Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 48

POV T.I.

Jungkook ponownie chwycił gitarę, a jego palce zaczęły delikatnie sunąć po strunach, wydobywając z niej kolejne romantyczne dźwięki. Jak zawsze, był w tym perfekcyjny. Nie mogłam się nie uśmiechnąć, widząc, jak bardzo angażował się w każdą nutę, jakby muzyka była częścią jego duszy.

Wyglądało to mnie więcej tak.

Byłam pewna, że w każdej innej sytuacji, to by mnie rozczuliło, ale teraz... patrząc na niego, przypomniało mi się, jak bardzo potrafił być uparty i złośliwy. I jak bardzo mnie tym przyciągał.

Podszedłam bliżej, stając naprzeciwko niego, i bez namysłu szepnęłam:

T.I– Mam ciebie... naszą córeczkę Hanę... Ojej, nic mi więcej nie trzeba do życia, głupku. – mój głos miał w sobie mieszankę słodyczy i lekkiej irytacji, jakby to było najbardziej oczywiste na świecie.

Jungkook spojrzał na mnie z tym swoim charakterystycznym uśmiechem, który zawsze mówił więcej niż słowa. Zawsze był pewny siebie, zawsze miał przewagę  to było w nim najbardziej irytujące. Ale jednocześnie, cholera, jak to kochałam.

Jungkook– Głupku?

Uniósł brew, odstawiając gitarę na bok, jakby to, co właśnie powiedziałam, było początkiem kolejnej gry.

Jungkook-– Naprawdę tak uważasz?

Zrobiłam krok do przodu, stając tuż przed nim, unosząc podbródek, żeby spojrzeć mu w oczy.

T.I– No tak. Czasami bywasz prawdziwym dupkiem, ale... -zawiesiłam głos, delikatnie przesuwając palcem po jego ramieniu.

T.I– I tak nie wyobrażam sobie bez ciebie życia.

Jego oczy błysnęły, a uśmiech na twarzy stał się jeszcze bardziej zadziorny. Wiedział, że zawsze miał nade mną kontrolę, a ja – choć nie chciałam się do tego przyznać  w pewnym sensie to uwielbiałam. Był dominujący, a ja... potrzebowałam tej jego pewności siebie, tej mrocznej strony, która pociągała mnie jak magnes.

Jungkook-– To zabawne – powiedział, chwytając mnie nagle za nadgarstek i przyciągając do siebie tak, że nasze twarze były niemal stykające się.

Jungkook– Bo czasami myślę, że to ty jesteś tutaj tą, która próbuje mną sterować, księżniczko. Ale dobrze wiesz, kto tu rządzi.

Czułam jego oddech na swojej skórze, jakby każda sekunda była kolejnym testem naszej wzajemnej wytrzymałości. Mimo że starałam się zachować pewność siebie, jego bliskość sprawiała, że serce zaczynało mi bić szybciej, a ciało traciło wszelką kontrolę.

T.I – Och, serio? – wycedziłam, nie mogąc powstrzymać ironii w głosie.

T.I – Myślisz, że to ty zawsze rządzisz? Może... Ale pamiętaj, Jungkook, to ja mam klucz do twojego serca. Bez względu na to, jak bardzo będziesz próbował zgrywać zimnego twardziela, dobrze wiesz, że bezemnie nie potrafisz funkcjonować.

Jego oczy przybrały bardziej intensywny wyraz, a usta uniosły się w drapieżnym uśmiechu. Widziałam, że moja odpowiedź trafiła w samo sedno. Chwycił mnie za biodra, przyciągając mnie jeszcze bliżej, a jego głos stał się niższy i bardziej prowokujący.

Jungkook– Jesteś taka pewna siebie, co? – Mruknął.

Jungkook – Ale pamiętaj, że to ja decyduję, kiedy i jak dostaniesz to, czego chcesz.

Przygryzłam dolną wargę, starając się nie pokazać, jak bardzo jego słowa mnie rozpalają. Zawsze tak było –
wystarczyło kilka słów, jedno spojrzenie, a ja byłam na skraju. Ale to była gra. Gra, którą oboje kochaliśmy.

T.I – To ja decyduję – odpowiedziałam cicho, patrząc mu prosto w oczy.

T.I  – I to ja zdecyduję, kiedy dam ci to, czego naprawdę pragniesz.

Jungkook – Och, kochanie...

z
Zaśmiał się, ale w jego śmiechu była nuta groźby, która zawsze wywoływała we mnie dreszcz.

Jungkook– Jesteś taka urocza, kiedy próbujesz być twarda. Ale wiesz, jak to się zawsze kończy, prawda?

T.I – Nie jesteś taki mądry, na jakiego się kreujesz, Jungkook – odpowiedziałam, próbując utrzymać pewny ton, choć moje ciało drżało od jego bliskości.

Jego uśmiech poszerzył się, a dłonie na moich biodrach zacisnęły się mocniej, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Czułam, jak jego ciało napiera na moje, a nasze oddechy stawały się coraz szybsze.

Jungkook – Może nie jestem mądry – mruknął niskim, gardłowym tonem

Jungkook – Ale za to wiem dokładnie, co chcesz usłyszeć, co chcesz poczuć. I wiesz co? Dzisiaj to ja będę miał ostatnie słowo.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, poczułam jego usta na swoich, brutalnie i bezwzględnie, jakby chciał pokazać, że miał rację. Moje ciało zareagowało automatycznie, oddając się mu, jak zawsze.

To była nasza gra.

Zaczęło się niewinnie, ale jak to zawsze bywa z Jungkookiem, sprawy szybko wymknęły się spod kontroli. Zaczęliśmy się ganiać po całym tarasie, a śmiech wypełniał przestrzeń wokół nas. Było coś beztroskiego w tym, jak nasza dynamiczna relacja zmieniała się z sekundy na sekundę od złośliwych słów, przez czułe gesty, aż po taką dziecięcą zabawę.

T.I – Jeon, no co taki powolny?

Zaśmiałam się, odwracając się za siebie, żeby zobaczyć, jak biegnie za mną. Jego zacięty wyraz twarzy zdradzał jednak, że nie zamierza mnie łatwo odpuścić.

Jungkook – Powolny? – Mruknął z typowym dla siebie uśmieszkiem, który zawsze zwiastował kłopoty.

Jungkook – Jak cię złapię, to zobaczysz, co to znaczy być szybki, księżniczko. Nie będziesz miała gdzie uciec.

Przyspieszyłam kroku, wbiegając z tarasu do domu, ale wiedziałam, że to kwestia sekund, zanim mnie dogoni. Słyszałam jego cięższy oddech, czułam jego obecność tuż za sobą, a to sprawiało, że serce waliło mi
jeszcze mocniej.

Adrenalina mieszała się z ekscytacją, a moje ciało zdawało się reagować na niego, jak zawsze bezwarunkowo.

W końcu poczułam, jak silne dłonie chwyciły mnie za talię, unieruchamiając mnie na miejscu. Jungkook pociągnął mnie do siebie, przyciskając mocno do swojej piersi.

Jungkook – Mam cię – wyszeptał do mojego ucha, a jego niski głos przeszedł mnie dreszczem.

Jungkook – I co teraz, mała?

Zrobiłam minę zaciętej, udając, że się z nim drażnię, ale wewnątrz byłam na skraju. Jego bliskość, zapach, dotyk  wszystko to sprawiało, że traciłam nad sobą kontrolę.

T.I – Teraz? – zapytałam, próbując wyrwać się z jego uścisku, choć wiedziałam, że to daremne.

T.I  – Teraz... to ja decyduję, co będzie dalej, Jeon.

Jego śmiech wypełnił przestrzeń wokół nas, niosąc ze sobą nutę wyzwania.

Jungkook – Serio? – zapytał, odwracając mnie twarzą do siebie, jego dłonie wciąż mocno trzymały mnie w talii.

Jungkook – To chyba zapomniałaś, z kim masz do czynienia. Ja tu rządzę.

Zbliżył się jeszcze bardziej, a nasze usta były teraz niebezpiecznie blisko siebie. Czułam jego gorący oddech na swoich wargach, a moje ciało zaczęło reagować natychmiast  każdy nerw, każdy mięsień był napięty, oczekując jego kolejnego ruchu.

T.I – Jesteś niemożliwy – wycedziłam, patrząc mu prosto w oczy.

T.I – I zbyt pewny siebie, jak zawsze.

Jungkook – Może... – jego głos stał się głębszy, a uśmiech na twarzy jeszcze bardziej zadziorny

Jungkook– Ale dobrze wiesz, że ci się to podoba. Lubisz, kiedy to ja mam kontrolę, prawda? Lubisz, kiedy pokazuję ci, kto tu rządzi.

Zrobiłam krok do przodu, prowokując go, choć dobrze wiedziałam, że to ja sama byłam teraz na skraju.

T.I– Może... – odpowiedziałam, próbując zachować chłodny ton, choć serce biło mi jak oszalałe.

T.I – Ale to nie znaczy, że nie mogę się bawić twoimi nerwami.

Jungkook uśmiechnął się drapieżnie, chwycił mnie mocniej za biodra i przyciągnął jeszcze bliżej. Był teraz tak blisko, że czułam jego serce bijące tuż przy moim. W tym momencie wszystko inne przestało mieć znaczenie  nasza gra, nasze słowa, wszystko krążyło wokół tej jednej chwili.

Jungkook – No to baw się, mała – mruknął, a jego głos przeszył mnie do szpiku kości.

Jungkook– Zobaczymy, jak długo wytrzymasz, zanim będziesz błagać, żeby cię puścić.

Wiedziałam, że miał rację. Jungkook zawsze wiedział, jak grać tą grą , a ja zawsze wiedziałam, że w końcu ulegnę.

Pokazałam mu język zadziornie, rozbawiona całą tą sytuacją. Jungkook miał ten swój charakterystyczny uśmiech, jakby już wszystko zaplanował, a ja nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zapytać.

T.I – To jakie niespodzianki urodzinowe jeszcze dla mnie przygotowałeś, króliczku? – dodałam, drażniąc się z nim.

W odpowiedzi, zamiast od razu mi odpowiedzieć, wziął mnie mocno za rękę i zaprowadził z powrotem na taras. Jego dłoń była silna i ciepła, co dawało mi poczucie bezpieczeństwa, mimo że lubił trzymać kontrolę nad wszystkim.

Kiedy tylko wyszliśmy na taras, niebo rozbłysło milionem kolorów. Sztuczne ognie strzelały w górę, eksplodując na wszystkie możliwe sposoby, oświetlając noc. Stałam jak wryta.

T.I– Wow... – wyszeptałam, kompletnie zaskoczona.

Patrzyłam, jak rozbłyski wypełniają niebo, a moje serce waliło jak szalone. To było takie piękne, jak z filmu, choć wiedziałam, że Jungkook nigdy nie był typem romantyka. Chociaż teraz, patrząc na to, co przygotował, zaczęłam wątpić w swoje wcześniejsze przekonania.

Jungkook – Podoba ci się, księżniczko? – zapytał, stojąc tuż za mną, jego ciepły oddech musnął moją szyję.

T.I – Podoba? – odwróciłam się, spoglądając mu prosto w oczy.

T.I – To mało powiedziane. Jesteś... – zawahałam się, szukając odpowiednich słów, które mogłyby wyrazić moje emocje.

T.I  – Jesteś po prostu wspaniały.

Jungkook uśmiechnął się z satysfakcją, jakby czekał na to pochlebstwo, a ja wiedziałam, że to tylko podsyci jego ego. Podszedł bliżej, stając za mną, objął mnie w talii i oparł podbródek na moim ramieniu.

Jungkook– Mów mi to częściej – szepnął mi do ucha, a jego głos był jak zawsze niski i pełen tej drapieżnej nuty, która przyprawiała mnie o dreszcze.

Jungkook – Lubisz, kiedy jestem wspaniały, prawda? Kiedy wszystko robię dla ciebie.

Poczułam, jak moje ciało zaczyna na to wszystko reagować. To było takie typowe dla niego  robił coś niesamowitego, a potem używał tego, żeby mnie sprowokować.

T.I – Może lubię... – odpowiedziałam, starając się zachować chłodny ton, choć czułam, jak jego bliskość kompletnie mnie rozprasza.

T.I – Ale bardziej lubię, kiedy przestajesz gadać i coś robisz, Jeon.

Jungkook– Oh, tak? – jego dłoń zaczęła przesuwać się po mojej talii, wędrując coraz wyżej.

Jungkook  – To może pokażę ci, co jeszcze mam w zanadrzu na te urodziny?

Serce zaczęło mi walić, kiedy jego palce delikatnie musnęły mój kark, a potem wędrowały dalej, pod moją bluzkę. Nie mogłam powstrzymać dreszczu, który przeszedł mi po plecach.

T.ai – Jungkook... – próbowałam go powstrzymać, ale w moim głosie nie było przekonania.

Wiedział, że tego właśnie chciałam, nawet jeśli nie chciałam tego przyznać.

Odwrócił mnie w swoją stronę, patrząc mi głęboko w oczy. Jego spojrzenie było pełne tej typowej dla niego pewności siebie, tej drapieżnej iskry, którą zawsze nosił w sobie. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej, a jego usta były teraz tuż przy moich.

Jungkook– Wiesz, mała... – jego głos był niski i pełen pożądania.

Jungkook – Kiedy już zacznę, nie będziesz chciała, żeby to się skończyło.

Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Moje serce waliło, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi, a całe moje ciało pragnęło tylko jednego – jego bliskości.

T.I – To na co czekasz? – szepnęłam, uśmiechając się zadziornie, wyzwanie w moim głosie było wyraźne.

Jungkook – Na to, żebyś w końcu przestała gadać – odparł, po czym jego usta złączyły się z moimi.

Zamknęłam na chwilę oczy, delektując się bliskością Jungkooka, jego ciepłym oddechem na mojej skórze. Serce waliło mi jak oszalałe, a w głowie miałam tylko jedno jak bardzo jestem szczęśliwa, że mam go przy sobie. Cicho wyszeptałam.

T.I – To są najwspanialsze urodziny, jakie kiedykolwiek miałam... Dziękuję ci, Jungkook.

Zanim zdążyłam otworzyć oczy, poczułam, jak jego palce delikatnie rozplątują moje włosy, pozwalając im swobodnie opaść na ramiona. Poczułam, jak moje ciało się odpręża, a zarazem jak każdy jego dotyk sprawia, że chce więcej.

Gdy w końcu spojrzałam na niego, zobaczyłam, jak stawia obok mnie sztalugę. Na stoliku obok leżały farby i pędzle, a on usiadł na krześle z tym swoim charakterystycznym, pewnym siebie uśmiechem.

Patrzyłam na niego z mieszanką zaskoczenia i rozbawienia. Naprawdę?

T.I– Chcesz, żebym cię namalowała? – zapytałam, unosząc brew, starając się powstrzymać śmiech.

T.I – Naprawdę, skarbie?

Jungkook uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc moją reakcję. Wyglądał na zadowolonego z siebie, jakby planował to od samego początku. Ten drań zawsze miał w zanadrzu coś zaskakującego.

Jungkook– Tak, naprawdę – odparł, opierając się na krześle i rozkładając ręce.

Jungkook – Chcę zobaczyć, jak mnie widzisz. Pokaż mi, co tam siedzi w twojej głowie, artystko.

Zaśmiałam się cicho, ale nie mogłam powstrzymać uczucia, które mnie zalewało. On był nie tylko cudowny, był... cholernie idealny. Z każdym jego gestem, słowem, czułam się, jakby wszystko wokół mnie zaczynało wirować. Czasami myślałam, że to tylko sen, że obudzę się i tego wszystkiego nie będzie, ale on... on zawsze tu był.

T.I – Naprawdę nie wiem, co ja takiego zrobiłam, że cię mam – powiedziałam bardziej do siebie, ale on usłyszał.

Spojrzał na mnie z tym swoim zadziornym spojrzeniem, które zawsze doprowadzało mnie do szału, a jednocześnie przyprawiało o szybsze bicie serca.

Jungkook – Może po prostu masz szczęście – odpowiedział bezczelnie.

Jungkook – Ale lepiej, żebyś mi tu nie słodziła za dużo, bo jeszcze uznam, że ci odbiło.

Zaśmiałam się, chociaż wiedziałam, że ma rację. Z nim nigdy nie było nudno. Sięgnęłam po pędzel, patrząc mu głęboko w oczy. Oczywiście, że chciał, żebym go namalowała. Ten egoista uwielbiał być w centrum uwagi.

T.I – Wiesz, że jestem beznadziejna w malowaniu ludzi – powiedziałam z uśmiechem, rozkładając farby.

T.I – Ale skoro tego chcesz, nie będę się opierać.

Jungkook tylko wzruszył ramionami, jakby to nie miało dla niego znaczenia.

Jungkook– Namaluj mnie, jak chcesz. Jestem pewien, że będziesz cudowna, jak zawsze.

Spojrzałam na niego z przekornym uśmiechem.

T.I– Och, pewnie. Na pewno namaluję cię jak najgorszego bałwana, żebyś nie zapomniał, jaki czasem potrafisz być uparty.

Jungkook – Uważaj, mała – ostrzegł mnie pół żartem, pół serio.

Jungkook – Bo to może być ostatni obraz, jaki namalujesz w życiu, jeśli zepsujesz moją twarz.

Czułam, jak moje serce przyspiesza, gdy patrzył na mnie z tym swoim groźnym, ale jednocześnie rozbawionym wyrazem twarzy. Zaczęłam kreślić pierwsze pociągnięcia pędzlem, ale jego obecność sprawiała, że nie mogłam się skupić.

T.I– Chcę cię namalować jak najsłodszego, najbardziej idealnego faceta na świecie... – zaczęłam, próbując ukryć swoje rozbawienie.

T.I – Ale za każdym razem, jak cię widzę, przypomina mi się, że jesteś upartym, aroganckim draniem.

Jungkook – A to ty, mała, jesteś największą upartą księżniczką, jaką kiedykolwiek spotkałem – odpowiedział bezczelnie.

Jungkook  – Więc jesteśmy kwita.

Spojrzałam na niego przez ramię i nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Byliśmy jak dwie przeciwne strony monety – tak różni, a jednak doskonale się uzupełniający.

T.I– No to będziesz musiał znieść to, co zmaluję – odparłam z przekornym uśmiechem.

No i kolejny rozdział jest już za nami moje słoneczka ✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro