Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2. Zaginięcie.

/Gabriel/

Wracałem spacerem do domu. Już od tygodnia jestem w pracy. Z Zosią mi się świetnie układa. Opiekowała się mną cały czas. Przynajmniej nie musimy ukrywać naszego związku przed doktorem Banachem. W pewnej chwili poczułem jak ktoś przykłada mi gazę do ust i nosa. Była czymś nasączona. Starałem się wyrwać ale na marne. Poczułem się senny. Więcej nie pamiętam. Przyznaje bałem się strasznie.

/Artur/

Rano gdy przyszedłem na dyżur zastanawiało mnie gdzie Nowak był całą noc. Nie wrócił do domu. Gdy rozpocząłem dyżur Nowaka w ciąż nie było. Przyznaje. Martwiłem się. Zrobiłem sobie kawę. Wziąłem kubek z kawą i już miałem się napić kiedy podszedł do mnie zmartwiony czymś Wiktor

-Artur wiesz gdzie Nowy?- Spytał się Wiktor patrząc na mnie. W jego głosie słyszałem, że się martwi.

- Szczerze? Nie wiem. Nie wrócił do domu.- Powiedziałem zgodnie z prawdą. Zauważyłem na twarzy Wiktora niepokój.

-Może chce od nas odpocząć.- Powiedział Strzelecki. Wiktor spojrzał na niego.

-Piotrek wiesz dobrze, że Nowy bez tej pracy nie umie żyć.- Powiedział Wiktor patrząc na Piotra. Wziąłem łyk swojej niedawno zrobionej kawy.

-W sumie racja. Nowy by powiedział gdyby chciał wolne... Chyba.- Powiedział Kuba siadając na kanapie.- Piotrek spróbuj do niego zadzwonić.- Dodał po czym wstał i poszedł do swojego gabinetu.

/Piotrek/

Martwiło mnie to. Nowy i wolne? Nie. To do niego nie podobne. Wyszedłem z bazy i usiadłem na ławce przy bazie. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Nowego. Był sygnał ale nikt nie odbierał.

-Nowy odbierz.- Powiedziałem gdy po chwili włączyła się poczta głosowa. Zaniepokoiło mnie to. Spróbowałem ponownie ale... Znowu była poczta głosowa!- Nowy co się z tobą dzieje?! Martwimy się! Odzwoń jak odsłuchasz tą wiadomość.- Powiedziałem i rozłączyłem się.

-Piotrek wezwanie!- Usłyszałem głos Wiktora. Wstałem i pobiegłem do karetki.

/Martyna/

Kiedy mój mąż, Kędzior i doktor Banach pojechali na wezwanie ja siedziałam na kanapie w bazie. Pijąc herbatę. Martwiłam się. Nowy się nigdy tak nie zachowywał. Po chwili usiadła obok mnie Anna.

-Hej Martyna. Coś się stało?- Spytała się Ania. Wiedziałam, że nie wiedziała o tym, że Nowy nie przyszedł do pracy.

-Nowy się nie pojawił w pracy.- Powiedziałam patrząc na nią.

-No to nie dobrze. A wczoraj wrócił do domu?- Spytała się Ania.

-No właśnie nie wrócił. Spróbuje do niego zadzwonić. Jeśli nie odbierze lepiej wezwijmy wtedy policje.- Powiedziałam gdy przyszedł Kuba.

-Nie ma mowy Martyna. A co jak Nowy chce od nas od począć?- Spytał się, a ja zadzwoniłam do Nowego. Jednak telefon był wyłączony. Zmartwiło mnie to.

-I co?- Spytała się Ania.

-Nie odbiera. Ma wyłączony telefon.- Powiedziałam zmartwiona. Po twarzy Kuby wiedziałam, że też się martwi. W końcu zadzwoniliśmy po policje. Powiedzieliśmy wszystko. Musieliśmy czekać aż znajdą jakiś ślad chodź wszyscy się martwiliśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro