Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2 sen

- puść go!!

Krzyknął Kai, lecz od razu gdy Bungbug puścił Dark Xue Xu ten wyszczelił w niego promieniem o ogromnej sile. Nosorożco-łoś uderzył o podłogę i już się nie podniósł.

- rundę wygrał Sehun!

Ogłosił Baekhyun.

- nieźle kuzynie, wiedziałem że wygrasz

Poklepała go po plecach Chan. W tym czasie do sali wszedł Xiumin zakładający koszulkę

- Kai co chciałeś?

Zapytał

- nic, chciałem wiedzieć kiedy łazienka się zwolni

Odpowiedział i zchował swojego anigallera.

- gratuluję przegranej -Powiedział gdy Kai go mijał -idę spać -dodał i wyszedł

- dobra gdzie moje pieniędze?

Zapytał z uśmiechem D.O przecierają ręce. Baek dał mu połowę wygranej a drugą wręczył Chanyeolowi.
Zaraz po tym pojawił się Kai i w między czasie zakładał koszulkę

- już?

Zapytał Chen a tamten pokiwał głową

- jeśli będziecie czegoś potrzebować szukajcie mnie w pokoju gier

Powiedział i wyszedł.

- no to teraz ja się idę myć

Powiedział Suho i wstał z podłogi.
Chen usiadł na swoim fotelu i chwycił za lekturę pod tytułem " serce maszyn". D.O zaczął przeliczać pieniądze które ostatnio udało mu się zdobyć. Chanyeol chwycił jakieś urządzenie i śrubokręt po czym zaczął je rozkręcać. Tylko Sehun nie wiedział co z sobą począć. Spojrzał ma Chena i zapytał

- o czym to jest?

Chłopak poniósł głowę z nad książki i powiedział

- jest jakaś dziewczyna która podczas wypadku została potrącona i została ciężko ranna. Jej serce umiera więc robię na niej eksperymęt i wszczepiając jej mechaniczne serce. Jakimś cudem ona ożywa. Zrobiono armię androidów i takich mieszkańców jak ona, ale nikt nie ma nad nimi kontroli, ale później się okazuje że ona jest jedyną osobą której słuchają. Dowodzi ona tymi żołnieżami i robi wszystko żeby zabić jej twórców, ponieważ okazuje się że oni są źli i chcą zawładnąć całym światem

Po tych słowach Chen znowu zaczął czytać.

- kto teraz idzie się myć?

Zapytał Suho który nie wiadomo czemu przylazł w czapce

- ja

Odpowiedział D.O i ruszył do łazienki.

- to ja idę do pokoju

Powiedział.
Dzielił on pokój razem z Xiuminem. Wszedł do kabiny i został tam grającego na kampado przyjaciela.

- długo musiałem na ciebie czekać

Zaczął marudził chłopak i podłożył instrument

- gdybyś powiedział że to zrobisz to bym się spieszył

Odpowiedział Suho

- jaki chcesz sen?

Zapytał Xiumin

- fajny

Odpowiedział drugi. Niższy zaczął coś klikaćna użądzeniu a potem wskoczył na swoje łóżko.

- miłych koszmarów

Powiedział i odwrócił się w drugą stronę.

- dzięki

Odpowiedział z ironią Suho.

Tymczasem D.O zdarzył już wrócić z łazienki ten jedyny miał ma sobie koszulkę.

- łazienka wolna

Powiedział i wyszedł.
Wszedł do pokoju w którym jak zwykle nie było Kaia. Podłożył się na łóżku i powiedział

- wybór snów

- słucham

Odpowiedział mu żeński głos dochodzący z maszyny

- losowo

Odpowiedział a później podłożył się spać.

- nudzi mi się!!

Zaczął marudził Chan

- mogłeś się iść myć

Powiedział Sehun który skupiał uwagę na białym małym kotku który wygodnie spały na jego nogach.

- ej a gdzie Xue Xu?

Zapytał

- w karcie

Odpowiedział

- kiedy go schowałeś

Zapytał Chanyeol który nic nie ogarnął

- od razu po walce

Odpowiedział książę.
Nagle z za rogu wyszedł Chen na rękach.

- możesz się iść myć, pośpieszyła się jeśli chcesz wybrać też mi sen

Powiedział i znów stanął na nogach po czym wyszedł

- jejj!

Krzyknął Chan i wybiegł z pomieszczenia w którym zostali tylko Sehun i Baekhyun

- powiedz mi jak to się stało że Lay zamieniła się w tego kotka?

Zapytał głaszcząc zwierzaka Sehun

- czarna magia go opętała... Tak naprawdę to moja wina, nie zauwarzyłem że coś jest nie tak i podczas jednej z misji gdy mieliśmy zaatakować mrok ona wleciała prosto do niego. Walczył z nią przez kilka dni będąc w śpiączce, aż pewnego dnia pszyszedłem i na jego miejscu leżał ten kot. To była nasza pierwsza i ostatnia mijają z krokiem aż do dziś

Odpowiedział Baekhyun

- to nie była twoja wina

Pocieszał go towarzysz

- moja, dowodziłem tą misją, powinienem to zauwarzyć

- nie Prada, inni też byli jego przyjaciółmi i również mogli zwrócić na niego uwagę!

Zbulwersował się Sehun, a Baek się jednie na to słabo uśmiechnął

- dlaczego ostatnia?

Zapytał

- to nie tak, że nas nie wysypali na misję, bo wysypali byliśmy najlepsi, ale po prostu mrok się przed nami więcej nie pokazał

Wytłumaczył Baek a Sehun zaczął kimać głową z zrozumienia

- jesteśmy temu równie winni jak ty, nie powinieneś się obwiniać

Powiedział stojących w progu Chan z ponuro miną i poszedł

- łał pierwszy raz nie widziałem go z uśmiechem na twarzy

Zaśmiał się Sehun i poszedł się myć

- to co ja wybieram sny?

Klasnął w ręce Chan wchodząc do pokoju

- masz szczęście, już miałem wybierać

Uśmiechnął się do niego leżący bokiem na łóżku Chen.
Młodszy się uśmiechnął jeszcze szerzej i podszedł do maszyny

- cześć Lucy

Powiedział chłopak

- witaj Chan

Odpowiedziała maszyna

- co mam wybrać?

Zapytała

- zdam się dzisiaj na twój gust

Uśmiechnął się do niej

- zrozumiałam

Odpowiedziała maszyna i przęłączyła tryby

- dlaczego Lucy?

Zapytał Chen

- ciocia chciała tak nazwać moją kuzynkę, zaginioną księżniczkę jednak wujek chciał inaczej, ale ciocia i tak mówiła na nią Lucy, a mi się spodobało to imię, więc ją tak nazwałem

Uśmiechnął się Chan i położył się na swoim łużku.

Sehun wrócił do sali, po czym usiadł na fotelu i zapytał

-Zamienić cię na chwilę a ty pójdziesz się umyć?

- gdybyś mógł?

Odpowiedział chłopak i zamieniła się z kolegą, a sam poszedł do łazienki.

Wrócił po jakiś piętnastu minutach i powiedział


-Zaparkuj na tej asteroidzie i pójdziemy spać

Sehun skierował się do małej planetki i zapytał

- na W-218?

Zapytał, a Baekhyun kiwnął głową. Po chwili obaj szli do pokoju, a kotek biegł obok ich nóg.

- chcesz coś konkretnego?

zapytał Baekhyun stojąc przy maszynie od snów

- nie

odpowiedział młodszy i położył głowę na poduszce

- w takim razie dramat

powiedział starszy. Sehun jedynie na niego spojrzał po czym zamknął oczy. Później usłyszał tylko jak Kai lezie do swojego pokoju.

Pov.Xiumin

siedzę u siebie w pokoju i patrze na zdjęcie. Nagle wszystko obok mnie zmienia się w polane, a obok mnie na kocyku siedzi dziewczyna. Uśmiecha się do mnie, a ja uśmiecham się do niej.

- czy to było kłamstwem, że na mój widok pałałaś taką radością?

zapytałem, a ona nadal się uśmiechała

- ścierałaś moje łzy, żeby potem sama je tworzyć

dodał

- czemu to zrobiłaś, coś co złamało mi serce?

zadał kolejne pytanie

- coś przez co musiałem odejść pomimo tego że nie chciałem?

łza spłynęła mi po policzku i kapnęła na zdjęcie. następne zamazały mi obraz. Wrzuciłem zdjęcie do ognia i wszystko w okół zniknęło, a ja uświadomiłem sobie że to tylko zły sen.

Pov.Suho

Spod przymrużonych oczu ujrzałem osobę. Była to osoba doskonale mi znajoma a jednak obca.

Poruszała ona sznurkami, a ja robiłem to co mi kazały. Byłem marionetką.

Wtedy pojawiła się ona, z uśmiechem na twarzy obcięła sznurki, podała mi dłoń i podniosła mnie z ziemi. Okryła mnie szczęściem, dała mi skosztować optymizmu.

Już nie stąpałem jak mi grano, teraz chodziłem własnymi drogami trzymając ją za rękę.

Jednak pewnego dnia nie zobaczyłem jej u swojego boku. Szukałem jej wszędzie, przy jeziorze gdzie dała mi szklankę optymizmu, na polanie, gdzie okryła mnie szczęściem. Wracałem ścieżką gdzie uchwyciła moją dłoń. Stanąłem przy miejscu gdzie ostatni raz ją ujrzałem i zobaczyłem tam laleczkę. wyglądała dokładnie jak ona. Poruszałem nią jak chciałem. Była kukiełką.

Pov.Kai

Fale obijają się o brzeg. lęrzę zanurzony do połowy w wodzie. brak stworzeń na plarzy daje poczucie bezpieczeństwa. jednak gdy słony posmak morza dotyka moich warg, widzę jego twarz, szczęśliwą i jednocześnie smutną. zanurzam głowę, aby zapomnieć. jednak nie możliwe jest usunięcie z pamięci śmierć własnego brata. jedynej osoby która mi została po tym jak rodzice wyjechali zostawiając nas w opiece władcy. Porzucili nas a ja miałem go chronić. przeze mnie zginął mając zaledwie dwanaście lat.

nagle usłyszałem jego wesoły śmiech.

-podnieś tą głowę... co ty robisz?

wynurzyłem się

- chcę być razem z tobą

odpowiedziałem

- po co? zanudził byś się tu, a przecież masz po co żyć. masz przyjaciół którzy cię wspierają

powiedział chłopiec i znów zaczął się śmiać. jego głos cichł, aż zniknął razem z nim. ponownie zostałem sam na plaży i mogłem się nacieszyć spokojem.

Pov.D.O

siedziałem na łóżku okryty, cieńką, czarną kołdrą. nogi miałem podwinięte i chwytałem się za kostki, a moja głowa leżała na kolanach. patrzyłem w stronę okna za którym była burza i wiał mocny wiatr.

najbardziej lubiłem taką pogodę, ponieważ nie musiałem nigdzie wychodzić. Ludzie mnie nie lubili, cały czas się ze mnie wyśmiewali. Nagle z dołu zawołał mnie ojciec. posłusznie zszedłem do niego, a on się do mnie uśmiechnął.

- twoja ciotka z pałacu, niedawno zmarła i chciała abyś to ty odziedziczył spadek

na mojej twarzy automatycznie wkradł się uśmiech

-tato ale z tego nie wolno się śmiać

tłumiłem radość. nie byłem przejęty śmiercią tej kobiety ponieważ była ona dla wszystkich dużym obciążeniem i nikt za nią nie przepadał.

wieści rozeszły się szybko.

znów siedziałem na łóżku okryty czarną kołdrą a za oknem padał deszcz, jednak coś się zmieniło nie lubiłem teraz takiej pogody ponieważ musiałem siedzieć sam, a już przywykłem do tego że cały czas ktoś obok mnie jest.

Pov.Chanyeol

dotknąłem noża zostawiając na nim czerwone ślady krwi z moich trzech palców. o puszkiem palca przejechałem po ostrzy przecinając sobie przy tym skórę. na moją twarz wkradł się przeraźliwy, chory i pełen radości uśmiech. poczułem jak stado motyli wznosi się do lotu gdy przejechałem palcami po nożu. byłem podniecony.

to uczucie rozsadzało mnie tak bardzo, że chwyciłem za rączkę noża i wbiłem go w moją ofiarę którą był wysłannik mroku.

wcześniej miał grobową minę, lecz i tak w jego oczach dało się dostrzec strach, teraz już się niczym nie przejmował, bo był martwy.

poczułem ogromną przyjemność gdy zobaczyłem jak jego ciało bezwładnie opada na ziemię.

byłem dumny z swojego czynu, lecz nie wiedziałem co to za uczucie które towarzyszyło mi przy całym tym zajściu.

pov.Chen

jestem głęboko pod powierzchnią wody. przenika ona moje ubranie, przenika mnie. ostatnimi siłami walczę o wdech, walczę o życie. nie ma sensu krzyczeć, bo i tak nikt tego nie usłyszy, a tylko będzie mi bliżej do śmierci. nagle do wody wpada śliczna dziewczyna. chwyta mnie a ja bez oporu daje się jej porwać. jej wdzięk mnie zahipnotyzował, a może to po prostu śmierć. dziewczyna wyciąga mnie na brzeg i trzęsie mną

- ej obudź się!

krzyczy lecz ja nie reaguję. z przerażeniem w oczach, który mnie zasmucił dziewczyna pochyla się nade mną i łączy nasze usta. nagle czuję znowu powietrze, a z moich płuc zaczyna wylewać się woda. zaczynam się dławić a dziewczyna obraca mnie aby woda wyleciała

- wszystko w porządku?

zapytała, a ja się jej przyjrzałem. przypominała ona dziewczynę z okładki książki

- Daiana?

zapytałem a ona spojrzała na mnie zdziwiona

- znasz mnie?

również zadała pytanie na co się uśmiechnąłem, a ona zrobiła to samo.

Pov.Baekhyun

obok mnie stała dziewczyna, lecz jej twarz była rozmazana. Wiem jedynie że się do mnie uśmiechała. Czułem się przy niej szczęśliwy, pustka która we mnie była nagle została wypełniona. dziewczyna chwyciła mnie za rękę, a ja poczułem przecudowne uczucie. spojrzałem przed siebie i zobaczyłem lustro, w którym widziałem małe dzieci, pokazałem na nie palcem, a chłopczyk z lustra zrobił to samo. nagle uświadomiłem sobie co to za dzieci. To ja i Jasmin, zanim ją porwano.

- Jasmin?

zapytałem cały czas patrząc w lustro. dziewczynka uśmiechnęła się uroczo po czum dała mi buziaka w policzek. po tym czynie nasze rączki zostały rozdzielone, a dziewczyna obok mnie zniknęła, a w lustrze nie było już mnie tylko ta dziewczynka. ona zaczęła się oddalać, a jedynde co mogłem zrobić to krzyknąć za nią

-Jasminnnnn!

Pov. Sehun

ustawiamy się z chłopakami do grupowego zdjęcia. wszyscy się uśmiechamy i przybieramy jakieś porządne pozycje. flesz z aparatu razi po oczach, a później wszystko znika. jestem sam w śród czarnych gruzów. Szedłem przed siebie aż doszedłem do otwartego terenu, to co tam zobaczyłem przeraziło mnie. dookoła leżały martwe ciała chłopaków. padłem na kolana i patrzyłem na nie. nagle usłyszałem szept koło ucha

- to twoja wina, przez ciebie nie żyją

- nie, nie, to nie prawda

z moich oczu zaczęły lecieć łzy

- prawda, miałeś być przy nich, a ty wybrałeś ciekawość, oto rezultat twojej głupoty

szeptał głos.

chłopak już nie tamował łez. czuł się okropnie. czuł jak opada z sił. nagle zaczęło go swędzić przy prawym oku. podrapał się i na swoich rękach zobaczył swoje kryształy.

- ooo kryształy ci odpadły, teraz jesteś człowiekiem z najniższej rangi, teraz to kwestia czasu kiedy ty umrzesz

mówił głos, jednak chłopak go nie słuchał, patrzył na martwe ciała, a smutek i złość na siebie rozdzierała go od środka.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro