Śmierć
Po godzinie spędzonej w celi, wszyscy starali się znaleźć sposób na wydostanie się z pułapki. Nagle przyszedł strażnik i otworzył kratę.
- Chodźcie - powiedział
- Gdzie chcesz nas zabrać? - zapytała Alicja
- Królowa was wzywa
Cała trójka poszła do królowej. Kobieta siedziała na tronie i spojrzała na wszystkich z uśmieszkiem, wskazującym na to, że coś knuje.
- Oddaj mi koronę to was wypuszczę - odparła wskazując na Miranę
- Nie mam jej teraz ze sobą, ma ją moja siostra, która aktualnie zajmuje się zamkiem... - kobieta spojrzała na królową z kpiną
- Przynieście mi ją
Alicja uśmiechnęła się do Mirany. Wszyscy chcieli iść w stronę wyjścia, aż nagle usłyszeli głos królowej.
- Ty, zostajesz! - odparła wskazując na Tarranta - Chcę mieć pewność, że mnie nie oszukacie
- Tarrant idzie z nami! - krzyknęła Alicja
- Macie równą godzinę - kobieta spojrzała na zegarek - inaczej będzie po nim
Tarrant przełknął ślinę i spojrzał na Miranę.
- Dam sobie radę, idźcie
- Pamiętajcie, macie godzinę. Nie próbujcie mnie oszukać, bo wam się to nie uda - odparła śmiejąc się
Alicja razem z Białą Królową prędko pognała do zamku. Parę minut później dotarły do miejsca i szybko weszły do środka pałacu.
- Zelżbieto! - krzyknęła królowa - Musisz nam pomóc!
- Co się stało? Gdzie jest Kapelusznik?
Alicja opowiedziała Zelżbiecie co wydarzyło się podczas jej nieobecności. Królowa Kier usiadła spokojnie na kanapie.
- Mamy niecałą godzinę... - kobieta zmarszczyła brwi - Będzie nam potrzebny Bandzierchlast...
Po obmyśleniu planu wszyscy dotarli do zamku Królowej Morderstw.
- Zaczekajcie... Mirano, wejdziesz razem z Alicją do zamku i dasz królowej koronę...
- Co potem? - zapytała Biała Królowa
- Zobaczysz - kobieta uśmiechnęła się
Alicja i Mirana weszły do zamku. Kapelusznik był przywiązany łańcuchami do ściany. Mirana niechętnie podeszła do Królowej Morderstw i podała jej koronę.
- Nareszcie! - zawołała
- Teraz my będziemy tu rządzić - odparł Melchior, stojący obok
Alicja spojrzała niepewnie na Białą Królową. Nagle wszyscy usłyszeli huk. Był to Bandzierchlast burzący ścianę. Na zwierzaku siedziała Zelżbieta. Bandzierchlast niebezpiecznie zbliżył się do Królowej Mordserstw.
- Nie zbliżaj się! - krzyknął Melchior - Jeszcze jeden krok, a wysadzę cały ten pałac!
Mężczyzna trzymał w ręce małe pudełeczko z guzikiem.
- To jest bomba? - Alicja nieco się przeraziła
- Tak - Melchior uśmiechnął się do dziewczyny - Jeszcze jeden krok...
- Jesteś nienormalny - odezwał się Tarrant - Po prostu się poddajcie!
- Nie ma mowy - Królowa Morderstw spojrzała na wszystkich po kolei - Wszyscy będziecie mi służyć!
Bandzierchlast zawarczał na Melchiora, który odruchowo nacisnął przycisk. Na pudełku pokazało się odliczanie.
- Za minutę ten zamek wybuchnie - odparł uśmiechając się szaleńczo
- Co?! Myślałam, że chciałeś ich tylko nastraszyć! - królowa ewidentnie była zaskoczona
- Musimy uciekać - odparł
Alicja podbiegła do narzeczonego i nerwowo starała się rozpiąć łańcuchy.
- Uciekaj! - Kapelusznik spojrzał na narzeczoną
- Nie mogę cię tak zostawić!
- Dam sobie radę - mężczyzna pocałował dziewczynę w czoło - Alicjo, zaufaj mi...
Alicja spojrzała z niepokojem na narzeczonego
- Dobrze... Kocham cię
Dziewczyna wybiegła z budynku razem z resztą przyjaciół.
- Powiedział, że da sobie radę... - Alicja spojrzała nerowo na Miranę - Co jeśli...
Nagle wszyscy usłyszeli głośny huk. Zamek stanął w płomieniach i prędko się zawalił. Alicja ze łzami w oczach spojrzała na ruiny dymiące się od ognia.
- TARRANT! - dziewczyna podbiegła bliżej ruin, upadła na ziemię i zaczęła płakać
Mirana i Zelżbieta ze smutkiem spoglądały na Alicję, która klęczała na ziemi i gorzko płakała.
- To nie może być prawda... - jeknęła
Mirana spojrzała na Zelżbietę.
- Idź z Bandzierchlastem do zamku... - odparła ze łzami w oczach - Ja z nią porozmawiam
Kobieta odeszła, natomiast Mirana uklękła obok Alicji.
- Nie płacz, kochana - odparła sama starając się nie szlochać
- Dlaczego klęczycie na ziemi?
Alicja szybko się odwróciła i ujrzała narzeczonego.
- Tarrant!
Dziewczyna rzuciła mu się na szyję i pocałowała w policzek.
- Myślałam, że...
- Na szczęście nie... Ale było blisko.
- Jak ci się udało wydostać? - zapytała nadal wtulając się w jego ubranie
- W ostatniej chwili udało mi się rozpiąć łańcuchy - Tarrant podszedł do Mirany i podał jej koronę - i udało mi się znaleźć to
- Dziękuję. Dobrze, że z tobą wszystko dobrze - kobieta spojrzała po raz kolejny na ruiny - Co z Melchiorem i królową?
- Chyba nie udało im się wydostać...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro