Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział.29

POV Jungkook

Zamówiłem jej znowu tę samą sałatkę, czując, że to był jedyny sposób, by nie dać się ponieść emocjom. Przez chwilę wpatrywałem się w jej uśmiech, który sprawiał, że moje serce biło szybciej.

T.I- Sukienka ślubna wybrałeś naprawdę super. Podoba mi się.

Słysząc to, poczułem, jak w brzuchu budzi się miłe ciepło, ale szybko opanowałem emocje.

Jungkook- Cieszę się, że ci się podoba. Ale wiesz, że to tylko początek? Ślub to nie jest tylko kwestia ładnej sukienki.

Przewróciła oczami, a jej mina była wymowna.

T.I- Och, daj spokój. Myślisz, że nie wiem, co to oznacza? Ale naprawdę chcę, żeby to było wyjątkowe, nie tylko jak każda inna ceremonia.

Przyglądałem się jej z wyraźnym zainteresowaniem, bo wiedziałem, że pod tą zuchwałą powierzchownością kryje się wiele emocji.

Jungkook- Wyjątkowe? Co masz na myśli? Że na ślubie nie będzie żadnych mafijnych porachunków?

Zatrzymała się na chwilę, a w jej oczach widać było determinację.

T.I- Nie chodzi mi o twoją pieprzoną mafię! Chcę po prostu, żebyśmy byli szczęśliwi. Ty i ja, bez żadnych zakłóceń.

Prawie nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Była taka uparta, a to sprawiało, że miałem ochotę ją przyciągnąć do siebie.

Jungkook- Hah, wiesz, że nie można być całkowicie wolnym w tym świecie? Ale mogę ci obiecać, że zrobię wszystko, by nasze życie było lepsze.

T.I- To brzmi jak obietnica, ale czy wiesz, co to znaczy? To nie tylko słowa, Jungkook.

Zacisnąłem dłoń na stole, czując, jak rośnie we mnie pragnienie, by ją uchronić przed tym wszystkim, co nas otaczało.

Jungkook- Jasne, że wiem. Ale wiesz co? I tak nie pozwolę ci uciec. Jesteś moją, a ja zamierzam o ciebie walczyć.

W jej oczach błysnęła iskra.

T.I-To dobre podejście, ale nie myśl, że będę siedzieć cicho. Jeśli coś się stanie, nie zawaham się powiedzieć, co myślę.

Uśmiechnąłem się złośliwie, podobało mi się jej nastawienie.

Jungkook- Słuchaj, kochanie, im bardziej się upierasz, tym bardziej sprawiasz, że chcę cię jeszcze bardziej. Musisz się przygotować na to, co nadejdzie.

Zbliżyłem się do niej, czując, że napięcie między nami wzbiera. W moim wnętrzu palił się ogień, który tylko ona mogła ugasić.

Patrzyłem na T.I, biorąc łyk wina, a jej oczy były pełne ekscytacji. Zawsze wiedziała, jak mnie wkurzyć i jednocześnie sprawić, że moje serce bije mocniej.

T.I. - Nasz ślub musi być idealny, a do tego musimy wybrać imię dla naszej córeczki.

Spojrzałem na nią, czując, jak napięcie w powietrzu rośnie.

Jungkook- Idealny? Wiesz, co to znaczy w naszym świecie? To brzmi jak pieprzony utopijny sen.

T.I- Możemy to zrobić, jeśli obaj tego chcemy. Myśl, Jungkook! Jakie imię byś chciał?

Wzięła głęboki oddech, a jej uśmiech sprawił, że poczułem, jak mięknę.

Jungkook-Nie wiem, może Hana? Pasuje do małej księżniczki.

Uśmiechnęła się szeroko, ale zaraz potem jej mina stwardniała.

T.I- Hana? To już coś, ale nie zapominaj, że to my decydujemy! Nie możesz być tylko szefem mafii w domu, Jungkook.

Zaśmiałem się, a jej zuchwałość tylko podsyciła moją ochotę.

Jungkook- Dobra, dobra, niech będzie. Ale pamiętaj, kto tu rządzi. Nie zamierzam, żeby jakieś imię namieszało w naszej układance.

T.I- Myślisz, że to ty rządzisz? Błagam, nawet nie żartuj! Potrafię być bardziej uparta niż ty, jeśli trzeba.

Czułem, jak moja frustracja miesza się z podziwem. Podobało mi się to, że nie bała się stawiać oporu.

Jungkook- O, naprawdę? To sprawdźmy, kto jest bardziej uparty. W końcu zamierzam ci pokazać, co to znaczy być moją żoną.

Zatrzymałem się, patrząc jej w oczy, a ogień między nami zapłonął na nowo.

T.I- W takim razie zrób to, Jungkook. Pokaż mi, co potrafisz.

To była chwila, w której wiedziałem, że nie mogę się cofnąć. Jej wyzwanie tylko zwiększyło moją determinację.

Jungkook- Będziesz żałować, że mnie wyzwałaś. Nasza córeczka będzie miała dwa silne charakterki, a ty, moja droga, jesteś jedną z nich.

Zacisnąłem dłoń na jej nadgarstku, czując, jak napięcie sięga zenitu. Wiedziałem, że w tym całym chaosie znalazłem coś, co naprawdę chciałem. I nie zamierzałem pozwolić, by cokolwiek stanęło nam na drodze.

Po chwili T.I zaśmiała się, a ten dźwięk był jak muzyka dla moich uszu.

T.I. - Ale kto by pomyślał, że porwiesz mnie, a teraz będę twoją żoną i matką twojego dziecka?

Uśmiechnąłem się złośliwie, czując, jak przyjemność przeplata się z tym nieco szalonym uczuciem.

Jungkook- Cóż, plan był doskonały. Musiałem tylko znaleźć sposób, żebyś nie mogła się mi sprzeciwić.

T.I- A teraz myślisz, że możesz mnie kontrolować? Hah, zbyt pewny siebie, Jungkook. Wiesz, że mam swoje zdanie?

Patrzyłem na nią, rozbawiony i jednocześnie podniecony. Jej determinacja mnie pociągała.

Jungkook-Jasne, że masz, ale to ja mam ostatnie słowo. W końcu jestem szefem, a ty… no cóż, przyszłą żoną.

T.I-Nie zapominaj, kto tu naprawdę rządzi. Kiedy mnie porwałeś, myślałeś, że to tylko gra. Ale ja zamierzam być twoim największym wyzwaniem.

Przyciągnąłem ją bliżej, czując, jak napięcie między nami rośnie.

Jungkook- Wyzwanie, co? W takim razie lepiej przygotuj się na wszystko, co nadchodzi. Nie zamierzam się poddawać.

T.I- Czyli mówisz, że chcesz mnie złamać? Wiesz, że to mnie tylko motywuje? Zawsze byłam waleczna.

Uśmiechnąłem się z przekąsem, czując, że to właśnie w tej chwili zapalają się w nas ognie.

Jungkook-Nie chcę cię złamać, chcę cię zdominować. I obiecuję, że to będzie ekscytujące.

T.I- Ekscytujące? Chcesz powiedzieć, że czeka nas piekielna jazda? Przygotuj się, bo ja nie zamierzam być w cieniu.

Zacisnąłem usta, czując, że ta gra staje się coraz bardziej intensywna.

Jungkook- Dobrze, T.I. Grajmy więc w tę grę. Aż do końca. I pamiętaj, że mam w rękawie kilka asów.

W jej oczach błyszczała iskra wyzwania, a ja wiedziałem, że muszę być gotowy na wszystko. Razem stworzymy coś, co nie tylko przetrwa, ale również rozgrzeje nas do szaleństwa.

Jadła swoją sałatkę, a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku. Każdy kęs sprawiał, że moja ochota na nią rosła.

T.I. - Do dzisiaj pamiętam ten dzień, wracałam z pracy, a ty tak po prostu mnie porwałeś.

Zaśmiałem się, przypominając sobie tamten moment.

Jungkook- No cóż, nie mogłem się powstrzymać. Musiałem mieć cię na wyłączność.

T.I- Tak, ale teraz płacisz za to! I nie mam na myśli tylko sałatki.

Spojrzała na mnie z przekąsem, a jej uśmiech sprawił, że poczułem dreszcz.

Jungkook-Płacę? Hah, jesteś pewna, że wiesz, co mówisz? To ja powinienem cię straszyć.

Złapała mnie za rękę, a jej dotyk sprawił, że na moment zamarłem.

T.I- Straszyć? Daj spokój, Jungkook! Wiesz, że nie ma nic, czego bym się bała. Nie przy tobie.

Czułem, jak ogień zapala się w moim wnętrzu.

Jungkook-A może tak, a może nie. To właśnie ta niepewność sprawia, że jestem gotów na wszystko. Pamiętasz, co się stało, gdy próbowałaś mi się sprzeciwić?

Złapałem jej wzrok, a w moim głosie pojawił się cień groźby.

T.I-Nie zapominaj, kto tu jest królową. Może i mnie porwałeś, ale wiesz, że niełatwo mnie pokonać.

Zacisnąłem zęby, czując, jak jej słowa tylko podsycają moją namiętność.

Jungkook- Królową, huh? W takim razie przygotuj się na prawdziwe królestwo. Nie zamierzam dać ci się łatwo wygryźć.

T.I- Nie musisz mnie straszyć, wiem, że i tak w końcu wygrasz. Ale nie myśl, że pozwolę ci na wszystko.

Obejrzałem się, a w moim umyśle zaczęły kiełkować plany.

Jungkook-Nie pozwolę ci uciec. Każda bitwa, jaką stoczymy, tylko nas wzmocni. I wiesz co? Dobrze mi z tym.

W jej oczach zaiskrzyło, a ja wiedziałem, że nasze napięcie nie ma końca. To była gra, która mogła trwać w nieskończoność.
Chciałem coś powiedzieć, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetliło się imię Jimina.

Jungkook-Co jest, Jimin?

Jimin- Mamy akcję na obrzeżach Seulu. Jakaś konkurencja, po prostu gruba sprawa. Musisz tu być!

Zamrugałem, czując, jak adrenalina zaczyna pulsować w moich żyłach. Zerknąłem na T.I., która przyglądała mi się z zainteresowaniem.

Jungkook- Cholera, rozumiem. Daj mi chwilę.

T.I- Czy to naprawdę musi być teraz? Siedzę tu, a ty chcesz iść na jakąś pieprzoną akcję?

Jungkook- Muszę to załatwić. Nie mogę dać konkurencji szansy. Ale wrócę, obiecuję.

Jimin- Spiesz się, Jungkook! Nie mamy czasu na zwłokę.

T.I- Czy nie możesz po prostu odmówić? Wiesz, że to ja jestem twoją priorytetową sprawą, prawda?

Uśmiechnąłem się, czując, jak w moim wnętrzu narasta konflikt.

Jungkook- Wiem, że jesteś priorytetem. Ale to jest biznes. Chwila, w której nie stawiasz granic, to moment, w którym przegrywasz.

Zauważyłem, jak jej wyraz twarzy zmienia się, ale nie zamierzałem ustępować.

T.I-Jasne, że tak, ale czemu nie możesz być po prostu moim mężem na chwilę? Nie rozumiesz, co to znaczy?

Jungkook- Rozumiem, ale wiesz, że nie mogę zrezygnować z odpowiedzialności. To część mnie.

Zerknąłem na telefon, a Jimin znowu mnie ponaglił.

Jimin-Kurwa, Jungkook, co robisz? Musisz tu być, zanim się wszystko posypie!

T.I- Nie zostawiaj mnie tutaj samej! Nie chcę być tylko twoją żoną w trakcie akcji.

Zacisnąłem pięść, czując gniew, ale wiedziałem, że muszę być silny.

Jungkook- Muszę lecieć. Obiecuję, że szybko wrócę. A potem... możesz być pewna, że wszystko ci wynagrodzę.

Uśmiechnęła się, ale w jej oczach widziałem frustrację.

T.I-Lepiej wróć z dobrą wiadomością, bo inaczej...

Jungkook- Inaczej co? Zamkniesz mnie w jakiejś klatce?

Z uśmiechem na twarzy wstałem i skierowałem się do wyjścia, czując, że ta gra się dopiero zaczyna. Obiecałem sobie, że wrócę szybciej niż myśli. I wtedy... zrobię to, co muszę.

T.I. wstała od stolika, a w jej głosie słychać było determinację.

T.I. - Odwieziesz mnie do naszego apartamentu i wracaj do mnie szybko. Masz też uważać na siebie.

Spojrzałem na nią, czując, jak w moim wnętrzu rośnie potrzeba ochrony, ale też namiętności.

Jungkook-Zawsze dbam o siebie, a ty nie musisz się martwić. Jak tylko załatwię tę sprawę, wrócę do ciebie.

Zaczęła iść w moim kierunku, a jej wzrok był pełen ognia.

T.I-Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego. Nie chcę stracić cię przez jakąś idiotyczną awanturę.

Przyciągnąłem ją do siebie, czując jej ciepło.

Jungkook-Nie zamierzam się zabijać dla jakiejś pieprzonej konkurencji. Wiesz, że mogę o siebie zadbać.

T.I-Ale wiesz, że ja nie zamierzam się poddawać? Nie mogę czekać na ciebie bez końca.

Uśmiechnąłem się złośliwie, czując, jak jej słowa podsycają moją ochotę.

Jungkook-Kiedy wrócę, zrobię ci niespodziankę. Chcesz, żeby to była najbardziej niegrzeczna niespodzianka, jaką sobie wyobrażasz?

Patrzyła na mnie z zainteresowaniem, a jej usta lekko się rozchodziły.

T.I-Tylko spróbuj. Może być ciekawie, jeśli masz w sobie tę ochotę.

Jungkook-Zaraz wrócę, obiecuję. A potem... zamknę cię w sypialni, gdzie będziemy tylko my dwoje.

Złapałem jej wzrok i widziałem, jak się uśmiecha, ale w jej oczach było coś więcej niż tylko radość.

T.I-Nie myśl, że pozwolę ci się tak łatwo zamknąć. Ja też mam swoje plany, pamiętaj o tym.

Pokiwałem głową, czując, jak napięcie między nami rośnie.

Jungkook-Cóż, w takim razie lepiej, żebyś przygotowała się na walkę, bo nie zamierzam ci tego ułatwiać.

Złapałem ją za rękę i poprowadziłem w stronę drzwi, czując, że nasza gra dopiero się zaczyna. I nie mogłem się doczekać, by po powrocie zakończyć to w naszym stylu.

Wsiedliśmy do samochodu, a silnik załamał się, gdy ruszyliśmy w stronę apartamentu.

T.I. - Ale naprawdę, uważaj na siebie.

Spojrzałem na nią, widząc, jak jej troska łączy się z irytacją.

Jungkook-Nie musisz się martwić. Nie jestem nowicjuszem w tej grze. Wiesz, co robię.

T.I-Czasami myślę, że jesteś zbyt pewny siebie. Wiesz, że konkurencja nie ma skrupułów.

Przyspieszyłem nieco, chcąc pokazać, że nie boję się nikogo ani niczego.

Jungkook-Jeśli myślą, że mogą mnie zatrzymać, to się grubo mylą. Ale nie martw się, wrócę do ciebie szybciej, niż się spodziewasz.

T.I-Lepiej. Jeśli coś się stanie, to nie wiem, co ze sobą zrobię.

Z uśmiechem zauważyłem, jak jej wyraz twarzy mięknie, ale wciąż czułem, że w jej głosie kryje się coś więcej.

Jungkook-Nie zamierzam pozwolić, żeby coś się stało. Pamiętaj, że jesteś moim priorytetem.

Wjeżdżając na parking, spojrzałem na nią z powagą.

T.I- A co z twoim zapałem? Nie chcę, żeby to się skończyło dla ciebie źle. Jesteś dla mnie zbyt ważny.

Jungkook-Nie zapominaj, że właśnie to sprawia, że jestem tak niebezpieczny. A jeśli będziesz mnie tak pilnować, to tylko rozgrzeje mnie do działania.

Zatrzymałem samochód i obróciłem się do niej, czując, jak chemia między nami staje się namacalna.

T.I-Nie próbuj mnie straszyć. Wiesz, że mogę być równie niegrzeczna.

Pochyliłem się w jej kierunku, zbliżając się do jej twarzy.

Jungkook-Wiem, ale to właśnie czyni cię tak wyjątkową. W tej grze nie ma miejsca na słabości. Ani dla mnie, ani dla ciebie.

T.I-Obiecaj, że wrócisz. I że nie zapomnisz, kto tu rządzi, nawet gdy nie ma mnie obok.

Zaśmiałem się, czując, jak napięcie w powietrzu staje się gęstsze.

Jungkook-Zaraz wrócę, a potem... przygotuj się na coś, co cię zaskoczy.

Wysiadłem z samochodu, gotowy na wszystko, co przyniesie mi ten dzień, ale w głębi duszy już nie mogłem się doczekać, by wrócić do T.I i pokazać jej, kto naprawdę rządzi.

Kolejny rozdział za nami ✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro