Potrzebuję miłości
– No i pięknie – zaśmiała się Biedronka. – Było ciężko, ale daliśmy radę. Zresztą jak zwykle, prawda Kocie?
Nie usłyszawszy odpowiedzi, dziewczyna odwróciła się do partnera.
– Kocie?
Przez całą godzinę, kiedy walczyli z akumą, Kot wydawał się przygnębiony, jakby odrobinę nieobecny. Teraz to wrażenie się nasiliło, ponieważ chłopak stał zgarbiony i patrzył smutnym wzrokiem na towarzyszkę. Wyglądał marnie.
– Kocie, co się stało? – spytała zmartwiona Biedronka.
– Moja pani – zaczął Kot, lecz głos mu się załamał. – Ja... potrzebuję miłości – wydusił.
– Miłości? – Dziewczyna nie wiedziała, co o tym myśleć.
– Potrzebuję choć odrobiny miłości, ciepła, jakichkolwiek ciepłych uczuć. Czy ja wymagam tak wiele? Chociaż jeden uścisk, jeden pocałunek, choćby w policzek, od kogokolwiek. Dlaczego wszyscy wokół obdarowywani są miłością, a ja nie? Moja pani, dlaczego...
Biedronka patrzyła na towarzysza, próbując choćby spojrzeniem dodać mu otuchy. Nigdy by nie pomyślała, że ktoś tak radosny może mieć takie problemy... W ogóle rzadko myślała, kim jest Kot w prawdziwym życiu, jaką ma rodzinę, przyjaciół. Próbowała podchodzić do tego wszystkiego z profesjonalizmem. Ale teraz... gdy tak stał przed nią, zmarniały, załamany, zdruzgotany. Przecież nie mogła go tak zostawić. Musiała mu pomóc.
Nie wahała się.
Żwawym krokiem podeszła do Kota i złączyła swoje usta z jego.
Chłopak przez chwilę był zbyt oszołomiony, by jakkolwiek zareagować, lecz już po chwili delikatnie objął Biedronkę w pasie. Trwali tak, zatraceni w sobie nawzajem, nie licząc się z czasem ani ze światem wokół nich. Byli tylko oni dwoje.
Nie będąc pewną, czy minęły sekundy, minuty, czy godziny, Biedronka ostrożnie wyślizgnęła się z objęć Kota. Odwróciła się, by odejść, lecz chłopak złapał ją za rękę. Spojrzała na niego. Na jego błyszczące z radości oczy i pełen wdzięczności uśmiech.
– Dziękuję.
Dziewczyna skinęła głową z delikatnym uśmiechem na ustach i za pomocą swojego jojo, oddaliła się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro