Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4 Ziemia

( na rzecz książki każdy z zespołu jest młodszy o cztery lata)

Chłopcy obudzili się późny popołudniem. Jako że mieli dużo dni z małą ilością snu to ich organizm teraz odreagował i budzili się dwudziestu dwuch godzinach snu.
Ubrali się w ubrania które nosi się na ziemi i poszli do sali tysiąca drzwi.

Sehun szedł z Layem na rękach. Stanęli zaraz za władcą który ich prowadził.

- oto drzwi które prowadzą do świata ludzi

Powiedział król wskazując na największe wrota w sali. Drzwi się otworzyły i za nimi była błyszcząca w wielu kolorach mas

- kiedy ostatni raz były użyte?

Zapytał Suho

- dwadzieścia jeden lat temu

Odpowiedział mężczyzna.

- idźcie w waszych rękach leży nasz los

Powiedział król, ale wyraźnie w jego oczach było widać strach. Chłopcy razem stanęli tyłem do plazmy

- nie ufa nam

Powiedział Xiumin i wszyscy wpadli do cieczy tyłem.
Lecieli przez ciemność, a na około nich co chwile przelatywał gwiazdy. Wchodząc w atmosferę poczuli ogromne palenie nagrzewającego się powietrza. Wszyscy zaciskały zęby a D.Nawet zaczął krzyczeć z bólu. Nagle poczuli zimną ciecz dokoła. Wpadli do morza. Powoli ich ciała wynurzyły się z wody i zaczęły na niej dryfować. Leżeli tak przez dłuższy czas, ukojeni szumem fal. Ich ciała regenerowały się po drogę pełnej cierpienia. Było południe więc słońce raziło chłopców w oczy.

- ej a nasze ubrania to przerzyły?

Zapytał z zamkniętym oczami Kai

- a czujesz że coś się do ciebie lepi?

Zapytał Chen

- tak

Odpowiedział

- w takim razie przeżyły

Odpowiedział mądrzejszy

- ale to mogą być te... jaki im tam...

- wodorosty?

Zapytał Suho

- no, tak wodorosty

Po tym ucichli. Nagle gdzieś z oddali usłyszeli krzyki

- kapitanie ludzie na horyzoncie!

- żywi?!

- nie wiadomo!

- wyłówcie ich!!

Nagle chłopcy zostali złapani w sieć i powoli wciąganie do góry.

- ukryjcie kryształy

powiedział szeptem Baek i wszyscy to uczynili. zostali wrzuceni na pokład i zaraz po tym się podnieśli

- kim jesteście?

zapytał kapitan statku

- jesteśmy kim jesteśmy

powiedział Sehun, a kapitan jedynie pokiwał głową.

- czujcie się jak u siebie

powiedział kapitan i wrócił do swoich zadań. chłopcy stanęli na rufie i zaczęli ze sobą rozmawiać

- narazie wyglądamy normalnie, ale za jakiś czas coś się zmieni

powiedział Chen

- Chan... twoje oczy...

wskazał na chłopaka książę

- nie są ani czerwone, ani brązowe

dokończył Kai

- czy to te zmiany?

zapytał Baek na co Chen pokiwał głową

- to jakie są?

zniecierpliwił się Chanyeol

- krystalicznie niebieskie

odpowiedział mu D.O.

Chłopcy siedzieli na rufie i cały czas wpatrywali się przed siebie. nagle zobaczyli coś na kursie statku

- co to za kupa drewna?

zapytał Xiumin

- zdaje się że to łódka

odpowiedział Suho

- kapitanie!! łódź na dwunastej!!

krzyknął jeden z marynarzy, a obok chłopaków na rufie zaraz pojawił się kapitan. spojrzał na wskazaną przez marynarza rzecz i jęknął

- aigoo, znów ona. Daj sygnał!!

krzyknął do marynarza kapitan po czym łódź wydała z siebie głośny dźwięk aż chłopcy się wystraszyli. nagle z łodzi wysunęła się ręka i została włożona do wody, po czym zaczęła się przemieszczać. gdy się zatrzymała wystawiła z niej głowę różowo włosa dziewczyna. Znów włożyła rękę do wody i zaraz po tym z wody wyskoczyły dwa stworzenia i zrobiły salto i ponownie wpadły do wody. zrobiły jeszcze parę akrobacji

- śliczne apollosy!

zachwycił się Chan

- chciałeś powiedzieć delfiny!!

zbeształ go Suho.

Dziewczyna zaczęła im machać,a obok jej łódki wyłoniły się te dwa stworzenia. Chłopcy już mieli jej odmachać kiedy kapitan powiedział

- wariatka

i poszedł. jedynie nie wzruszeni Chan i D.O nadal jej machali. Jednak przestali kiedy statek znów zaczął na nią trąbić. spojrzeli znów na nią lecz tym razem dziewczyna już nie była uśmiechnięta i pokazywała w ich stronę środkowego palca.

- co znaczy ten gest?

zapytał Kai

- to taki nasz curelmon

odpowiedział Suho. nagle jakiś marynarz usiadł przy przyjaciołach

- czemu się tak zachwycaliście tymi delfinami?

zapytał

- u nas nie są one tak oswojone i przyjaźnie nastawione

powiedział Baekhyun na co marynarz prychnął

- co?

zapytał Xiumin

- te stworzenia w ogóle nie są przyjaźnie nastawione, zjadają nasze ryby, a jedyna osoba której słuchają to ta dziewucha, a gdy kazaliśmy jej je wypędzić mówiła że to ich dom i że tak nie można

powiedział inny masywniejszy marynarz

- ale przecież one też muszą coś jeść, poza tym z tego co zauważyliśmy to dużo ryb tu pływa

- ale wszystkie są martwe

przerwał Sehunowi tamten marynarz i poszedł dalej. chłopcy spojrzeli na tego który siedział obok nich. spoglądał on w swoje buty, był on w wieku chłopaków a nawet młodszy

- ja uważam że miała rację to ich dom, a poza tym nie powinieneś jej obrażać, bo ona jest taka jak my, a nawet lepsza, lecz ludzie jej nie lubią za to że próbuje walczyć o swoje i krzywdzą ją za to jaka jest

wyraził swoje zdanie. ten masywniejszy puścił wiadro które niósł i podszedł do niego chwytając go za kołnierz

- ona jest inna, a meoli wyraźnie powiedział, że jeśli ona sama nie odejdzie to mamy ją ignorować i robić wszystko by odeszła

- jest inna przez to że ma kolorowe włosy?

zapytał młodszy w ogóle nie zrażony tą sytuacją

- skoro tak uważasz to nic o niej nie wiesz

powiedział starszy

- nie, to nic nie wiesz... może dla was była inna, ale dla mnie była wspaniała, kiedy wszyscy odeszli, ona mi pomogła

nie dane mu było dokończyć bo został uderzony. chłopcy cały czas obserwowali tą sytuację

- więc jest ona tak zwanym wyrzutkiem

powiedział Suho

- więc to dzięki tobie nadal żyła?

zapytał masywny i znów uderzył chłopca

- robiłem to co trzeba było, pomagałem temu kto tego potrzebuje

chłopak został podniesiony przez masywniejszego i ten znów miał go uderzyć lecz ktoś przytrzymał jego rękę. ten się obejrzał i zobaczył Kaia

- młody puść mnie bo ty też dostaniesz

zagroził mu lecz ten się nie cofnął. starszy puścił tamtego marynarza i zamachnął się na Kaia, lecz tamten zrobił unik. odwrócił się i popchnął marynarza przez co tamten wpadł na beczkę. odwrócił się i znów szykował się do ataku ale chłopka go wyprzedził i zamachnął się. uderzył marynarza tak mocno że tamten aż zemdlał. akurat gdy ten upadł przycumowali do brzegu i młodszy marynarz odrazu wyskoczył z łodzi i pobiegł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro