Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Rok 2056

Doktor Bright siedział w swoim biurze wpatrując się w widok za oknem. Widać było za nim planetę na której orbitę wlecieli 72 godziny temu. Za pół roku doleci tu następny statek kosmiczny który dostarczy im nowe zapasy wody, pożywienia i materiałów których będą mogli potrzebować.

Podczas gdy podziwiał ten wspaniały widok na który czekał tak długo, usłyszał dźwięk który oznajmiał że ktoś chce się z nim widzieć.

Wstał, podszedł do drzwi i przyłożył palec do czytnika po czym poczekał aż te się otworzą.
Doktor Smith weszła do biura.

- Dzień dobry panie Bright.

Skinął głową w odpowiedzi, spoglądając na nią.

Miała na sobie białą spódnicę do kolan i czarną koszulę a w rękach trzymała teczkę.

- Przyniosłam wyniki badań - oznajmiła.

Miała zmartwioną minę którą próbowała zamaskować lekkim uśmiechem, lecz doktor zdążył już ja zauważyć.

- Mogę je zobaczyć? - zapytał. On również zaczynał się martwić.

Badania miały zawierać informacje na temat składu atmosfery, gleby oraz innych obiektów które miały znajdować się na planecie. Wprawdzie nie było w stu procentach pewne że planeta jest zdatna do zamieszkania ale wiele lat obserwacji dawało na to bardzo duże szanse. I choć ze względu na tą niepewność tak daleki lot mógł wydawać się głupstwem, Doktor Bright, czyli prezes zarządu IASE
(International Agency of Space Exploration) zdecydował się na to z wielu powodów. 

Głównym była po prostu chęć sławy. Od wielu lat wiele krajów toczyło wyścig na "drugą ziemię" i teraz miał się dowiedzieć czy to na pewno ta planeta nią jest.

- Oczywiście - Doktor Smith wręczyła mu teczkę.

Otworzył ją po czym zaczął przeglądać. Na jego twarzy coraz bardziej widać było szok. Wcale nie przewidzieli czegoś takiego! 
Atmosfera, zbadana przez roboty latające wykazywała inne wyniki niż przewidywane. Wprawdzie był tam tlen tak jak dowiedziano się kilka lat temu ale wykryto również coś innego.

- Co to jest? - zapytał kobietę stojącą obok wskazując na skomplikowaną nazwę wypisaną na kartce.

- Jeszcze nie ma potocznej nazwy - widoczne wiedziała że doktor o to zapyta - ale wiadomo że jest trująca dla ludzkiego organizmu.

- Jak to możliwe że tego nie wykryliśmy we wcześniejszych badaniach? - zapytał czując że coraz bardziej panikuje.

Przecież nie mógł się dowiedzieć czegoś takiego teraz, kiedy już tu są. Te badania miały być tylko upewnieniem, na wszelki wypadek, a nie miały zniszczyć wszystkiego w ostatniej chwili!

- Okazało się że ten gaz jest bardzo ciężki do wykrycia bo jest go mało, ale ma bardzo silne działanie. Przetestowaliśmy go już na  szczurach. Wychodzi na to że nasz sprzęt sprzed kilku lat nie był na tyle dobry by go wykryć. - rzekła zrezygnowana.

- A zatem teraz wszystko na nic? - ułożył twarz w dłoniach i zamknął oczy by się uspokoić.

- Jest jeszcze jedna opcja. Możemy działać tak jak koloniści Marsa... Zbudować kopuły - oznajmiła.

To dało mu trochę nadziei.

- Czy jest możliwość przefiltrowania powietrza tak by usunąć ten gaz? - zapytał.

- Jeszcze nie wiadomo. Minęło tylko 48 godzin od rozpoczęcia badań.

- Dobrze - wstał i zaczął chodzić po pomieszczeniu wbijając wzrok w okno - a zatem kontynuujcie badania.

Ta opowieść jest moją pierwszą więc jest duża możliwość że są tu błędy lub inne niedociągnięcia ale jest to dopiero prolog więc zapraszam na inne części :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro