10. Kolacja? Razem? Romantycznie?
Rano nastało szybciej, niż się którykolwiek z nich spodziewał, bo o ósmej. Telefon Antka się rozdzwonił, ale nim zdążył odebrać, zamilkł.
Nerwowo spojrzał na wyświetlacz zapuchniętymi od snu oczami, ale ponieważ dzwonił Borys, warknął tylko i rzucił telefon z powrotem na szafkę.
— Kto to? — zapytał wybudzony ze snu Kuba.
— Borys, nie będę oddzwaniał. Harowałem na jarmarku cały tydzień, nie pójdę tam dzisiaj za żadne skarby — wymamrotał w odpowiedzi Antek i wtulił się znów w plecy Kuby.
Ten odwrócił się w pościeli i wziął go w objęcia. Wspominka o jarmarku skutecznie go wybudziła. Leżał więc obok i przyglądał się jego twarzy. Antek miał zamknięte oczy i wciąż wyglądał marnie. Blady i z sińcami pod oczami. Wciąż jednak był jego Antkiem.
Otworzył oczy, które uśmiechnęły się nikle.
— Gapisz się na mnie — zażartował. — Nie lubię, gdy tak robisz. To krępujące. Pewnie wyglądam jak pajac i mam poduszkę odbitą na twarzy.
Kuba się uśmiechnął i cmoknął go w usta.
— Ale ja lubię, nie zabronisz mi — odpowiedział przekornie. — Lubię cię w każdej postaci, nawet jako pajaca z odbitą poduszką na policzku.
Chciał, żeby wszystko było jak dawniej. Pocałował go raz jeszcze i jeszcze, zgłębiając pocałunek, a następnie zaczął powoli całować po szyi.
Antek się spiął i zaparł rękami o jego klatkę piersiową.
— Kuba... źle się czuję.
Kuba oderwał usta od jego szyi i położył głowę z powrotem na poduszkę.
— Przepraszam. Po prostu jestem stęskniony — próbował wytłumaczyć, ale znajome zniecierpliwienie z wczoraj wypełniło jego myśli.
Chwilę leżeli w milczeniu. Antek przymknął jeszcze na chwilę powieki.
— Antek, porozmawiajmy — poprosił Kuba.
Antek otworzył oczy i popatrzył na niego ze strachem.
— O czym?
— Coś cię trapi? — zapytał delikatnie Kuba. — Masz jakiś problem? Powiedz mi — poprosił.
Antek poprawił się nerwowo na poduszce.
— Nie ma o czym — zaprzeczył. — Nic mnie nie trapi — zapewnił.
Jego telefon znów się rozdzwonił. Kuba przewrócił oczami i położył się na wznak. Antek odebrał połączenie.
— Borys? Co się dzieje? — zapytał zirytowany i chwilę słuchał odpowiedzi. — Dobrze, będę za pół godziny — powiedział i rozłączył rozmowę.
Na ekranie zdążył jeszcze zobaczyć powiadomienie z Instagrama: Hania Potocka cię obserwuje. Szybko wygasił ekran i wstał pośpiesznie z łóżka. Wciągnął na siebie wczorajsze ubranie i skierował się do wyjścia.
Kuba pomaszerował za nim w samej bieliźnie. Nic się nie odzywał, tylko stał i patrzył, jak Antek wkłada buty. Kiedy się wyprostował, spojrzał mu w oczy.
— Źle się czułeś przed chwilą, a teraz pędzisz na jarmark? — zapytał z wyrzutem.
Antek uciekł wzrokiem i sięgnął po kurtkę na wieszak.
— Praca to nie seks, Kuba — wytłumaczył, choć słychać było w jego głosie szorstki ton. — Sebastian złamał nogę. Poślizgnął się i przewrócił. Przed chwilą zabrała go karetka.
Kuba pokiwał głową.
— Rozumiem — powiedział wyrozumiale, ale gorzkim tonem i spojrzał gdzieś w bok, rozgoryczony. — Ale nie o to mi chodziło, a o ciebie. Martwię się.
Antek poprawił kurtkę na grzbiecie i spojrzał na niego ostatni raz.
— To się nie martw — powiedział szorstko. — Nie wiem, czy jutro będę mógł zajrzeć do herbaciarni w tej sytuacji.
Kuba spojrzał mu znów w oczy.
— I tak będę czekał — obiecał. — A może mógłbym zajrzeć dziś do ciebie na jarmark? Wiem, że twoi kumple mnie nie lubią, ale może znalazłbyś chociaż chwilę? Przyniosę ci coś do jedzenia. Nie zjadłeś śniadania.
Antek znów się zmieszał i zaczął owijać nerwowo szalikiem.
— Kupię sobie coś, daj spokój. I nie gadaj bzdur, wcale nie jest tak, że cię nie lubią.
Kuba miał ochotę się roześmiać drwiąco, ale gorycz była silniejsza.
— A jutro? — zaczął dopytywać.
— Lepiej nie, jutro spodziewamy się wizyty profesora. Przepraszam — łgał jak z nut Antek.
Czuł się jak w potrzasku. Chciał już wyjść, żeby nie musieć ciągnąć tej rozmowy.
Kuba pokiwał głową twierdząco, ale ledwo powstrzymywał wybuch złości i rozpaczy.
Antek doskonale widział te emocje na jego twarzy i znów uciekł wzrokiem. Skrępowany skierował się do drzwi. Kuba złapał go za rękę w ostatniej chwili i odwrócił do siebie.
— Słuchaj, a może ty mnie już nie kochasz? — zapytał zdesperowany. Wszystko mu drżało ze strachu, ale musiał to zrobić. Musiał zapytać. — I może nie wiesz, jak to powiedzieć?
Antek nagle się ocknął.
— Że co? — zapytał z tak ogromnym niedowierzaniem, że aż przemieniło się w złość.
Kuba poczuł się osaczony. Wzruszył ramionami i uciekł spojrzeniem.
Antek podszedł do niego bliżej. Na twarzy miał wymalowany wyrzut.
— Kocham cię, Kuba. Coś ty wymyślił? — zapytał z oskarżeniem.
Kuba się speszył. Miał argumenty, ale nie chciał ich używać. To była ostateczność. Wiedział, że Antek odbierze to jako napaść i brak zaufania.
— Przepraszam — bąknął zmieszany. — To przez święta — próbował wytłumaczyć. — Wszyscy wokoło chodzą szczęśliwi, a my się nawet nie widujemy — dodał z żalem.
Antek objął jego twarz dłońmi i pocałował go w usta. Tak naprawdę czule.
— Nie przepraszaj, to ja przepraszam, że to tak wygląda, okej? — powiedział lekkim tonem. — Obiecuję, że to nadrobimy, ale teraz muszę już iść — dodał.
Kuba pokiwał głową, że rozumie, choć wcale nie chciał rozumieć. Antek wyszedł z miną skazańca, a Kuba przypomniał sobie kalendarz. Mieli dziś razem pójść na romantyczną kolację, a okazało się, że nawet nie zjedli razem śniadania.
🎄🌟🌲🌟🎄🌟🌲🌟🎄
Czy tylko mi się wydaje, że to wszystko zmierza ku jakiejś katastrofie? Mózg mi się od tego gotuje.
A Wam?
W święta takie rozterki :/ Ech...
Do jutra!
Monika.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro