Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{5}

Podniosłam się z łóżka, a że rodziców dziś nie było, bo byli u dziadków, zeszłam na dół, kierując się do kuchni, bo byłam głodna. Zdecydowałam się na jajecznicę, jednocześnie gotując wodę na herbatę z cytryną, i gdy wszystko było już gotowe, zjadłam posiłek. Nie miałam dziś planów na dzień, dlatego usiadłam na kanapie przed telewizorem i włączyłam program, gdzie leciał mój ulubiony serial. Zmieniłam pozycję na leżącą i położyłam głowę na poduszce, wpatrując się w ekran. Odcinek okazał się być bardzo ciekawy, jednak do momentu, gdzie dowiedziałam się, że Elena nie będzie z Stefanem. Zaczęłam krzyczeć na cały dom, że tak nie może być i oni powinni być razem, a Damon powinien umrzeć. No mam racje tak? Stelena 4EVER. 
Ocknęłam się z cichym jękiem. Kiedy miałam wstać, poczułam wibrację swojego telefonu w kieszeni. Uśmiechnęłam się, widząc imię swojej przyjaciółki i od razu otworzyła jej wiadomość. 
Melanie; nie chcę mi się samej iść do sklepu, chodź ze mną. 
Sunny; no okej, mam przyjść do ciebie?
Melanie; nah, wyjdź do parku za 5 minut, spotkamy się po drodze.

Odpisałam szybo dziewczynie, że zgadzam się z jej propozycją i przetarłam dłonią oczy, by choć trochę się wybudzić.
Wstałam cała obolała z kanapy i przeklinałam samą siebie za głupi pomysł zasypiania w tym miejscu.
Westchnęłam ciężko i nałożyłam swoje białe vansy, wyłączając telewizje, wychodząc z domu. Zatrzymałam się dopiero na przejściu i czekałam na zielone światło. W połowie drogi do parku, zauważyłam swoją przyjaciółkę, uśmiechającą się do mnie. Gdy tylko mnie zobaczyła rzuciła mi się na szyje, odwzajemniłam uśmiech i zaśmiałam się z jej zachowania. Po chwili razem szłyśmy do supermarketu. Zmarszczyłam brwi, gdy usłyszałam niski, znajomy głos. 
-Ty tutaj Watson? –zapytał.. Aron. 
-Myślałam, że to miejsce publiczne McLevis. –powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem. 
-Takie osoby jak ty, raczej tu nie chodzą. –zaśmiał się z kolegą. 
-Dlaczego nie? –zapytałam i oparłam ręce o biodra. 
-Raczej nie zaliczasz się do osób, które.... –przybliżył się do mnie i kontynuował –Lubią sex. –szepnął do mojego ucha i kiedy odchodził uderzył w mój pośladek. 
Podskoczyłam zdezorientowana i popatrzyłam na roześmiane twarze chłopaków. 

Dopiero teraz zwróciłam uwagę na miejsce, w którym jesteśmy. Na większości półkach poustawiane były różne gadżety, kondomy, jakieś tabletki i różne stroje. 
-Melanie! –powiedziałam dość ostrym tonem i odwróciłam się do niej przodem. 
-Co? –zapytała z małym uśmieszkiem. 
-Gdzie ty mnie zaprowadziłaś?! –krzyknęłam i pociągnęłam ją do wyjścia. 
-Do sklepu? –zapytała. 
-Tyle to wiem, Jezu, Melanie, nie wytrzymam z tobą. –oparłam się o jakąś framugę i schowałam twarz w dłonie. 
 -Ej, chciałam żebyś się jakoś rozerwała, a nie całe dnie spędzała w domu na nauce. –powiedziała i podrapała się o rękę. 
-A! Sunny! –usłyszałam krzyk Arona.
A ten czego znowu chce. –pomyślałam. 
-Czego chcesz? –jęknęłam sfrustrowana. 
-Person kazał ci przekazać, że dziś trening, a dokładniej za pół godziny. –uśmiechnął się szeroko, a ja w tej chwili chciałam go zabić. 
-Dzięki. –nałożyłam na siebie sztuczny uśmiech i pociągnęłam za sobą Melanie, która szczerzyła się jak głupia.  
-Przestań się szczerzyć. –warknęłam i dalej szłyśmy w kierunku mojego domu.
-Mam wszystko! –krzyknęłam i szybko zbiegłam na dół. 
-Sunny.. –usłyszałam głos mamy, dlatego zatrzymałam się przy drzwiach i wypuściłam głośno powietrze. 
Odwróciłam się do niej i zauważyłam zmartwienie na jej twarzy. 
-Tak? –zapytałam i poprawiłam nerwowo pasek od torby. 
-Uważaj na siebie. –westchnęła i uśmiechnęła się lekko.
Odwzajemniłam gest i jak najszybciej wyszłam z domu, wpadając na Melanie. Obie przewróciłyśmy się na ziemię i jak na złość, dziewczyna musiała źle stanąć.
-O boże! Melanie, tak bardzo cię przepraszam! –krzyczałam zdenerwowana. 
-Nic mi nie jest, tylko źle stanęłam, ale żyję! –uśmiechnęła się i przyjęła moją pomoc przy wstaniu. 
-Przepraszam.. –zaczęłam, ale przyjaciółka przerwała mi niemal od razu.
-Nie przepraszaj, przecież nic się nie stało. –powiedziała uspokajająco. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro