Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ZAPROSZENIE NA BAL KARNAWAŁOWY DO KLUBU.

Po przylocie , wszyscy się rozeszli do swoich pokoi w akademiku. Mike dostała telefon z wiadomością, od Nathana i Cichej Mimi, że będą dnia następnego. Zajmowali jeszcze pokoje w akademiku, ponieważ nie był gotowy, ich dom bractwa. Nie wiele zostało im, do remontu . Więc Izi nie czekając dłużej na przyjaciół, poszła do ich przyszłego miejsca zamieszkania. Zapaliła światła w środku i na ganku, usiadła na bujnej huśtawce , z kubkiem gorącego kakao. Wpływała się w niebo gwieździste. I wspominała , czasy przeszłe.

IZIS
"Gdybym miała wybrać, czas życia, które było najszczęśliwszym. To nie dałabym rady, wybrać żadnego z czasu takiego, ponieważ. Każdy dzień swojego życia, przeżyłam.
Nie istotne to, czy tak jak tego chciałam , czy w czasie dojrzałości, się ono pogmatwało.
Jestem szczęśliwa, to kim jestem i kim się staję . Byłam dzieckiem, dziewczyną a teraz będę dojrzałą , odpowiedzialną kobietą.

DZIECIŃSTWO
Przeżyłam najlepiej jak się dało, z rodziną która dała mi miłość i bezpieczeństwo. Z ludźmi , którzy poświęcili się mej ochronie. Którzy byli , są i będą kimś wspaniałym. To oni , nauczyli mnie wszystkiego. Jak stawiać pierwsze pewne kroki, jak zadać cios dokładny. Jak bronić swej czci i chwały, jak nie dać się zgnoić i przy tym, rąk sobie nie budzić.
Wiele mnie nauczyli, moi rodzice ludźcy. Nie żałuję tego i czasu za nic nie chciałabym cofnąć, nic bym nie zmieniła. Bo kim , teraz bym była?
Gdybym wychowywała się , w swojej rodzinie biologicznej. Nie przeżyłabym, szczęśliwych , spokojnych dni , swego życia. Uciekałabym ciągle, żyła w trwodze , bała bym się wychodzić na dwór i bawić się beztrosko.

NASTOLETNIE ŻYCIE
Również przeżyłam szczęśliwie. Tata Ben i mama Jane, mieli że mną nie lada problem.
Zawsze musiałam coś na wyaijać . Ile razy , staruszków na dywanik , dyrektor wzywał? Kar jako takich, nie dostawała. Lecz zawsze rodzice, stali za mną murem, nie przeciw mnie. Mogłam , mogę i będę mogła , zawsze liczyć na tych dwoje.

TERAŹNIEJSZE ŻYCIE
A co teraz? Gdy przed paroma laty, dowiedziałam się , kim jestem naprawdę. Że nie zwykłą , ludzką dziewczyną. Lecz samicą wilczą , jeszcze ta przepowiednia, legenda i przeznaczenie. Czy to, można nazwać , życiem szczęśliwym?
Tak , wszystko jest szczęściem, nawet mój rok tułaczki , ucieczka przed wujaszkiem Kajem .
Bo wtedy , odkryłam tak naprawdę, kim jestem. Spojrzałam oczami , innych ludzi . Nie jestem bogiem, tylko ich głosem, nadzieją . Przy mnie i Kevinie oraz Blacku, czują się wolni , bezpieczni.

Czy mój ukochany, do mnie przybędzie?
Mam taka nadzieję."

Z letargu i zamyśleń , wyrwał ją głos męski. Berni usiadł koło czerwono włosej dziewczyny i uśmiechnął się , do niej życzliwie.

IZIS
-No, co? Się tak szczeżysz , jak głupi do sera?

BERNI
-Podziwiam. Jak twój świat, ciebie pożera, wciąga. Że nie słyszysz, dzwonka z telefonu. Zdradzisz mi , o czym tak myślisz uparcie?
Gdy twoje myśli, tak płyną za żarcie ?

IZIS
-Pomyślałam o swoim życiu. O tym, czy byłam szczęśliwa. Czy szczęśliwie je przeżyłam. I doszła do wniosku, że niczego bym w nim nie zmieniła. Żadnego dnia, ni wydarzenia .

BERNI
-Nawet , te dni, gdy łzy roniłaś?
Nawet te, w których głupoty robiłaś?
Nie chciałabyś , cofnąć czasu , ani jednej chwili?

IZIS
-Nie Beni , ani minuty, ani jednej sekundy. Każde przeżycie, mnie wzmocniało .
Każdy upadek, czy nawet potknięcie. Doprowadzało do tego, że chciałam podnosić się wyżej. Jestem dumna z tego, jak żyłam . Z tego kim jestem. Na wpół człowiek, na wpół wilczyca . Nie należę do, jednej rasy. Należę do wszystkich ras.

BERNI
-Może , zmieńmy temat. Powiedz,co tutaj robisz?

IZIS
-Przyszłam , pomyśleć trochę, zastanowić się . Nie tylko nad życiem, ale nad pracą i wspólnym domem bractwa. Popatrzeć na niebo gwieździste. Bo tu, widać je najlepiej. A ty , Berni. Co tutaj robisz?

BERNI
-Mike i Jesi, Cicha Mimi i Adela, oraz Dominik. Dzwonią do ciebie i się nie mogli dodzwonić, zaczeli się martwić. Więc przyszedłem na zwiady i się nie przeliczyłem . Bo tu, ciebie znalazłem. A dlaczego myślałaś pracy?

IZIS
-Zastanawiałam się nad tym. Czy nie porozmawiać z Domisiem , na pewny temat. Bo wiesz Berni. Wpadłam na pomysł pewny. By w klubie urządzić, Bal karnawałowy, na sylwestra i nowy rok. To za pięć dni, wiem że to , krótki czas , na przygotowania i inne takie sprawy, ale to bardzo pociągnęło by budżet klubu Pana Rogera.

BERNI
-Nie wiem jak Domi . Ale mnie się podoba ten pomysł. Zadzwoń jutro do niego i umów spotkanie. A teraz chodź, pogasimy światła, dom zamkniemy i się zmywamy. Bo naprawdę się już późno robi, a ty teraz w swym odmiennym stanie, nie możesz forsować organizmu, nie spaniem.

Czerwono włosa dziewczyna , posłuchała rady swego przyjaciela. Wiedziała że nie wygra tej batalii.

W TYM CZASIE

W domu rodziców Izis. Tego i Aiszy , zebrało się kilkoro osób. Black, Roger, Rowan , Kevin,Maja,wataha Blacka oraz Kira .

Black przyszedł do Rowana , chciał z nim niezwłocznie rozmawiać.

BLACK
-Panie Rowanie , mam do Pana , ogromną prośbę. I proszę mi , nie odmawiać.

ROWAN
-Najpierw , Powiedż o co chodzi Tobie.

BLACK
-Chciałbym, by Pan zamieszkał w moim obecnym domu, w lesie. Na czas nieokreślony, bo ja chcem wyjechać z watahą , do mojej Alfy czerwonej.

ROWAN
-Jesteś pewny, tej decyzji?

BLACK
-Tak. Jestem pewny. Nie zmienię zdania, zbyt długo zwlekałem , z tą decyzją , bo się bałem. A nie chce , sprzedawać obcym ludziom, tego domu.

ROWAN
-Dobrze chlopcze , przyjmuję twoją propozycję . Są dwa powody, mej szybkiej decyzji. Pierwszy to ten, iż rozumiem Cięcie doskonale. Że nie chcesz w obce ręce, oddawać domu swojego. Drugi to, to iż chciałbym uwolnić Tego i Aiszę , od swojej osoby. Nie chce być dłużej, dla nich ciężarem. Mimi iż oni, upierają się że nim , nie jestem. To ją, odczuwam co innego.

BLACK
-To jesteśmy, ugadani . Więc kiedy mogę zamawiać bilety, dla siebie i stada. By wylecieć tam, gdzie jest cały mój świat?

ROWAN
-Nawet jutro. Ale najlepiej by było, gdybyś dał mi , dwa dni. Chociażby na spakowanie , oraz poinformowanie Tego i Aiszy, by się nie martwili .

BLACK
-Dobrze, Panie Rowanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro