Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Światło ekranu komputera oświetlało twarz Avy, przez co jej oczy zdawały się jeszcze jaśniejsze, jeśli to tylko możliwe. Od godziny siedziałam w czarnym fotelu koło biurka, z dziewczyną u boku, która tłumaczyła mi moje zadanie przydzielone wczoraj przez pana Luke'a.

- Ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała, ze znudzonym wyrazem twarzy, który miała chyba od początku naszego pobytu tutaj.

- Tak.

Naprawdę starałam się jej słuchać, lecz po prostu jej sposób tłumaczenia chyba nie był dla mnie wystarczająco zrozumiały. I to mnie naprawdę irytowało, zwłaszcza że przecież była ode mnie młodsza, a jednak o wiele inteligentniejsza.

Moim zadaniem było na razie siedzenie przy komputerze z danymi dotyczącymi pewnej części statku, i pilnowanie czy nic nie jest niepokojące, i czy nie ma żadnych usterek, którymi inni mogliby się zająć. Wydawało się proste. Ale okazało się że wcale nie było.

Ava westchnęła, po czym wstała od biurka.

- Na razie to wszystko. Jakbyś potrzebowała pomocy, to znajdź mnie, albo spytaj się kogoś.

- Mhm... Dam sobie radę. - odpowiedziałam niepewnie, pochylając się znów nad ekranem, i oglądając wykresy i tabelki. Za dużo liczb.

Postarałam się jakoś sama to wszystko zrozumieć.

Po jakimś czasie usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Musiały to być dwie osoby.

- Hej Amaia! - Dobiegł mnie głos James'a, zanim się odwróciłam i zauważyłam jak wchodzi do środka razem z Olivią. Byli do siebie tak podobni, że możnaby pomyśleć że są bliźniętami, choć tak naprawdę Olivia była od niego o rok starsza.

- Cześć - przywitałam ich uśmiechając się - Znacie się może na tym ? Potrzebuję pomocy bo nie zrozumiałam nic z tego co mi tłumaczyła Ava.

Oboje zerknęli na to czym się teraz zajmowałam.

- Jasne. Tylko że nie mamy zbyt dużo czasu bo mieliśmy przyjść tylko po tablet - odpowiedziała Olivia.

- Dzięki.

James podszedł do ekranu, zanim Olivia go odepchnęła, wchodząc na jego miejsce.

- Odejdź, przecież i tak nic z tego nie rozumiesz.

Może i była nieśmiała, ale nie w stosunku do swojego brata, co zdążyłam już zauważyć wcześniej podczas naszej wczorajszej rozmowy.

- A ta znowu swoje - James odsunął się posłusznie, choć mogłam usłyszeć jak wzdycha niezadowolony.

Zaśmiałam się, sama również się odsuwając by dać Olivii miejsce.

- Może lepiej już idź z tym tabletem. Przekaż innym że zaraz będę, tylko musiałam zająć się czymś ważnym.

Gdy jej brat wyszedł, trochę się ociągając, dziewczyna zaczęła tłumaczyć mi wszystko od początku, i muszę przyznać że miała do tego talent. A na pewno większy niż Ava.

Gdy zrozumiałam większość rzeczy podziękowałam jej, i powiedziałam by już poszła, bo na pewno na nią czekają, a zmarnowała na mnie dużo czasu.

Gdy zostałam sama spróbowałam zająć się wreszcie pracą, i na szczęście tym razem poszło mi trochę łatwiej.

***

Szłam przez korytarz w stronę sypialni, by zrobić sobie krótką przerwę a także skontaktować się z Adlai, gdyż w czasie pracy wysłała mi wiadomość w której przekazała że chciałaby porozmawiać. Trochę mnie to niepokoiło, ale mogłam się tego spodziewać. Od startu minęło z pewnością ponad trzydzieści godzin, co oznaczało że wszyscy musieli się domyśleć mojego zniknięcia.

Gdy doszłam do pokoju, zgodnie z moimi przypuszczeniami nikogo tam nie było. Wybrałam godzinę trzynastą, więc większość ludzi było teraz w kuchni by coś zjeść albo jeszcze zajmowało się swoją pracą.

Wspięłam się na moje dwupiętrowe łóżko i wybrałam w kontaktach Adlai. Po kilku sekundach pojawiła się przede mną jej sylwetka. Jej długie, czarne włosy upięte były w niedbały kok, a jego stan wskazywał na to że musiała być teraz w domu, siedząc zapewne na swoim łóżku, tak jak ja.

- Cześć. Chciałaś pogadać - przywitałam ją z uśmiechem.

- Tak - również się uśmiechnęła, jednak po chwili przyjęła poważny wyraz twarzy, szykując się do rozmowy - Wszyscy już wiedzą że zniknęłaś. Szukają cię.

Jedynie kiwnęłam głową. Dobrze wiedziałam że tak będzie.

- Tutaj na razie wszystko idzie zgodnie z planem - zapewniłam ją.

- To dobrze. Postaram się bardziej zabezpieczyć twoje dane, i będę ci mówić o wszystkim co się tutaj dzieje.

- Nie musisz tego robić - przerwałam jej. Nie chciałam by zajmowała się tylko mną. Miała przecież też swoje życie i szkołę, a ja cały czas czułam się dla niej obciążeniem.

Adlai jedynie zmierzyła mnie niezadowolonym wzrokiem.

- Jak już zaczęłam, to muszę skończyć. Póki nie wrócisz do domu, nie ma zostawiania cię samej sobie. Potrzebujesz kogoś kto ci powie o tym co się dzieje tutaj, na orbicie, i kto ci pomoże w razie niebezpieczeństwa.

- Dobrze - poddałam się. Jeśli tego chce, to nie odmówię. Miała rację, potrzebuję jej - Naprawdę ci dziękuję.

Nagle usłyszałam syk otwierających się drzwi. Odwróciłam się w tamtą stronę w ułamek sekundy, po czym szybko się rozłączyłam, postanawiając że wytłumaczę to Adlai później.

- O, hej - Camila weszła do pokoju z uśmiechem na twarzy.

- Hej.

Zaczęłam schodzić z łóżka z zamiarem wyjścia z sypialni, jednak zdałam sobie sprawę że to by mogło być trochę podejrzane, więc zatrzymałam się gdy stanęłam na ziemi.

- Nie jesz obiadu? - spytałam. Nic innego nie przyszło mi do głowy.

- Jadłam, ale oblałam się sokiem. Muszę się przebrać - wskazała na swoją białą bluzkę.

Wszyscy mieliśmy takie same, gdyż to były te przydzielone nam na statku. W środku nie potrzebowaliśmy kombinezonów więc mogliśmy nosić zwykłe materiałowe spodnie i bluzki.

- A ty nie jesz? - zadała pytanie którego wolałam nie usłyszeć.

- Nie... Chciałam chwilę porozmawiać z przyjaciółką - właściwie nie skłamałam, a mieliśmy prawo kontaktować się z rodziną lub przyjaciółmi kiedy tylko chcieliśmy - Ale już idę. Przed chwilą się rozłączyła.

- Ok. To zaraz do was dołączę - uśmiechnęła się na pożegnanie, na co ja odpowiedziałam tym samym.

Po wyjściu odetchnęłam głęboko. Mogłam się jedynie modlić by nie usłyszała niczego z naszej rozmowy. Na szczęście jej zachowanie tego nie wskazywało.

- Wszystko dobrze? - usłyszałam głos po swojej lewej stronie, który okazał się należeć do Yulii, patrzącej na mnie ze zmartwionym wyrazem twarzy.

- Tak - zapewniłam ją z wymuszonym uśmiechem.

Zmrużyła oczy, po czym pokręciła głową.

- Nie wiem co ukrywasz, ale się dowiem - oznajmiła całkiem spokojnie, co mnie trochę przeraziło.

Patrzyłam na nią przez kilka sekund, powtarzając sobie jej słowa kilka razy w głowie. Mogłam się spodziewać że ona szybko się czegoś domyśli. Już odkąd znalazła mnie razem z Wynnem, ukrytą za wieszakami, wydawała się coś podejrzewać. W końcu nie mogłam jej winić. Wydawałam się wtedy tak przerażona tym że mnie znaleźli że każdy by to uważał za trochę dziwne.

- Nie wiem co masz na myśli - wykrztusiłam w końcu.

Yulia uniosła tylko brew, nie odpowiadając.

Przed nami pojawiły się wreszcie drzwi kuchni, więc weszłyśmy do środka.

Zdołałam rozpoznać Wynn'a, Avę oraz James'a. Oprócz tego były tam jeszcze dwie osoby, z którymi nie miałam jeszcze okazji rozmawiać.

Postarałam się zachowywać jak najbardziej naturalnie.

- Gdzie Olivia? - zapytałam James'a, podchodząc do zgromadzonych osób. Niestety było tylko pięć miejsc przy blacie, więc nie zdołałam nigdzie usiąść.

- Jeszcze coś kończy. Ja byłem zbyt głodny by jej pomóc.

Uśmiechnęłam się pod nosem, biorąc z szafek zupę w proszku którą zalałam wodą.

Z miską w rękach oparłam się o blat i po wzięciu łyżki zaczęłam jeść.

Gdy podniosłam głowę zobaczyłam że dwie osoby których nie znałam przyglądały mi się, a gdy zobaczyły że ja również na nich patrzę, jedna z nich przedstawiła się.

- Jestem Naomi - była to ładna ciemnoskóra dziewczyna, o długich ciemnych włosach zaplecionych w cienkie warkoczyki.

- Amaia - również się przywitałam - Jeszcze was nie widziałam.

Naomi uniosła brwi. Popatrzyłam na chłopaka koło niej o blond włosach, pochylającego się nad swoim posiłkiem.

- A, chodzi ci o niego - szturchnęła go w ramię, na co on podniósł głowę ze zmarszczonymi brwiami - Przedstawiłbyś się.

Chłopak podniósł leniwie głowę i spojrzał na mnie.

- Liam - nawet nie poczekał aż odpowiem, tylko znów zaczął jeść.

- Amaia...

Nagle ekran po drugiej stronie pomieszczenia się zaświecił i pojawiła się tam kobieta przedstawiająca wiadomości.

- Kto to włączył ? - zapytała Yulia, marszcząc ciemne brwi.

- Ja - oznajmił James - Chcę się czegoś dowiedzieć.

- Wiesz że nie musisz po to włączać tego na ekranie?

- Wiem. Ale myślałem że wy też chcieliście.

Dziewczyna jedynie wywróciła oczami, nie drążąc tematu.

Na ekranie najpierw przedstawiono sprawę jakiejś tragedii na statku z planety obok, na którym podobno mieli pożar przez co zginęły dwie osoby. Po chwili ujrzeliśmy dziennikarkę ubraną w elegancką niebieską sukienkę, zaczynającą następny temat.

"Zaginęła Nevia Bright, córka dowódcy naszego układu słonecznego. Do tej pory nie poznano okoliczności w których zaginęła. Obowiązkiem każdego obywatela jest podanie każdej znalezionej informacji dotyczącej jej zniknięcia..."

Patrzyłam się szeroko otwartymi oczami w ekran. Żeby tylko nie pokazali mojego zdjęcia... To by zniszczyło całą misję, wysłali by mnie z powrotem na Novę-35...

Nagle ekran zgasł.

- Ej! - krzyknął James - Kto to wyłączył?!

Wszyscy zaczęli się rozglądać za winowajcą.

- Próbuję czytać! - odkrzyknął Wynn, poirytowany. W ręku naprawdę trzymał książkę, jednocześnie pochylając się nad talerzem.

- A od kiedy ty czytasz? - zapytała Yulia, z wyrazem szoku na twarzy.

- Od dzisiaj. Wpadłem na Panią Elise i rozmawialiśmy. Kazała mi przeczytać tą książkę bo mówiła że jest ciekawa. Teraz trochę żałuję że szedłem tamtym korytarzem...

Yulia pokręciła głową, jakby nie za bardzo ją to zdziwiło.

Szybko przebiegłam wzrokiem po innych, gdy nagle zobaczyłam że Ava przygląda mi się uważnie, co znów sprawiło że wybałuszyłam oczy. Ta natomiast przybrała podejrzliwy wyraz, z lekkim uśmieszkiem, po czym odwróciła wzrok.

Przez chwilę nie wiedziałam co zrobić, nadal się w nią wpatrując.

W końcu wróciłam do swojej zupy, starając się uporządkować myśli.

***

Wieczorem, gdy wzięłam prysznic, poszłam znowu w stronę sypialni by położyć się spać.

W korytarzach święciło słabe światło dające jednak możliwość poruszania się po nich bez problemu. Grube ściany chroniły go od dźwięków dobiegających z innych pomieszczeń, przez co jedyny odgłos który słyszałam to ten moich kroków.

Z ręcznikiem w ręku, zbliżałam się właśnie do drzwi, gdy doszło mnie ciche stukanie, i gdy zauważyłam drugi cień tuż przy moim. Odwróciłam się.

Ava zatrzymała się gdy zobaczyła że ją zauważyłam, więc ja też przystanęłam. Spodziewałam się jej od samego obiadu, chociaż myślałam że dojdzie do tej rozmowy wcześniej.

- A więc już wiem kim jesteś - oznajmiła, znów spokojnie i bez żadnych emocji w głosie, co sprawiało że brzmiała przerażająco. Sens jej zdania jeszcze pogarszał sprawę - Mogę ci jedynie powiedzieć byś uważała. I lepiej się ukrywała.

Po tych słowach przez chwilę się nie ruszała z miejsca, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnowała i podjęła na nowo drogę do sypialni, nie czekając na mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro