Krótki one-shot
Felicja Pov.
Szłam sobie spokojnie długim i jednocześnie zatłoczonym korytarzem w stronę następnej klasy, w której miała się odbyć lekcja o truciznach i takich tam różnych fiolkach. No nie ukrywam, że lubiłam te lekcje. Były ciekawe. A robienie wywarów, które wybuchały i zmieniały kolory w chodźby na przykład taki oczojebny róż to już totalnie zafeliste! Szkoda tylko, że później nauczyciele się o to piekli.
No więc tak sobie w spokoju szłam nikomu nie przeszkadzają i tu nagle ni z tego ni z owego ktośik mi się przed ryjkiem pojawia i taranuje na podłogę. No co za maniery po prostu! Rzeby kobietę tak od razu powalać!
- Ałaaaa eeej no tak generalnie nie wiem co ci ale zejdź ze mnie proszę.
Zwróciłam temu komuś uwagę BO PO PIERWSZE leżał na mnie plackiem A PO DRUGIE wszyscy się na nas paczali. A ja nie lubie jak dużo osób się na mnie pacza.
- Ajj- ACH- PRZEPRASZAM TO NIE CHCĄCY! - Krzyknął ten "ktoś" wstając przy tym jak by go piorun trzasnął.
Udało mi się w końcu spojrzeć na winowajcę całego zdarzenia. I. Wow. Był on bardzo wysoki a do tego umięśniony. Jego brązowe włosy, które najwyraźniej przed tem były spięte, opadły na jego muskularne ramiona, a oczy z zmartwieniem wpatrywały się na mnie.
- A-a no spoczko spoczko, zdarza się. No a teraz wyb- -Uciełam w połowie zdania bo kiedy chciałam się podnieść podierając przy tym ręką poczułam ból.
- W-wszystkiego okej? - Nachylił się nade mną.
- Pff a czemu ma nie być, dobraaaa żegnam cię. I na następny raz uważaj. - Rzekłam i unikając jego spojrzenia ruszyłam w przeciwną stronę jaką szłam przed tym incydentem.
No bo kurde jestem PRAWIE PEWNA, że zwichnęłam rękę. A ja nigdy się nie mylę. Chociaż w tym przypadku było by fajne. Echh no życie. Ale w sumie ciekawe kim był ten jełop......Zaraz! Ręka + Skręcenie = Zero czarów
Nosz kuźde nooo!
Damian Pov.
Ciekawe czy z tą dziewczyną wszystko w porządku. Szdłem sobie korytarzem. Byłem po treningu qiddicha. Nie zbyt mogłem się na nim skupić. O tuż, wczoraj przez taką białą pałę imieniem Gilbert, wpadłem przypadkiem na dziewczynę. I to do tego naprawdę drobną. Nie powiem martwię się trochę bo wczoraj kiedy próbowała wstać widać było, że coś ją boli. Niestety szybko się zmyła. Ciekawe jak miała na imię.
Nagle na korytarzu jak by na zawołanie pojawiła się ona. Jej blond włosy były spięte w luznego kucyka, przepasanego gumką z kwiatkiem a w rękach trzymała jakąś książkę. Zaraz. Rekach....ręka! Jest w bandażu!
Dopiero teraz sobie uświadomiłem, że NAPRAWDĘ coś się jej stało. Szybko do niej podbiegłem.
- Hej! - krzyknąłem lekko by zwróci jej uwagę. Odwróciła się i spojrzała na mnie z lekkim zaskoczeniem.
Słodka~ A-ach nie! Stop! O czym ty myślisz!
- Hej jeszcze raz chciałem przeprosić za wczoraj! To naprawdę nie było specjalnie, to przez taką jedną mędę. - Zacząłem się tłumaczyć.
- E-ej eee gościu, naprawdę wszystko tak jagby generalnie jest okej więc spoczko. - Powiedziała uśmiechając się niepewnie.
-......Jak twoja ręka?
- A no to nic poważnego, serio a tak w ogóle to Felicja jestem. - wystawił mi dłoń.
- Damian - uścisnąłem.
Rozmawialiśmy tak przez chwilę w miejscu, aż w końcu postanowiłem ją odprowadzić do biblioteki. Dowiedziałem się o niej kilku naprawdę intesujących rzeczy. Prócz tego była ona naprawdę PRZE SŁODKA.
- Ej Dan.
- Hmm? - Nie wiem czemu ale serce mi mocnej zabiło kiedy zdrobniła moje imię.
- Nie przeszkadzają ci tak włosy? Nie mowię rzebyś ścinał czy coś bo są piękne ale może zaczesuj je czymś. - Uśmiechnęła się do mnie.
- A-a n-no tak, czesałem je w kucyka ale mi gumka pękła i tak jakoś zapomniałem o tym zupełnie. - Podrapałem się po karku. Że też tego na treningu nie zauważyłem.
- Hmm w takim razie zegnij się trochę.
- Co?
- No wiesz ZEGNIJ bo jak widzisz wzrostem nie grzeszę.
Nie zbyt wiedziedząc o co chodzi zgjołem się do jej poziomu.
Felicja zdjęła swoją gumkę i zagarniając wszystkie moje włosy na bok, spieła w kucyka.
- No proszę, teraz będzie ci lepiej. I nie martw się! Ta na pewnością nie pęknie.
Na początku nie ogarnąłem o co chodzi ale zaraz do mnie to dotarlo. Miałem przed sobą drobną twarzyczkę dziewczyny, która uśmiechała się do mnie niewinnie. W powietrzu powiało tagrze słodkim brzoskwiniowym szamponem. Zapewne to gumka tak przenikła jej zapachem. Stałem tak w bez ruchu z kołatającym sercem.
- No to ja się zbieram Dan, do jutra! - pomachała mi radośnie.
A ja dalej tak stałem zapewne z burakiem na twarzy. No co za kobietami! Czemu tak się czuje? I czemu jest ona taka słodka? Echhhhhhh to chyba zmęczenie.
I tak z tą myślą wróciłem do pokoju. Jenak nadal po głowie krążyła mi zielonooka drobna dziewczyna.
A dupa wiem że jest tu pewnie w uj błędów ale chcę sobie poćwiczyć pisanie w innej osobie i wgl więc Ajm sołri i tak jakoś mnie nabrało na Nyo!PolNyo!Hun. I spoooczko inne rzeczy też za niedługo się pojawią
(͡° ͜ ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro