Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZMOWA O PRACĘ

C.D..

CICHA MIMI
-Skąd znasz Kaja , może ty współpracowałaś razem znim. Co?!

IZIS
-Nie Mimi , Kaj jest...-dziewczyna ucichła na moment, patrząc na koleżankę, w lazienkowym lustrze-... On jest moim wnukiem, moim krewnym. Bratem mojego ojca. Znam go i wiem, że nigdy nie opuszcza. Tropi mnie , przez pół roku. Ją, jego ojciec i syn oraz Black, przyczyniliśmy się do tego, iż zniknął. Chowa się gdzieś i to dobrze, nie wiem gdzie. I to mnie ilustruje, bo mam stu procentową pewność. Że niebawem , wyjdzie że swojego azylu i zacznie swoją zemste i spustoszenia. Dlatego muszę, trzymać się od przyjaciół i innych, ukochanego i rodziny z dala. Tak by, nic im się nie stało. Rozumiesz teraz?

Mimi wpatrywała się w dziewczynę, która stała na przeciw, twarzą w twarz do niej. Nie wiedziała co powiedzieć, ta informacja ją zamurowała . Z tego oslupienia , wyrwał je dzwonek na zajęcia. Poszły spowrotem, na zajęcia, gdzie w sali już tylko, tej dwójki brakowało. Profesor Stin wraz z Makiem, stali przy pracy Izis i się wpatrywala, w dzieło prawie skączone .

IZIS
-Przepraszam Panów, ale chciałabym skaczyć i mieć z głowy, to zadanie.

PROFESOR STIN
-Ależ proszę bardzo, już uciekam na swoje miejsce, już nie nieprzeszkadzam .

Po piętnastu minutach , profesor oznajmił że wychodzi. I jeżeli ktoś skączy , niech weźmie kolejne płótno i nakazuje zwierzę, które jest bliskie jemu sercu.

W TYM CZASIE , W LEŚNYM DOMU.

MAJA
-Mówiłam bracie, byś tam nie leciał. Uczyniłeś coś niemożliwego.

BLACK
-Nie chciałem , mamy puszczać samej tak daleko. A tak, to ją widziałem w objęciach jakiegoś Omegi . Ona już o mnie zapomniała, już mnie nie kocha, nie ma w niej tego żaru . Jej piękne oczy, blakną, cera tak samo,kolor włosów również. Nie jest ta piękną czerwienią .

KEVIN
-Co?! Dlaczego tak marnieje ? Co się z nią, dzieje?

BLACK
-Heder powiedziała , że ona wilka swojego skrywa, przed światem. Że nie poluje, nie zmienia się w wilka i nie wyje do księżyca .

MAJA I KEVIN
-NIE! To nie możliwe. Dlaczego? Przecież ona przez to zginie. A ty osłabniesz , jesteś silny czarny więc nie umrzesz .

KEVIN
-Maju kochaną, ty tutaj zostaniesz. Ją muszę lecieć, porozmawiać z kimś. Kto ją przekona.

MAJA
-Kev , gdzie chcesz iść ? Kogo się radzić, co uczynić. Kto może ją przekonać do transformacji w wilka?

KEVIN
-Nie jestem pewny, porozmawiam z dziadkiem,wujkiem i ciotką, oraz Menem i Jane. Ktoś z nich , przywola ją pożądku. A gdzie wasz ojciec?

MAJA
-Mi powiedział , że jedzie w delegacje, w ważnej sprawie.

KEVIN
-Aha. Więc Maju, zostań tu przy Blacku . Jak będzie trzeba, to sam po nią polece i sam ją tutaj, przywlecze.

Kuzyn czerwonowłosej pognał do dziadka, i wujostwa . Dziadek nie był zadowolony ta wieści od wnuka, o wnuczce. Swojej. AIDZA była wściekła na Izis , co ta wyprawia. Że tak bezmyślnie, bawi się swoim życiem. Równą miał przypuszczenia , dlaczego to robi. Ale to głupota wielka, tak się zachowywać.

W TYM CZASIE NA ZAJĘCIACH MALARSTWA.

Izis,Mike i Cicha Mimi , skarżyli swoje pracę, więc wzięli nowe płótna. I zaczeli druga pracę, która zadał Profesor Stin. Który wrócił po pół godzinie prawie, tuż przed dzwonkiem . Całą trójka z tylnych trzech miejsc, przedstawia wilki , jako zwierzęta bliskie swemu sercu. Cicha Mimi , brązowego , skaczacego , bawiącego się beztrosko, na polanie przy lesie. W czasie gdy księżyc wybija pełnię na niebie. Mike wilka w boju, siwo-brazowego. Który toczy wojnę, że swemu wrogami.A Izis, wilki bliskie jej sercu. Srebrnego, czarnego, brązowego i swego. I siebie sama, czerwonego wilka , konajacego gdzieś na uboczu, gdzieś gdzie jej , nikt nie mógł dostrzec.

BRADLEY
-Ej, piękna. Co ty masz z tymi wilkami. Tych dwóch dziwaków rozumiem. Bo ich mordy , wyglądają podobnie. Ale ty, to co innego. Jesteś piękna, delikatna, nieskazitelna.

IZIS
-CZY TY , TĘPY. JESTEŚ?! Głuchy czy ślepy? A może, ty prostu nie kupujesz, słów wypowiedziane. Trzymaj się ode mnie z daleka i ojcze się ode mnie!!! Tłumaczyć się nie będę , przyglupowi .

Bradley złapał w pasie, od tyłu Izis i zaczął szeptać jej do ucha. Mike chciał go , odczekać od dziewczyny, tak samo jak Cicha Mimi. Lecz on nie słuchał nikogo, nie zwracał uwagi na świat go otaczający. Czerwono włosa nie wytrzymała, przekreśla sie w stronę chłopaka, złapała go za koszulkę i przymykając jego , plecami do ściany, uniosła do góry na prostych ramionach. Cicha Mimi otworzyła szerzej buzię, bo nie wiedziała jak zareagować. Mike stanął koło Izis , z uśmiechem rozbawienia . Izis nie opuściła chłopaka, nawet gdy usłyszała drzwi otwierające się do sali.

PROFESOR STIN
-Co tutaj, się dzieje? - powędrował w bok głową i zobaczył to co wszyscy, i zamarł lecz szybko, doszedł do siebie, potrzasajac głową gwałtownie, podszedł do dziewczyny z czerwonymi włosami, położył jej rękę na ramie. Profesor poczuł , że dziewczyna drgnęło, pod jego dłonią. Dała tym sygnał, że go odbiera. Wpadł na pomysł, jak sprawdzić kim jest, ta dziewczyna . Więc przemówił do niej w myślach.

" Proszę Izis , puść go , nurt warto. Tylko przez niego , sobie popsuje wizerunek w papierach."

Lecz nie otrzymał odpowiedzi, stało się coś czego się nie spodziewał. Dziewczyna skręciła głowę w jego stronę i zobaczył jej piękne oczy szklane. Odsunął się od niej gwałtownie, jakby jej wzrok miał go zamordować samym widokiem.

IZIS
-Żaden samiec , idiota, zboczebiec, nie będzie mnie dotykał i nagrywał. Mam dość go , a jeszcze rok nie minął. Jeszcze raz , się do mnie przyczepi , a wyżuce go za okno, jak zwiniety papier. A ty Bradley , trzymaj się ode mnie z dała. Jeśli chcesz być w jednym kawałku.

BRADLEY
-To groźba słodka?

IZIS
-Nie . To obietnica , zrobię z tobą to, co z porcelanowych kubkiem . Gdy pada na ziemię z hukiem.

I wtedy go dziewczyna puściła ba ziemię, podeszła do sztalugi, pracę dokonczyla . Wiedziała że profesor tym razem, jej nie odpusci . Będzie musiała mu powiedzieć , kim jest i z jakiej rasy pochodzi. W momencie gdy siadała , dostała papierowa kulka. Podniosła ją i przeczytała co tam , było napisane.

"Tak trzymaj, Wielka Alfo . Byłaś niewiarygodna , pięknie żeś go załatwiła. Popatrz na drugi rząd przy oknie. Tak to ja , nazywam się Kasandra . Wiem kim jesteś, od twojego dziadka. Domyśla się , że i mnie tu wysłał. Pod moja opieką niby jesteś, ale to ty, możesz bronić się sama, dajesz sobie radę, jesteś wspaniała"

Izis popatrzyła na blondynke , z czarnymi pasemkami na głowie , o niebiesko-zielonym kolorze oczu. Kogoś jej przypominała ta dziewczyna , ale nikogo że znajomych dziadka. Lecz osóbka, była bliższa jej sercu. Minął wyznaczony czas , wraz z upływem tego czasu. Wszyscy stanęli przed swymi dziełami, tylko Izis z Mikiem i Cicha Mimi, stali za nimi. Wpatrywała się w nogi , swojej sztalugi. Profesor miał, ciężki orzech do zgryzienia , które dzieła ma wybrać.

KASANDRA
-Profesorze, a może wystawi Pan, prace wszystkich, nas tutaj. Bo nawet Pan, przyzna że wszyscy staneli na głowie, by Pan uznał nasze prace, za wyjątkowe.

PROFESOR STIN
-Masz rację Kas, może i tak zrobię. Zobaczymy je jutro na wystawie, a teraz żegnamy was . Ty Izis, zostań proszę , chciałbym z tobą porozmawiać , byłem u " BOSSA "

Czerwono włosa się tym nie przejęła, kiwneła tylko do przyjaciół głową, i zamknęła drzwi za sobą. Zajęła miejsce, na przeciw biorka Profesora Stina.

IZIS
-Słucham Pana, o co chce się Pan spytać. Niech Pan Profesor pyta, nie mam niczego do ukrycia.

PROFESOR STIN
-Czyżby? Bo od początku roku, naszych zajec . Wiem o tobie, tylko to iż, nie jesteś człowiekiem, twoimi rodzicami są łowcy. Lecz ty, jesteś kimś innym. Pytałem BOSSA , lecz on milczał. Powiedział że sama mi powiesz, gdy Ciebie zapytam. Więc proszę Ciebie i bądź taka łaskawa, wyjawić mi sekret który skrywa, twe prawdziwe oblicze.

IZIS
-Jest Pan pewny, na sto procent. Że chce znać, prawdę o mnie?

Wybaczcie, rozdział miał pojawić się wczoraj. Ale jest dzisiaj. I oczywiście dziękuje za gwiazdki i komentarze.

Przepraszam za błędy .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro