Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

CZAS OBECNY: OPROWADZENIE

.....mi on osobiście, bardzo przypadł do gustu, wam może wydać się mroczny, straszny....

I poszli za Izis.

Max zasiał się z wypowiedzi przyjaciółki, złapał je pod ramiona , i szedł prosto. A Izis tylko ich, prowadziła w kierunku, który pamiętała.
Po dwudziestu minutach, stanęli przed, opuszczonym budynkiem. Heder wpatrywałem się , z ciekawością w duży , murowano-drwwniany budynek. Jeszcze do twój pory, widniał przetarty ,wybrały napis bractwa "Alfa Moon". Dziewczyna popatrzył na swych towarzyszy, powiedziała to co miała w głowie.

HEDER
-Izi, on jest piękny.

IZIS
-Prawda, mi też on się podoba. Ciekawa jestem, czy "BOSS" pozwoliłby nam go,odnowić. Mieszkaliśmy w nim, z nielicznymi znajomymi , jak myślisz.

HEDER
-Wspaniale.- dziewczyna, podskoczyła kleszczach w dłonie że szczescia , jak mała dziewczynka, która otrzymała ważny prezes.- Prawda że wspaniale, kochanie.

MAX
-Ją miałbym, zamieszkać w tym..... no dobrze, byle by przy tobie. Na zawsze Heder, na zawsze. A Izis, Kim jest Mike? Wspomniała jego imię, gdy ciebie od tylu zaskoczylem .

IZIS
-To nowy znajomy. Jest taki jak ją , jest wiekiem. Tylko że on jest omga, są jeszcze dwie Alfy, i inna tej zgraii ... Właśnie która godzina?
Miałam was poznać z nimi, podczas obiadu. Idziemy na stołówkę. Aha i "BOSS" oraz kilkoro , chyba z pięciu wykładowców , również są z mojej rasy. Połowa akademika , wie o naszym istnieniu. Chodźmy najpierw do środka. Chce zobaczyć ten dom , od wewnątrz.

MAX
-NIE!!! Ją tam nie wejdę, on jest straszny. Czuć od niego złe moce, on jest mroczny, coś się w nim stało, makabrycznego.

IZIS
-Heder, nie zawiedzisz mnie? Proszę.

HEDER
-Jasne że nie, chodzi Izi, zostawimy boi dudka samego, tutaj. Auu , bój się mnie , Max bój. Przyjdę w nocy, do ciebie po północy i wyssane przez słomę twój mózg , auuu .

Dziewczyna napisała się z narzeczonego, i poszła do wnętrza budynku, z przyjaciółka. Po jakimś czasie, usłyszały nawoływania i kłótnie , na zewnątrz.

"BOSS"
-Tu , nie wolno przychodzić. To teren zabroniony, proszę natychmiast z tadeusz odejść.

MAX
-Nie mogę, będę tu stał. Do puki..

"BOSS"
-Dopuki co chlopcze ?

MAX
-Dopuki moja narzeczona, że swoja przyjaciolka z tamtad nie wyjdą

Mężczyzna zbladl po tych słowach, skierował przerażona twarz w stronę , otwartych na ościez drzwi i wpatrywał się w dwie dziewczyny, rozesmiane , które wyszły całe i zdrowe.

"BOSS"
-A panienki, jak widzę tu nowe, nie przestrzegają zakazów?

IZIS
-Nawet jak nowe i co z tego, a zakazy potrafię uszanować. Ale najpierw kieruje mną moc silniejsza, niż dobre wychowanie.
Za pierwszym razem , do niego nie weszlam , ale on sam mnie do siebie wzywa.
Przepraszam , za naruszenie prywatności tego miejsca.

"BOSS"
-Wiesz, o tym miejscu?
Co tu, się stało?
I się nie boisz, nie odraza ciebie wygląd tych murów?

IZIS
-Nie proszę Pana, to miejsce ma urok. Jest piękne, same w sobie. Wiem co tu zaszło i wiem , kto ro zrobił . Przyznał się sam osobiście, stojąc twarzą , twarz że mną. A wierze że go bardzo bolalo , to co czuł.

"BOSS"
-CO?! Kim ty jesteś , dziewczyno?

Izis popatrzył badawczo, wyszła w nim Wilczego Alfe . Lecz nie reagowała instynktownie. Nie bała się jego.

IZIS
-Zależy kto pyta, lecz z Pana wyglądu mniemam że, iż sam założyciel tej uczelni przecena stoi. Alfa jedna. Z nielicznych wielkich, z rasy wilków. Był Pan w "GRUPIE CZYŚĆCOW ".

Mężczyzna wygrywał się w niewiast przed sobą, z nie małym zaskoczeniem, iż tak młoda osoba jaką jest Izis, wie tak wiele.

"BOSS"
-Sporo wiesz dziewczyno, a ty kim jesteś. Zdradza mi proszę, swoje pochodzenie.

IZIS
-Zrodziła mnie , wilczyco -wampirzyca , mym biologicznym ojcem jest człowiek z rasy wilków. Powiem jaśniej, Tony Wygnaniec niegdyś zwanym, jest mym ojcem, a matka Aisza . Dziadkiem zaś Rowan , a wujkiem Kaj Mroczny. Adopcyjnymi rodzicami , z zawodu Łowcy z Rady Ludzi są Ben i Jane Wiliams .
Czy tyle Panu starczy?

I Izis odeszła wraz z przyjaciółmi , zostawiając mężczyznę samego z miną niedowierzania , z szokiem wymalowane na twarzy , a w oczach z nadzieją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro