Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

CZAS OBECNY: NIEOCZEKIWANA ZGODA BOSSA.

W czasie obiadu , Izis poznała Heder, swoją najlepsza i jedyną przyjaciółkę, wraz z jej narzeczonym, z nowymi znajomymi. Łowczyni obrazu nie spodobała się , Jesicka . Która swoim wzrokiem , chciała ukatrupic jej przyjaciółkę.

HEDER
-Ej ty, piękna. Coś tobie nie gra?
Dlaczego patrzysz na Izi, tak nienawistnym spojrzeniem?

JESICKA
-Co ciebie to interesuje, nie twoja sprawa, pilnuj własnego nosa , a nie się wtrącał. Będę patrzyła na kogo chce i jakim mi się podoba wzrokiem. Jak tobie nie pasi, to zjeżdżają z tad , bo pożałujesz.

HEDER
-Spróbuj szczęścia, handlu. Może się Tobie uda, pocałować mnie w moje zgrabne uda. I radzę ją tobie, zdażaj na słowa. Bo moje zadanie jest proste. Polować na takie osoby, jak ty. Możesz tylko , poczekać ... hał , hał ,hał. A i tak, nie zapisz swych kłów , w moje ciało. I szanują wilka, wyższego od ciebie ranga. Jesteś tylko omega, to gorzej nawet od psa z kulawa nogą. Wiesz takiego zwykłego.

JESICKA
-W d... to mam, czy przecena stoi Alfa czy Królowa Anglii. Nade mna lowco , nikt nie ma władzy.

IZIS
-Dość tego, przestańcie natychmiast. Heder jeżeli Jesicka , ma coś do mnie, to sama mi o tym powie. Nie starają kochana w mojej obronie, bo wiesz dobrze że sama, sobie dam radę. Teraz nie ma tu rangi, ni podzienności na rasy, klany ,rody czy inne takie. Teraz jesteśmy zwykłymi studentkami.
Jesteśmy ludźmi, z krwi i kości , tak samo oddychamy jak tamci, co siedzą na rogu. Nie po to, tyle przeżyłam, by odnosić się z ranga Wielkiej Alfy, z cholerę przepowiedni. Ona tylko rujnuje życie i rozdziela, niż łączy to dzieli. Teraz jestem tutaj, jako człowiek a nie wielorasowiec. Ty moja droga Heder, wiesz doskonale. Co utraciłam, co mi dała wieść i poznanie prawdy o tym, kim jestem.

HEDER
-Wiem Izi, słońce ty moje. I wiem o tym, że kochasz , wilka swojego.

IZIS
- Nie mówmy o tym, nie chce to boli.

Minął tydzień , dziewczyny zaczęły zajęcia niekiedy miały, wspólne wykłady, a nie raz osobno. Heder raz kończyła wcześniej, raz później. Więc Izis , by zabić czas, by nie rozrywać więcej bólach ran, chodziła do sali treningowej i wzywała się na sprzedać tam umieszczonych. Nieraz nawet, Max jej towarzyszył i trenowali wtedy chwyty, uniki, samoobrony. Wtedy dziewczyna, przestała myśleć całkowicie , pochłoneły ją treningi.

MAX
-Słońce czerwone, co po tym robisz?

IZIS
-Nie wiem co, a po co pytasz?
Co żeś wymyślił, Max mów mi tutej. Natychmiast.

MAX
-Nic szczególnego, tak poprosił pytam. Może byś skontaktował się z domem, z dziadkiem. Jak dawno temu, dawała znak o sobie?
Wiesz jak wszyscy, się martwią że milczy.

IZIS
-Szczerze mówiąc, to na początku, jak tu przyjechałam. Kontaktowała się z dziadkiem. Masz rację, pójdę do siebie i pogadam z nimi trochę. Masz, do niego numer , zadzwonie .

Chłopak uniósł z zaskoczeniem brwi do góry, wpatrywałem się w dziewczynę, z niedowierzajacym gestem , kiwnął głową. Podszedł do służy, która leżała pod ścianą , sięgnął po telefon i wpisał go do telefonu przyjaciółki.

MAX
-Po co , chcesz dzwonić. Przecież możesz połączyć się z nimi telepatycznie?

IZIS
-NIE!!Przyjacielu. Żadnych wilczyco instynktów tutaj, nie użyje. Tu jestem zwykłym człowiekiem.

Max z Izi czekali na Heder i Adel, by razem zjeść jakiś posiłek. Gdy czekali, jakieś piętnaście minut , podszedł do nich ten sam mężczyzna, którego spotkali przed domem.

BOSS
-Witam Państwa, czy udał się trening?

MAX
-Tak owszem udał. Nie ma to, jak dobry wycisk . Ale, skąd Pan wie otym?

BOSS
-Widziałem wasz trening, w prawdzie powiedziawszy nie spodziewałem się, iż macie w sobie, tyle siły. Jeżeli byscie chcieli, gdzieś w odosobnieniu potrenowac , mogę udzielić wam , prywatnej sali treningowej. A i chciałbym , porozmawiać z Panią, na osobności u siebie w gabinecie.

MAX
-Oczywiście, skorzystalibysmy z takiej propozycji. Dziękujemy Panu. Mam pytanie, dlaczego Pan to robi?

"BOSS"
-Ponieważ mogę, a po drugie. To nikt tutaj, nie ma tyle siły co wy. Nawet odmienni masowo. Nie chciałbym , aby oni czuli się gorsi od was. Wiem kim jesteście, do jakich ras należycie. Aż dziw mnie bierze, że łowca z wiekiem , tak się zaprzyjaźnił . Mimo iż , wojny żadnej nie ma, to i tak mnie to zadziwia.

MAX
-Rozumiem Pana, mnie też czasami to zadziwia. Że czerwona, jeszcze mnie na strzępy , niemożliwa.

Popatrz
Eli na Izi obydwoje, dziewczyna zmarszczyła nos, upatrują się na przyjaciela.

IZIS
-Dlaczego chce Pan, że mną rozmawiać w gabinecie, na osobności? Może mówić Pan , przy moim przyjacielu. I tak im powiem, po co Pan, mnie do gabinetu wzywał.

BOSS
-Mógłbym, alwerni widzę że chłopak, na dziewczynę czeka. A to sprawa dość pilną, i trochę przeraźliwa.

IZIS
-Dobrze. Więc chodźmy, niech Pan prowadzi. Max gdy Heder przyjdzie z Adelą. Razem. Idźcie , a ją do was dolacze .

MAX
-Olej Izi. A co powiedzieć mam swojej pięknej, gdy zapyta o Ciebie. Wiesz że ona mi łep urnie, jeżeli się dowie. Że ciebie , sama z obcym mężczyzna pujściem .

IZIS
-Nie z obcym, bo wszyscy tu znają "BOSSA" , powiedz że poszłam , rozmawiać na temat domu " ALFA MOON". Heder będzie wiedziała, o co chodzi. Nic mi nie będzie, wiem o tym.

Czerwono włosa dziewczyna szła za mężczyzna, dziedzicem uczelni, miała drzewa akcji i krzaki winorośli. Podobał się jej ten spokój , ta cisza. Młody mężczyzna z wyglądu, a z wieku staruszek, senior swego rodu. Przystojny brunet , z lekkim wzrostem kilku dniowym, wpatrywał się w dziewczynę, kroczaca ku nieznanym sobie . Ufa i stawiając pewnie na przód kroki.

IZIS
-Niech Pan, tak na mnie nie patrzy. Nie lubie tego, nie jestem przedmiotem, ni dziełem znanego artysty. Jestem człowiekiem, stworzeniem żywym. Chodzę i oddychamy powietrzem.

BOSS
- Przepraszam Panią, poprosił nadziwić się nie mogę. Tak wiele podobieństwa jest w Pani, do dziadka, babci , taty i mamy. I taka bliska i odległa za jednym razem. Gdybym był młodszy, gdybym był Pani przypisany, nie odstąpił bym Pani , ani na krok jeden. Jest Pani, piękna istota, kobieta po ziemi chodzącą .

IZIS
-Wie Pan co, może Pan przestanie. Bo jeżeli tylko po to, chce Pan że mną rozmawiać , by prawicy mi komplementy, nie na miejscu. To domu temu spokój , bo wiemy oboje że, mam przypisane swego Alfe, samca jedynego który czeka na mnie, w naszym domu, aż wrócę chociażby na ferje. Świąteczne. I się z nim zobaczę.

BOSS
-Rozumiem doskonale i nie po to chciałem rozmawiać z Panią. Chodzi właśnie o dom "ALFA MOON", o którym wspominała Pani przyjacielowi. Wie Pani że nad nim klątwa wisi, i wie co się stało w nim przed laty?

IZIS
-No i? Bo nie rozumiem , o co Panu chodzi. Miałam w planach niebawem z Panem porozmawiać na temat , tamtego terenu. Chcielibyśmy wraz z moja przyjaciółka , go przejąć. Jako nasza własność. Chcemy tam stworzyć , mini azyl, dla odmiencow rasowych.
Dla wszystkich , nie ludzi którzy tu studiują . By mieli chociażby namiastkę swego domu. By nie czuli się odstawieni na dalszy plan. Mimo iż nie jesteśmy ludźmi w pełni, bo każdy należy do innej rasy. To mamy postać ludzka, z krwi i kości musimy się wtapiac , zjednoczyć że wszystkimi, bo teraz wszyscy jesteśmy jednakowi .

BOSS
-Jesteś młoda kobieta i piękna , ale i również bardzo , bardzo mądra za razem. Dobrze , jeżeli jesteście pewni że nic, tam wam nie grozi, i nic się nie stanie... Porszę oto klucze, do tego domu. Możecie nawet zmienić nazwę, jak będziecie chciały, możecie prosić o pomoc, przy odnowie tego domu.

Izis z radości , wskoczył w objęcia mężczyzny, pocałował go w policzek i podziękowała. Wybiegając z gabinetu , "BOSS" ją zatrzymał w progu i kierując te słowa.

BOSS
-IZIS, skontaktuj się wreszcie z rodzina i dziadkiem, martwią się o Ciebie. I wybacz swemu Alfie, to co zrobił, mimo iż nie ważne jest co to było.

IZIS
-"BOSSIE " mój Alfa, mi nic nie zrobił. Odeszła z własnej woli. By nie wchodzić między, syna i matkę. Bo kierują mną, także wartości ludzkie. Cierpię i serce mi krwawienia z rozpaczy, bo kocham go i być z nim nie mogę. Lecz winić za to mogę, tylko siebie, swą osobę.

BOSS
-Izis powiem tobie coś prywatnie. Robisz błąd, taki są jak ją przed laty. Uwiez mi , gdybym mógł cofnął bym czas, i bym był z ta w których oczach, widziałem miliardy gwiazd. Nigdy prze nigdy , nie kierują się tylko dobrym i szczęściem innych, bo rodzina jest rodzina, a własne szczęście, serce i życie jest ważniejsze. Jego matka , zrozumie w końcu , będzie błagać ciebie o wybaczenie. A ty moja droga, Wielką Alfons, w swej dobroci i miłości, wybaczysz jej i wróci do niego. Ponieważ on jest najważniejszy.

Dziewczyna zdziwiła się, słowami mężczyzny. Obiecała jemu że się zastanowi nad jego słowami. Izi pobiegła do Heder , z wiadomością wspaniała iż mogą przejąć dom, który stoi na uboczu.
Odnalazła przyjaciółka, starych i nowych przekazała wiadomości. Heder była w niebo wzięta. Bardzo się z wiadomości cieszyła, lecz Max lekko się obawiał. Nie wiedział co będzie się z tym wiązało, przekazała go myśl, o tym co tam się stało .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro