Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Joker

-Na co dokładnie czekamy?-Spytałaś, siedząc obok stojacego chłopaka na dachu.
-Na idealny czas-Odparł. Widziałaś ciężarówkę z zakładnikami. Policja przyjechała z dwóch stron. Auto blokowały ruch a ludzie uciekali krzycząc w panice. Czysty chaos spowodowany przez jednego człowieka. Policyjny helikopter oświetlił Jokera a ten się teatralnie ukłonił. Zadrwiłaś. Gdy wytężyłaś słuch słyszałaś krzyki Black Mask.
-Nie ratujemy ich. Czyż nie?-Spytałaś ostrożnie. Hood spojrzał na ciebie odrywając oczy od scenerii.
-Nie. Kilka śmieci do usunięcia mniej-Powiedział prosto. Świetnie. Śmierć nie dawała ci radości. Nie wiesz czemu ale jedynie spokój ducha-Wchodzimy- Używając haku dostał się na most nie dając ci czas na odpowiedź. Zrobiłaś to co on. Widzieliście Jokera roznawiajacego z tymi śmieciami
-Kto to?! Oświetlcie ich!-Krzyczał Gordon. Biedny człowiek. Ucierpiał tak bardzo od tego szaleńca. Dzisiaj przyrzekasz na swoje życie ten Klaun będzie martwy. Za Jasona, za Barbarę, za Jima,za Tima, za poległych Policjanów, dzieci, kobiety, nawet za te Cholerna Quinn. Znasz jej historie. Wiesz, że nawet dla niej Joker był ostry.
-Proszę, Proszę. Pan Kaptur...i jak mniemam Panna Skorpion. Chodzą niesamowite plotki. ...Hood a może wolisz czerwony? Sam kiedyś nosiłem podobny kostium, choć mój miał większą klasę. Wy dzieciaki...-Wrócił do zapalniczki-Przepraszam. Możecie zaczekać? Właśnie wysadzam waszą bandę.
-Nie przeszkadzają sobie. Mam ich w nosie-Odkrzyknął Jay.
-Chciałem tylko zwrócić twoją uwagę-Joker się Zaśmiał. Nie ukrywałaś grymasu. Choć ciężko będzie go zobaczyć z tej odległość.
-Nigdy nie musiałeś się o nią starać. Zawsze ją miałeś. Od dawna chciałem cię spotkać-Hood rozłożyć ręce
-Monitorowaliśmy każdy twój ruch i planowaliśmy nasz własny-Po raz pierwszy wtrąciłaś.
-Czyli to wszystko to wasza sprawka?-Uśmiechał się coraz szerzej.
-Było dużo planowania-Podeszłaś bliżej krawędzi
-Ale w każdym planie był jeden cel. Sprowokowanie Black Mask do wyciągnięcia cię z Arkham-Krzyczał Jay.
-Więc zostałem w robiony-Z satysfakcją patrzyłaś jak mina mu zrzędnie.
-Nasze ponowne spotkanie kosztowało mnie sporo wysiłku, mnie i Skorpion-Red lekko sięgnął po twoje ramię
-Ponowne? To my się znamy?-Zamieszanie było widoczne na twarzy Jokera
-Tak-Warknął
-W takim razie muszę sobie przypomnieć-Upuścił zapalniczkę do ciężarówki. Kątem oka widziałaś jak Batman się zbliża. Według założenia B użył gaśnicy by ugasić pożar i uratować te szumowiny. Potem hakiem złapał Jokera i poleciał do góry. Jason już biegł i kiedy Klaun był wystarczająco blisko skoczył na niego. Ty w między czasie wezwałaś twój samolot (Dzięki niebiosom za nie zmieniające się hasło do karty bankowej Bruce) . Obserwowałaś Jasona jak przecina linę swoim ulubionym krisem, posyłając ich obu do lodowatego jeziora Gotham. Podleciałaś na tyle blisko żeby Jay wrzucił łajdaka do środka i sam wszedł( a raczej się mocniej oparł)
-Crime Alley?-Spytałaś już się wznosząc
-Crime Alley-Potwierdził wiążąc Jokera i kiedy dolatywaliście nacisnał przycisk w hełmie.
-Chcesz go? Czekamy na Crime Alley-Nie miałaś wątpliwości do kogo mówi.
Wylądowałaś na dachu. Jason bezceremonialnie wrzucił go do środka jednego z mieszkań. Maniak tylko lekko chrząknął z bólu.Ale nadal się śmiał
-Okej. To co robimy?Piżamowe party? Kalambury?Gra w prawdę czy fałsz. Zacznę od fałszu-Podałaś Jasonowi łom a od podszedł do wariata-A może przejdę jednak do prawdy?
Jason zaczął go uderzać łomem z połową siły. Mimo wszystko używając całej siły mógł go zabić a to dopiero początek.  Prychnęłaś ignorując jego chrząki bólu
-Jak się czujesz?-Spytał "Zmartwiony Hood"
-Trochę boli. Boli tylko kiedy się śmieję-szyderczo się uśmiechnął-Powiedz mi kim jesteś?
-Kimś kogo pomogłeś stworzyć-
-Brzmi zagadkowo ale ciekawie, mów dalej-
-Okej słuchaj. Powiedz mi. Co boli bardziej A? A może B? A może dodamy opcje C?-
-Zaczynam sobie przypominać-Warknął w stronę Hooda-A ty kwiatuszku? Watpie byś była jego matką. Więc kim?
-Twoim najgorszym koszmarem. Odebrałeś mi miłość życia, zraniłeś moją siostrę... Obiecuje że przed nocą będziesz martwy-Warknęłaś. Podeszłaś do Reda i wyciagnęłaś z jego dłoni łom. Prześledziłaś  krew palcem-Idź. B nie będzie czekać. Ja się zajmnę tym by nasz gość się nie nudził-Postukałaś w łom dłonią. Jay skinął głową i wyszedł. Masz około 15 minut... Więcej niż potrzebujesz.
Wzięłaś łom i uderzyłaś w brzuch a Joker odchrząknął. W porównaniu do Jasona nie bałas się użyć pełnej siły. Podeszłaś do komody i wyciągnęłaś mały pistolet. Załadowałaś i wsunęłaś do spodni. Potem znów poszedłaś do Klauna.
-Rozszarpałeś moje serce. Teraz moja kolej by zranić twoje-Uderzyłaś go dwa razy w sam środek klatki piersiowej a przestępca zawył-CISZA-Krzyknęłaś uderzając go stopą w twarz. Claun przewrócił się na bok i wypluł 7 zębów. Świetnie. Wybiłaś 3 zęby z górnej wargi i 4 z dolnej. Podniosłaś łom i uderzyłaś tym razem w nogi. Usłyszałaś wtedy trzask a kość jednej z nóg się przekręciła o 180°. Perfekcyjnie. Ale czemu on tak krzyczy? Wzięłaś hustę i uklęknęłaś koło jego głowy. Hustę owinęłaś wokół ust tworząc średni knebel. Ważne by znał swoje miejsce. Ale nie ma czasu. Pociagnęłaś go na nogi ignorując skomlenia i posadziłaś go na krześle.Związałaś go. Minutę później przez okno wpadł Jason. Za nim od razu Batman. Zatrzymał się na środku i obserwował całą scenę. Prawdopodobnie się nie spodziewał.
-Synu... Przepraszam że cie nie uratowałem. Ale jeśli chcesz być lepszy... Nie w ten sposób Jason-Powiedział B potem zwracając się do ciebie-Zawsze byliście w pakiecie prawda?
-MYŚLISZ ŻE CHODZI O TO ŻE CI NIE WYBACZYŁEM? BRUCE DO CHOLERY. ROZUMIEM. WYBACZYŁEM CI, ŻE MNIE NIE URATOWAŁEŚ ALE DLACZEGO ON JESZCZE ŻYJE!!!-Wrzeszczał Jason
-Jason-
-Dziś dokonasz wyboru-Rzucił mu pistolet-Albo my dwoje...albo ten dziwak... WYBIERAJ!
-To nie mój sposób. Musimy być lepsi-B mówił kiedy ty usłyszałaś syreny policyjne przy oknie.
-Nie Bruce-Odparłaś spokojnie-To jest wybór. On rani tak wiele ludzi. Proszę cię. Nie jako strażnik...ale jako twoja córka.
-Nie-Odpowiedział.
-DECYDUJ! JA ALBO ON-Jay krzyczał
-Nie podejme tej decyzji-Odparł Bruce.
-W takim razie ja podejmę-Nacisnął stoper odmierzający wybuch wojny. Licznik pokazał 20 sekund. W chwili kłótni Joker musiał się uwolnić, gdyż w następnej sekundzie uderzył mocno Hooda w pierś posyłając go Na podłogę. Kiedy miałaś podbiec do niego poczułaś mocny ucisk na szyję.
-A ty dokąd kwiatuszku?-Następne czułaś wpadanie na szybę i tysiąc drobin szkła raniące cię. Nie minęła nawet sekunda kiedy twoje plecy uderzyły o metal, który się ugiął pod twoim ciężarem. Czyli samochód. Nie dbałaś nawet o ból pleców.  Ręce nadal ściskające twoje drogi oddechowe sprawiały, że powoli tracisz przytomność. Cholera. Nie umrzesz tu i teraz! Nie z rąk tego maniaka! Szukałaś dłońmi czegoś mocnego, co możesz użyć jako dźwigni. Nagle twoja dłoń otarła Się o coś ostrego. Szkło. Idealnie!
Nie wiele myśląć, uderzyłaś na oślep uderzając w oko. Świetnie. Puścił a ty się zakrztusiłaś powietrzem. Kiedy odzyskałaś oddech widziałaś Jokera patrzącego na ciebie z niczym więcej niż groźbą i szaleństwem w oczach. Mogłaś teraz też zauważyć że od czoła, przez oko do policzka ma długą ranę. Świetnie. Od Skoczyłaś od auta w które uderzyłaś. Martwienie się o Jaya i B zeszło na drugi plan. Widziałaś kątem oka mnóstwo policji, która zastanawiała się do kogo strzelać. Przybrałaś postawę obroną kiedy Robin zleciał z góry i powalił Jokera. Lekko się wyprostowałaś. Obrażenia opóźniły twój czas reakcji. Za późno zdałaś sobie sprawę,że Nightwing jest za tobą. Złapał twoje nadgarstki skuwając je. Na szczęście z przodu.
-Przepraszam. Nie dałaś mi wyboru-Szepnął. Widziałaś jak Robin skuwa Jokera-Panowie. Akrham. Oboje-Powiedział "Twój starszy brat" przekazując cię 2 policjantą.
Prowadzili cię do specjalnego karawanu. Miałaś tylko kilka sekund. Wyjęłaś dyskretnie pistolet. Nie idziesz siedzieć kiedy Joker żyje. Masz tylko kilka sekund. Ale to ci wystarczy. Policjanci nie zwracali na ciebie uwagi.
Raz
Wdech
Dwa
Wydech
Trzy
Wdech
Schylasz się i obracasz w jednym momencie wyślizgując się z uścisku funkcjonariuszy.
Wydech
Strzelasz

Joker patrzy na ciebie, oczy szerokie w szoku. Z czoła kapie mu krew.

Słyszysz tylko szum

Robin patrzy na szaleńca nie wiedząc co zrobić

Joker upada na kolana i na twarz. Włosy z tyłu są czerwone

Słyszysz przytłumione krzyki

Czujesz szarpanie ramion

Dźwięk wraca w ułamku sekundy

Słyszysz krzyki Nighwinga

Rozkazy Gordona

Oklaski ludzi?

Adrenalina Się kończy i czujesz ból

Pozwalasz sobie stracić przytomność

Jesteś spokojna

Joker nie żyje...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro