Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Małżeństwo

Od ślubu Alicji i Tarranta minęły 3 lata. Kapelusznik wrócił do swojego rzemiosła, natomiast Alicja postanowiła zajmować się domem. 

__________________________

Alicja obudziła się wtulona w śpiącego tuż obok Kapelusznika. Przeciągnęła się, ubrała i zeszła na dół do kuchni. Przygotowując śniadanie, poczuła jak ktoś obejmuje ją w tali. Dziewczyna szybko się odwróciła i spojrzała na Tarranta z nożem w ręku.

- Chcesz mnie zabić? - Tarrant zaśmiał się i pocałował Alicję w policzek

- Wystraszyłeś mnie! - odparła uderzając męża w ramie - Myślałam, że śpisz

- Bo spałem, ale usłyszałem łomot w kuchni - Kapelusznik znowu się zaśmiał - Już myślałem, że Marcowy Zająć nas odwiedził

- Bardzo śmieszne - dziewczyna uśmiechnęła się - Siadaj, śniadanie jest gotowe

Oboje usiedli przy stole i zaczęli jeść śniadanie. Alicja spojrzała na Tarranta popijającego herbatę i czytającego gazetę.

- Tarrant?

- Mhm... - odparł nadal spoglądając w gazetę

- Muszę ci coś powiedzieć... - Alicja spojrzała na obrączkę na palcu męża - Chodzi o to, że...

Nagle oboje usłyszeli pukanie do drzwi. Kapelusznik wstał i poszedł je otworzyć.

- Dzień dobry, synku - Tyva uśmiechnęła się

- Witaj, mamo. Co tutaj robisz?

- Możesz chwilę ze mną porozmawiać?

- Tak, tak... - Tarrant odwrócił się do ukochanej - Alicjo, zaraz wrócę

Kapelusznik razem z mamą udali się na spacer po lesie.

- O co chodzi? - zapytał z zaciekawieniem

- Wydaję mi się, że to już najwyższy czas, abyście mieli dziecko. Niestety, niedługo zaczniesz się starzeć i...

- Alicji nie przeszkadza nasza duża różnica wieku - Kapelusznik zatrzymał się i zmarszczył brwi

- To nie o to chodzi. Mam na myśli to, że później nie będziesz w stanie zajmować się małym dzieckiem...

- Daj spokój... Mamy czas...

- Ty w ogóle chcesz mieć dzieci? - Tyva spojrzała zaniepokojona na syna

- Oczywiście, że tak! - Tarrant uśmiechnął się do matki - Muszę już wracać, zaraz idę do pracy. Odprowadzić cię?

- Nie, odprowadzę się sama - kobieta zaśmiała się

Kapelusznik wrócił do domu. Poszedł na górę, gdzie zastał Alicję.

- Muszę już iść do pracy - mężczyzna pocałował Alicję w czoło - Będę wieczorem

- Ale muszę ci coś powiedzieć, to ważne...  

- Skarbie, jestem już spóźniony, powiesz mi wieczorem

Tarrant wyszedł z domu i poszedł do pracy. Alicja usiadła na łóżku i smutno przyglądała się krajobrazowi zza okna.

- Jak zawsze, praca najważniejsza... - powiedziała do siebie

Po chwili postanowiła, że odwiedzi Białą Królową. Szybko wstała i udała się w stronę zamku. 

- Witaj, Alicjo! Jak się masz? - Mirana zaprosiła dziewczynę do salonu, w którym była Zelżbieta i bliźniaki

- Alicja! - krzyknęli chórem bracia

- Dawno tu nie zaglądałaś - Mirana uśmiechnęła się - Napijesz się czegoś?

- Nie dziękuję, ostatnio jakoś nie za dobrze się czułam, dlatego nie mogłam was odwiedzić

- Co ci dolega? - Zelżbieta spojrzała podejrzliwie na Alicję

- Nic takiego... Było mi trochę niedobrze... Ale to już minęło - dziewczyna nerwowo spojrzała na podłogę - Pójdę do łazienki, zaraz wracam...

Alicja poszła do łazienki. Dyludi i Dyludam spojrzeli na Miranę.

- Czyżby nasza Alicja spodziewała się dziecka? - zapytała Zelżbieta

- Na to wychodzi... Ale dlaczego to ukrywa? - Mirana spojrzała na bliźniaków

- Może się boi? - odparł Dyludam

- Niby czego, głąbie? - zapytał Dyludi

- No... Nie wiem

Mirana wstała z kanapy, na której wcześniej siedziała i zaczęła chodzić po pokoju.

- Jestem ciekawa, czy Tarrant wie - Mirana przyłożyła palec do ust

- Może najpierw ją o to zapytamy?

- Lepiej nie, poczekajmy, aż sama nam powie...

Mirana usiadła z powrotem gdy usłyszała Alicję wracającą z łazienki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro