Rozdział 47
POV Jungkook’a
Zatrzymaliśmy się pod drewnianym domem na obrzeżach Seulu, który wyglądał niepozornie, jakby zupełnie nie pasował do tego, co planowałem. Spojrzałem na T.I i widziałem, że jest zdezorientowana. Zrobiła ten zabawny grymas, który zawsze sprawiał, że miałem ochotę ją drażnić.
T.I- Gdzie ty mnie przywiozłeś?– zapytała, unosząc brew.
T.I- I że niby to jest ta twoja wielka niespodzianka na moje urodziny? Serio, Jeon? – dodała z nutą irytacji.
Zaśmiałem się, czując, jak jej słowa wzbudzają we mnie chęć do zabawy.
Jungkook- Oczywiście, że to jest niespodzianka. Co, myślałaś, że zabiorę cię na jakiś luksusowy bankiet czy coś takiego? To nie w moim stylu, księżniczko.
T.I-Nie udawaj, że jesteś taki prosty, bo wszyscy wiemy, jaki jesteś cwaniak- powiedziała z sarkazmem, mrużąc oczy.
T.I-Drewniany dom w środku niczego? Czy planujesz mnie porwać na nowo?
Jungkook- Oho, tak, bo to nie ty mnie porwałaś swoim cholernie słodkim uśmieszkiem- odparłem z zadziornym uśmiechem, nie spuszczając z niej wzroku.
Jungkook- A teraz zamknij się na chwilę i daj mi pokazać, co naprawdę przygotowałem.
Jej oczy błysnęły z niedowierzaniem, ale westchnęła teatralnie, poddając się.
T.I- No dobrze, Jeon, ale lepiej, żeby to było coś więcej niż domek letniskowy. Inaczej będziesz mieć piekło.
Wysiadłem z samochodu i otworzyłem jej drzwi, a potem złapałem ją za rękę, delikatnie, ale pewnie.
Jungkook- Tylko się nie zdziw, jeśli twoje serce zacznie bić szybciej, bo wiesz, jak to się kończy, gdy jesteśmy tylko my dwoje… – powiedziałem, uśmiechając się zmysłowo.
T.I- Och, przestań z tym swoim gadaniem, bo zrobi się z tego tandetna scena z filmu- mruknęła, ale widziałem, że jej oddech przyspieszył.
T.I- Jeon, naprawdę, co ty knujesz?
Wprowadziłem ją do środka, a w momencie, gdy weszliśmy do pokoju, widziałem, jak jej oczy się rozszerzyły.
Całe wnętrze było przytulne, ale dominowała jedna rzecz na środku pokoju stało łóżko, duże, wygodne, z baldachimem, a na nim rozrzucone były płatki róż. Wokół unosił się delikatny zapach wanilii i świec, które powoli rozjaśniały pomieszczenie.
T.I- Jungkook…? – wymamrotała, nagle tracąc cały swój sarkazm.
T.I- Co to jest? To naprawdę…?
Jungkook- Tak, kochanie- odpowiedziałem, zamykając drzwi za nami i zbliżając się do niej, by przycisnąć ją do ściany.
Jungkook- To jest nasza noc. Tylko nasza.
Moje ciało zbliżyło się do niej, czując, jak napięcie między nami rośnie.
Jungkook- I lepiej, żebyś wiedziała, że nie pozwolę ci odejść tak łatwo. Dziś będziesz tylko moja.
Spojrzała mi w oczy, a jej oddech stał się płytki.
T.I- Jungkook… ty… ty naprawdę…? – zaczęła, ale ja uciszyłem ją, kładąc palec na jej ustach.
Jungkook- Ssss… T.I, nie musisz teraz mówić. Po prostu się poddaj. Pozwól mi pokazać, jak bardzo pragnę tego, żebyś była moja… i jak cholernie mi na tobie zależy- wyszeptałem, przesuwając palcem po jej twarzy, a potem przybliżając swoje usta do jej.
Jungkooka -Zrobiłbym wszystko, żebyś wiedziała, że należysz tylko do mnie.
Czułem, jak jej ciało reaguje na moje słowa, jak delikatne drżenie przebiega przez jej skórę. Moje pragnienie tylko narastało.
Jungkook- Więc, jak to będzie, księżniczko? Poddasz się, czy mam cię do tego zmusić? – powiedziałem z łobuzerskim uśmiechem, dotykając jej karku i przyciągając jeszcze bliżej.
T.I- Jesteś taki pewny siebie, Jeon… ale może właśnie dlatego cię kocham- wyszeptała, patrząc na mnie z iskrą wyzwania w oczach.
T.I- Tylko ty potrafisz doprowadzić mnie do szału.
Jungkook- A ty doprowadzasz mnie do granic, których nie potrafię kontrolować- mruknąłem niskim głosem, zbliżając swoje usta do jej ucha.
Jungkook- Dziś będziesz moja. Całkowicie i bez żadnych ograniczeń.
Jej oczy rozbłysły, a ja wiedziałem, że ta noc będzie niezapomniana. Noc pełna namiętności, słów wypowiedzianych z pożądaniem i chwil, które będą tylko nasze.
POV T.I.
Spojrzałam na Jungkooka z tym swoim zadziornym uśmiechem, który zawsze wywoływał w nim pożądanie. Pokazałam mu język, a potem wyszłam na taras, szukając chwili dla siebie.
Na stoliku zobaczyłam czerwone wino, tort urodzinowy, bukiet czerwonych róż i... gitarę?
Co, do diabła?
Zaśmiałam się pod nosem. To było urocze, nie spodziewałam się takiej delikatnej strony od kogoś, kto zazwyczaj był surowy i zimny.
Zapaliłam papierosa, biorąc głęboki oddech. Dym otulił mnie, a ja poczułam się trochę bardziej zrelaksowana. Słyszałam, jak Jungkook szura krzesłem w środku. W końcu odezwałam się, nie mogąc powstrzymać ironii w głosie.
T.I-Jungkook, to wszystko jest dla mnie? – zapytałam, zerkając na niego spod przymrużonych powiek.
T.I-Będziesz grał dla mnie na gitarze, serio? Nie wiedziałam, że jesteś taki uroczy.
Jungkook podszedł bliżej, stanął w progu tarasu, opierając się nonszalancko o framugę. Jego usta wykrzywiły się w złośliwym uśmieszku, który zawsze doprowadzał mnie do szału.
Jungkook- Masz jakiś problem z tym, księżniczko?– zapytał, przechodząc kilka kroków w moją stronę.
Jungkook- Może myślisz, że nie potrafię zagrać? Uwierz mi, potrafię wiele rzeczy, o których nie masz pojęcia.
Jego głos był niski, prowokujący, jakby chciał mnie jeszcze bardziej rozdrażnić.
T.I- Och, uwierz mi, wiem, co potrafisz. I jestem pewna, że twoje 'umiejętności' na gitarze są takie same jak w łóżku zbyt pewne siebie i zbyt szybkie- odparłam, nie mogąc powstrzymać się od droczenia.
Wiedziałam, że to wywoła u niego reakcję.
Jungkook- Oho, kochanie, widzę, że masz dziś ochotę na niegrzeczne komentarze- warknął, podchodząc jeszcze bliżej.
Złapał mnie za nadgarstek, wciągając w swój uścisk, aż papieros wypadł mi z dłoni.
Jungkook- Wiesz, co ci powiem? Zobaczymy, kto z nas jest zbyt szybki, bo jeśli tak się ze mną droczysz, to skończymy na tym stoliku szybciej, niż myślisz.
Poczułam, jak przyspiesza mi puls. Jego dotyk był gorący, a jego spojrzenie pełne złości i czegoś więcej tego pragnienia, które zawsze czułam, gdy byliśmy blisko siebie.
T.I- Czy to jest twoja urodzinowa niespodzianka, Jeon? – zapytałam, próbując zapanować nad głosem, chociaż czułam, że zaraz stracę kontrolę.
T.I- Chcesz mnie złamać na tym cholernym tarasie? Tylko tyle potrafisz?
Jungkook- Tylko tyle?– powtórzył, śmiejąc się nisko, po czym przyciągnął mnie do siebie mocniej.
Jungkook- Znasz mnie, T.I. Wiesz, że potrafię więcej. Ale może ty po prostu lubisz grać trudną do zdobycia, choć dobrze wiesz, że za każdym razem poddajesz się w moich rękach.
Wiedział, jak dotrzeć do moich najgłębszych emocji. Jego słowa sprawiały, że cała drżałam, a jednocześnie chciałam go jeszcze bardziej sprowokować.
T.I- Nie, Jeon, to ty się poddajesz. Zawsze, kiedy mnie dotykasz, kiedy czujesz, że jestem przy tobie. A teraz co? Może chcesz się popisać, grając na gitarze? – powiedziałam, próbując zachować pozory, choć wiedziałam, że moje ciało go pragnie.
Jungkook roześmiał się głośno, odgarniając włosy z czoła.
Jungkook- Może i zagram, ale najpierw… – przerwał, chwytając mnie za kark i przyciągając do siebie tak blisko, że czułam jego oddech na moich ustach.
Jungkook- Najpierw pokażę ci, dlaczego zawsze należysz do mnie.
Spojrzałam mu w oczy, czując, jak moje ciało reaguje na każde jego słowo.
T.I- Pokaż mi więc, Jeon- wyszeptałam prowokacyjnie.
T.I- Udowodnij, że jesteś wart wszystkiego, co mówisz.
Jego uśmiech stał się jeszcze bardziej złowieszczy, a jego ręka powędrowała wzdłuż mojej talii.
Jungkook- O, nie martw się, księżniczko. Dziś nie będziesz miała wątpliwości, do kogo należysz.
Wiedziałam, że tej nocy nie będzie niczego więcej poza naszą dziką namiętnością i tym, co zawsze nas łączyło niegrzeczne słowa, pożądanie i ta niewytłumaczalna więź, która sprawiała, że nie mogliśmy się od siebie uwolnić.
Kiedy Jungkook zapalił świeczki na torcie, czułam się, jakby cały świat przestał istnieć. To było takie nierealne on, najzimniejszy człowiek, jakiego znałam, nagle stawał się kimś, kto pamiętał o tak prostych, ale znaczących rzeczach jak urodzinowy tort. Uśmiechnęłam się, zdmuchując świeczki i szepnęłam cicho:
T.I- Jesteś wspaniały…
Jego oczy błysnęły, jakby to, co powiedziałam, naprawdę go dotknęło, choć wiedziałam, że nie zamierzał tego okazać. Zawsze miał w sobie tę zimną, złośliwą stronę, która wychodziła na pierwszy plan, ale gdzieś głęboko w środku kryło się coś więcej. Coś, czego nie pokazywał nikomu, oprócz mnie.
Jungkook wziął gitarę do rąk, jego ruchy były płynne i pewne. Spojrzał na mnie tym swoim charakterystycznym spojrzeniem, które mówiło.
Jungkook- Lepiej doceniaj, bo robię to tylko dla ciebie.
T.I- Jungkook... dziękuję za wszystko- powiedziałam, a w moim głosie było więcej emocji, niż planowałam.
Zaczynałam się naprawdę łamać pod jego spojrzeniem, tym dziwnym połączeniem czułości i złośliwości, które zawsze mnie do niego przyciągało.
Jungkook- Serio? – odparł z cynicznym uśmiechem, drapiąc się lekko po brodzie,
Jungkook- Wystarczy ci ten tort i gitara, żebyś była szczęśliwa? Chyba cię nie doceniłem, T.I.
Poczułam, jak w moich żyłach zaczyna pulsować irytacja. Oczywiście, że musiał to zrujnować jakimś kąśliwym komentarzem. Taki właśnie był Jungkook. Zawsze musiał wbić szpilę, nawet kiedy robił coś miłego.
T.I- Może po prostu cieszę się z małych rzeczy, w przeciwieństwie do ciebie, który myśli, że cały świat należy do niego- odcięłam się, zerkając na niego z przymrużonymi oczami.
Wiedziałam, że go to rozdrażni, ale chciałam go sprowokować. Tylko po to, żeby zobaczyć, jak jego twarz się zmienia, jak pojawia się ta iskra złości, która zawsze kończyła się czymś więcej.
Jungkook- Małych rzeczy?– powtórzył, kładąc gitarę na bok i podchodząc do mnie, jego oczy stawały się ciemniejsze z każdą sekundą.
Jungkook- Chcesz małych rzeczy, księżniczko? Dobrze, dam ci małe rzeczy, ale nie zdziw się, jeśli potem będziesz błagać o coś więcej.
Serce zaczęło mi bić szybciej, wiedziałam, dokąd to zmierza. Jungkook nie lubił, kiedy go prowokowałam, ale za każdym razem to robiłam, bo wiedziałam, że kończy się to jedną rzeczą gorącym, niekontrolowanym pożądaniem. Jego ręka znalazła się na moim karku, zaciskając się lekko, a jego usta były tak blisko moich, że czułam jego oddech.
Jungkook- Nie zgrywaj takiej pewnej siebie, bo oboje wiemy, jak to się skończy- wyszeptał, a jego głos był niski, wręcz drapieżny.
Jungkook- Znasz mnie, T.I. Wiesz, że mogę cię zniszczyć, a ty to uwielbiasz. Chcesz tego.
Przełknęłam ślinę, starając się zachować resztki kontroli.
T.I- Jesteś taki pewny siebie, co? Myślisz, że masz nade mną pełną władzę?
Jungkook- Nie myślę, księżniczko, ja to wiem.
Jego uśmiech był złośliwy, wręcz niebezpieczny.
Jungkook- I to cię wkurza najbardziej. Chcesz się wyrywać, ale zawsze wracasz. Zawsze.
Miał rację. Cholernie miał rację. Każdy jego dotyk sprawiał, że przestawałam myśleć, a moje ciało reagowało na każdy jego ruch. Był jak trucizna, która paraliżowała mnie, a jednocześnie uzależniała.
T.I- Przestań- wyszeptałam, choć nie chciałam, żeby to się skończyło.
T.I- Nie rób tego teraz...
Jego usta uniosły się w drapieżnym uśmiechu.
Jungkook- Dlaczego? Boisz się, że nie będziesz w stanie mnie powstrzymać?
T.I- Jungkook...
Jungkook- Cisza- przerwał mi, jego ręka przesunęła się na moją talię, przyciągając mnie jeszcze bliżej.
Jungkook- Dziś jest twoje urodziny, księżniczko. To ja zdecyduję, jak je zakończysz.
Zaciągnęłam się papierosem, czując, jak dym wypełnia moje płuca, a po chwili powoli wypuściłam go w stronę nieba. Czułam, jak moje ciało odpręża się w tej chwili, a serce wciąż biło zbyt szybko po bliskim kontakcie z Jungkookiem.
Patrzyłam na niego, stojącego tak pewnie, jakby cały świat należał do niego. Zawsze tak na mnie działał jego pewność siebie mieszała się z czymś dzikim, niekontrolowanym. To mnie przyciągało i jednocześnie irytowało.
Zanim zdążyłam dokończyć myśl, poczułam jego usta na moich. Pocałował mnie delikatnie, a jednocześnie z jakąś głęboką potrzebą, która zawsze była obecna między nami. To był jeden z tych momentów, kiedy cały świat przestawał istnieć, a my byliśmy jedynie my. Każdy dotyk, każdy ruch, każda myśl skierowana była tylko na naszą wzajemną obsesję.
Odsunął się na chwilę, patrząc na mnie tymi swoimi intensywnymi oczami, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego po prostu usiadł na krześle. Jego ręce sięgnęły po gitarę, a ja nie mogłam oderwać wzroku, kiedy zaczął grać. Było coś magicznego w tym, jak poruszał palcami po strunach, wydobywając z nich najpiękniejsze melodie, które rozchodziły się po tarasie.
T.I- Jungkook... to jest... to jest piękne- powiedziałam cicho, czując, jak serce mi mięknie.
Jungkook- Tylko dla ciebie, księżniczko- odpowiedział, z lekkim uśmiechem, ale jego oczy były skupione na gitarze, jakby chciał, żeby melodia przemówiła za niego.
Przez chwilę nie było między nami słów, tylko muzyka i dźwięk wiatru, który delikatnie poruszał zasłony na tarasie.
Zaciągnęłam się ponownie papierosem, a potem powoli zgasiłam go o popielniczkę.
T.I- Naprawdę umiesz mnie zaskoczyć, Jeon- mruknęłam, podchodząc do niego bliżej.
T.I- Nawet wtedy, kiedy nie powinno cię to obchodzić, kiedy wszystko sprowadzasz do zabawy, robisz coś, czego się nie spodziewam.
Zatrzymałam się, stojąc przed nim, opierając się lekko o poręcz krzesła, na którym siedział. Byłam tak blisko, że mogłam poczuć jego ciepło, jego zapach, który mieszał się z chłodnym powietrzem.
Jungkook podniósł wzrok, patrząc na mnie z tym swoim lekko złośliwym uśmiechem.
Jungkook- Może dlatego tak cię wkurzam, T.I. Zawsze wiesz, czego się po mnie spodziewać, ale jednak zawsze daję ci coś więcej. Chcesz ode mnie uciec, ale wracasz.
T.I- Nie udawaj, że nie wiesz, dlaczego tak jest-odparłam z przekąsem, próbując zachować kontrolę nad własnym głosem.
Jungkook- Wiem- odpowiedział pewnie, odkładając gitarę na bok i chwytając mnie za biodra, przyciągając mnie bliżej. Jego dłonie były zimne, ale czułam ciepło jego dotyku, które sprawiało, że serce mi przyspieszyło.
Jungkook- I to cię wkurza. Ale... przyznaj, księżniczko, uwielbiasz to.
Zrobiłam krok w jego stronę, nie odrywając od niego wzroku, czułam, jak napięcie między nami staje się niemal namacalne.
T.I-Jesteś takim dupkiem, Jungkook- syknęłam, choć sama wiedziałam, że moje słowa nie mają siły.
T.I- Ale tak, masz rację. Nie mogę cię zostawić, nawet gdybym chciała.
Jungkook- Więc przestań zgrywać taką twardą- powiedział niskim, głębokim głosem, jego oczy błyszczały tym drapieżnym spojrzeniem, które zawsze mnie rozbrajało.
Jungkook- Dobrze wiesz, że ja kontroluję tę grę.
Przełknęłam ślinę, wiedząc, że miał rację. To było nieuniknione. Jungkook zawsze miał przewagę, zawsze wiedział, jak mnie złamać, jak sprawić, że zapomnę o wszystkim. Poczułam, jak jego dłonie zaciskają się na moich biodrach mocniej, przyciągając mnie do siebie.
Jungkook- Prawda jest taka- powiedział cicho.
Jungkook- Że możesz się wściekać, mówić, co chcesz, ale ostatecznie i tak wracasz do mnie. Zawsze.
Czułam, jak tracę kontrolę nad sobą, a jednocześnie nie chciałam już się powstrzymywać. W jego ramionach zapominałam o wszystkim, cała frustracja, złość i pożądanie zamieniały się w jedno – w nas.
T.I- Jesteś taki pewny siebie- odpowiedziałam, próbując ostatkiem sił grać na jego warunkach.
T.I- Ale może tym razem to ja będę miała kontrolę.
Kolejny rozdział mamy za sobą
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro