Rozdział.27
Spojrzałam na Jungkooka, który siedział na kanapie, jego ciało napięte jak struna, a ręce zaciskały się w pięści. Czułam, jak atmosfera między nami robiła się coraz gęstsza. Westchnęłam, a potem, podchodząc bliżej, szepnęłam cicho.
T.I- Jungkook, uspokój się już...
Ale on nawet nie spojrzał w moją stronę. Jego oczy, ciemne i błyszczące, były utkwione gdzieś przed siebie, pełne gniewu i czegoś jeszcze czegoś, co sprawiało, że moje serce biło szybciej. Czułam, jak napięcie między nami narasta, a on w końcu odezwał się, jego głos był pełen wściekłości.
Jungkook- Jak mam się, kurwa, uspokoić, skoro widzę, że znowu próbujesz coś przede mną ukrywać?
Odwrócił gwałtownie głowę, patrząc na mnie, a jego wzrok był tak przeszywający, że poczułam ciarki na plecach. Był wściekły to było jasne. Ale za tą wściekłością kryło się coś jeszcze, coś bardziej niebezpiecznego.
T.I- O czym ty mówisz?
Spytałam, starając się, żeby mój głos brzmiał pewnie, choć w środku czułam się jak roztrzęsiona.
Jungkook wstał, podszedł do mnie wolno, a każdy jego krok sprawiał, że czułam się coraz bardziej przytłoczona jego obecnością. Zatrzymał się tuż przede mną, patrząc mi prosto w oczy. Czułam jego oddech na swojej twarzy.
Jungkook- Myślisz, że nie widzę, jak się zachowujesz?
Jego głos był niski, a w jego tonie była nuta prowokacji.
Jungkook- Każde twoje słowo, każdy gest... Starasz się przede mną uciekać, ale wiesz co? Nie uciekniesz. Nie tym razem.
Przełknęłam ślinę, czując jak moje ciało reaguje na jego bliskość. Nie chciałam, żeby widział, jak bardzo jego obecność mnie rozstraja, jak mocno wpływa na moje emocje. Ale wiedziałam, że Jungkook doskonale o tym wiedział.
T.I- Jungkook, to nie jest tak...
Zaczęłam, ale on przerwał mi, chwytając mnie za nadgarstek.
Jungkook- Nie pierdol mi tutaj, że to nie tak.
Zbliżył swoje usta do mojego ucha, jego oddech był gorący i drażniący.
Jungkook- Doskonale wiem, co próbujesz zrobić. I wiem też, że nie możesz przede mną uciec. Widzisz, T.I., jesteś moja... zawsze byłaś.
Jego głos zmiękł, ale było w nim coś niebezpiecznie uwodzicielskiego.
Poczułam, jak jego ręka przesuwa się po moim biodrze, jego palce pewnie sunęły wzdłuż mojej talii. Moje serce biło jak oszalałe, a ja nie mogłam wydusić z siebie słowa. To napięcie między nami było jak paląca iskra, która mogła w każdej chwili eksplodować.
Jungkook- Wiem, że to ci się podoba -szepnął mi do ucha, a potem delikatnie ugryzł mój płatek.
Jungkook- Nie udawaj, że nie.
T.I- Przestań...
Wykrztusiłam, ale mój głos był bardziej błagalny, niż chciałabym, żeby brzmiał.
Jungkook- Przestać?
Zaśmiał się pod nosem, jego uśmiech był pełen arogancji.
Jungkook- Ani mi się śni. Chciałaś tego, a teraz masz.
Jego ręce były wszędzie, jego dotyk był pewny, a w mojej głowie zapanował chaos. Wiedziałam, że powinnam coś zrobić, coś powiedzieć, ale każda komórka mojego ciała buntowała się przeciwko zdrowemu rozsądkowi. Jungkook wiedział, jak mnie złamać, jak mną manipulować, i teraz wykorzystał to do granic możliwości.
Przegryzłam wargę, starając się zachować resztki opanowania. Musiałam wziąć się w garść. Nie mogłam mu na to pozwolić, nie po tym wszystkim.
T.I- Jungkook...
Szepnęłam, próbując zebrać w sobie siłę.
T.I- Nie możesz mnie tak traktować.
Zaśmiał się znowu, ale tym razem w jego głosie było coś dzikiego.
Jungkook- Och, naprawdę? A kto mi, kurwa, zabroni?
Jego oczy błysnęły.
T.I- Nie zapominaj, kto tu rządzi.
Patrzyłam na niego, czując, jak jego słowa i spojrzenie palą mnie od środka. Wiedziałam, że jest wściekły, że kontrola wymyka mu się z rąk, a to go doprowadzało do szału. Ale mimo tego wszystkiego, co mówił, czego żądał, ja wciąż czułam tę niezrozumiałą potrzebę bycia blisko niego. Moje ciało samo podjęło decyzję, zanim mój umysł nadążył za tym, co się działo.
Zrobiłam krok do przodu i przytuliłam się do niego, wtulając twarz w jego tors. Czułam, jak napięcie w jego mięśniach wzrastało, ale w tej chwili było mi wszystko jedno.
T.I- Kocham cię...
Wyszeptałam, zamykając oczy.
Na moment zapanowała cisza. Czułam jego przyspieszony oddech i bicie serca pod palcami. Myślałam, że może to wyznanie rozładuje napięcie między nami, ale zamiast tego poczułam, jak Jungkook szarpnął mnie do tyłu, chwytając za ramiona. Jego twarz była tuż przy mojej, a oczy pełne dzikiej furii.
Jungkook- Naprawdę?
Jego głos ociekał cynizmem.
Jungkook- Kochasz mnie, co? Myślisz, że te słodkie słówka mnie uspokoją? Że nagle wszystko zapomnę, bo ty mówisz, że mnie kochasz?
T.I- To prawda...
Zaczęłam, ale on od razu przerwał mi swoim ostrym tonem.
Jungkook- Nie pieprz mi tu o miłości!
Warknął, a jego oczy iskrzyły złośliwością.
Jungkook- Gdybyś naprawdę mnie kochała, nie bawiłabyś się mną tak, jakbyś miała mnie w garści.
Jego palce mocniej zacisnęły się na moich ramionach, jakby chciał mnie wstrząsnąć, wyrwać coś, czego nie mógł zrozumieć. Jego oczy były tak blisko, że widziałam w nich złość i coś jeszcze, coś ciemnego, co sprawiało, że moje serce przyspieszało.
T.I- Kocham cię...
Powtórzyłam, tym razem ciszej, jakby te słowa miały złamać coś w nim.
Jungkook,- Nie wiesz, co to znaczy.
Syknął, jego twarz była teraz tak blisko mojej, że czułam jego gorący oddech.
Jungkook- Gdybyś naprawdę mnie kochała, nie doprowadzałabyś mnie do tego stanu.
Jego dłoń przesunęła się wzdłuż mojej talii, aż zatrzymała się na biodrze. Czułam, jak jego palce zaciskają się, jakby chciał mnie sobie przypomnieć, przywrócić kontrolę nad mną i sobą. Jego dotyk był surowy, niemal brutalny, ale nie mogłam się powstrzymać. Moje ciało reagowało na każdy jego ruch.
T.I- Przestań.
Próbowałam się odsunąć, ale wiedziałam, że to nie miało szans. Jego ręka zacisnęła się mocniej, przyciągając mnie do siebie jeszcze bliżej. Czułam jego ciało, jego oddech, jego... ochotę.
Jungkook zaśmiał się pod nosem, jego uśmiech był przepełniony arogancją i pewnością siebie.
Jungkook- Przestać?
Szepnął drwiąco.
Jungkook- Tak nagle ci się nie podoba, jak cię dotykam? A może udajesz, że tego nie chcesz? Bo widzę, jak twoje ciało reaguje.
Jego dłoń przesunęła się po moim biodrze, prowokując mnie jeszcze bardziej, a jego wzrok był niemal dziki. Serce waliło mi jak oszalałe, ale wiedziałam, że to nie chodziło tylko o strach. Jungkook... on był niebezpieczny w każdym tego słowa znaczeniu, ale właśnie to sprawiało, że czułam się przy nim tak, jak nikt inny nie mógłby mnie sprawić.
Jungkook- Jesteś cholerną hipokrytką, T.I.
Jego głos był pełen złośliwości.
Jungkook- Mówisz, że mnie kochasz, ale nie potrafisz przyznać, że potrzebujesz mnie bardziej niż chcesz.
Czułam, jak jego dłoń sunie wzdłuż mojej talii, w stronę moich pleców, a moje ciało zaczynało drżeć. Nie mogłam powstrzymać tych reakcji, mimo że w głowie walczyłam z tym, co się działo.
Jungkook- Powiedz to
Rozkazał, jego oczy błyszczały złowrogo.
Jungkook-Powiedz, że mnie chcesz, kurwa.
Milczałam, nie potrafiąc wydusić słowa, choć czułam, że moje ciało zdradzało mnie na każdym kroku. Jungkook zaśmiał się znowu, jeszcze bardziej złośliwie.
Jungkook- Widzisz? Nawet nie musisz tego mówić. Widzę, jak mnie pragniesz.
Jego głos był teraz niski, niemal intymny, choć wciąż pełen wściekłości.
Jungkook- I to mnie wkurwia najbardziej.
Patrzyłem na nią, czując, jak jej ciało drży w moich ramionach. Ta niepewność, ta walka w jej oczach, tylko mnie nakręcała jeszcze bardziej. Wiedziałem, że ona jest moja, a to, co mówiła wcześniej... te słodkie słówka o miłości, one nic dla mnie nie znaczyły, chyba że były poparte czymś więcej. Jej ciało mówiło mi wszystko, czego potrzebowałem.
Przytuliłem ją mocniej, czułem jej ciepło, ten znajomy zapach, który zawsze doprowadzał mnie do szału.
T.I- Kocham cię...
Jungkook- Ja ciebie też kocham, skarbie, wiesz o tym, prawda?
Wyszeptałem jej do ucha, uśmiechając się drwiąco, wiedząc, że te słowa były czymś, czego tak bardzo pragnęła usłyszeć.
Poczułem, jak na chwilę przestaje się trząść, jakby moje słowa ją uspokoiły. Ale ja miałem zamiar przypomnieć jej, co to naprawdę znaczy być moją. Odsunąłem się lekko, patrząc w jej oczy, które były pełne niepewności i czegoś jeszcze...
Strachu? Podniecenia?
Jungkook- Za miesiąc będziesz moją żoną.
Powtórzyłem, tym razem ostrzej, jakby to była groźba.
Jungkook- I wiesz co? To nie jest jakaś pierdolona bajka, w której wszystko jest słodkie i cudowne. Ja nie jestem taki, T.I. I ty dobrze o tym wiesz.
Jej oczy otworzyły się szerzej, jakby nagle zaczęła pojmować, że ten mój "kocham cię" to tylko preludium do czegoś głębszego, mroczniejszego. Przyciągnąłem ją do siebie znowu, tym razem mocniej, czułem, jak jej ciało napina się pod moimi dłońmi.
Jungkook- Myślisz, że jak powiesz mi, że mnie kochasz, to będę grzeczny?
Zaśmiałem się sucho, patrząc na jej twarz.
Jungkook- Nie. To nie tak działa. Przynajmniej nie ze mną.
Jej oddech przyspieszył, a ja nie mogłem się powstrzymać. Moje ręce przesunęły się niżej, chwytając jej biodra mocno, niemal brutalnie, a ja patrzyłem, jak jej ciało reaguje na każdy mój dotyk.
Jungkook- Podoba ci się to, prawda?
Szepnąłem, zbliżając swoje usta do jej szyi, czując, jak jej skóra delikatnie się napina.
Jungkook- Podoba ci się, że nie jestem jak inni, że e jestem, kurwa, dziki i nieprzewidywalny. Bo wiesz, że tylko ja potrafię cię doprowadzić do takiego stanu.
Jej dłonie zacisnęły się na mojej koszuli, jakby próbowała się czegoś trzymać, ale nie miała szans. Nie ze mną. Byłem gotów pokazać jej, co to znaczy być ze mną na dobre i na złe.
Jungkook- Powiedz to, T.I.
Warknąłem, chwytając ją za kark, zmuszając ją, by patrzyła mi prosto w oczy.
Jungkook- Powiedz, że mnie chcesz. Że chcesz mnie takiego, jaki jestem. Nie tych pieprzonych bajek, które sobie wyobrażasz.
Cisza. W jej oczach widziałem wahanie, a to tylko podsycało moją ochotę. Była w moich rękach, tak cholernie blisko, a jednak próbowała trzymać się jakiejś swojej wersji rzeczywistości.
Jungkook- No dalej.
Prowokowałem, moje usta niemal dotykały jej.
Jungkook- Powiedz to, bo inaczej cię do tego zmuszę.
Moje ciało reagowało na jej obecność, czułem, jak każda komórka mojego ciała pali się do tego, by wziąć ją teraz, tutaj, bez żadnych pieprzonych ograniczeń. Byłem zmęczony jej grami, jej próbami kontrolowania czegoś, co należało tylko do mnie.
Jungkook- Nie udawaj, że tego nie chcesz.
Szepnąłem, przesuwając dłonią po jej biodrze, aż do wewnętrznej strony jej uda. Jej ciało natychmiast zareagowało, a ja wiedziałem, że jest moja, w każdym sensie tego słowa.
T.I- Jungkook...
Jej głos był słaby, drżący, jakby walczyła sama ze sobą. Ale wiedziałem, że to było tylko kwestią czasu, zanim się złamie.
T.I- Proszę...
Jungkook- Prosisz?
Zaśmiałem się ciemno, mocniej przyciągając ją do siebie.
Jungkook- To ty powinnaś mnie prosić, żeby cię wziąć, żeby cię pieprzył, nie zapominaj, że za miesiąc będziesz moją żoną. A wtedy... wtedy będziesz należała do mnie na zawsze.
Poczułem, jak jej ciało poddaje się, a ja wiedziałem, że wygrałem. Ale to była tylko pierwsza bitwa.
Złapałem katalog ze sukniami ślubnymi, który leżał na stole, i bez słowa podałem go T.I. Jej oczy rozjaśniły się, a na ustach pojawił się ten niewinny uśmiech, który doprowadzał mnie do szału. Tyle razy próbowała grać niewiniątko, ale wiedziałem, co kryje się pod tą maską.
Jungkook- Spójrz na to, skarbie.
Powiedziałem, otwierając katalog na przypadkowej stronie, gdzie jedna z modelek prezentowała suknię, którą zapewne każda dziewczyna marzyła nosić w dniu swojego ślubu.
Jungkook-Wybierz coś, co ci się podoba. Ale nie zapominaj, że i tak to ja zdecyduję, co założysz.
Jej uśmiech lekko zbladł, ale posłusznie zaczęła przeglądać strony. Czułem, jak napięcie między nami rośnie. Wiedziała, że dla mnie ten ślub to nie tylko jakiś bzdurny rytuał, ale pieprzone przypieczętowanie tego, że należy do mnie na zawsze.
Patrzyłem na nią, jak pochyla się nad katalogiem, a jej palce delikatnie przesuwają się po stronach. Każdy jej ruch mnie irytował i ekscytował jednocześnie. Nie potrafiłem oderwać wzroku od jej ciała. Ta delikatność, z którą wybierała suknie, kontrastowała z tym, co wiedziałem o jej pragnieniach.
Jungkook- No co?
Rzuciłem, gdy zobaczyłem, że zbyt długo się nad czymś zastanawia.
Jungkook- Co za dużo myślisz? Wybieraj szybciej, bo i tak wiem, że na końcu będziesz w czymś, co ja wybiorę.
T.I. spojrzała na mnie, a w jej oczach pojawiła się mieszanka buntu i niepewności.
T.I- Jungkook, to mój ślub, ja też mam prawo wybrać coś, co mi się podoba.
Odezwała się cicho, ale stanowczo.
Przewróciłem oczami i wybuchnąłem śmiechem.
Jungkook- Twój ślub?
Powtórzyłem kpiąco.
Jungkook- Słodka, to nasz ślub, ale pamiętaj, że jesteś moją kobietą. Wszystko, co się tutaj dzieje, dotyczy mnie. Nawet sukienka. W końcu to ja ją będę z ciebie zdejmował, prawda?
Jej twarz momentalnie zrobiła się czerwona, a ja poczułem, jak wzbiera we mnie ochota, by sprowokować ją jeszcze bardziej. Wiedziałem, że jej ciało reaguje na każde moje słowo, nawet jeśli próbowała to ukryć.
Jungkook- Patrz, ta jest całkiem niezła.
Powiedziałem, wskazując na jedną z sukien. Była obcisła, z głębokim dekoltem i rozcięciem na udzie.
Sukienka ślubna wybrana przez JK
Jungkook- Wyobraź sobie, jak wszyscy patrzą na ciebie w tym. Jak będą ci zazdrościć, że wyglądasz tak pieprzono dobrze. I że należysz tylko do mnie.
T.I. przewróciła oczami, próbując nie reagować na moje prowokacje.
T.I- Ta jest zbyt wyzywająca.
Mruknęła, próbując ukryć swoje zażenowanie.
Zaśmiałem się, patrząc, jak niepewnie unika mojego wzroku.
Jungkook-Zbyt wyzywająca?
Warknąłem, nachylając się nad nią.
Jungkook-A co, myślałaś, że pozwolę ci wyglądać jak jakaś niewinna księżniczka? Przestań udawać, że nie podoba ci się, kiedy na ciebie patrzę, kiedy czujesz mój wzrok na sobie.
T.I- Jungkook...
Szepnęła, ale ja nie zamierzałem jej słuchać.
Przyciągnąłem ją bliżej, patrząc, jak jej oddech staje się nierówny.
Jungkook-Wiesz, że to cię kręci
Mruknąłem jej prosto do ucha.
Jungkook- Wiesz, że lubisz, gdy jestem pieprzono zaborczy. I dobrze wiesz, że nie zamierzam pozwolić ci być kimś, kim nie jesteś.
Jej ręce zadrżały, a ja widziałem, jak walczy ze swoimi emocjami. Była moja, zawsze była. Ten ślub to tylko formalność.
Jungkook- Wybieraj suknię, kochanie
Powiedziałem cicho, choć w moim głosie słychać było ostrzeżenie.
Jungkook- Ale pamiętaj, że ostateczna decyzja należy do mnie. Rozumiesz?
Patrzyła na mnie przez chwilę, zanim skinęła głową. Jej twarz wyrażała poddanie, ale jednocześnie coś w jej oczach mówiło mi, że nie do końca się poddała. Była twarda, ale wiedziałem, że ostatecznie to ja będę tym, który wygra.
Jungkook- Świetnie.
Uśmiechnąłem się drwiąco, nachylając się, by złożyć szybki pocałunek na jej ustach.
Jungkook- A teraz bądź grzeczna i wybierz coś, co spodoba się twojemu mężowi.
I kolejny rozdział jest już za nami 🖤 Co się wydarzy dalej?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro