1.
*Pov.Rejna*
Pamiętam jak moja planeta o nazwie Syriusz zaatakował Impreator Gruumm. Wtedy miałam sześć lat a mimo to walczyłam. Byłam uczona przez własnego ojca jak posługiwać się mieczem. Mój ojciec był bardzo dzielny podczas bitwy a matka była gdzieś indziej, bowiem ostatni raz ich widziałam, dlatego iż przede mną wybuchła bomba. Gdy się ocknęłam nikogo wokół mnie nie było, oraz byłam uwięziona w postaci Rangersa. Dominował u mnie czerń i fiolet a na lewej piersi miałam numer sześć. Wtedy postanowiłam zostać Rangersem Nocy.Pewnie zastanawiacie się jak mam na imię, o tusz na imię mi Rejna ale nazwiska wam nie podam, z czasem je poznacie. Obecnie jestem na planecie zwaną Ziemia i śledzę Broodwinga, ten typek zaczął mnie powoli denerwować. Gdy błam na dachu jednego z budynków i widziałam jak on powalił jakiś pięciu Rangersów, więc postanowiłam im pomóc. Zeskoczyłam z dachu i wylądował na równe nogi.
-Witaj Broodwing,znowu się spotykamy-Powiedziałam to z spokojnie
-Kim ty jesteś,kolejnym Rangerem?- widocznie mnie nie rozpoznał no i dobrze
-Jestem Rangersem Nocy,podaj się i zostaw ich w spokoju-po czym wyjęłam swoje oszczę
-Bo co mi zrobisz,dziecko-powiedział pewny siebie lecz pożałuje tego że mnie lekceważy
-Oszcze Krwawego Księżyca, przypływ mocy-po czym postanowiłam go załatwić jednym ruchem go załatwić-Ostateczny Wyrok-i jedno uderzenie wystarczyło by go powalić
-Co to niemożliwe-był zaskoczony tym co się stało-Jeszcze się z wami policzę-po czym uciekł
-Jak zawsze tchórzliwy,nic wam nie jest-podbiegłam do nich i pomogłam im wstać
-Tak,dzięki.Kim w ogóle jesteś?-spytała mnie się ta w różowym
-Na razie powinno wam wystarczyć to że jestem Rangersem Nocy.Muszę już zmykać ale jak będziecie potrzebować pomocy to wtedy się pojawię-i też stamtąd poszłam
*Pov.3 osoba*
Rangersi po powrocie do bazy opowiedzieli wszystko komandorowi
-Sprawdzałam w bazie danych ale tego Rangersa w ogólże niema w żadnych aktach, tak jakby w ogóle nie istniał-Kat była bardzo zdziwiona sytuacją pojawienia się nowej osoby
-Zauważyliście może coś dziwnego u niej?-komandor Cruger pytał się spokojnie
-Po za tym że to dziewczyna,nie znamy jej imienia i jej struj jest podobny do pańskiego to włada dokładnie tą samą bronią co pan,komandorze- Skay odpowiedział na pytanie swojego przełożonego
-Rozumiem,odmaszerować-na te słowa cała piątka zasalutowała po czym wyszli z centrum dowodzenia
-Coś ciebie martwi,prawda?-kobieta zwróciła się do swojego przyjaciela
-Owszem,opis tej osoby mi kogoś bardzo przypomina.Maszę nad tym pomyśleć-po czym wyszedł z pomieszczenia i udał się w znaną tylko i wyłącznie mu drogę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro