Rozdział.26
Wziąłem do rąk malutkie różowe skarpetki, które T.I. zamówiła dla naszej córki. Ich niewielki rozmiar i delikatny kolor sprawiły, że na chwilę moje myśli wyciszyły się, a uśmiech pojawił się na moich ustach. Były naprawdę urocze.
Jungkook- Malutkie i słodkie... Jak całe to nasze przyszłe życie, prawda?
Mruknąłem, starając się brzmieć ciepło, ale w moich słowach było coś więcej niż tylko zadowolenie.
T.I otworzyła na chwilę oczy, widząc mój uśmiech. Z jej twarzy można było wyczytać zmęczenie, ale i pewną radość.
T.I- Są też w innym kolorze...
Powiedziała, z trudem otwierając oczy i wskazując na inne pudełko.
Wstałem i przeszedłem się do pudełka z ubrankami, które wcześniej zauważyłem. Kiedy wróciłem, spojrzałem na nią, czując, jak jej spojrzenie ocenia każdy mój ruch. Nie chciałem jej zostawić samej z tym wszystkim, ale też chciałem pokazać, że nie jestem jedynie podporządkowany jej kaprysom.
Jungkook- Zobaczmy, co jeszcze tam mamy...
Powiedziałem, przekładając pudło z bucikami, które zamówiłem w drodze powrotnej od Miny. Przesunąłem je w stronę T.I, a ona otworzyła je z lekkim, szczerym uśmiechem.
T.I- Są malutkie i słodkie..
Powiedziała, oglądając buciki z zachwytem. Jej radość była szczera, ale ja nie mogłem się powstrzymać od kolejnego złośliwego komentarza.
Jungkook- Tak, malutkie i słodkie, ale dobrze wiesz, że to nie wszystko, co powinniśmy mieć.
Powiedziałem, kładąc rękę na jej ramieniu.
Jungkook- Czy nie sądzisz, że powinniśmy porozmawiać o tym, co dalej? Chciałbym wiedzieć, jak zamierzasz poradzić sobie z rzeczywistością, którą ci oferuję.
T.I spojrzała na mnie, a jej oczy zdradzały, że zaczyna się czuć bardziej emocjonalnie związana z całą sytuacją. Przytuliła się do mnie, co było dla mnie sygnałem, że może próbowała znaleźć w tym wszystko, co mogło być dla niej pocieszeniem.
T.I- Czuję, że to wszystko zaczyna mnie przerastać, Jungkook...
Powiedziała, wtulając się w moją klatkę piersiową.
T.I- Chciałabym, żeby wszystko było proste, ale...
Przerwałem jej, delikatnie odsuwając ją od siebie. Moje oczy były zimne, pełne obojętności.
Jungkook- Chciałabyś, żeby było proste?
Nie żyjemy w bajce, T.I. To, co masz teraz, to zaledwie początek. Jeżeli chcesz, żebym traktował cię poważnie, przestań narzekać. Przyzwyczaj się do tego, że nasze życie będzie pełne komplikacji. I wiesz co? Z czasem zrozumiesz, że tak właśnie powinno być.
Czułem, jak napięcie narasta. Moje słowa były zimne, ale chciałem, by wiedziała, że nie ma prostych rozwiązań. Nasze życie miało być pełne wyzwań, a ona musiała się dostosować.
T.I- Nie chcę się dostosowywać do twoich zasad...
Jej głos był cichy, prawie nieobecny.
Jungkook- Nie masz wyboru, T.I.
Zbliżając się do niej dodałem.
Jungkook- Jeśli chcesz żyć w tym świecie, musisz się dostosować. To jest nasze życie, a ty jesteś w nim częścią. Tak jak te malutkie buciki będą częścią naszej rodziny, ale tylko wtedy, gdy wszystko będzie tak, jak ja chcę.
Patrzyłem na nią, zadowolony z tego, jak powoli rozumie, gdzie naprawdę znajduje się jej miejsce. W tej chwili, kiedy była przy mnie, czułem, że zdobyłem nad nią pełną kontrolę, ale także, że nasze wspólne życie będzie ciągle pełne napięć i emocji.
T.I błądziła palcami po mojej klatce piersiowej, jej dotyk był delikatny, ale w tej chwili mnie drażnił. Szeptała, a jej głos był cichutki, jakby próbowała pocieszyć siebie, ale zamiast tego tylko pogłębiała mój niepokój.
T.I- Za miesiąc będę twoją żoną...
Nie mogłem powstrzymać się od szyderczego uśmiechu. Jej słowa brzmiały jak martwy wyrok, coś, co miało być przypieczętowaniem naszej umowy, ale dla mnie było tylko kolejnym zobowiązaniem, które musiałem dźwigać. Cała ta sytuacja była cholernie skomplikowana, a jej słodki głos nie zmieniało tego faktu.
Jungkook- Tak, za miesiąc... Zamiast narzekać na to, co cię czeka, lepiej zacznij się do tego przygotowywać.
Powiedziałem, patrząc na nią z zimnym uśmiechem.
Jungkook- Nie ma tu miejsca na sentymenty. To będzie twoje życie, a ja będę rządził tym, jak i kiedy chcę.
T.I patrzyła na mnie z wyrzutem, ale wiedziała, że nie ma sensu się kłócić. Czułem, jak jej dotyk staje się bardziej nerwowy, jakby próbowała znaleźć w tym wszystkim jakąś pociechę. Ale ja byłem zbyt pochłonięty swoimi myślami, by to dostrzegać.
T.I- Nie możesz być taki zimny, Jungkook...
Jej głos był pełen bólu, ale nie zmieniało to faktu, że wciąż brzmiało to jak prośba o coś, czego nie mogłem jej dać.
Jungkook- Zimny?
Zapytałem, przerywając jej, ale w moim głosie brzmiała tylko pogarda.
Jungkook- Może jesteś zmęczona szukaniem w moich słowach czegoś, czego nie znajdziesz. Ja jestem tym, kim jestem, a ty masz się do tego dostosować. Nie będę udawał kogoś, kim nie jestem, żeby cię uszczęśliwić.
Przesunąłem się w stronę jej ciała, wciąż nie odrywając od niej wzroku. Chciałem, żeby wiedziała, że to, co się dzieje, jest zaledwie wstępem do tego, co nas czeka.
T.I- Dlaczego musisz być taki okrutny?
Jej głos pełen był złości i zmęczenia. Jej oczy błyszczały od łez, a ja czułem, jak narasta we mnie irytacja.
Jungkook- Okrutny?
Powtórzyłem, złośliwie się uśmiechając.
Jungkook- Czasami rzeczywistość wymaga brutalności, T.I. Nie mam czasu na twoje emocjonalne rozważania. Życie jest takie, jakie jest, i jeśli chcesz przetrwać, musisz przestać być naiwna.
Wziąłem jej rękę, która wciąż błądziła po mojej klatce piersiowej, i przycisnąłem ją mocniej. Czułem, jak drży, ale wiedziałem, że to był tylko początek tego, co miało nastąpić. Nie chciałem jej zranić, ale też nie mogłem udawać, że wszystko jest w porządku.
Jungkook- Czujesz to napięcie?
Zapytałem, wpatrując się w jej oczy.
Jungkook- To jest rzeczywistość. Zamiast walczyć ze mną, lepiej naucz się, jak ją zaakceptować. Nasze życie nie będzie łatwe, a ty musisz być gotowa na wszystko.
Patrzyłem, jak zamyka oczy, próbując zapanować nad emocjami. Nie mogłem wybaczyć sobie, że sięgnąłem po coś, co teraz było tylko źródłem problemów. Wiedziałem, że nasze życie razem będzie pełne wyzwań, ale także czułem, że bez względu na wszystko, muszę być gotów na każdą przeszkodę. Każde słowo, które wypowiadałem, było próbą przetrwania w tym nieprzewidywalnym świecie, który stworzyłem dla nas obojga.
T.I zasypiała powoli, jej oddech stawał się coraz bardziej równy, a słowa, które wypowiadała, brzmiały jak szept w wietrze. Byłem świadomy, że te chwile były dla niej ważne, a mimo to nie mogłem uciec od tego, co przeżywałem.
T.I- Kocham cię tylko ciebie..
Wyszeptała cicho, jej głos był jak miękka melodia, która wypełniała pokój. Jej ciało wtuliło się w moją klatkę piersiową, a ja czułem, jak jej ciepło przenika przez moje ubranie. Zasypiała w moich ramionach, a ja byłem świadomy, że jej miłość była prawdziwa, ale równocześnie pełna naiwności.
Jungkook- Ja ciebie też, kruszynko...
Odpowiedziałem, starając się, aby moje słowa brzmiały czuło. Ale w mojej głowie wciąż huczało echo moich własnych problemów. Przytuliłem ją mocniej, czując, jak jej ciało opada w spokojnym śnie.
Jungkook- Moja kruszynka...
Wyszeptałem jej do ucha, chcąc dodać coś od siebie. Moje słowa były pełne niepewności i emocji, które trudno było wyrazić w prosty sposób. Wciąż trzymałem ją blisko, czując jej ciepło i jednocześnie starając się poradzić sobie z własnymi wątpliwościami.
Ale nawet w tej chwili, gdy wydawało się, że wszystko jest w porządku, w mojej głowie toczyła się brutalna walka. Czułem się rozdarty między miłością, którą miałem dla niej, a rzeczywistością, którą musiałem zaakceptować.
Jungkook- Wiesz, że to wszystko jest bardziej skomplikowane, prawda?
Pomyślałem, wciąż szeptając w jej kierunku.
Jungkook- Nie mogę ci obiecać, że będzie łatwo. To życie, które wybrałem, i ty jesteś częścią tego wszystkiego. Ale jeśli masz ochotę, mogę być dla ciebie całym światem.
T.I była w swoim świecie, a ja byłem tu, obserwując ją, starając się zrozumieć swoje własne uczucia. Czułem się jakbyśmy byli na dwóch różnych planetach ona pełna nadziei i miłości, a ja pełen ciężaru, który musiałem unieść.
Przytuliłem ją jeszcze mocniej, czując jej bijące serce i oddychający brzuch. Z każdą chwilą, którą spędzałem w jej towarzystwie, czułem, jak ciężar moich decyzji staje się większy, ale również bardziej rzeczywisty. Moja kruszynka, choć pełna czułości, była w rzeczywistości niewidomą towarzyszką w świecie, który nie zawsze był łaskawy.
Jungkook- Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale póki co, będę tu z tobą...
Powiedziałem, patrząc na jej spokojną twarz.
Jungkook- Zobaczymy, co przyniesie czas, ale na razie chcę, żebyś czuła się kochana. Nawet jeśli wszystko jest do dupy, ty zawsze będziesz dla mnie ważna.
Zamknąłem oczy, czując, jak zmęczenie zaczyna mnie ogarniać. Wiedziałem, że muszę być silny, nawet gdybym miał udawać, że wszystko jest w porządku. Wciąż trzymałem ją blisko, starając się znaleźć równowagę między tym, kim byłem, a tym, kim chciałem być.
Jungkook- To jest skomplikowane niż się wydaje, prawda?
Wyszeptałem, delikatnie całując jej czoło, próbując uspokoić własne myśli.
Jungkook - Nie jest tak prosto, jakbyś chciała. To nasze życie, i chociaż próbuję cię chronić, nie mogę udawać, że będzie łatwo.
Czułem, jak jej ciało wtula się we mnie, jakby szukała bezpieczeństwa, ale jednocześnie to wywoływało we mnie pewne irytujące uczucie. Nie mogłem być tym, kogo chciała. Pragnienia, które tliły się we mnie, były czymś więcej niż tylko troską. Każdy jej dotyk, jej niewinne słowa, sprawiały, że moje ciało wrzało od wewnętrznego konfliktu.
Miałem ją w swoich ramionach, ale czy naprawdę była moja?
Czy to, co czuła, było prawdziwe, czy tylko iluzją, którą stworzyłem? Kiedy powiedziała, że mnie kocha, poczułem nagłą chęć, by złapać ją mocniej, by poczuła mój ból, moją frustrację.
Jungkook- Czy naprawdę rozumiesz, co znaczy być przy mnie?
Pomyślałem, a moje palce nieświadomie przesunęły się po jej karku. Czułem, jak jej ciało drży pod moim dotykiem. Moje spojrzenie spoczęło na jej śpiącej twarzy, a w mojej głowie kłębiły się niechciane myśli.
Moja kruszynka... Moja żona... Ale czy na pewno jesteś gotowa?
Zacisnąłem zęby, widząc jej delikatność, tę cholerną niewinność, która działała na mnie jak magnes. Pragnąłem jej, ale jednocześnie chciałem, by zrozumiała, że nie może zawsze uciekać w tę słodką, naiwną wersję rzeczywistości.
Jungkook- T.I., myślisz, że wystarczy powiedzieć 'kocham cię', żeby wszystko było dobrze?
Wyszeptałem, bardziej do siebie niż do niej. W moim głosie była złość, ale i głębokie pożądanie. Jej ciało wtulone w moje było czymś, co mnie jednocześnie uspokajało i irytowało. Cholera, nie mogłem jej teraz odpuścić.
Przysunąłem się bliżej, moje usta tuż przy jej uchu.
Jungkook- Będziesz moja na moich warunkach. Czy ci się to podoba, czy nie.
Wszystko w moim wnętrzu zatrzymało się na ten moment, gdy T.I. otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Jej dotyk był delikatny, ale w tej chwili czułem, jakby to ona kontrolowała każdą cząstkę mnie. Kiedy jej dłoń powoli przesunęła się na mój nadgarstek i położyła moją rękę na jej brzuchu, mój oddech na chwilę zamarł.
T.I szeptem, niemalże jakby była to tajemnica, którą dzieliła tylko ze mną, powiedziała.
T.I- Jest aktywna.
Czułem to. Malutkie kopnięcia pod moją dłonią, jakby przypominały mi, co tu się dzieje, i że to, co w niej rośnie, to nasze dziecko. Złość i napięcie, które w sobie nosiłem, mieszały się teraz z dziwną czułością. Ale jak zawsze, to uczucie było chwilowe. Moje myśli natychmiast powróciły do rzeczywistości. Była moja, a to dziecko sprawiało, że miała być już tylko moja. Nie obchodziło mnie nic innego.
Moje oczy skupiły się na jej twarzy, ale zamiast słodkiego uśmiechu, zobaczyłem coś innego.
Zmęczenie? Niepokój? A może... coś więcej?
Nie mogłem tego wytrzymać.
Jungkook- Dlaczego na mnie tak patrzysz, hm? Myślisz, że możesz mnie tak kontrolować?
Odsunąłem rękę od jej brzucha, choć to kopnięcie było cholernie kuszące. Nienawidziłem, jak ta kobieta mogła tak łatwo wywołać we mnie sprzeczne uczucia. Moje spojrzenie stało się ostrzejsze.
Jungkook- Nie myśl, że zapomniałem, co mi zrobiłaś. To nie zmienia faktu, że wszystko miałaś ukryć przede mną.
Patrzyłem na nią z góry, próbując ukryć moje pieprzone pragnienie. Ale ona... Ta dziewczyna zawsze wiedziała, jak mną manipulować, choć nigdy tego nie przyzna. Moje ciało pulsowało od ochoty, by po prostu przyciągnąć ją do siebie, poczuć ją bliżej, ale w środku wciąż wrzałem od złości.
T.I- Jungkook, przestań...
Jej głos był słaby, ale w jakiś sposób dalej kusił. Każde słowo z jej ust działało na mnie jak pieprzony narkotyk.
Jungkook- Przestań? Niby dlaczego miałbym przestać? Jesteś moja, rozumiesz? I to dziecko... to dziecko nie zmienia faktu, że nie masz prawa mi się sprzeciwiać.
Złapałem ją za podbródek, zmuszając ją, żeby patrzyła mi w oczy.
Jungkook- Zrozum to raz na zawsze, T.I. Nigdy nie byłaś wolna. Nigdy nie będziesz. Ja decyduję, co się z tobą stanie. Zrozumiano?
Mimo tych słów, widziałem w jej oczach opór, a to sprawiało, że pragnąłem jej jeszcze bardziej. Moje ciało reagowało, jakby to było naturalne. Moje pragnienie, aby mieć ją tylko dla siebie, rosło. Cholera, ta kobieta wiedziała, jak mnie doprowadzić na skraj szaleństwa.
T.I- Jungkook... to już nie tylko o mnie chodzi. Nasze dziecko...
Zaśmiałem się, ale nie było w tym cienia rozbawienia. Zbliżyłem się jeszcze bardziej, nasze twarze były teraz niebezpiecznie blisko.
Jungkook- Nasze dziecko? A kto tu mówił, że nie wiesz, czy to naprawdę moje? Myślisz, że zapomniałem? Że mogę tak po prostu przejść nad tym do porządku dziennego?
Chciałem ją zgnieść pod ciężarem swojej obecności, przypomnieć jej, że nie miała nad niczym kontroli. Moje palce przesunęły się z jej podbródka na jej szyję, ale nie zamierzałem jej skrzywdzić. Nie w ten sposób. Nie dzisiaj.
Jungkook-Jesteś cholernie irytująca, wiesz? Ale to sprawia, że pragnę cię jeszcze bardziej. Jesteś moja, zawsze będziesz. I to dziecko... Cokolwiek się stanie, będę decydował o waszej przyszłości.
Pochyliłem się i złożyłem lekki pocałunek na jej szyi, jednocześnie czując, jak jej ciało drży pod moim dotykiem. Przez chwilę mogłem poczuć, jakby wszystko było w porządku, ale potem przypomniałem sobie. Nie zamierzam jej tak po prostu odpuścić.
Odchyliłem się lekko, patrząc jej w oczy.
Jungkook- A teraz powiedz mi, T.I. Kim naprawdę jesteś, że myślisz, iż możesz zagrać ze mną w taką grę? Kim jesteś, żebyś sądziła, że możesz mnie kontrolować? Bo ja mogę ci powiedzieć jedno... z tobą nie skończyłem. Ani z tobą, ani z naszym dzieckiem.
Moje słowa zawisły w powietrzu, a ja z trudem powstrzymałem się przed ponownym pochwyceniem jej ust. Ta pieprzona chęć ciągle wracała. Chciałem jej, ale w taki sposób, w jaki tylko ja decydowałem.
Jungkook- Chciałaś tego od początku, prawda? Żeby być tą, którą pragnę najbardziej. I cholera, udało ci się.
Kolejny rozdział za nami ✨ Co wydarzy dalej?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro