{1}
-Halo? -zapytałam i przełożyłam telefon na drugie ramię, tak bym mogła zrobić na lewym oku perfekcyjną kreskę.
-Czekam. -usłyszałam znudzony głos Melanie.
-Wiesz, że cię kocham, prawda? -zapytałam i skrzywiłam się, gdy zobaczyłam niechcianą kropkę na powiece, zrobioną przez produkt.
-Już dzwonię. -westchnęła i rozłączyła się. Położyłam telefon na blacie obok i zajęłam się dalszym rysowaniem kresek i wypełnianiem brwi.
-Cholera. - przeklnęłam, gdy większość podkładu znalazła się na ekranie telefonu. Wytarłam ręce o mokrą chusteczkę, a następnie zaczęłam próbować uratować poszkodowane urządzenie. Kiedy miałam już wszystko odłożyć do kosmetyczki, po pomieszczeniu rozniosła się znajoma melodia.
-Słucham? -zapytałam.
-Co ty taka poważna? -zaśmiał się Ashton.
-A to tylko ty. -westchnęłam.
-Jaki entuzjazm skarbie. -podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarną mini oraz dobrane wysokie szpilki.
-Nie mam teraz zbytnio czasu Ash. -powiedziałam i przełożyłam telefon do drugiej ręki, tak by przełożyć ramiączko od ubioru.
-Pamiętaj dziś jest trening i musisz się na nim pojawić. -powiedział zbyt poważnie, czyli było coś na rzeczy.
-Ja pier**le, dzięki za zrujnowanie planów na ten dzień. -przewróciłam oczami i zdjęłam co dopiero założoną sukienkę.
-Nie ma za co kocie. -usłyszałam cmoknięcie, dlatego powtórzyłam po nim ruch i pożegnałam się z nim.
Chodziłam po całym pokoju i rzucałam ciuchami w każdą stronę tak by tylko znaleźć strój na trening. Do moich uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi, dlatego zatrzymałam się w miejscu i nasłuchiwałam jak ktoś chodził po najniższym piętrze.
-Sunny, rusz się! Odetchnęłam z ulgą i powróciłam do wcześniejszej czynności.
-Przebieraj się lepiej na trening! Dzwonił Ash! -krzyknęłam i uśmiechnęłam się sama do siebie widząc zgubę.
-Co za baran. -usłyszałam, dlatego się odwróciłam i zaśmiałam się widząc pobrudzoną sukienkę Melanie.
-A ci co się stało? -zapytałam pomiędzy napadami śmiechu.
-Jakiś chuj przejeżdżał obok mnie i dziwnym trafem wjechał w kałużę. -wyszczerzyła się sztucznie i poszła do najbliższej toalety. -Szczęściarz! -krzyknęłam i ubrałam spódniczkę oraz krótki top w kolorze niebieskim.
-Raczej szmaciarz. -prychnęła i wyszła z toalety, przebrana już w ten sam strój co ja. Pokręciłam głową i wykonałam kolejny telefon do Asha, by ten po nas podjechał.
Nie minęło 10 minut, a usłyszałyśmy trąbienie z zewnątrz. W pośpiechu wzięłam w rękę torbę sportową, z tego co pamiętam, pakowałam do niej 3 butelki wody, kosmetyczkę, bluzę i buty. Zamknęłam za nami drzwi i wrzuciłam kluczę do torby. Zbiegłam po paru schodkach i zatrzymałam się dopiero po drugiej stronie ulicy, gdzie czekał na nas chłopak.
-Jesteśmy. -usłyszałam Melanie, która prawdopodobnie za parę sekund przyczepi się do Asha jak guma.
10.. 9..
-To dobrze, masz wszystko Sunny? -zapytał.
8..
-Tak mam. -przewróciłam oczami.
7.. 6..
-A moja dziewczynka? -zapytał i wyszczerzył się, tak jakby dostał swój prezent urodzinowy.
5.. 4.. 3..
-Hm.. -mruknęła Melanie.
2.. -
Niespecjalnie. -powiedziała.
1..
No i zaczyna się..
Melanie przesunęła się bardziej w stronę Asha i wbiła w jego usta, jak zgłodniała kocica.
-Musicie to robić przy mnie? -jęknęłam zniesmaczona.
-Mhm. -jęknął Ash i pomachał ręką w moją stronę.
-Jezu. -zakryłam oczy rękoma.
-Idę pieszo, bo zaraz zwymiotuje. -powiedziałam i zabierając wcześniej torbę, wyszłam.
Poprawiłam rzecz na ramieniu i skierowałam się w stronę boiska, gdzie miał odbyć się trening.
-Ej ty! -usłyszałam...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro