Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

C.D.. PRZERWANE SYLWESTRA....

Czarny wilk położył swoją dłoń , na ranie. Nie patrząc, czy ona jeszcze krwawi. Na swojej ręce położył , ręke Izis. Przymknął oczy i się zamyślił.

BLACK
''Na wszystkie mi moce, te znane i nowe. Chcę pomóc mej wybrance, uzdrowić życie ni to ludzkie, ni to wilcze. Lecz istoty żywej. Proszę was bóstwa, bogowie i anioły, pomóżcie mi. Pokierujcie mnie, w tej sytuacji, bo nie mam pojęcia , jak mam to uczynić. Jeśli mam oddać, część swej życiodajnej siły, proszę weście ją , za zgodą moją i uratujcie , tego chłopaka. Który z własnej woli, podłożył się , w obronie takich jak ja i Lowców''

Po słowach pomyślanych i w myślach powiedzianych, czarny wilk w swej dłoni, poczół ciepło go przeszywające. Nie wiedział , czy to naturalna reakcja, nie otwierał oczu, by nie zerwać tego kręgu magicznego.

IZIS
'' Proszę o zabranie mej części , siły witalnej, energii i mocy magicznych. By uzdrowić przyjaciela mego, i innych. Który w swym życiu , popełnił błędy. Ja , Alfa Wielka, czerwona wilczyca, oddaje dobrowolnie, swoja energię, magię i siłę, by pomóc , ukochanemu uzdrowić nie winnego''

Izis tak jak Black, nie otwierała oczu, poczuła w swej dłoni żar i ogień, pod oczami zamkniętymi , czuła barwe czerwieni, która biła od niej. Po słowach , zgromadzonych wokół, wiedzieli że się udało. Lecz bali się oboje, że to tylko chwilowe. Więc do pewnego czasu, trzymal ręce w miejscu , dawnej rany, która się zaklepiła i znikła, nie zostawiając żadnej szramy.

''BOSS''
- Dzieciaki, udalo się wam. Gdybym nie widział tego, na własne oczy. Napewno bym w to, ne uwierzył. Możecie już otwożyć oczy, i przemyjcie się troche. Wyglądacie jak, po przebytej wojnie. Powiedzcie mi, co takiego się stało?

HEDER
-Miliśmy, jakiś nalot na klub, w którym pracujemy. Jakichś czterech gostków...

Izis przerwała przyjaciółce, by yjasnić i powiedzieć prawde.

IZIS
-Trewora , szefa tej trójki , co haracz zbierają , co pół roku, zamroziłam , Nie wiem , jakim cudem, to zrobiłam , ale on do mnie , celowal z pistoletu. Musiałam się bronić i potomstwo moje, nie pozwole nikomu skrzywdzić, swoich nienarodzonych dzieci. Max, Mike i Black wparowali do biura , i mnie wyciągneli z jakiegoś transu. Potem , wparował tamten ,musiał posiłki wezwać , które gdzieś w pobliżu czekały. Bo zaczeła się bójka, Berni i Dominik z rasy ludzkiej oberwali naj mocniej. Właśnie! Co z Domnikiem, czy ktoś dowiedział się , w jakim jest stanie?

''BOSS''
- A co , z Treworem się stało Izis? Możesz , mi powiedzieć.

Izis , popatrzała na mężczyznę i, wydobyła dwa słowa,- Zabiłam go.

''BOSS''
-To dobrze, i źle za razem. To krewny Woltulipa , starego wilka z zasadami. By tylko, nie chciał zemsty na Tobie, uczynić. Idzcie , do łazienki się wykąpać, ja zaraz , powiadomię Pana Stina. Przyjdzie tutaj i będzie czówał , nad Bernim.

MAX
-Dziękujemy za pomoc, Panu. Napewno, się przyda, niektórym trzeba opatrzeć powierzchowne rany.

Wszyscy się rozeszli, do swoich pokoi. Adel z Cichą Mimi i Jesicką, Heder z Maxem zostali przy Izis i Blacku. Taj wraz z bandą watahy, wielkich Alf , poszli na dwór, przed dom,na czaty. Nathan z Mikiem pognali do siebie. Po piętnastu minutach, przyszedł profesor którego Izis znała.
Mężczyzna popatrzył na młodzież zgromadzoną, przywitał się z każdym i podszedł do Berniego.

PROFESOR STIN
-Czy , ktoś mi pomoże? Chciałbym, go przenieść do pokoju. Tak będzie wygodniej, dla niego i dla was. A ty, moja droga , Panno Wiliams , idż odpocząc. Bo raczej, w twoim stanie , nie wypada się przemęczać. A ty, chłopie idż z nią razem.

Black i Izis, zrobili co kazał, starszy pan. Znaleźli się w pokoju dziewczyny z czerwonymi włosami. Gdy chłopak czarny, chciał dotknąć ukochanej,ta odeszła od niego. Podeszła do szafki, wzieła ręczniki i ciuchy na przebranie.

IZIS
-Prosze, nie teraz. Pokłucimy się jutro, badż innym razem. Dziś , chcę odpocząć i naceszyć się chwilą obecną, że wyszliśmy z tego, prawie bez skazy, i ty , tu jesteś. Tak jak obiecałeś.

BLACK
-Kłucić , Izis o co? Ja nie chce się kłucić, jestem bo to dla mnie , najważniejsza sprawa. Jaką mogłem uczynić, mimo lęku i strachu, jaki mi towarzyszył podażając tutaj. To jestem. Bo zależy mi na tobie i moich dzieciach w twoim łonie. Kocham was i tylko wy, jesteście dla mnie nacenniejszymi klejnotami.Poczeekam jak ze chcesz, chcem byś wiedziała , że jestem przy tobie.

Izis słuchała wszystkiego, co mówil do niej przypsany chlopak. Wychodząc do łazienki ,którą miała w pokoju. powiedziała tylko, dziękuję,nic więcej nieprzeszło przez jej gardło. Biorąc prysznic, Izis nie mogła zrozumieć jeszcze,co tak naprawde stało się w klubie. Skąd tak nagle, uaktywniły się jej moce, które były ukryte,gdzieś w jej wnętrzu.

IZIS
''To nie mżliwe, to nie prada. Tu nie ma Blacka, a ja jestem normalna. Nic się nie stało, śnisz tylko Izis. Obudzisz się i będziesz w łóżku , w sym pokoju. Ty nie jesteś w klubie, nie zamroziłaś nikogo. Nic się nie stało, on żyje , jest cały i się rusza. Nigdy nie doszło , do tego spotkania...''

Po części Izis , miała racje, tylko w jednym. Że jest w swoim pokoju, nc więcej. Tak to sobie wmawiała . Mówiła do siebie, przekonując że jest wszystko dobrze, a ona nie ma , czarodziejskich mocy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro