Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IX

-Kamiński-

Wczoraj chyba graliśmy w Fife do nocy po oglądaniu tego serialu. Wnioskuję po tym, że obudziłem się w jego ramionach. Tak właśnie leżę tyłem do Michała Skórasia, który mocno mnie przytula. Co dzisiaj jest? Jaki dzień tygodnia? O Boże dzisiaj wreszcie niedziela.. mogę jeszcze spać. Sięgnąłem po koc i nas nim przykryłem. Położyłem dłonie na rękach Michała. Nie będę go budzić, bo będzie żebrał o śniadanie.

Ponownie obudziłem się czując tym razem jedną rękę na moich plecach. Miałem mocno zaciśnięte powieki. Coś przejechało ręką po moich włosach. Widocznie je układając. Zawsze jak się budzę mam szopę na głowie, ale bez przesady no. Otworzyłem ślepka i spojrzałem w szare tęczówki Michała.

- Dzień dobry - ziewnąłem głośno. Poczułem, że trzymam nogę na jego udzie, ale średnio chciało mi się teraz przekręcać. Nie wiem, co się działo wczoraj, ale musiałem zasnąć na kanapie i uniemożliwić mu zejście z niej.

- Dobry Kuba - przetarłem oczy. To autentycznie nie był sen. Spałem NA KANAPIE ze Skórasiem. Co jeszcze mnie dziś zaskoczy? No nie wiem. - Jak się spało? - pogłaskał mnie po włosach. Co ja zrobię dzisiaj na śniadanie?

- Dobrze - wymruczałem cicho. Dalej zastanawiałem się nad tym, co mogę zrobić do jedzenia. Po chwili wstałem z kanapy, czemu towarzyszyło niezadowolone mruknięcie mojego współlokatora.

Jako, że nikt mnie o autograf nie prosił to dzisiaj bez nich. No, więc zrobiłem tosty. No to każdy umie, więc tego nie będę tłumaczył. Wyjąłem je z tostera i cicho westchnąłem, bo jeden wyszedł krzywo. To chyba nie będzie mój dzień.

- Ej Michał ty chcesz tosty z ketchupem, czy bez!? - wydarłem się głośno. Boże drogi głowa mnie boli. Przyszedł do kuchni już ubrany, czyli tym razem ja będę ogarniać się drugi. Świetnie. Patrzyłem w jego oczy i domyśliłem się, że ten debil nie słyszał pytania. - Chcesz ten ketchup na te tosty, czy nie? - miło się uśmiechnąłem, usłyszałem ciche "mhm". Doprawiłem je, że tak powiem nim i podałem mu talerz.

- Dzięki Kuba. Dobrze się czujesz? - no kurwa nie mówcie mi, że będę chory. No ja się chyba zabije. W sumie strasznie mi gorąco, a tu jest klimatyzacja.

- Nie - odpowiedziałem krótko, zjadłem ostatni gryz mojego tosta i podałem mu kawę. Idę wziąć prysznic, bo mnie coś pojebie. Jak powiedziałem tak i zrobiłem. Mam wrażenie, że umyłem się tak samo gorącą wodą, co Michał ostatnio przeze mnie. Wiecie po czym poznałem? Wyszedłem spod prysznica cały czerwony. No jebać, jebać. Dobrze, że nie mnie. Ubrałem się i w sumie teraz było mi zimno. Wziąłem pierwszą lepszą bluzę Michała i ją założyłem. Poszedłem do siebie i otuliłem się kocykiem. Włączyłem "mały" telewizor wiszący na ścianie i zacząłem oglądać trudne sprawy.

Minęło na tym z dwie godziny, a może i więcej i w sumie bym coś zjadł. Moje żelki, a do tego kakao. Tyle, że to jest na dole w szafce, a nie tu. No oczywiście Kubuś nie pomyślałeś.

- MICHAŁ PRZYNIEŚ MI ŻELKI I ZRÓB KAKAOOOO! - głośno się wydarłem. - PROSZĘ - dodałem po krótkim zastanowieniu się. Chyba się trochę przeziębiłem. Michał poradzi sobie ze zrobieniem obiadu.

-Skóraś-

Czy właśnie spaliłem patelnie robiąc obiad? Możliwe. Dzisiaj nie będzie gotowania z Kubą, choć przydałby mi się tutorial na obiad. Drugi raz robie tą pieprzoną potrawę. Kuba zawsze mruczy pod nosem to, co robi, więc może mi też to pomoże. Tak jeszcze powiem, że robienie zakupów bez listy Kuby jest ciężkie, ale chyba wziąłem wszystko. Jakim ja jestem chujowym kucharzem. Dobra robie smażony makaron. Rzecz pozornie "prostą".

Mam składniki(raczej to, co z nich zostało, ale wziąłem 2 razy więcej), czyli:
Pierś z kurczaka 200 gramów
Ketchup (w przepisie jest pikantny, więc my mamy łagodny, bo Kuba innego nie uznaje)
Fix do potraw chińskich Knorr - nie pytajcie
Makaron na spaghetti, bo w sumie wziąłem w tedy przez przypadek 2 opakowania
Orzeszki ziemne - chyba są ziemne, nie wiem wziąłem te tańsze
Chińska mieszanka mrożonych warzyw
No i olej, co już mieliśmy.

Dobra to teraz tylko to zrobić nie psując. Do wrzątku z dodatkiem soli wrzuć porcję spaghetti. No dobra kurwa wrzuciłem. Ostatnim razem wrzuciłem dosłownie spaghetti takie no wiecie.. potrzebuje lekcji od Kuby. Gotuj zgodnie ze wskazówkami producenta zamieszczonymi na opakowaniu. Jakim kurwa opakowaniu? Toć ja je wyjebałem do śmieci. Dobra eee.. ten.. wpiszę w wyszukiwarkę. Aha.. potrzebuje opakowania. Dobra jest napisane 15 minut. To gotuję 15 minut. Gdy będzie al dente, odcedź i odstaw na bok. Co to kurwa znaczy al dente? Chyba gotowe.. a czy ja posoliłem wodę? W przepisie tak nie ma, ale Kuba soli.. to trochę sypnę. Tak.. tyle wystarczy. Dobra pokroiłem to, to w plasterki, bo to umiem. Wylałem olej na patelnie. Poczekałem chwilę aż będzie gorący (sprawdziłem i żałuję) no i smażę to mięso i je mieszam. Proszę nie przypal się. Błagam kurwa. No dobra nabrał złocistości. Dodałem te orzeszki chyba ziemne i ketchup. Dobra smażę jeszcze chwile. Nie wiem dokładnie ile to ta chwila, ale chuj. Dodałem warzywa i makaron. Trochę przypaliłem.. Kuba raruj! Dobra smażę przez chwilę i jednak nie przypaliłem. Biorę konewkę i polewam kilkoma łyżkami wody. Chwila instrukcja nie jasna. Aaa!! Znaczy biorę kilka łyżek wody i tam wlewam. Wsypuje zawartość opakowania tego Knorra. To chyba tyle? Nie powtarzajcie tęgi w domu, bo ja nie wiem, czy to jadalne.

Nałożyłem na talerze i zjadłem pierwszy tak, jakbym miał się potruć. Było dobre.. chyba nawet dobre wziąłem te orzechy.. dobra teraz trzeba pożywić Kubusia.

Zrobiłem mu też do tego obiadu kakao, bo w sumie musi coś pić. Czy to dobry pomysł, żeby popić to kakao? No nie wiem jebać.

- MICHAŁ PRZYNIEŚ MI ŻELKI I ZRÓB KAKAOOOO! - usłyszałem nagle i aż podskoczyłem. Jezus Maria. Już nie można normalnie niczego na tackę postawić. - PROSZĘ - usłyszałem po chwili, kiedy brałem sztućce. No to wziąłem i te żelki i położyłem tam paczkę. Wszedłem po schodach i otworzyłem lekko drzwi jego pokoju.

- Zrobiłem obiad - powiedziałem zamykając drzwi. Uśmiechnął się do mnie szeroko i lekko się podniósł. Jaki słodziak przecież on jest w piżamie.

- Oo dzięki Michał - postawiłem tackę na jego kolanach. Zaczął jeść, a ja czekałem na werdykt. - Przesoliłeś makaron czubku - zaśmiał się głośno, ale zjadł całość. - Ale bardzo dziękuję, że się starałeś, jest pyszne - policzki zaczęły mnie piec. O Boże, co jest ze mną nie tak? Ah to przez to, że super kucharz mnie chwali..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro