Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział.25

POV Jungkook

Patrzyłem na nią, a w środku gotowałem się z frustracji. Jej pytania, jej ton... Doprowadzało mnie to do szału. Chciałem tylko zamknąć to wszystko, nie musieć ciągle tłumaczyć się jak jakiś dzieciak. Ale widok jej rozczarowania, tego cholernie smutnego spojrzenia, sprawiał, że coś we mnie pękało.

Zacisnąłem pięści, próbując utrzymać resztki opanowania, ale byłem bliski wybuchu. Nie dlatego, że to jej wina - bardziej przez to, że sam doprowadziłem do tej pieprzonej sytuacji. Mina... Cholerna Mina.

Jungkook- Przerwa?

Wyplułem to słowo, prawie się śmiejąc.

Jungkook - Ty sobie chyba żartujesz, T.I. Chcesz mnie zostawić? Za co? Za to, że miałem pieprzony trening?!

Wstałem z łóżka, przechodząc kilka kroków po pokoju. Byłem zły. Nie tylko na nią, ale na siebie. Na wszystko. Czułem, że muszę się wyładować.

Jungkook- Zawsze coś. Zawsze jakieś cholernie głupie pytania. Gdzie byłem? Co robiłem? Kurwa, może po prostu próbuję odsapnąć! Może nie chcę być ciągle sprawdzany!

Krzyknąłem, podnosząc głos. Wiedziałem, że to nie fair, ale nie mogłem się powstrzymać.

Ona jednak nie odwracała wzroku. Mimo że jej oczy zaszkliły się łzami, nie zamierzała dać się złamać. Wpatrywała się we mnie z mieszanką bólu i zawziętości.

T.I- Nie o to chodzi, Jungkook. Czuję, że coś jest między nami nie tak. I to nie zaczęło się wczoraj. Po prostu przestałeś być tym, kim byłeś. Nie rozumiem, dlaczego... Ale chyba nie chcę dalej czekać, aż się obudzisz.

Te słowa wbiły mi się w głowę jak szpilki. Czułem, jak moje serce przyspiesza, a w głowie krążyły myśli: Czy ona naprawdę chce mnie zostawić?

Jungkook- Przestań pieprzyć, T.I. Nie masz pojęcia, przez co przechodzę. A ty chcesz to wszystko rozwalić przez jakąś głupią teorię?!

Byłem już na granicy. Każde słowo wyciągało ze mnie coraz więcej złości, coraz więcej tego pieprzonego chaosu, który czułem od środka. A mimo to... była piękna, nawet w tym momencie. Nawet teraz chciałem jej. Czułem, jak mój gniew miesza się z tą nieokiełznaną potrzebą.

Podszedłem do niej gwałtownie, chwytając ją za nadgarstek, ale nie z całej siły choć nie byłem daleko. Czułem jej miękką skórę pod palcami i ten znajomy dreszcz, który zawsze wywoływała. Przyciągnąłem ją bliżej, aż nasze twarze niemal się stykały.

Jungkook- Nie zamierzam cię zostawić. Nigdy, słyszysz? Niezależnie od tego, co sobie myślisz, nie pozwolę ci odejść. Więc przestań grać tą swoją cholerną ofiarę.

Warknąłem, czując, jak serce tłucze mi się w piersi.

Jej oddech przyspieszył, widziałem, że próbowała się wyrwać, ale moje ciało reagowało instynktownie. Trzymałem ją blisko, tak, że mogłem poczuć każdy jej ruch, każdy nerwowy skurcz mięśni.

T.I- Puść mnie, Jungkook...

Wyszeptała, ale w jej głosie była niepewność, coś między strachem a... może chęcią.

Nie posłuchałem. Moja ochota na nią rosła z każdą sekundą. Chciałem, żeby przestała myśleć, żeby po prostu poczuła to, co ja. Pochyliłem się bliżej, tak, że nasze usta dzieliły milimetry.

Jungkook- A co, jeśli nie chcę?

Powiedziałem cicho, prowokacyjnie, patrząc prosto w jej oczy. Moje ciało wrzało, złość mieszała się z tą cholerną ochotą, której nie potrafiłem już kontrolować.

Byłem pieprzonym egoistą. Ale w tym momencie... nie obchodziło mnie to.
Patrzyłem, jak położyła rękę na swoim brzuchu, a ja mimowolnie podążyłem za jej gestem. Kiedy moja dłoń dotknęła jej ciepłej skóry, poczułem delikatne ruchy naszego dziecka.

Było to uczucie, które za każdym razem sprawiało, że coś w środku mnie miękło... ale nie teraz. Nie w momencie, gdy wciąż miałem w głowie to, co się działo wcześniej. Emocje krążyły we mnie jak burza, a jej słowa tylko mnie podsycały.

T.I- Miałeś iść tylko na siłownię... chcę znać prawdę, Jungkook. Całą noc cię nie było.

Powiedziała, pociągając nosem. Jej głos był cichy, ale pełen bólu.

Przez chwilę milczałem, próbując zebrać myśli. Nie mogłem się jednak opanować w środku mnie gotowało się ze złości i frustracji. To pytanie... te podejrzenia. Zamiast przeprosić, zamiast się przyznać, czułem, że chcę wybuchnąć.

Jungkook- Prawda? Serio chcesz usłyszeć prawdę? Może po prostu chciałem się kurwa wyrwać. Może mam już dość tego całego pieprzonego cyrku, co?

Warknąłem, nie podnosząc wzroku z jej brzucha. Czułem, jak mała kopie, a mimo to moje słowa były pełne jadu.

Jungkook - Ty ciągle tylko narzekasz, pytasz. Kurwa, może potrzebuję oddechu.

Jej oczy zaszkliły się łzami, a ja poczułem, jak serce mocniej zabiło. Nie mogłem się jednak powstrzymać. Złość była zbyt silna, a prawda... prawda była czymś, co nie chciałem, żeby wyszło na jaw.

T.I- Czy... czy byłeś z kimś innym?

Jej głos się załamał, a ja poczułem, jak zaciska mi się coś w gardle.

Przez sekundę wszystko we mnie się zatrzymało. Przez tę jedną pieprzoną sekundę zastanawiałem się, co jej powiedzieć. Mógłbym skłamać, zatuszować wszystko, jakbym nigdy nic nie zrobił. Ale zamiast tego...

Jungkook- A co, jeśli byłem? Co z tego, T.I.? Co, kurwa, z tego?!

Wyrzuciłem z siebie, patrząc na nią wreszcie. Jej twarz zamarła, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Ale ja nie mogłem przestać.

Jungkook - Może to ty mnie doprowadziłaś do tego. Może nie potrafisz zrozumieć, że jestem też tylko człowiekiem, że potrzebuję czegoś więcej niż tylko twojego ciągłego biadolenia i sprawdzania, gdzie jestem, co robię. To mnie dobija, kurwa.

Wiedziałem, że posuwam się za daleko, ale w tym momencie nie obchodziło mnie to. Czułem, jak moje ciało wrze, a ochota, by zatracić się w tej chwili, tylko narastała. Trzymałem dłoń na jej brzuchu, czując ruchy naszego dziecka, a mimo to mój umysł wracał do wspomnień z Miną, do tego, co robiliśmy. I to mnie jeszcze bardziej nakręcało.

T.I- Jak... jak możesz mi to mówić, Jungkook?

Wyszeptała, łamiąc się całkowicie.

T.I- Jestem w ciąży z twoim dzieckiem. Jak możesz mnie tak zranić?

Patrzyłem na nią, wiedząc, że właśnie rozbijam wszystko na kawałki. Ale część mnie chciała zobaczyć, jak daleko mogę się posunąć. Jak bardzo mogę ją zranić, zanim pęknie.

Jungkook- Może dlatego, że mam dość ciągłego udawania, że wszystko jest idealnie. Może dlatego, że jestem kurwa zmęczony.

Warknąłem, schylając się nad nią. Była krucha, roztrzęsiona, a mimo to widziałem w jej oczach coś więcej. Coś, co sprawiało, że nawet teraz chciałem jej, choć wiedziałem, że to wszystko jest popieprzone.

Jungkook -Znasz mnie, T.I. Wiesz, kim jestem. Więc przestań udawać, że nie wiedziałaś, że kiedyś coś takiego się stanie.

Zbliżyłem się, pochylając się nad nią, a nasze twarze były teraz tak blisko, że czułem jej przyspieszony oddech na mojej skórze. Mimo łez, mimo bólu, który jej zadałem, czułem między nami tę samą intensywność, co zawsze. Ten sam pieprzony magnetyzm.

Jungkook- Nie zamierzam cię puścić, T.I. Nigdy.

Powiedziałem cicho, niemal szepcząc.

Jungkook - I wiesz co? Nawet jeśli teraz myślisz, że mnie nienawidzisz, to i tak wrócisz. Bo ja nie pozwolę ci odejść.

Czułem, jak wzbiera we mnie ochota, by po prostu ją mieć, tu i teraz.

Kiedy usłyszałem jej cichy szept, przez moje ciało przeszedł dreszcz.

T.I- Tak wiem, jesteś szefem mafii,

Wtuliła się w poduszkę, jakby chciała uciec od rzeczywistości. Ale nie mogła uciec ode mnie. Nikt nie mógł.

Jej słowa były jak wyzwanie, a we mnie narastała ochota, żeby pokazać jej, kto tu rządzi. Byłem wściekły, ale ta wściekłość przechodziła w coś innego, coś znacznie bardziej pierwotnego.

Jungkook- Tak, i nie zapominaj, co to oznacza, T.I.

Wysyczałem, zbliżając się do niej. Widziałem, jak jej ciało drży pod kołdrą, ale czy to był strach, czy coś innego? Trudno było powiedzieć.

Jungkook - Jestem szefem mafii, a to znaczy, że nie masz innego wyboru, jak tylko mnie słuchać. Nie możesz po prostu odejść. Nawet jeśli chciałabyś się ukryć, ja cię znajdę. Zawsze cię znajdę.

Zbliżyłem się jeszcze bardziej, aż byłem tuż nad nią. Jej twarz była teraz tak blisko, że czułem jej oddech na mojej skórze. Wiedziałem, że moja obecność przytłaczała ją, ale to tylko dodawało mi ochoty. Była moja zawsze była.

T.I- Jungkook... proszę...

Wyszeptała drżącym głosem, wtulona w poduszkę, ale ja nie mogłem się powstrzymać. W tej chwili liczyło się tylko jedno kontrola, którą nad nią miałem. I ona o tym wiedziała.

Jungkook- Proszę? Co, myślisz, że twoje prośby coś zmienią? Myślisz, że mogę tak po prostu ci wybaczyć?

Wycedziłem, podnosząc jej podbródek, zmuszając, by na mnie spojrzała.

Jungkook - Jestem pieprzonym szefem mafii. Robię, co chcę, kiedy chcę. I ty nie masz w tym żadnego głosu. Nigdy nie miałaś.

Jej oczy były pełne łez, ale czułem, że ta słabość mnie nakręca. Wiedziałem, że w głębi duszy T.I. pragnie mnie, mimo całego bólu, jaki jej zadałem.

T.I- Nie mogę... nie mogę już tego znieść, Jungkook.

Jej głos załamał się, a ja czułem, jak narasta we mnie potrzeba, by ją przy sobie zatrzymać. By ją jeszcze bardziej uzależnić.

Jungkook- Znieść? Myślisz, że to ty cierpisz? To ja muszę patrzeć na to, jak ciągle próbujesz stawiać mi się, jak myślisz, że masz jakieś pieprzone prawo do swoich decyzji!

Warknąłem, nachylając się nad nią.

Jungkook - Nie rozumiesz? Ty należysz do mnie, T.I. Zawsze należałaś. Od momentu, kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, wiedziałem, że będziesz moja. I nie ma ucieczki. Nigdy.

Czułem, jak wzbiera we mnie ochota, by pokazać jej, kto tu rządzi. Moje ciało wrzało, a myśli stały się chaotyczne. T.I. była dla mnie wszystkim, ale jednocześnie czułem potrzebę, by ją złamać. Pokazać, że jej próby walki nie miały znaczenia.

Przesunąłem dłoń po jej brzuchu, czując pod palcami ruchy naszego dziecka. Zatrzymałem się na chwilę, myśląc o tym, jak blisko była ucieczki... ale nie mogłem na to pozwolić.

Jungkook- I wiesz co?

Szepnąłem złośliwie, przyciągając ją bliżej.

Jungkook - Im bardziej się ode mnie odsuwasz, tym bardziej chcę cię mieć. A ty, T.I., nie masz wyboru. Należysz do mnie, bez względu na to, jak bardzo chcesz od tego uciec.

Czułem, jak jej ciało zaczyna drżeć pod moim dotykiem, a to tylko wzmacniało moją determinację.

Patrzyłem na nią, jak powoli zamykała oczy, jej dłoń wciąż spoczywała na mojej. Była taka spokojna, bezbronna... Czułem, jak moje serce zaczyna bić mocniej, ale nie z czułości - to było coś znacznie głębszego, bardziej dzikiego. Ona była moja. Zawsze była, i zawsze będzie.

Jungkook- Naprawdę myślisz, że możesz się tak po prostu wyłączyć? Zasnąć po tym wszystkim?

Szepnąłem z ironią, moje usta uniosły się w złośliwym uśmiechu.

Jungkook - Śnisz, kochanie.

Jej oddech się wyrównał, a ja poczułem przypływ władzy. Tak łatwo było ją kontrolować, tak łatwo podporządkować ją sobie. Ale za każdym razem, gdy próbowała się ode mnie odciąć, czułem w sobie ogień.

Chciała uciec? Nigdy.

Przejechałem dłonią po jej ramieniu, czując jak jej ciało reaguje na mój dotyk nawet w półśnie. Ta świadomość, że miałem nad nią taką władzę, sprawiała, że moje pragnienia tylko rosły. Chciałem jej więcej, chciałem, by wiedziała, że nie ma ucieczki.

Jungkook- Zasypiaj, zasypiaj... ale pamiętaj, kim jesteś, T.I.

Powiedziałem cicho, nachylając się nad nią.

Jungkook - Należysz do mnie. I nigdy nie przestaniesz być moja, bez względu na to, co myślisz.

Jej twarz była spokojna, ale wciąż czułem napięcie. Ostatnie wydarzenia były tylko początkiem, i oboje o tym wiedzieliśmy. Z każdym dniem będę ją coraz bardziej pochłaniać, aż nie zostanie z niej nic poza tą dziewczyną, którą stworzyłem moją własną.

Chciałem, by czuła moją obecność nawet we śnie. Chciałem, by wiedziała, że nie ma ode mnie ucieczki. Nawet teraz, kiedy spała, była w moich rękach.

Jungkook-Nie zapominaj tego, T.I.

Wyszeptałem jeszcze ciszej, nachylając się tak blisko, że nasze wargi niemal się stykały. Moje pragnienie, by mieć nad nią pełną kontrolę, rosło.

Gdy zasypiała, jej ostatnie słowa były jak cichy szept przez burzę.

T.I- Zamówiłam nowe ubranka dla małej.

Powiedziała, wskazując na pudełko leżące obok łóżka. To pudełko było dla mnie jak zaproszenie do świata, który próbowałem zrozumieć, ale jednocześnie było czymś, co mnie niepokoiło. Chciałem to zobaczyć, więc podszedłem do niego.

Były tam ubranka tak malutkie, że prawie się uśmiechnąłem. Taki widok sprawiał, że cała sytuacja wydawała się bardziej rzeczywista, a ja czułem rosnące pożądanie, by mieć ją pod kontrolą.

Jungkook- Mała ma już nowe ciuchy, co?

Mruknąłem, sięgając po pudełko.

Jungkook -Świetnie, że się tym zajmujesz, ale co z nami? Co z tym, co się dzieje teraz, T.I.?

Pociągnąłem pudełko bliżej i otworzyłem je, ujrzawszy te urocze, małe ubranka, które, mimo że były niewielkie, przypominały mi, jak wiele zależy od tego, co między nami się dzieje. Czułem, jak w moim wnętrzu narasta niepokój. Chciałem ją kontrolować, ale jednocześnie zależało mi na tym, by wszystko było tak, jak sobie to zaplanowałem.

T.I- Jungkook, wiem, że jesteś zdenerwowany. Ale naprawdę próbuję to ogarnąć.

Powiedziała z delikatnym, ale stanowczym tonem. Z jej głosu można było wyczuć zmęczenie, a może nawet frustrację.

Jungkook- Próbujesz ogarnąć? Co ty w ogóle wiesz o ogarnianiu czegokolwiek?

Odpowiedziałem, próbując nie dać się ponieść emocjom.

Jungkook - Jesteś w moim świecie, T.I., i musisz zrozumieć, że tu są inne zasady. Nie będziesz po prostu sobie tak żyła, jak chcesz. Zrozum to.

Wziąłem jedno z ubranek do ręki, bawiąc się nim. To, co widziałem, było bez wątpienia urocze, ale czułem, że muszę utrzymać kontrolę, nawet jeśli oznaczało to brutalne słowa.

T.I- Jungkook, proszę, zrozum, że...

Zaczęła, ale nie dałem jej dokończyć.

Jungkook- Zrozumieć? Rozumiesz, co? Że próbujesz robić wszystko, jak chcesz, a ja mam cię w tym wspierać?

Przerwałem jej, wkładając ubranka z powrotem do pudełka.

Jungkook -To nie jest tak, że wszystko pójdzie po twojej myśli. Jesteś tutaj, a to oznacza, że musisz się dostosować. Będziesz moją żoną, nie jakąś samodzielną matką.

Gdy odwróciłem się, zobaczyłem, że T.I. zaczyna z trudem oddychać. Chciałem, żeby wiedziała, że nie ma innego wyboru, że jest moją własnością i nie ma sensu próbować się opierać.

Jungkook- Wiesz co? Właśnie dlatego potrzebujesz mnie. W przeciwnym razie straciłabyś kontrolę nad wszystkim. Nawet nad tymi głupimi ubrankami.

Wysyczałem, podchodząc bliżej.

Jungkook - A teraz, skoro już masz wszystko pod kontrolą, spróbuj być bardziej uważna. Bo jeśli nie, to będziesz żałować, że w ogóle się próbujesz przeciwstawiać.

Patrzyłem na nią z złośliwym uśmiechem, czekając na jej reakcję. Wiedziałem, że moje słowa były brutalne, ale właśnie tego chciałem. Chciałem, żeby wiedziała, że nie ma ucieczki i że jej życie teraz należy do mnie w każdej chwili, w każdym aspekcie.

Kolejny rozdział za nami ✨ Co wydarzy się dalej? Czy Jungkook nadal będzie próbował mieć władzę nad T.I? Co jeszcze wymyśli ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro