CZAS OBECNY: NIEOCZEKIWANA ZGODA BOSSA.
W czasie obiadu , Izis poznała Heder, swoją najlepsza i jedyną przyjaciółkę, wraz z jej narzeczonym, z nowymi znajomymi. Łowczyni obrazu nie spodobała się , Jesicka . Która swoim wzrokiem , chciała ukatrupic jej przyjaciółkę.
HEDER
-Ej ty, piękna. Coś tobie nie gra?
Dlaczego patrzysz na Izi, tak nienawistnym spojrzeniem?
JESICKA
-Co ciebie to interesuje, nie twoja sprawa, pilnuj własnego nosa , a nie się wtrącał. Będę patrzyła na kogo chce i jakim mi się podoba wzrokiem. Jak tobie nie pasi, to zjeżdżają z tad , bo pożałujesz.
HEDER
-Spróbuj szczęścia, handlu. Może się Tobie uda, pocałować mnie w moje zgrabne uda. I radzę ją tobie, zdażaj na słowa. Bo moje zadanie jest proste. Polować na takie osoby, jak ty. Możesz tylko , poczekać ... hał , hał ,hał. A i tak, nie zapisz swych kłów , w moje ciało. I szanują wilka, wyższego od ciebie ranga. Jesteś tylko omega, to gorzej nawet od psa z kulawa nogą. Wiesz takiego zwykłego.
JESICKA
-W d... to mam, czy przecena stoi Alfa czy Królowa Anglii. Nade mna lowco , nikt nie ma władzy.
IZIS
-Dość tego, przestańcie natychmiast. Heder jeżeli Jesicka , ma coś do mnie, to sama mi o tym powie. Nie starają kochana w mojej obronie, bo wiesz dobrze że sama, sobie dam radę. Teraz nie ma tu rangi, ni podzienności na rasy, klany ,rody czy inne takie. Teraz jesteśmy zwykłymi studentkami.
Jesteśmy ludźmi, z krwi i kości , tak samo oddychamy jak tamci, co siedzą na rogu. Nie po to, tyle przeżyłam, by odnosić się z ranga Wielkiej Alfy, z cholerę przepowiedni. Ona tylko rujnuje życie i rozdziela, niż łączy to dzieli. Teraz jestem tutaj, jako człowiek a nie wielorasowiec. Ty moja droga Heder, wiesz doskonale. Co utraciłam, co mi dała wieść i poznanie prawdy o tym, kim jestem.
HEDER
-Wiem Izi, słońce ty moje. I wiem o tym, że kochasz , wilka swojego.
IZIS
- Nie mówmy o tym, nie chce to boli.
Minął tydzień , dziewczyny zaczęły zajęcia niekiedy miały, wspólne wykłady, a nie raz osobno. Heder raz kończyła wcześniej, raz później. Więc Izis , by zabić czas, by nie rozrywać więcej bólach ran, chodziła do sali treningowej i wzywała się na sprzedać tam umieszczonych. Nieraz nawet, Max jej towarzyszył i trenowali wtedy chwyty, uniki, samoobrony. Wtedy dziewczyna, przestała myśleć całkowicie , pochłoneły ją treningi.
MAX
-Słońce czerwone, co po tym robisz?
IZIS
-Nie wiem co, a po co pytasz?
Co żeś wymyślił, Max mów mi tutej. Natychmiast.
MAX
-Nic szczególnego, tak poprosił pytam. Może byś skontaktował się z domem, z dziadkiem. Jak dawno temu, dawała znak o sobie?
Wiesz jak wszyscy, się martwią że milczy.
IZIS
-Szczerze mówiąc, to na początku, jak tu przyjechałam. Kontaktowała się z dziadkiem. Masz rację, pójdę do siebie i pogadam z nimi trochę. Masz, do niego numer , zadzwonie .
Chłopak uniósł z zaskoczeniem brwi do góry, wpatrywałem się w dziewczynę, z niedowierzajacym gestem , kiwnął głową. Podszedł do służy, która leżała pod ścianą , sięgnął po telefon i wpisał go do telefonu przyjaciółki.
MAX
-Po co , chcesz dzwonić. Przecież możesz połączyć się z nimi telepatycznie?
IZIS
-NIE!!Przyjacielu. Żadnych wilczyco instynktów tutaj, nie użyje. Tu jestem zwykłym człowiekiem.
Max z Izi czekali na Heder i Adel, by razem zjeść jakiś posiłek. Gdy czekali, jakieś piętnaście minut , podszedł do nich ten sam mężczyzna, którego spotkali przed domem.
BOSS
-Witam Państwa, czy udał się trening?
MAX
-Tak owszem udał. Nie ma to, jak dobry wycisk . Ale, skąd Pan wie otym?
BOSS
-Widziałem wasz trening, w prawdzie powiedziawszy nie spodziewałem się, iż macie w sobie, tyle siły. Jeżeli byscie chcieli, gdzieś w odosobnieniu potrenowac , mogę udzielić wam , prywatnej sali treningowej. A i chciałbym , porozmawiać z Panią, na osobności u siebie w gabinecie.
MAX
-Oczywiście, skorzystalibysmy z takiej propozycji. Dziękujemy Panu. Mam pytanie, dlaczego Pan to robi?
"BOSS"
-Ponieważ mogę, a po drugie. To nikt tutaj, nie ma tyle siły co wy. Nawet odmienni masowo. Nie chciałbym , aby oni czuli się gorsi od was. Wiem kim jesteście, do jakich ras należycie. Aż dziw mnie bierze, że łowca z wiekiem , tak się zaprzyjaźnił . Mimo iż , wojny żadnej nie ma, to i tak mnie to zadziwia.
MAX
-Rozumiem Pana, mnie też czasami to zadziwia. Że czerwona, jeszcze mnie na strzępy , niemożliwa.
Popatrz
Eli na Izi obydwoje, dziewczyna zmarszczyła nos, upatrują się na przyjaciela.
IZIS
-Dlaczego chce Pan, że mną rozmawiać w gabinecie, na osobności? Może mówić Pan , przy moim przyjacielu. I tak im powiem, po co Pan, mnie do gabinetu wzywał.
BOSS
-Mógłbym, alwerni widzę że chłopak, na dziewczynę czeka. A to sprawa dość pilną, i trochę przeraźliwa.
IZIS
-Dobrze. Więc chodźmy, niech Pan prowadzi. Max gdy Heder przyjdzie z Adelą. Razem. Idźcie , a ją do was dolacze .
MAX
-Olej Izi. A co powiedzieć mam swojej pięknej, gdy zapyta o Ciebie. Wiesz że ona mi łep urnie, jeżeli się dowie. Że ciebie , sama z obcym mężczyzna pujściem .
IZIS
-Nie z obcym, bo wszyscy tu znają "BOSSA" , powiedz że poszłam , rozmawiać na temat domu " ALFA MOON". Heder będzie wiedziała, o co chodzi. Nic mi nie będzie, wiem o tym.
Czerwono włosa dziewczyna szła za mężczyzna, dziedzicem uczelni, miała drzewa akcji i krzaki winorośli. Podobał się jej ten spokój , ta cisza. Młody mężczyzna z wyglądu, a z wieku staruszek, senior swego rodu. Przystojny brunet , z lekkim wzrostem kilku dniowym, wpatrywał się w dziewczynę, kroczaca ku nieznanym sobie . Ufa i stawiając pewnie na przód kroki.
IZIS
-Niech Pan, tak na mnie nie patrzy. Nie lubie tego, nie jestem przedmiotem, ni dziełem znanego artysty. Jestem człowiekiem, stworzeniem żywym. Chodzę i oddychamy powietrzem.
BOSS
- Przepraszam Panią, poprosił nadziwić się nie mogę. Tak wiele podobieństwa jest w Pani, do dziadka, babci , taty i mamy. I taka bliska i odległa za jednym razem. Gdybym był młodszy, gdybym był Pani przypisany, nie odstąpił bym Pani , ani na krok jeden. Jest Pani, piękna istota, kobieta po ziemi chodzącą .
IZIS
-Wie Pan co, może Pan przestanie. Bo jeżeli tylko po to, chce Pan że mną rozmawiać , by prawicy mi komplementy, nie na miejscu. To domu temu spokój , bo wiemy oboje że, mam przypisane swego Alfe, samca jedynego który czeka na mnie, w naszym domu, aż wrócę chociażby na ferje. Świąteczne. I się z nim zobaczę.
BOSS
-Rozumiem doskonale i nie po to chciałem rozmawiać z Panią. Chodzi właśnie o dom "ALFA MOON", o którym wspominała Pani przyjacielowi. Wie Pani że nad nim klątwa wisi, i wie co się stało w nim przed laty?
IZIS
-No i? Bo nie rozumiem , o co Panu chodzi. Miałam w planach niebawem z Panem porozmawiać na temat , tamtego terenu. Chcielibyśmy wraz z moja przyjaciółka , go przejąć. Jako nasza własność. Chcemy tam stworzyć , mini azyl, dla odmiencow rasowych.
Dla wszystkich , nie ludzi którzy tu studiują . By mieli chociażby namiastkę swego domu. By nie czuli się odstawieni na dalszy plan. Mimo iż nie jesteśmy ludźmi w pełni, bo każdy należy do innej rasy. To mamy postać ludzka, z krwi i kości musimy się wtapiac , zjednoczyć że wszystkimi, bo teraz wszyscy jesteśmy jednakowi .
BOSS
-Jesteś młoda kobieta i piękna , ale i również bardzo , bardzo mądra za razem. Dobrze , jeżeli jesteście pewni że nic, tam wam nie grozi, i nic się nie stanie... Porszę oto klucze, do tego domu. Możecie nawet zmienić nazwę, jak będziecie chciały, możecie prosić o pomoc, przy odnowie tego domu.
Izis z radości , wskoczył w objęcia mężczyzny, pocałował go w policzek i podziękowała. Wybiegając z gabinetu , "BOSS" ją zatrzymał w progu i kierując te słowa.
BOSS
-IZIS, skontaktuj się wreszcie z rodzina i dziadkiem, martwią się o Ciebie. I wybacz swemu Alfie, to co zrobił, mimo iż nie ważne jest co to było.
IZIS
-"BOSSIE " mój Alfa, mi nic nie zrobił. Odeszła z własnej woli. By nie wchodzić między, syna i matkę. Bo kierują mną, także wartości ludzkie. Cierpię i serce mi krwawienia z rozpaczy, bo kocham go i być z nim nie mogę. Lecz winić za to mogę, tylko siebie, swą osobę.
BOSS
-Izis powiem tobie coś prywatnie. Robisz błąd, taki są jak ją przed laty. Uwiez mi , gdybym mógł cofnął bym czas, i bym był z ta w których oczach, widziałem miliardy gwiazd. Nigdy prze nigdy , nie kierują się tylko dobrym i szczęściem innych, bo rodzina jest rodzina, a własne szczęście, serce i życie jest ważniejsze. Jego matka , zrozumie w końcu , będzie błagać ciebie o wybaczenie. A ty moja droga, Wielką Alfons, w swej dobroci i miłości, wybaczysz jej i wróci do niego. Ponieważ on jest najważniejszy.
Dziewczyna zdziwiła się, słowami mężczyzny. Obiecała jemu że się zastanowi nad jego słowami. Izi pobiegła do Heder , z wiadomością wspaniała iż mogą przejąć dom, który stoi na uboczu.
Odnalazła przyjaciółka, starych i nowych przekazała wiadomości. Heder była w niebo wzięta. Bardzo się z wiadomości cieszyła, lecz Max lekko się obawiał. Nie wiedział co będzie się z tym wiązało, przekazała go myśl, o tym co tam się stało .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro