15
Per. Toma
Obudziłem się koło godziny 10 Torda już ze mną nie było. No wsumie ciężko żeby był skoro zawsze się najdłuższej. Wstałem bardzo niechętnie przyznam, że najchętniej bym jeszcze pospał. No ale nic życie to życie wstać trzeba. Podszedłem do biurka i spojrzałem na kartke. Coś tam pisało ale szczerze nie chciało mi się czytać, pewnie to znowu słowa Matta o jego ,,nadzwyczajnie pięknej" urodzie. Eh narcyz. Po pięciu minutach stania bez sensu ruszyłem wkońcu na dół. W kuchni zauważyłem, że chłopaki jedzą śniadanie i właśnie zjadają ostatnie tosty.
T- Dzięki, że coś mi zostawiliście - powiedziałem troszke chamsko ale i sarkastycznie
Tr- Sory Tommie
E- Nie chcieliśmy cię budzić
T- Jakoś zawsze normalnie mnie budziłeś Edd
E- Ale wiesz odkąd byłeś tym potworkiem wolimy zachować wszelką note bezpieczeństwa i pozwolić ci spać byś nie był zmęczony ani nic
T- To bardzo bez sensu
Tr- Możliwe ale jakoś musimy zadbać o moją kruszynke
Po słowach Torda zaczerwieniłem się. Edd patrzył z typową miną shipera na mnie i na Torda.
Tr- Hehe
Postanowiłem, że wyjdę z domu nie chciało mi się z nimi gadać. Od mojego powrotu chcą zrobić ze mnie dziecko. Dobra może jestem drobny i najmłodszy ale nie dzięki za takie traktowanie. Poszedłem do pokoju, ubrałem swój strój codzienny czyli niebieską bluze i czarne spodnie i poszedłem w strone drzwi. Założyłem buty i już miałem wychodzić kiedy ktoś złapał mnie za ramie.
Tr- A dokąd to?
T- Chce się przejść nie moge?
Tr- Czemu nie mówisz nam, że wychodzisz martwili byśmy się o ciebie
T- Eh... bo nie mówie i nie musze - powiedziałem dość chamsko
Rogacz spojrzał na mnie ze złością ale i smutkiem.
Tr- Nie musisz być chamski ale skoro uważasz, że powinieneś się tak zachowywać tylko przez to, że się o ciebie martwimy to nie będe już się martwił
Zrobiło mi się głupio i lekko przytuliłem Torda a on odepchnął mnie.
Tr- Eh... nie mam teraz nastroju
Powiedział po czym odszedł na góre ja stałem chwile. Do ,,oczu" napływały mi łzy. Po chwili wybiegłem z domu i biegłem przed siebie nie patrząc na to czy coś jedzie czy też mam coś na swojej drodze co mogło by skutkować zrobienie sobie krzywdy. Przez łzy miałem zamazany świat nie wiedziałem gdzie biegne i po co biegne. Liczyło się tylko to by zniknąć na chwile.
Per. Torda
Kiedy Tom mnie przytulił nie odwzajemniłem tego bo byłem na niego zły oraz za chamskie odzywki postanowiłem przez godzine nie okazywać mu czułości. Wszedłem na góre po czym usłyszałem trzask drzwi.
E- Co to?!
Tr- Tom wyszedł
E- Eh... okey
Poszedłem do swojego pokoju i spojrzałem w okno tam zobaczyłem...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro