Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 4

Otworzyłam oczy. Wstałam powolnie i otworzyłam szafę. Szybko włożyłam na siebie białą koszulkę i wsunęłam czarne jeansy. Na koniec założyłam czerwone trampki. Chwilę później złapałam za szczotkę i zaczęłam czestać swoje długie blond włosy.
- Hej pajączku- podskoczyłam wypuszczając przy tym szczotkę z ręki.
- Jeju! Czy musisz mnie starszyć Spidey?- zapytałam, patrząc się z wyrzutem na chłopaka.
- Przepraszam nie wiedziałem, że jesteś aż tak straszliwa- powiedział cicho się śmiejąc. Moją odpowiedzią było jedynie przewrócenie oczami- a tak wogóle to po co tu jesteś?
- Pomyślałem, że może Cię odprowadzę do szkoły...- lekko podrapał się po karku z zakłopotania.
- Spoko. Akurat idę sama- wzruszyłam ramionami- ej chwila moment. Czy ty nie chodzisz do szkoły?- podniosłam brew do góry.
- Chodzę, ale dziś mam na 8;55, więc no ten... postanowiłem Cię odwiedzić- uśmiechnęłam się. Umyłam zęby, wzięłam plecak i wyszłam ze Spider Man'em z bloku. Zaczęłam przyśpieszać kroku by zdążyć na lekcje.
- Ej co ty robisz?- zapytał, patrząc się na mnie.
- Idę do szkoły? Szybko, bo się spóźnie- w mgnieniu oka w okół mojego pasa zaplątnych było kilka pasków pajęczyny- nie wiem co ty kąbinujesz, ale...- nie zdążylam dokończyć, bo ten już wzbił się w powietrze razem ze mną, skacząc na pajęczynie.
- SPIDEEEEEEEEEEEY- zaczęłam się drzeć na całe gardło.
- Tak?
- Mam lęk wysokości- powiedziałam z wielkimi oczami wpatrując się w dół.
- Jeszcze chwilka, tylko kawałeczek i będziemy pod szkołą.
- DEBILU ODSTAW MNIE NA ZIEMIĘ! CHOLERNIE SIĘ BOJE!- ten tylko wzruszył razmionami jakby nigdy nic i mocnej przycisnął mnie do swojej piersi.
- Jesteśmy, muszę już lecieć gdyby co masz 15 minut do lekcji. Do zobaczenia!- kręciło mi się w głowie, przy czym wyglądałam jak bym coś ćpała. Pomachałam mu ręką na pożegnanie.
- Przynajmniej jestem szybciej w szkole- szepłam cicho, wchodząc do szkoły. Usiadłam w bibliotece, bo miałam jeszcze trochę czasu. Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać instagrama i inne portale społecznościowe. Przeglądałam sukienki, bo nie długo miał się odbyć bal gimnazjalny. Nagle przyszedł sms:
"Hej. Co jest, że nie ma cb w szkole?".
Nagle do mnie dotarło, że przegapiłam dzwonek. Wyjęłam słuchawki z uszu, schowałam telefon do kieszeni i wybiegłam z biblioteki.
Biegłam ile sił w nogach, bo pierwszą lekcją była fizyka. Nauczyciel nie nawidził gdy ktoś się spóźniał. Zbiegałam z piętra na piętro. Nagle uderzyłam głową o coś lekko twardego przez co upadłam na podłogę.
- Nic Ci nie jest?- złapałam się za głowę i otworzyłam oczy. Gdy popatrzałam w górę zauważyłam, że przede mną stoi nie jaki Peter Parker, którego ostatnio mierzyłam wzrokiem na chemii.
- Nie, ja tylko jestem już spóźniona- uśmiechnęłam się krzywo.
- Nie pędź tak, bo następnym razem nie będzie tak dobrze- powiedział ozięble, ale widziałam, że ukrywał śmiech.
- Wybacz Peter, muszę już iść- zostawiłam chłopaka i pognałam do klasy. Otworzyłam drzwi.
- Przepraszam za spóźnienie.

~
Heeej ;)
Rozdział ma 442 słowa myślę, że spoko jeżeli dodaje rozdziały co 2 dni :))
Zostaw kom. i ☆ po sobie.
Papa ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro