Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Śmierć

Po godzinie spędzonej w celi, wszyscy starali się znaleźć sposób na wydostanie się z pułapki. Nagle przyszedł strażnik i otworzył kratę.

- Chodźcie - powiedział

- Gdzie chcesz nas zabrać? - zapytała Alicja

- Królowa was wzywa

Cała trójka poszła do królowej. Kobieta siedziała na tronie i spojrzała na wszystkich z uśmieszkiem, wskazującym na to, że coś knuje.

- Oddaj mi koronę to was wypuszczę - odparła wskazując na Miranę

- Nie mam jej teraz ze sobą, ma ją moja siostra, która aktualnie zajmuje się zamkiem... - kobieta spojrzała na królową z kpiną

- Przynieście mi ją

Alicja uśmiechnęła się do Mirany. Wszyscy chcieli iść w stronę wyjścia, aż nagle usłyszeli głos królowej.

- Ty, zostajesz! - odparła wskazując na Tarranta - Chcę mieć pewność, że mnie nie oszukacie

- Tarrant idzie z nami! - krzyknęła Alicja

- Macie równą godzinę - kobieta spojrzała na zegarek - inaczej będzie po nim

Tarrant przełknął ślinę i spojrzał na Miranę.

- Dam sobie radę, idźcie

- Pamiętajcie, macie godzinę. Nie próbujcie mnie oszukać, bo wam się to nie uda - odparła śmiejąc się

Alicja razem z Białą Królową prędko pognała do zamku. Parę minut później dotarły do miejsca i szybko weszły do środka pałacu.

- Zelżbieto! - krzyknęła królowa - Musisz nam pomóc!

- Co się stało? Gdzie jest Kapelusznik?

Alicja opowiedziała Zelżbiecie co wydarzyło się podczas jej nieobecności. Królowa Kier usiadła spokojnie na kanapie.

- Mamy niecałą godzinę... - kobieta zmarszczyła brwi - Będzie nam potrzebny Bandzierchlast...

Po obmyśleniu planu wszyscy dotarli do zamku Królowej Morderstw.

- Zaczekajcie... Mirano, wejdziesz razem z Alicją do zamku i dasz królowej koronę...

- Co potem? - zapytała Biała Królowa

- Zobaczysz - kobieta uśmiechnęła się

Alicja i Mirana weszły do zamku. Kapelusznik był przywiązany łańcuchami do ściany. Mirana niechętnie podeszła do Królowej Morderstw i podała jej koronę.

- Nareszcie! - zawołała

- Teraz my będziemy tu rządzić - odparł Melchior, stojący obok

Alicja spojrzała niepewnie na Białą Królową. Nagle wszyscy usłyszeli huk. Był to Bandzierchlast burzący ścianę. Na zwierzaku siedziała Zelżbieta. Bandzierchlast niebezpiecznie zbliżył się do Królowej Mordserstw.

- Nie zbliżaj się! - krzyknął Melchior - Jeszcze jeden krok,  a wysadzę cały ten pałac!

Mężczyzna trzymał w ręce małe pudełeczko z guzikiem.

- To jest bomba? - Alicja nieco się przeraziła

- Tak - Melchior uśmiechnął się do dziewczyny - Jeszcze jeden krok...

- Jesteś nienormalny - odezwał się Tarrant - Po prostu się poddajcie!

- Nie ma mowy - Królowa Morderstw spojrzała na wszystkich po kolei - Wszyscy będziecie mi służyć!

Bandzierchlast zawarczał na Melchiora, który odruchowo nacisnął przycisk. Na pudełku pokazało się odliczanie.

- Za minutę ten zamek wybuchnie - odparł uśmiechając się szaleńczo

- Co?! Myślałam, że chciałeś ich tylko nastraszyć! - królowa ewidentnie była zaskoczona

- Musimy uciekać - odparł

Alicja podbiegła do narzeczonego i nerwowo starała się rozpiąć łańcuchy.

- Uciekaj! - Kapelusznik spojrzał na narzeczoną

- Nie mogę cię tak zostawić!

- Dam sobie radę - mężczyzna pocałował dziewczynę w czoło - Alicjo, zaufaj mi...

Alicja spojrzała z niepokojem na narzeczonego

- Dobrze... Kocham cię

Dziewczyna wybiegła z budynku razem z resztą przyjaciół. 

- Powiedział, że da sobie radę... - Alicja spojrzała nerowo na Miranę - Co jeśli...

Nagle wszyscy usłyszeli głośny huk. Zamek stanął w płomieniach i prędko się zawalił. Alicja ze łzami w oczach spojrzała na ruiny dymiące się od ognia.

- TARRANT! - dziewczyna podbiegła bliżej ruin, upadła na ziemię i zaczęła płakać

Mirana i Zelżbieta ze smutkiem spoglądały na Alicję, która klęczała na ziemi i gorzko płakała.

- To nie może być prawda... - jeknęła

Mirana spojrzała na Zelżbietę.

- Idź z Bandzierchlastem do zamku... - odparła ze łzami w oczach - Ja z nią porozmawiam

Kobieta odeszła, natomiast Mirana uklękła obok Alicji.

- Nie płacz, kochana - odparła sama starając się nie szlochać 

- Dlaczego klęczycie na ziemi?

Alicja szybko się odwróciła i ujrzała narzeczonego.

- Tarrant!

Dziewczyna rzuciła mu się na szyję i pocałowała w policzek.

- Myślałam, że...

- Na szczęście nie... Ale było blisko.

- Jak ci się udało wydostać? - zapytała nadal wtulając się w jego ubranie

- W ostatniej chwili udało mi się rozpiąć łańcuchy - Tarrant podszedł do Mirany i podał jej koronę - i udało mi się znaleźć to

- Dziękuję. Dobrze, że z tobą wszystko dobrze - kobieta spojrzała po raz kolejny na ruiny - Co z Melchiorem i królową?

- Chyba nie udało im się wydostać... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro