Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

CZAS ŚWIĄTECZNY: WYZNANIE PRASTAREJWIEDZMY WSPÓLNA UCZTA PRZY STOLE.

PRASTARA WIEDZMA
-Moja droga Izis, możesz odetchnąć z ogromną ulgą. To, dziecko to...

WIEDZMA stara, popatrzyła po pokoju aż spojrzała , głęboko w oczy ciężarnej dziewczyny mówiąc.

PRASTARA WIEDZMA
-...Są twoim skarbem. Nie ściągną na nas zagrożenia, są dobre bez skazy jakiej kwiek. Nie ma w nich , ani koszty zła żadnego. Gratuluję tobie, dziewczynom. Oni w odpowiednim czasie, oddadzą tobie siły.

TONY
-Czy ja, się przeslyszalem? Czy powiedziałaś , Pani "nich". Jest ich dwoje?

PRASTARA WIEDZMA
-TAK. Dwoje , zdrowe dwa małe podlotki w twej córki łonie.

W momencie słów wypowiadanych , ktoś zaczął skakać z radości i się kręcić . Oczy Izis, Tonego , Aiszy i reszty , powędrowały w stronę gdzie stał, dziadek Izis. Każdy z wyrazem niedowierzania patrzał na , Alfę starego. A ten jak dziecko, skacze się kręci i w ręce klaszcze.

IZIS
-Dziadku?

TONY
-TATO!!

PRASTARA WIEDZA
-Jestem stara, prawie jak świat. Lecz nigdy nie widziałam , by kto kolwiek . Aż tak, cieszył się z tego co powiem.

KEVIN
-Dziadku?-zapytał że zdziwieniem-Izis , co odbiło dziadkowi, dlaczego zachowuje się , jak małe dziecko?

Dziewczyna , kuzynów powiedziała na ucho, dlaczego stary Alfa , gra za klowna. Ale tego , się nie spodziewała, bo Kevin po tych słowach, dołączył do dziadka.

IZIS
-Dobra, już koniec. Idźcie skakać gdzie indziej. Ją muszę się przebrać, nie usiądę do kolacji, w bluzie i spodniach dresowych . Sio mi stąd, dzieci małe. Boże, po co to mówiłam, teraz zacznie się dopiero, odgrywać dom wariatów.

Pół godziny później. Heder wraz z Jesicką , przyszły do Izis by przygotować się , na kolację , na dole. Pukają do pokoju, drzwi otwierają, i w pół kroku zamierają .
Nie ma, w pokoju walczycy czerwonej, chcą wybiegać z pokoju, na alarm zatrąbić . Ale słyszą jak ich woła , z zza zamkniętych drzwi od łazienki.

IZIS
-Heder, Jesicko rozsiądzcie się , już wychodzę.

Dziewczyna wyszła , z rzecznikiem na głowie, a drugi opatuliła pod swymi pachami .

IZIS
-Jesicko, przepraszam. Że przywlokłam was tu z sobą, a się wami nie zajmuję. Jak chłopaki , się trzymają? Widzę że doszłyście , do porozumienia, to mnie cieszy.

HEDER
-Tak. Wyjaśnialiśmy wszystko, co było możliwe. A ty, dobrze się czujesz. Powiedz Izi , co się dzieje? My z Maxem , bardzo się martwimy . Czy to spowodował widok, czarnego z tą , tandentną plastikową lalą ?

IZIS
-Nie Hed , nie o to chodzi. Powiem wam , lecz błagam, nie gniewaj się na mnie. I nie mówcie, tego nikomu. Ja jestem...

Wypowiedź Izis, została przerwana przez pukanie do drzwi. Jesicka otworzyła i wpuściła Maje i Blacka.

BLACK
-Przepraszam, czy moglibyśmy porozmawiać na osobności? Proszę Izis, tylko krótka rozmowa.

IZIS
-Dobra , ale później . Teraz jak widzisz, szykuję się na kolację . I prosiłabym byś wyszedł.

Nie patrząc na , swojego przypisanego Alfę, na swojego ukochanego. Odprowadziła go i zamknęła drzwi za nim. Roniąc jedną, jedyną łzę, łzę rozpaczy.

MAJA
-Czy ja, się dowiem. O co tu chodzi? Kevin , patrzy na Blacka, jakby chciał go zabić. Izis proszę powiec, o co chodzi. Bo od Kevina , nic nie wyciągnę.

Szkarłatno oka Alfa, nabrała powietrza w płuca. Wypuściła je i wypowiedziała trzy słowa.

IZIS
-Jestem w ciąży.

Jesicka, Heder i Maja jak w zamroczeniu patrzały.

HEDER
-Proszę, powtórz to jeszcze raz . Bo chyba , nie dosłyszałam .

IZIS
-Spodziewam się, dwójki dzieci. WIEM...

HEDER
-Ciiii, nic lepiej nie mów. Od kiedy wiesz?

MAJA
-Wspaniała wiadomość. Będę ciocia.

Maja uściskała , dziewczynę czerwono włosą.

HEDER
-Maju, to nie jest, wspaniała nowina . Nie ma , z czego się cieszyć.

MAJA
-Dlaczego? Przecież dzie...

HEDER
-Tak, dzieci to zapewno skarb. Ale jak myślisz. Czy Izis, powie o nich , Blackowi ? Wątpię w to, bo ona jest uparta. Niby kieruje się dobrem wszystkich, szanuje prawa rodzinne. A tak na prawdę, to sama przez swój upór, niszczy swoją rodzinę.

IZIS
-Heder proszę, przecież jesteśmy przy...

HEDER
-Tak. Jesteśmy przyjaciółka . Znamy się , od najmłodszych lat. Nie jestem zła, o to , że nie dowiedziałam się pierwsza. Tylko że sama, sobie zaprzeczasz . Odzłaś od czarnego, bo matka Maji i Blacka, coś tam miała. A on , mimo wszystko pokłócił się z matką i pogodził tylko dla ciebie. I nie zaprzeczam, że jest uparty i bojarzliwy . Bo nie ma jaj, by zostawić dom w lesie, i być przy tobie. Bo się boi, iść na przód, boi się ludzi. Nie dorósł, może jeszcze, do tej decyzji.

IZIS
-Właśnie. Nie dorósł, a myślisz że z dnia na dzień dorośnie do roli przyszłego ojca. Tu gdzie jest, teraz jest bezpieczny w śród bliskich. Tu nic się jemu i Kevinowi, nie stanie.

JESICKA
-A co z tobą i dziećmi. Czy ty stale , będziesz narażać swoje życie? Izis, nie jesteś, jedną jedyną Alfą Wielką , jest was troje. I przepowiednia która...

IZIS
-Która, uległa zmianie.

Dziewczyny odwróciły się gwałtownie, w Izis stronę.

MAJA
-O, czym ty mówisz Izis?!

HEDER
-Jak to, uległa zmianie?!

IZIS
-Zmieniła się, po tym jak zaszłam w ciążę. Ale zapewniam, a mam potwierdzenie, w moich dzieciach, nie ma ani kszty złej siły. Są dobre i czyste.

JESICKA
-I takie niewinne, bezbronne. Co się teraz stanie?

Izis nie powiedziała przyjaciółką co powiedziała, prastara wiedzma. Już później , szykował się w czwórkę, w ciszy totalnej.
Heder ubrała sukienkę, bordową z haftem , zamiast dekoltu . Dopasowaną , idealną do swoich krągłości kobiecych, lekko włosy falując przy ich końcach, wypuściła swobodnie.
Jesicka zaplotła kłosa , przełożyła na ramię, spódnicę do ziemi zgniły zieleń, a gorset czarny.
Maja ułożyła koka starannie, suknię z żorżety czarnej, buty na nie wielkim obawie, by mogła chodzic, wygodnie i dystyngowanie.
Izis natomiast tiulowo-aksamitną , sukienkę do połowy ud, w kolorze śnieżnej bieli. Z szerokim srebrno-złotym pasem i czarną różą . Włosy spieła klamrą , puszczając dziko, pasemkami . Delikatny makijaż i szał na ramiona.

IZIS
-Pięknie wygladacie . Waszym Panom się spodobacie. Możemy już iść , jesteście gotowe. Proszę tylko o tym, by zostało w tajemnicy, wszystko to, co zostało tu powiedziane. Tylko na trochę, na dzisiejszą kolację.

HEDER
-Dziękuje za komplement, ty również wyglądasz pięknie. Chcę byś wiedziała, iż nie zgadzam się , z decyzją twoją , lecz znasz mnie. Ją nic , nie powiem.

MAJA
-Ja również nic nie pisne.

JESICKA
-Nie martw się, milcze.

Wszyscy zasiedli przy stole, dziadek Izis i Kevina, z bananem na ustach, tak samo jak, sam Kevin. Każdy wziął opłatek, po jednym w swe dłonie i każdy , każdemu podchodził złożyć życzenia. Po życzeniach już później ucztowali , jedli każde możliwe dane. Pili wina, nalewki i inne mikstury, a czerwono włosą piła sok brzoskwiniowy.

BLACK
-Pięknie wygladasz Izis. Czy możemy porozmawiać?

IZIS
-Dziękuje. Twoja towarzyszka , również wygląda przecudnie. Mów, o czym chcesz porozmawiać?

BLACK
-Wiesz doskonale o czym. Przestań się zrywać. Powiedz mi , co się działo do tej pory? Gdy zmalałaś , poczułem w piersi ukłucie . Przeczówam że to , jest wspólne z nasza dwójką?

IZIS
-Masz rację Black. Jest związane z naszą dwójką , raczej czwórką . Ale teraz wybacz, pora toast wznieść, za pokój obecny, rodzinę i przyjaciół.

Black na początku, nie zrozumiał znaczenia, słów swojej czerwonej samicy Alfa. Nie głowił się tym teraz, zostawił to na potem.

I tak oto moi drodzy, przyszedł czas na rozterki , myśli.

Przyszedł czas nowy, którego nikt nie zna, nawet prastara wiedza.

Czy Black pojmię ? O czym Izis mu wspomniała?

Czym są demony z wnętrza ziemi, i bramy piekieł?

Czy w końcu, tą dwójkę połączy szczęście i założą rodzinę?

Dowiemy się tego niebawem, w dalszych.... Stronnicach tej powieści.
Lecz nie o tym będą , kolejne rozdziały , będą także innym bohaterom one poświęcone.
Dlaczego i nie , może nagrodzić jakoś Kire , elfkę za jej poświęcenia.
Przecież to również, bardzo ważna i dzielna bohaterka.
Kim jest Kasandra, studentka z roku Izis, Mika i Cichej Mimi?

Zostawiam was z tymi pytaniami, zastanowcię się proszę nad ich znaczeniem.

Ja podążam i tworzę dalej, zobaczymy co wyniknie z ich losów dalszy.

Muszę dojść do punktu zwrotne całej tej powieści, opowiadania tego, do tego aż Kaj , wyłoni się że swego ukrycia dobrego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro