Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

COFNIĘCIE W CZASIE

''KORONACJA KIRY''

BAZYLI
-Heder, mam zaszczyt zaprosić ciebie, Izis, waszych przyjaciół i partnerów . Na koronacje Kiry,na krolowa elfów. Kira już wam, wysłała zaproszenia.

HEDER
-A kiedy, ma sie odbyc koronacja?
Bo wiez, musimy się jakoś ,przygotować.

BAZYLI
-Za tydzień.

HEDER
-CO!!! Od kiedy wiesz, o tej koronacji?

BAZYLI
-Od, trzech tygodni...- dziewczyna , przerwała mu z wyżutem.

HEDER
-I, teraz raczyłeś mi o tym , powiedzieć ? Wiesz doskonale że , izis sie wścieknie. Kira dla niej, jest bardzo ważna.

BAZYLI
-Wiem, nie musisz mi przpominać. Poprostu zapomniałem.

Nagle drzwi od pokoju Heder, otworzły sie z hukiem. Wparowała do nich Izis. Cała purpurowa ze zlości , na twarzy. Nie zwarzała na to, iz przyjaciółka , rozmawia przez telefon.

IZIS
-Proszę, to dla ciebie. Zaproszenia na koronację naszej Kiry.

HEDEER
-Dziękuje... Właśnie, się dowiedziałam, od Baza. Raczył mnie powiadomic.nasz Pan zapominalski.

Przyjaciółka Izis, włączyła na głośno mówiący . Teraz oby dwie , sluchały korzenia się kuzyna. Heder i przeprosil.

IZIS
-Masz pozamiatane, mój przyjacielu. Niechn cię dorwe, w swoje dłonie , to już po tobie. Wbiję tobie do głowy , trochę rozsądku, byśmiał dobra pamięć, i nie zapominał, nigdy, o tym co ważne. Ucałuj, Kirę od nas, puki jeszcze jestes cały.

SZAŁ ZAKUPOWY

Dziewczyny, pożegnały się z mężczyzną , i zaczły powiadamiać wszyskich, z domu swojego. Chłopaki postanowili , w któryś dzień , umówić się na zakupy. Czego nie nawidzili, najbardziej na świecie, ale w dresach się nie pokażą na takiej uroczystości. Adel, Jesicka, Cicha Mimi, Heder i Izis, nie czekały z zakupami kreacji i dodatków. Odrazu spakowały , karty krdytowe, troche
gotówki, klucze,teleony do torebek zapakowały. Cicha Mimi wzieła jeszcze kluczyki od Vana, i pojechały na podbój, centrum handlowego. Chodziły tak przez cztery godziny, trzy z pięciu kupiły , odpowiednie kracje dla siebie. Tylko Izis z Adel, miały z tym kłopot. Bo to jedna kreacja, krzykliwa, druga nie odpowiedniej długości, trzecia taka, czwarta owaka. Po tym maratonie , zrobiły sobie odpoczynek w małej kawiarni. Adel zamówiła cappucino, Cicha Mimi moche , Jesicka i Heder esspresso, a Izis kawe zbożowa. Do tego , po kawałku sernika i czuły się bardziej zrelaksowane. Z tego błogiego stanu, wyrwał ich , cichy pisk jednej z dziewczyn. Adel popatrzała w oddaloną wystawę , zpiękną suknią, akurat jak dla niej. Nie czekała długo, bo Izis poderwała się z miejsca , chwyciła koleżanke pod rękę poszły we dwie . W stronę wystawy. Dziewczyna popatrzała na czerwono włosą ze zdziwioną miną.

IZIS
-No , co sie tak patrzysz? Chodz, bo jeszcze ci ją ktoś sprzątnie sprzed nosa.

ADEL
-Dobrze, już dobrze , przekonałaś mnie.

Kiedy weszły do butiku z kreacjami, jedna z ekspedientek,podeszła do nich.

EKSPEDIENTKA
-Pezwpraszam, ale wydaje mi sie , że to nie jest odpowiedni sklep dla Pań.

Kobieta swoja postawą, zniechęciła Izis. A Adel chcała wyjść odrazu.

IZIS
- To , nie Pani sprawa czy odpowiedni czy też nie. I proszę , nie patrzeć na mnie tymi swoimi podłymi ,patrzałami. Idż skarbie ,do tamtej pani i popros o tą kreację, która się tobie spodobała. Przymież ją i kup, a ja tu poczekam i porozmawiam sobie, jeszcze z Tą Pania.

Zza pleców Izis, ktoś krzyknął z radością , jej imie. Dziewczyna , odwróciła się , i zobaczyła znajoma kobietę.

IZIS
- Ooo! Boże. Ciociu Margaret, jak ja ciebie dawno nie widziałam. Co ty, tutaj robisz?

MARGARET
A, przyszłam zobaczyć , czy mój slep prosperuje. a ty słonko. Co ty, tutaj robisz?

IZIS
- Od czterech godzin, chodzimy z przyjaciółkami , by kupić kreacje , na koronację naszej przyjaciółki. Trzy już maja kiecki, a Adel zobaczyla na twojej wystawie , odpowiednia dla siebie. Więc postanowiłyśmy, że ją przymieży ewentualnie kupi.

MARGARET
-A ty słonko, masz już kreację?

IZIS
-Szczeze . To nie, i chyba wybiorę się w spodniach.

MARGARET
- Widzę, że dużo się u ciebie zmieniło. Będziesz mamą,to wspaniale. A co, u rodziców? Jakoś po nasze ostatniej kłótni , twój tato sie do mne nie odzywa.

Izis , rozmawiała z ciotka, kiedy z przymierzalni wyszła Adel.

ADEL
-I jak?

MARGARET
-Wspaniale, wygladasz w niej pięknie. Jak by była szyta na ciebie.

Dziewczyna podziękowała, za komplement od nie znajomej . Ale popatrzała pytająco na Izis.

IZIS
-Ah, Adel to moja ciocia Margaret. A, to - tu pokazała ręką , po pomieszczniu- Jest jej sklep. Ale ciocia ma rację, wygladasz w niej , prześlicznie. Podkresla twój kolor oczu.

ADEL
-Dziękuję Pani również. A ty Izis , nic nie wybrałaś. Rozglądałaś się chociaż , czy dalej dogadywałaś, tej nie miłej blond pindzi, co nas przywtała?

MARGARET
-O czym mówisz Adel?

ADEL
-No o tej, nie miłej blondnce , która tu chyba pracuje. Gdy weszłśmy podeeszła do nas i cyt-:'' Przepraszam ale wydaje mi się, że to nie odpoiedni sklep , dla Pań''

Margaret krzykneła imię , jednej z dewczyn, która podeszła z kwaśną miną.

LARYSA
-Słucham,szefowo?

MARGARET
-Jak się wita, nasze klientki?

IZIS
-Ciociu proszę , daj jej spokuj. Na stępnym razem się poprawi. Gdybym była na jej mijscu, zareagowałabym podobnie, tak myślę. Popatrz na nas, z pozoru zwykłe dziewczyny, ubrane zwyczanie. Kto by pomyślał że mamy piniędzy , co nie miara. I stać nas , na tak drogie kreacje. proszę.

MARGARET
-Dobrze. Upiekło się tobie tym razem Laryso. Ale drugiego razu nie będzie

LARYSA
-Dziękuję i przeprasam Panie.

IZIS
-Spokojnie, nie ma za co. Izis jestem.

Dziewczyny się przedstawiły, blondynka zaproponowała czerwono włosej kreację, która jest z najnowszej kolekcji, nie została jszcze wystawiona ,dosprzedaży. Pokazała ją Izis, prosiła , by ta ją przymierzyła. Ciocia z przyjaciółką również czekały. Kiedy Izis wyszła, zza zasłonki aż promieniała. Wyglądała przepięknie w nowej kreacji. Koronkowe czarne wstawki, odkryte plecy,z długimi rękakami, sięgała do kostek. Niby prosta u dołu, to lekko rozkloszowana, z maleńkimi diamencikami przy rombie sukni u dołu. Rękawki wąskie przy ramionach ,a rozkloszowane jak sukna u dołu rękawy. Piękny wyhaftowany kwiat lili, z fioletowych cykorii. Eksponowała się z piękną barwa, brazylijskej zieleni. która ni to zieleń, ni to żółci mieniła się kolorem.

ADEL
-BOŻE!!!! Nie wiem , co powidzieć.

MARGARET
-Wyglądasz, przepięknie.

IZIS
-Dziękuję wam tobie Laryso. Gdyby niety, poszła bym w spodniach.

Dzwonek przy drzwiach zadzwonił. To sygnal przybycia ,nowej klientki. Margaret, Adel, Larysa i Izis spojrzały w tamtym kierunku, a w drzwiach stały , ich przyjaciółki. Z oczami wytrzeszczonym, ustami rozwartymi.

MARGARET
-dzień dobryHeder. zamknij buzię bo mucha ci wpadnie.

Przyjaciółka otrząsneła się popatrzała na witającą kobetę. Podeszła , przytliła ją i się przywitała.

HEDER
-Dzień dobry ciociu Margaret.

Dziewczyny bły w szoku, kreacja Izis dobla ich jeszcze. Lecz pozytywnie. Odetchneły z ulgą iż wszyskie mają już stroje na koronację Kiry.

ADEL
-Ale , to ciocia Izis?

MARGARET
-Tak Izis. Ale ze Heder znam od małego. Często do mnie przyjeżdzały, to na ferje , to na wakacje. Takie dwie papużki nie rozłączki. Wszęzie razem, jak siostry. Więc traktuje Heder tak jak Izis, jako bratanicę. Nie robi , mi do tej pory to różnicy.

ADEL
-Rozumiem i przepraszam za wścipstwo.

MARGARET
-Nie jesteś wścipska, to normalna ludżka cecha. A właśnie, oprócz kreacji , co robicie tutaj w mieście?

HEDER
-Studiujemy. Wrescie spełniamy marzenia, tak jak chciałyśmy.

MARGARET
-Pamietam, ty Heder Humanstyka , a Izis Akademia sztuki.

HEDER
-Dokładnie.

Rozmowę przerwał telefon, Izis odebrała i poinstruowała chłopaków, ja trafić do sklepu w którym się znajdują. Czerwono włoa , poszła się przebrać. W tym czasie do sklepu, weszło stado chłopków. Margaret zaśmiała się pod nosem. Podeszła do nich ich wydobyła z siebie , pwaznym Tonem.

MARGARET
-Witam panów, w czym mogę pomóc? Wydaje m się , że nie znajdę żadne kreacji dla panów. Obecnie znajdujemy się w sklepie dla Pań, dla Panów jest obok, zapraszam z przyjemnością.

BLACK
-Dzień dobry. dziękujemy ale przyszliśmy, po wiele cenniejsze istoty. Manowicie po nasze kobiety. O Max, tam widze Heder, koło niej Jesicka, Adel i Cicha Mimi. -Rozejrzał się po pomieszczeniu, zmarszczył brwi i nie zważając że jest w sklepie, krzyknął do Heder idziewczyn.-Heder, a gdzie Izis?

IZIS
-Tu jestem. Daj sie chociaz przebrać, alez ty nie cierpliwy. Przeciez , nic mi nie jest. Widzisz ciociu, z kim ja muszę żyć. Niedługo sama siusiu nie będę mogła iść. kochanie , to moja ciocia Margaret, cociu to mój narzeczony, Black.

BLACK
-Miło mi , Panią poznać. A teraz przepraszam na moment.- Chłopak klęknął przed Izis, przyłożył ucho do brzucha i szepnął. - Kocham was i się boję , zozumieć swojego tate.

po zakupach, wszyscy wrócili samochodami , tak jak wyrószyli. dziewczyny Vanem, a chłopaki , trzema Audicami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro