⭐Łzy szczęścia⭐
Ile to już dni bez zwycięstwa, ile łez wylanych, ile niewypowiedzianych słów cisnących się na usta? Ile nieprzespanych nocy i nie spełnionych nadziei. Ile kosztowało mnie to podium, tego nikt już nie wyceni.
Stoję, widzę i nie wierzę. Chcę płakać, płakać że szczęścia. Zrobiłem to. Wygrałem... Po tylu dniach, miesiącach, po prawie dwóch latach... Po dwóch latach, kiedy wspinałem się na szczyt, teraz mogłem odpocząć. Odetchnąć, bo wygrałem.
Czuję szczęście, którego nie potrafię opisać. Kolejne, różne od poprzedniego zwycięstwo, wspaniała i zbyt wzniosła chwila, aby ktokolwiek mógłby ją opisać. To nie jest, jak zwyciężyć po raz pierwszy, jak zostać najlepszym skoczkiem świata, jak zgarnąć dwa złota olimpijskie czy ściskać kryształową kulę... Bo to nie to, to powrót, mój powrót.
Już nie widzę tablicy wyników, nie widzę przez łzy szczęścia. No przecież nie mogę płakać, nie teraz, Bogu dzięki za gogle... Bogu dzięki za kibiców.
Słyszę, naprawdę słyszę ich krzyki, radość, ale nie uszami lecz sercem. Wiem, że są, ale mnie tu nie ma. Jestem daleko... Daleko, bo myślami jeszcze lecę w powietrzu. Nie zrobiłem nic niezwykłego a wygrałem. Po prostu skoczyłem i stałem się... Stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Nie wierzę, że to robię, nawet w tej chwili jeszcze raz wszystko analizuję... Po co? Serce mi wali, to jest moja chwila... Mój moment... Mój, tylko mój, no i tych niechcianych łez, które złośliwie cisną się do oczu.
Nagle, ktoś to wszystko zakłóca. Za mną stają Maciek i Dawid. Uśmiechają się. No tak, przecież, to nie tylko ja... Maciek też przezwyciężył siebie.
Dawid podnosi łapie nasze ręce. Jak sędzia bokserski. Chcę rozładować napięcie, ale to powoduje, że chce mi się płakać jeszcze bardziej. Rozklejam się. Rozpuszczają mnie łzy szczęścia...
Przytulam najpierw jego. On też zasłużył. Tyle czekania na moje przebudzenie, na jego pierwsze podium. On się tuli. Zupełnie, jak nie on. Przytulam policzek do jego. Śmieję się. On też jest wilgotny. Odsuwam się i widzę jego twarz. Jest jak maska. Zero uczuć. Nawet oczy ma, jakieś takie nieruchome... Tylko łzy, łzy radości. Zdradzają go przede mną, a moje przed nim...
___________________________________
I o to pierwszy już za nami. Może nie jakiś wybitny, ale chyba dobry na początek...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro