa. Poszukam. Nie ma. Mamy ekspres do kawy, toster i takie tam, ale maszynki do mielenia nie ma. No to dzwonimy.

- Halo? - odezwał się głos w słuchawce. Dobrze, że jest już w samochodzie.

- Ty weź tam zajedz gdzieś tam i kup maszynkę do mielenia mięsa - powiedziałem normalnym tonem i usłyszałem jak wzdycha. O co mu niby chodzi hm? Zaraz nie będzie tego obiadu i co?

- Kuba kurwa stoję pod drzwiami.. - rozłączył się i je otworzył. - Co ja mam teraz jechać na miasto szukać maszynki do mielenia mięsa? - położył zakupy na stole. - Zlituj się. Szukałeś wszędzie? - kiwnąłem głową na nie. Przecież on nie może jej teraz znaleźć. To niemożliwe.

- Szukaj se, ale jej tu nie ma - usiadłem obrażony na blacie. Otworzył pierwszą lepszą szafkę i wyjął z niej moją maszynkę do mięsa..

- Jakieś dziękuje? - zapytał patrząc na mnie i wyjął ją z szafki. Mruknąłem te cholerne "dziękuję" i zacząłem robić pierogi.

Dobra kurwa to każdy umie. Krok pierwszy zawołaj silniejszego samca alfa.

- SKÓRAŚ RUSZ DUPĘ - przyszedł do mnie. Dobra krok drugi włóż do maszynki mięso i słoninę, a następnie patrz jak twój debil, którego możesz wykorzystać mieli mięso za Ciebie. Kiedy proces zostaje zakończony nagródź swojego debila ptasim mleczkiem i patrz jak odchodzi na kanapę. Dobra, więc siekamy drobno cebulę i podsmażamy ją na patelni na maśle. Dobra łączymy magicznie mięso z cebulą i wbijamy JEDNO jajko. Następnie dodajemy gałkę muszkatołową oraz przyprawę Knorr. Tylko nie tą do rosołu tylko tą inną, co ją Michał kupił. Dobra robimy ciasto na pierogi. Czyli wysypujemy mąkę na stół, wlewamy szklankę gorącej wody i 2 jajka. Zagniatamy ciasto, aż będzie ciastem, odstawiamy w chłodne miejsce na 30 minut. Dałbym Skórasiowi, ale by się obraził i on jest gorący. O chuj, co ja gadam. Jaki ja jestem śmieszny. No i ciasto tam odpoczywa. Gotowe ciasto cienko rozwałkowujemy.. kurwa wałek nie działa. - MICHAŁ CHODŹ CIASTO ROZWAŁKUJESZ - przyszedł, rozwałkował, poszedł. Dobra bierzemy szklankę i nią kręcimy rąbiąc okrągłe placki, znaczy krążki. No i nakładamy po solidnej łyżce farszu, ale jednak łyżce i zlepiamy pierogi. Gotowe pierogi wrzucamy do wrzącej, osolonej wody i gotujemy tak długo, aż wypłyną. Tylko najsilniejsi przeżyją. Jezus powinienem skończyć z żartami. No i podajemy je ze skwarkami. W sensie no bierzecie wcześniej boczek na innej patelni takie malutkie kawałeczki i je smażycie aż będą takie wiecie chrupkie. U mnie w domu się tak robiło no nie. Dobra no i podajemy. A teraz czas na autografy. Jestem kurwa sławny.

𝙅𝙖𝙠𝙪𝙗 𝙆𝙖𝙢𝙞𝙣𝙨𝙠𝙞 piłkarz i kucharz dla niewnikajj11

𝙅𝙖𝙠𝙪𝙗 𝙆𝙖𝙢𝙞𝙣𝙨𝙠𝙞 piłkarz i kucharz dla _Odzwierna_

Nigdy nie sądziłem, że będę aż tak sławny. Aż łezka się w oku kręci. No i tak dałem Skórasiowi pierogi i je zjedliśmy. Dobre były. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś serial na Netflixsie.

♥ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـﮩﮩﮩﮩـ٨ﮩﮩـ٨ﮩ♥

Ogólnie przepraszam, że skrzywdziłam Gumnego. To było uh przez przypadek mhm

Stwierdzam, że Kuba gotuje to moje ulubione zajęcie

Ta książka jest najprzyjemniejszą jaką pisałam

Pozdrawiam bardzo serdecznie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro