Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14.

Na kolacji nie byliśmy sami.

Naczelni zaszczycili nas swoją obecnością, przez co każdy najmniejszy kęs jedzenia stawał mi w gardle. Wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach.

— Jutro przyjdzie wiadomość z kontynentu — poinformowała nas Naczelna Promise. — Wszyscy głównodowodzący z sektorów mają wybrać, czy nowym Naczelnym Przywódcą zostaje pani, panno Ferrars, czy powinniśmy znaleźć kogoś innego.

Kiwnęłam głową, przyswajając te informacje.

— A kto jest drugą opcją? — spytał Warner.

— Cóż... niejedna kandydatura została wysunięta, ale są praktycznie nieważne. Największe poparcie ma pani Ferrars, i pan, panie Warner.

— Słucham? — osłupieliśmy.

Czy Aaron chce mnie zdradzić?

— Wielu głównodowodzących ma wątpliwości co do pani, zwłaszcza po tym, że sprawiła pani wiele problemów. Za to dobrze znają pana Warnera i jego sposoby działania. Nawet jeżeli nie chce być Naczelnym Przywódcą, ma na to duże szanse.

Warner spojrzał na mnie z iskrami gniewu w oczach, a ja czułam, że w moich widnieje to samo.

***

— Do cholery! — krzyknęłam i rzuciłam poduszką przez cały pokój. Warner skoczył i złapał ją, zanim uderzyła w ścianę. Mimo tego, że jest delikatną rzeczą, z moją siłą może zrobić mały bałagan.

— Uspokój się — powiedział.

— Jak mam się uspokoić?! Walczyłam o coś, co mogę stracić!

— Skąd masz tę pewność? — Warner był spokojny.

— Ja... nie wiem! Ale to jest możliwe, zbyt możliwe, zbyt możliwe... —   Pociągnęłam za swoje włosy.

Poświęciłam na to całą siebie.

Moją Energię.

Moje życie.

Omal nie poświęciłam miłości.

I oni chcą to tak po prostu zniszczyć.

Warknęłam i kopnęłam nogę łóżka. Drewniana noga pękła, przez co łóżko nieco się przechyliło. Ale to mi nie wystarczało. Podeszłam do drugiej nogi, robiąc to samo, po czym spojrzałam na szklany stolik. Warner, czytając mi w myślach, zacisnął dłoń na moich ramionach i przyciągnął mnie do siebie.

— Uspokój się — powiedział ostro. — Opanuj to.

Wciągnęłam powietrze nosem.

— Puść mnie. —   Odepchnęłam go od siebie. Spojrzał na mnie z obojętną twarzą i bólem w oczach.

— Jesteś zła na mnie? O to, że na mnie głosowano? — warknął.

— Tak! — krzyknęłam.

— Wiesz, czym jest rezygnacja?!

— Masz mnie za tak głupią?

Złapał mnie za ręce i nie puszczał, chociaż chciałam go znowu odepchnąć.

— Jeżeli mnie wybiorą, powiem, że rezygnuję i wyznaczam ciebie na nowego przywódcę —zaakcentował każde słowo.

— Co? — Zaskoczona przestałam się wyrywać.

— Poświęciłem dla ciebie wszystko. Wiem, że chcesz zmienić ten świat.Obiecałem ci pomoc i otrzymasz ją ode mnie.

Zacisnęłam zęby, żeby się nie rozpłakać.

— Skarbie — pogładził mój policzek — czy naprawdę myślisz, że byłbym w stanie zabrać coś, co było przeznaczone tobie?

Pokręciłam głową.

— Przepraszam — wychrypiałam, czując łzy napływające do oczu.

Objął mnie i pocałował w czoło.

— Ode mnie nigdy nie doczekasz się zdrady.

Puk puk.

— Ej, wy tam. — Zza drzwi dobiegł głos Kenjiego. — Powinniście tu przyjść.

Warner ujął moją dłoń i pociągnął w stronę wyjścia.

W salonie, między naszymi przyjaciółmi, stał Naczelny Hansen.

Spojrzeliśmy na niego obojętnie.

Hansen zaczął:

— Czy możemy porozmawiać?

— O czym? — spytałam.

— O Regentce i jej zdradzie, a także o waszej sytuacji.

Kątem oka dostrzegłam, jak Kenji się krzywi na wzmiankę o Aileen. Byłam coraz bardziej pewna, że coś między nimi jest, lub było.

— W porządku. 

Usiedliśmy na kanapach, zostawiając jeden fotel naprzeciwko nas dla niego. Usiadł i, wyłamując palce, zaczął mówić:

— Proszę o wybaczenie za to, że byliście świadkami ostatniego... zdarzenia. Aresztowania. Żołnierze są często naprawdę skuteczni, ale w rzeczywistości to tępa zwierzyna.

— Dzięki — burknęli jednocześnie Adam i Kenji.

Hansen nie zwrócił uwagi na ich słowa.

— Zajmijmy się waszą sytuacją.

— Czyli? — zapytał Aaron.

— Oni z was nie zrezygnują. Wasze dary są potężną bronią — zaczął mówić, coraz szybciej i szybciej. — To, co teraz robię, to zdrada, ale nie zamierzam mieć wyrzutów sumienia tylko dlatego, że wam nie pomogłem.

Zesztywniałam.

— O czym ty mówisz?

— Nie łudźcie się nadzieją, że wrócicie cali i zdrowi do Sektora. Nie wypuszczą was tak łatwo. Aileen popełniła błąd, sprowadzając was tu dla małej. Teraz za to zapłaciła.

Kenji poderwał się.

— To ty jakoś doprowadziłeś do jej aresztowania, sukins... — Rzucił się na Naczelnego, ale Adam zdążył go złapać i odciągnąć.

Hansen pokręcił głową.

— Nie, nie. Ja jej cały czas ratuję tyłek. Ona miała za to osłaniać was — westchnął. — Inni Naczelni chcą eksperymentować. Będą wam pobierać krew i wszystko, co się da. Dopóki nie odkryją, skąd macie moc, nie odejdziecie stąd.

Pułapka.

To była pułapka.

A my w nią wpadliśmy jak skończeni idioci.

— Aileen dostała od nich zadanie, żeby was sprawdzać. Połowę danych sfałszowała. A oni się dowiedzieli. Znaleźli do tego mnóstwo dowodów na jej zdradę i spiskowanie z buntownikami.

— Ale ona nie jest zdrajczynią! — syknął Kenji.

Hansen spojrzał na niego pogardliwie.

— Oczywiście, że jest zdrajczynią. Nie widzieliście tego?

— Jak to jest zdrajczynią? — warknął Kenji z poczerwieniałą ze złości twarzą.

Naczelny poprawił się na fotelu. Widziałam, że nie czuł się zbyt komfortowo, opowiadając nam o tym.

— Od dawna krążą nas słuchy, że istnieje ogólnoświatowa organizacja rebeliantów... Viatorzy. — Warner obok mnie lekko się poruszył. — Nie chcieliśmy mieć żadnych buntów, więc ich szukamy. Aileen była ich informatorką.

Wpatrywaliśmy się w niego z niedowierzaniem.

— Jest duże prawdopodobieństwo, że niektórzy z nich mają moc. Aileen was tu sprowadziła dla siostry. Ale planowała z innymi potężny atak na Komitet, więc możliwe, że chciała was przekabacić.

— Więc co zrobiła źle, że została złapana? — spytał Aaron.

—  Wywieźliśmy jej siostrę. — Hansen patrzył ponuro w podłogę. — Aprilynne była w niebezpieczeństwie. Mieli jej próbki tkanek, krwi... Szybko by odkryli prawdę o niej.

— Czyli znaleźliby moc w jej ciele? — spytałam.

— Też. Ale odkryliby, że nie jest córką Parisa i Lucindy, ale Lucindy i jej męża, Samuela.

— Co?

Hansen zachichotał.

— Aileen w tym przypadku wykazała się niesamowicie. Samuel, jako daleki krewny, był podobny do Parisa, a April to kopia Aileen, więc nikt nic nie podejrzewał. Anderson się domyślił. Ale wy wtedy wszczęliście bunt, więc karanie kochanki zostawił na potem. A tego "potem" nie było...

Sprytne. Rzeczywiście.

— W jakim sensie byli kochankami? — spytał Aaron. Był obojętny. Ale widziałam, że zadanie tego pytania musiało go boleć.

Ale z tego, co nam powiedział Hansen... April nie jest siostrą Warnera i Kentów. Chłopcy mieli tylko jedną siostrę.

—  Przykro mi. Nie wiem. Wiem tyle, że kiedy zerwali stosunki, Luce była w ciąży. Z mężem. Ale powiedziała o tym tylko swojej jedynej wtedy córce. Która teraz siedzi w celi za to, że chce odmienić świat.

Kenji wstał.

— Zamierzasz ją wydostać? Wiesz, zaryzykować dupę, złamać paznokcie? Żeby ją tylko wyciągnąć stamtąd?

Hansen pokręcił głową.

— Jeżeli będzie trzeba, oddam za nią życie. Mam plan. Ale do niego potrzebny będziesz ty.

***

Po wyjściu Hansena Kenji klął tak długo i spektakularnie, że niemal widziałam umierającą kulturę na świecie.

— Skończyłeś? — przerwałam mu.

— Następna osoba to robi! — wrzeszczał. — Mówi, że ma plan, a ja jestem do niego potrzebny. Zajebiście. Właśnie będę współpracował z kolesiem, który buja się w dziewczynie, w której bujam się ja.

O RANY. Wiedziałam.

Castle sapnął. Patrzył zaskoczony na chłopaka. Kenji był dla niego synem. A teraz otwarcie mówi mu o dziewczynie.

— Ale... przynajmniej w dobrym celu? — zasugerowała ostrożnie Sonia.

— Uratujecie ją — dorzuciła Sara.

— A potem grzecznie ją poprosicie o to, by wybrała— skończyły razem.

Kenji zajęczał. Usiadł na fotelu i zamyślił się. Po sześciu sekundach zerwał się gwałtownie.

— Ni cholery. Zrobię to.

***

— Przejdziesz niewidzialny tym korytarzem. — Hansen zakreślił długopisem trasę na planie siedziby Naczelnych. — Tu schodami w dół, potem w lewo. Trzecie drzwi po prawej prowadzą do klatki schodowej. Na dole masz zapisane kody do drzwi, a tu masz kartę. Pamiętaj, masz ją po prostu stamtąd wyprowadzić. Nie zgrywaj bohatera, walcząc z ochroną. Rozumiesz?

Kenji skinął sztywno głową.

— Więc idź.

Odwrócił się i miał odejść, ale zmienił zdanie.

— Hansen?

— Milo. Po prostu Milo — mruknął smętnie Naczelny.

— Milo. — Kiwnął głową Kenji. — Dlaczego Aileen jest dla ciebie taka ważna?

Westchnął. Utkwił wzrok w gęstwinie lasu, przy którym byli.

— Wychowywaliśmy się razem. Jej mama przygarnęła mnie, bo jej przyjaciółka, a moja matka, była alkoholiczką. Szczerze powiedziawszy, mimo przyjaźni, nigdy nie myślałem o niej w kategorii dziewczyny. Ona chyba zawsze się we mnie podkochiwała, do czasu... —   Urwał, zatopiwszy się we wspomnieniach.

Kenji patrzył na niego.

— Do czasu?

— Ona miała piętnaście, a ja dwadzieścia lat. Wróciłem z czteroletnich studiów w innym sektorze. Ostatnie spotkanie było z odważną i bezkompromisową jedenastolatką. Zobaczenie ślicznej nastolatki było wstrząsem. Opiekowała się młodszą siostrą. April miała wtedy dwa latka i była odbiciem Aileen. — Uśmiechnął się tęsknie. — Nie mogłem się do niej zbytnio zbliżyć, nawet jako przyjaciel. Luce mi zabroniła. Po roku zaczęła się dziwnie zachowywać. Ukrywała się przed wszystkimi, pilnowała April jak własnego dziecka... raz tak nawet pomyślałem o tym. Chciałem odkryć, o co chodzi. Schowałem się w jej pokoju. — Kenji napiął się w oczekiwaniu na ciąg dalszy. — Widziałem to. Włączyła wszystko, co się dało: telewizję, radio, lampy. A potem się przeniosła z jednego rogu pokoju do drugiego. A wszystkie sprzęty zaczęły wariować. Z przerażenia wypadłem zza firanki, gdzie się chowałem.

Przeczesał palcami włosy.

— I wtedy się dowiedziałeś o jej darze. A ona to źle przyjęła — zgadł Kenji.

Milo kiwnął głową.

— Jeżeli kiedykolwiek miałem jakieś nadzieje, że będziemy razem, to wtedy legły w gruzach. Ja... powiedziałem coś, czego nie powinienem był mówić. Kazała April, by mi to wymazała. Wspomnienie. Ale mała się nie zgodziła. Więc Aileen wyrzuciła mnie za drzwi pokoju i kazała trzymać się z daleka. Jeszcze tego samego dnia wyjechałem i trafiłem tu. Gdy tu przyjechała, już oficjalnie ogłoszona jako córka Andersona, chciałem ją przeprosić. Odpowiedziała tylko "wiesz coś, czego nie wie nikt. I tyle. Jeżeli zbliżysz się jeszcze raz do mnie lub Aprilynne, to cię zabiję. A powiesz o... tym komukolwiek, to zginiesz powoli.". Mówiła to najzupełniej poważnie.

Przełknął ślinę.

—Była zawsze nerwowa przez ten dar. A ja zniszczyłem wtedy jej poczucie bezpieczeństwa. Nie czuje się dobrze nigdzie, i to przeze mnie. Więc moim obowiązkiem jest naprawienie tego. —   Pokazał Kenjiemu budynek. — Chodź. Znajdź i uratuj Aileen, a dostaniesz wszystko, czego chcesz.

Przeszli osłonięci niewidzialnością przez gładką trawę, gdy nagle Milo złapał Kenjiego za rękę.

— O cholera.

— Co?

— Patrz. Lewe skrzydło, tamte światła. Twoi przyjaciele o tej porze powinni spać.

Kenji czuł, jak krew odpływa mu z twarzy.

— O co tu chodzi? Co tu jest, do cholery, grane?!

— Naczelni... postanowili się zabrać za eksperymenty, mimo tego, że im to odradzałem —wyszeptał przerażony Hansen.

— Niech to szlag. —   W jednym oknie pojawiła się szczupła postać, na którą rzuciło się trzech żołnierzy.

Kenji jęknął.

— Musimy ich ratować!

— Nie! - zawołał Milo. — Znajdź Aileen. Żeby uratować twoją drużynę, będzie nam potrzebna.

— Po co?

— Bo nie dasz rady uwolnić wszystkich naraz. Aileen jest buntowniczką. I ma kontakty, dzięki którym będziemy mogli wykonać najważniejszy plan.

— To znaczy?

— To znaczy, że obalimy Komitet. Ale do tego będziemy musieli współpracować. Wszyscy.

Kenji popatrzył ze łzami w oczach na rozświetlone okna i poruszające się za nimi sylwetki. Rozpoznał charakterystyczną osobę z dredami, która została przewrócona ciosem z kolby karabinu. Castle. Jego ojciec.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro