Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Choroba

Rano Alicja obudziła się dość wcześnie. W pokoju nie było jej mamy, więc szybko wstała z łóżka i wyszła z pomieszczenia. Poszła do kuchni, gdzie zastała Kapelusznika.

- Co tak wcześnie wstałeś? - zapytała siadając przy stole

- Nie za dobrze się czuję. Zrobiłem śniadanie, jesteś głodna?

- Ja zawsze jestem głodna - powiedziała z uśmiechem

Tarrant położył przed Alicją talerz z tostami i usiadł naprzeciwko niej.

- Co ci dolega? - zapytała zmartwiona

- Słabo mi.

Alicja dotknęła czoła przyjaciela.

- Chyba masz gorączkę - odparła

Tarrant mocno chwycił jej dłoń.

- To zwykłe przeziębienie, nie ma się czym martwić - powiedział z wymuszonym uśmiechem

- Jesteś pewien?

- Tak...

- Zrobię herbaty. - Alicja szeroko się uśmiechnęła - Na pewno poczujesz się lepiej

Po południu Alicja razem z Kapelusznikiem poszła na krótki spacer do parku.

- Ładnie tu - odparł Tarrant

- Wiem, dlatego bardzo lubię tu przychodzić 

Kapelusznik usiadł na ławce, a jego oczy stały się szare.

- Kapeluszniku, co się dzieje? - Alicja ze zmartwieniem dotknęła jego ramienia

- Nic... Wszystko jest w porządku...

- Przecież widzę. Boli cię coś?

- Głowa...

Oboje wrócili szybko do domu. Kapelusznik usiadł na kanapie, jego włosy nagle stały się siwe.

- Lepiej zadzwonię po lekarza... - powiedziała Alicja

- Po co? Nic mi nie jest.

- Boję się, że coś ci się stanie...

- Nie dzwoń, proszę... Ja... Chyba wiem, dlaczego źle się czuję...

Alicja usiadła obok na kanapie. Spojrzała ze zmartwieniem na przyjaciela, który zaczął głęboko oddychać.

- Nie mogę przebywać zbyt długo poza Krainą Czarów

- Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej? - Alicja chwyciła dłoń przyjaciela

- Nie chciałem cię martwić... - Kapelisznik zamknął oczy - Strasznie mi gorąco...

- To przez gorączkę... - Alicja zaczęła rozpinać koszulę Tarranta - Musimy szybko wracać do Krainy Czarów. Tylko jak?

- Trzeba znaleźć norę, do której wpadłaś... parę lat temu...

Kapelusznik coraz gorzej się czuł. Był coraz słabszy i mówienie sprawiało mu trudność. Nagle Alicja ujrzała za oknem Białego Królika. Dziewczyna przetarła oczy i po raz kolejny spojrzała za okno

- Kapeluszniku, spójrz! To Królik!

Alicja wyszła razem z Tarrantem na zewnątrz.

- W końcu was znalazłem! - Królik spojrzał na Tarranta - Ten świat cię niszczy, Kapeluszniku...

- Musimy wrócić do Krainy Czarów - Alicja mocno zacisnęła dłoń Kapelusznika - Jak się tu znalazłeś, Króliku?

- Wypijcie to - odparł podając Alicji i Tarrantowi dwie buteleczki - to zabierze nas do Krainy Czarów

Oboje posłusznie wypili płyn i po chwili wszyscy znaleźli się w Krainie Czarów. Alicja spojrzała na przyjaciela, którego włosy stały się znów rude, a oczy zielone. Dziewczyna mocno przytuliła Kapelusznika mówiąc:

- Tak bardzo się o ciebie bałam, obiecaj, że już nigdy mnie tak nie wystraszysz...

Tarrant delikatnie pocałował Alicję w usta. Ta natomiast prędko się zarumieniła.

- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć...

Alicja odsunęła się od Tarranta i podeszła do Królika.

- Jak nas znalazłeś?

- Nie mogę powiedzieć. Królowa zabroniła.

- Rozumiem... Melchior się znalazł?

- Nie, trwają poszukiwania. Obawiam się, że go już nie znajdziemy...







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro