Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30.

Warner patrzył w ekran, gdzie była Julia, niemal obojętnie.

— Warner? Warner? —   Głos ledwo dochodził do jego uszu. Jakby ktoś włożył mu głowę pod wodę, a następnie coś do niego mówił.

Odciął się. Nie chciał słyszeć gwaru. Krzyku, płaczu niektórych, protestów. Poczuł uderzenie w policzek, które przywróciło go do świadomości. Wszyscy coś mówili, ale nie zwracali na niego uwagi. Byli zajęci własnym szokiem, rozpaczą, szczęściem, przerażeniem.

Aileen klęczała przed nim. Kiedy skierował na nią wzrok, odetchnęła z ulgą.

— Jak? — wyszeptał. — Jakim cudem?

Pokręciła głową.

— Nie wiem. Ale... patrz dalej. Cicho! — krzyknęła, uciszając wszystkich w sali.

Przywódcy siedzieli przy stole i ostrzegali przed... Viatorami.

— Żaden system nie jest doskonały. Zawsze będzie ktoś, komu się nie spodoba obecny ustrój. Wszyscy dowódcy, apelujemy: pilnujcie sektorów przed buntownikami. Viatorzy są sprytniejsi niż myśleliśmy. — Promise miała niezwykły dar przekonywania. — Po ich stronie jest wiele osób obdarzonych specjalnym darem. Jest tam córka Naczelnego Andersona, nasi dawni współpracownicy, obdarzeni... rosną w siłę. Musimy się zjednoczyć i raz na zawsze ich zniszczyć.

— Dziś rano udało nam się zniszczyć jedną z ich kwater. Udało nam się ją namierzyć i zbombardować. — Bhaduri podjął pałeczkę. — Jednak nie pozbyliśmy się ich głównych przywódców... liderów, jak się nazywają.

— Jeden z nich kiedyś był Naczelnym. —Julia wstała z miejsca. Warner patrzył na jej ruchy. Nie była taka, jak wcześniej. Buty, których zawsze nienawidziła, zdobiły jej stopy, a ona poruszała się na nich z gracją. Była jak niebezpieczny kot. Pozornie zrelaksowany, gotowy do ataku.— A teraz jest liderem Viatorów. Jest niebezpieczny. Potrafi się schować za plecami innych i nimi kierować.

Nikt nie mógł uwierzyć w to, jakim cudem jej zielononiebieskie oczy były tak chłodne.

— Dlatego prosimy was o wsparcie. Rebelianci mogą planować zamach. A wtedy system może być zagrożony. Będzie to miało przykre skutki, ponieważ to dzięki niemu nasz świat nadal istnieje. Dzięki pierwszym Naczelnym powstrzymano katastrofy i ich skutki. — Bhaduri patrzył z powagą ciemnymi oczami w obiektyw. — Dziękujemy wam za wysłuchanie tych słów i dostosowanie się do naszych wcześniejszych zaleceń.

Grayson wyłączył kradzioną transmisję.

— Jasna cholera.

— Co się dzieje z Julią? — zapytał Ian.

Wszyscy siedzieli cicho. Nikt nie wiedział, jak odpowiedzieć na to pytanie.

— Przeszła na ich stronę — wyszeptał Grayson.


Warner poszedł do sali treningowej. O tej porze była pusta. Bił w worek treningowy. Nie przestał nawet wtedy, kiedy z wysiłkiem podnosił ręce, kiedy jego ubrania przesiąkały potem.

— O ile wiem, ten worek jest do treningu, a nie do mordowania go. — Aileen stała obok maty z założonymi rękoma na biodrach.

— Trudno.

— Wiesz... coś mi tu nie gra — powiedziała cicho. — Z Julią. Czy ona zawsze była taka?

Warner pokręcił głową i usiadł na macie, a siostra zajęła miejsce obok niego.

— Nie była. To nie jest ona. To nie jest Julia.

— Nigdy się nie bałam żadnej kobiety... a kiedy ją zobaczyłam, poczułam dreszcz na plecach — wyznała.

— Nie ty jedna. Ale ja przy okazji poczułem o wiele więcej emocji — mruknął.

— Przekichane — usłyszeli głos.

Kenji podszedł do nich i usiadł obok Warnera.

— Coś mi tu śmierdzi. I nie chodzi mi tylko o ciebie, stary. —   Klepnął blondyna w ramię, a ten posłał mu mordercze spojrzenie. Aileen zakryła twarz dłońmi, ale Warner zauważył, że dziewczyna próbuje się nie śmiać. Trzęsły jej się ramiona.

— Uważaj, żebym nie przypomniał o tym, jak wyglądałeś w pierwszych dniach, kiedy to z koleżkami pomieszkiwałeś w moich kwaterach — rzucił.

— Nie przypominaj. — Kenji z poczerwieniałą twarzą zerknął na Aileen, która patrzyła na nich rozbawiona.

— Julia kazała ci wtedy wziąć prysznic.

— Nieprawda! — krzyknął Kenji.

— Opowiedziała mi o tym — uśmiechnął się złośliwie Warner. Aileen już nie siedziała obok niego. Zamiast tego leżała na macie i śmiała się bezgłośnie. W przerwach łapała spazmatycznie powietrze. Kenji zrobił minę obrażonej księżniczki. Zerknęła na niego i powoli usiadła, uspokajając się. Otarła łzy, które pociekły jej z oczu.

— Jak bracia. —   Obaj się skrzywili na jej słowa. — To co robimy? — spytała.

Obrzucili ją identycznym spojrzeniem.

— Jeden z liderów był Naczelnym.

— Ale który?

— Żaden się nie przyzna.— Nachyliła się do nich. — Musimy coś pokombinować. Jerome, Kay i Charlie nic nie zrobią... na razie. Jamie powinien nam pomóc.

— Kay? — Kenji zmarszczył brwi.

— Temple. Lider tej siedziby.

— A co możemy zrobić?

Warner podniósł głowę.

— Podejrzewasz któregoś o coś?

— Niewykluczone. Nie da się z nimi współpracować.

Kenji uśmiechnął się krzywo.

— Co powiecie na bunt na skalę światową?

— Tak. Pójdą za nami wszyscy. Zwłaszcza po apelu Naczelnych, który zostanie przekazany ludziom przez głównodowodzących— prychnął Warner.

— Za nami pójdzie wielu. — Kenji był pewien swoich racji.

Warner pokręcił głową.

— Poszliby za Julią. Ona jest z Naczelnymi. Jak sądzisz, jakie są teraz nasze szanse?

Chłopak otworzył usta, a potem je zamknął. A blondyn wstał i przeciągnął się.

— Wezmę prysznic.

— W końcu — burknął pod nosem Kenji.

— Bądźcie wszyscy blisko siebie — powiedziała nieoczekiwanie Aileen. — Chyba mam pomysł, ale muszę go dopracować z Jamie'm. Do zobaczenia w nocy.

Wstała i wyszła szybko z pomieszczenia. A Kenji i Warner odprowadzali ją do drzwi spojrzeniami pełnymi niezrozumienia.

Po skromnej kolacji Warner i Kenji czekali na Aileen. Dziewczyna podeszła do nich udając, że nie zauważa smutnego spojrzenia Kishimoto. Powiedziała cicho:

— O północy wszyscy na czarno. Czekacie przy drzwiach. Zapukam do każdego dwa razy, a wy wtedy wyjdziecie i pójdziecie do archiwum. Wyłączę tam kamery. Wszyscy — powtórzyła z naciskiem, po czym podeszła do Leny i Alexa, którzy posłali chłopcom uśmiechy i odeszli z dziewczyną.

Obaj wtajemniczyli wszystkich w "szczegóły", których nie było zbyt dużo.

I zaczęło się oczekiwanie na północ.

Siedzieli na starych skrzyniach. Aileen stała obok Leny i Jamie'go. Obdarzeni patrzyli dziwnie po sobie. Viatorzy byli podejrzliwi w stosunku do ludzi z Sektora 45, i odwrotnie. Jamie stanął na pudle.

— Chodźcie bliżej. Sprawdziłem każdy centymetr tego pomieszczenia, nie ma kamer ani podsłuchów, inne kamery są wyłączone — powiedział cichym, ale mocnym głosem. — Potrzebujemy pomocy w pewnym przedsięwzięciu. Jednak będzie to ryzykowne. Złamiemy niejedną zasadę. Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, niech stąd odejdzie, wróci do pokoju i zapomni, że tu był.

Nikt się nie odezwał.

— Wszyscy chcecie pomóc? Cieszę się. A więc... wiecie, że wśród Naczelnych jest Julia Ferrars. To komplikuje wszystko. Była zawsze po naszej stronie. A teraz jest tam, przez co Naczelni czują się pewniej. W dodatku apel Przywódców objawił nam jedną rzecz — jeden z naszych liderów był Naczelnym. Ukrywa to. Inni muszą o tym wiedzieć. Kim on jest?

— Pewnie Charlie — powiedział ktoś.

— Grayson!

— Temple!

— Jerome!

— Twoja stara!

Ostatni komentarz spowodował śmiech wśród młodszych obdarzonych, ale ci starsi skrzywili się z niesmakiem. Aileen znieruchomiała, jakby właśnie sobie coś uświadomiła. Warner obserwował ją, podobnie Kenji.

— Co ona mówi? — mruknął czarnowłosy.

— Nie wiem. Wiesz, ciężko tu cokolwiek słyszeć.

— Używasz sarkazmu w komunikowaniu się ze mną coraz częściej. To zwiastuje nieszczęście. — Kenji założył nogę na nogę.

Warner spojrzał z zainteresowaniem w sufit.

— Możesz uważać, że przy używaniu mądrych słów będziesz się wydawał mądrzejszy, ale i tak nie zaimponujesz Aileen.

Kenji spojrzał na niego gniewnie.

— Skąd pomysł, że chcę zaimponować Aileen? — Warner uśmiechnął się drwiąco, kiedy uświadomił sobie to, co zaraz zrobi Kenji. — Nie chcę jej imponować. Po prostu moja zajebistość tak się prezentuje.

— Dobrze wiedzieć — usłyszał za sobą głos. Aileen stała za jego plecami z uniesioną brwią, a Kenji nagle zorientował się, jaką popełnił gafę.

— Specjalnie to zrobiłeś! —   Wycelował oskarżycielsko palec w Warnera.

— Możliwe...

— Panowie — dziewczyna walczyła z tym, żeby nie wybuchnąć śmiechem —   potrzebuję pomocy.

— Słuchamy. — Warner zerknął, co robi reszta. Dalej dyskutowali, a Jamie siedział na skrzyni z niesmakiem wypisanym na twarzy.

— Skrzynia. Skrzynia mojej matki, pamiętasz, co ci o niej mówiłam? — zwróciła się do niego.

— Nie dałem rady jej załatwić. Przez dni od twojego wyjazdu do naszego, chciałem porozmawiać z Graysonem, ale się chował.

Wzruszyła ramionami.

— Trudno. Ale musimy ją załatwić jak najszybciej.

— Co? — Kenji wyglądał na oszołomionego.

— Uwaga! — Jamie zaklaskał w dłonie. Chwała Bogu, w okolicy archiwum wszyscy strażnicy byli przyzwoitymi ludźmi i nie wchodzili. — Musimy jakoś ułożyć plan. Przede wszystkim musimy wyrobić Viatorom reputację lepszą niż kiedykolwiek.

Wszyscy ochoczo zakrzyknęli, popierając słowa Czerwonego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro