Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♠ Rozdział 19.


Niechętnie uniosła ciężkie powieki, gdy usłyszała przerażające krzyki dobiegające gdzieś zza ściany. Oparła się na łokciach, nieprzytomnym wzrokiem rozglądając się po pomieszczeniu, które okazało się jej pokojem.

Zdezorientowana zeskoczyła z łóżka, desperacko poszukując Leonardo. Zatrzymała się przy ogromnej szafie z lustrem, bacznie przyglądając się swej bladej twarzy. Po chwili uważnie obejrzała rękę, która jej odrosła po spotkanie z trzygłowym lisem. Skóra w pozostałych odgryzionych miejscach również wyglądała na zdrową. Jakby spotkanie z tą przerażającą bestią w ogóle nie miało miejsca. Z racji tego, iż była wampirem, jej ciało zdołało się zregenerować, jednak Leonardo wciąż pozostał człowiekiem, a to oznaczało, iż jego rany nie zniknęły ot tak.

Wyjęła z szafy czysty mundurek i pospiesznie go na siebie założyła, rzucając w kąt przewiewną koszulę nocną. Nie obchodziło jej to, że ktoś przemył jej ciało z krwi i rozebrał, by mogła odpocząć w czystych ubraniach. Jakie to miało znaczenie, skoro jeden z jej znajomych mógł teraz cierpieć przez to, że stanął w jej obronie?

Odskoczyła, gdy sięgnęła do klamki, a drzwi pokoju otworzyły się i z powrotem zamknęły z wielkim hukiem. Widząc przerażone spojrzenie Nikolaia, zrozumiała, że na zewnątrz działo się coś niepokojąco. Coś, o czym nie wiedziała, ponieważ była nieprzytomna.

– Niko...

– Nie możesz tam iść. – Potrząsnął energicznie głową. Choć jego głos brzmiał stanowczo, twarz wyrażała strach.

– Mam prawo wiedzieć, co się dzieje. Jestem jedną z was, czy tego chcesz, czy też nie.

Chernov zacisnął dłonie, nerwowo przygryzając dolną wargę. Jak mógł trzymać Scarlett od tego wszystkiego z daleka, skoro mieszkała w szkole? Przecież to było niemożliwe! Nie mógł zakuć jej w kajdanki i przypiąć do krat, ponieważ bez problemu by się z nich uwolniła.

Analizował dłuższą chwilę wszystkie za i przeciw podczas gdy na zewnątrz zapanował totalny chaos. Krzyki i protesty dało się słyszeć w całej szkole do momentu aż całkowicie ucichły. Dopiero wtedy Nikolai zdecydował się mówić, choć wiedział, że nic dobrego z tego nie wyniknie.

– Jade i Ian zostali skazani na publiczną egzekucję, która niebawem się odbędzie. Lucia oskarżyła ich o romans. Żadne z nich nie zaprzeczyło.

– Jak długo byłam nieprzytomna?! – krzyknęła rozzłoszczona i zaczęła przeszukiwać pokój, by odnaleźć swój miecz.

– Tydzień. Nie było cię z nami tydzień i tylko dzięki twojemu wujowi nikt cię o nic nie podejrzewa. Skłamałem, że przechodzisz załamanie nerwowe po śmierci rodziców.

– Nieważne. – Machnęła ręką, nie chcąc słuchać jego wyjaśnień. – Musimy to zakończyć. Żadna z Potomkiń nie zginie!

Zatrzymał ją przy drzwiach, błagalnie patrząc w jej piwne oczy.

– Boje się, że będziesz następna. Nie widzisz, że Rada szkoły jest brutalna? Kto złamie regulamin, ginie. Tak jest od pokoleń i nikt tego nie zmieni. Wszyscy znają zasady, Scarlett.

– Ojciec kiedyś mi powiedział, że zasady są po to, żeby je zmieniać na lepsze. – Ścisnęła dłonie kamerdynera, uśmiechając się na wspomnienie słów ojca. – Nawet jeśli Rada ma władzę, nie będzie w stanie nic zrobić, jeśli wszyscy się zbuntują. To my, uczniowie możemy zmienić zbieg wydarzeń i tylko my możemy ocalić Jade i Iana od śmierci. To samo tyczy się Ivy, która...

Niespodziewany cios w głowę powalił ją na ziemię. Zamroczonymi oczami patrzyła na kamerdynera, trzymającego w dłoni gruby kij, który pojawił się znikąd. Obolała próbowała podnieść się z ziemi, gdy chłopak kopnął ją w głowę.

– C-co... ty...

– Nie pozwolę, by stała ci się krzywda. Kiedyś to zrozumiesz – wyszeptał i bez chwili wahania skręcił wampirzycy kark.

Spojrzał na sztywne ciało z bólem. Wiedział, że zyskał zaledwie kilka godzin, dopóki Scarlett się nie wybudzi, ale dzięki temu choć przez chwilę nie będzie musiał się o nią martwić. Był gotów znieść konfrontację, która go czekała po jej wybudzeniu. Nawet jeśli zdecyduje się na zmianę kamerdynera, będzie przy niej czuwał. Najważniejsze, że nie weźmie udziału w procesie Jade i Iana, i nie zbuntuje przeciwko Radzie ludzi.

Spełnił rozkaz Henry'ego.

Wziął ciało na ręce i ułożył je na łóżku. Zakrył brunetkę kołdrą aż po samą szyję, odwracając jej twarz w stronę ściany. Wątpił, by ktoś przegapił publiczną egzekucję i przyszedł sprawdzić, w jakim stanie była Scarlett, jednak wolał, by w razie co wyglądała na pogrążoną we śnie, a nie... martwą.

– Mam nadzieję, że zrozumiesz, iż robię to dla ciebie. Oni mogą cię zabić. – Złożył pocałunek na czole brunetki i wyszedł z pokoju.

– Twierdzisz, że mamy zaufać McLewis i powierzyć jej nasze życia? – prychnęła Hessie, z niedowierzaniem patrząc na kamienną twarz Leonardo. Jeśli wcześniej uważała go za skończonego idiotę, teraz stał się jeszcze większym imbecylem. – Ivy siedzi przez nią w lochach i nie mamy pojęcia, co jej tam robią. Jade i Ian po godzinnych torturach zginą na naszych oczach, a my mamy ot tak zaufać komuś, kto nawet nie potrafi walczyć?! Zwariowałeś!

– Zgadzam się z nią. – Troy wzruszył ramionami, rozglądając się po białych kafelkach. Wciąż nie mógł uwierzyć, że ich potajemne spotkanie miało miejsce w łazience Ivy Wood.

– Zaufajcie mi. – Poprosił Leonardo, jednak spotkał się z pogardliwymi spojrzeniami. – Tydzień temu poszedłem ze Scarlett do lochów, by porozmawiać z Ivy i wyciągnąć ją z tego więzienia. W ścianach ukamienowano wampiry, które straciły zmysły! Ponadto spotkaliśmy Andreę...

– Andrea jest legendą! – krzyknęła Hessie.

– Tak jak Mroczny Rycerz? – spytał z ironią Leo, wskazując palcem na bliznę, która widniała na prawym policzku dziewczyny.

Hessie, spuściła pokonana wzrok, a w jej oczach zebrały się łzy. Chociaż obcinała włosy na krótko, by wszyscy uważali, że nie wstydzi się blizny, wcale tak nie było. Udawała, a samo wspomnienie o spotkaniu Mrocznego Rycerza wywoływało w niej ogromny lęk. Codziennie budziła się z myślą, że tkwi zamknięta w ogromnej klatce, którą strzegły wielkie, bezokie potwory, gotowe zabić ją w każdej chwili. Najgorsza jednak była srebrna maska z kolcami, która ukrywała prawdziwą twarz najniebezpieczniejszej istoty na całym świecie. „Jeszcze się spotkamy. Zapewniam, że ani ty, ani żaden członek Sounce School nie ujdzie żywy z tego spotkania" – usłyszała w myślach pusty, szorstki głos, który wywołał dreszcze na jej ciele.

– Scarlett w walce z tą bestią straciła rękę i była cała pogryziona. Jej ciało z pewnością zdążyło się już zregenerować, ale ja nie mam tyle szczęścia. – Rozejrzał się dookoła, jakby gdzieś w kącie mógł ukrywać się wróg i pokazał odgryzioną skórę na swoim ramieniu, którą ukrył pod dużym opatrunkiem. Widząc, jak towarzysze zaczynają mu wierzyć, kontynuował: – Chociaż minął tydzień, Scarlett wciąż nie opuściła swojego pokoju. Nie wierzę, by była nieprzytomna tak długo z powodu użycia swojej mocy. Zabiła potwora z polnej chatki i nic jej nie było. Czuję, że atak wymierzony w Iana i Jade jest dobrze przemyślany.

– Co ma do tego McLewis? – Troy zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, do czego chłopak zmierzał.

– Scarlett nie obchodzi regulamin szkoły, a to oznacza, że może być zagrożeniem. Posiada uczucia, które każą jej podejmować decyzje. Nie kieruje się rozumem, a sercem i ma gadane, a to oznacza, że zagraża Radzie i ich decyzjom.

– Może zapoczątkować rebelię – powiedziała Hessie, z nadzieją wpatrując się w twarz Leo. – Dzięki niej możemy zmienić obecną władzę szkoły i nikogo nie stracić. Przynajmniej nikogo z naszych ludzi.

– Skąd ta pewność? – spytał niepewnie Troy, wciąż nieufnie podchodząc do całego planu. – To wciąż bratanica dyrektora. Nie wiemy, czy z nim nie pracuje.

– Ja wiem. I wiem również, że Scarlett może być naszą bronią, ponieważ posiada moc zniszczenia. Widziałem na własne oczy, jak zamieniła Andreę w proch. Wiecie, co to znaczy?

– Jest zagrożeniem dla Rady. Jak się dowiedzą, to ją zabiją.

– Dlatego się nie dowiedzą, a my to wykorzystamy, by wygrać – odparł stanowczo Bell, wpatrując się w błękitne tęczówki wampirzycy.

W życiu nie przypuszczał, że zdoła przekonać Hessie do swych racji bez pomocy Ivy, ale czuł, że mu się udało. Nawiasem mówiąc... jaki miała wybór? Sama zauważyła, że Potomkinie stają się potencjalnymi wrogami Sounce School, a to oznaczało, iż pewnego dnia również ona mogła zniknąć. Nic nie działo się przypadkiem, dlatego im szybciej to wszystko zakończą, tym lepiej.

– Pospieszmy się. Nie mamy zbyt wiele czasu – nakazał i ostrożnie opuścił łazienkę.

Na szczęście wszyscy znajdowali się obecnie w lesie, gdzie torturowano Jade i Iana. Niby wszystko wydawało się idealnie proste i dopięte na ostatni guzik, a mimo to serce Leonardo ogarnął niepokój.

Rozejrzał się po korytarzu i ostrożnie otworzył drzwi do pokoju Scarlie. Tuż za nim weszli jego towarzysze i stanęli przy drzwiach, nie chcąc zagłębiać się w kącie nielubianej przez nich wampirzycy. Nawet jeśli była ich szansą na wolność, nie ufali jej.

Leonardo zmarszczył brwi, widząc nieprzytomne ciało dziewczyny. Czuł, że coś jej podawano. Być może była nawet podtruwana, a Nikolai o wszystkim wiedział. W końcu spędzał u jej boku najwięcej czasu, a to oznaczało, iż znał prawdę dotyczącą jej stanu zdrowia.

– Scarlett, obudź się – szepnął, potrząsając dziewczyną za ramiona. Gdy jej głowa bezwładnie odwróciła się w jego stronę, zamarł. – Cholera! Ona nie żyje!

– Jak to „nie żyje"?! – krzyknęła Hessie i podeszła do bruneta, nie wierząc jego słowom. Widząc martwe ciało Scarlett, zaklęła pod nosem, nerwowo pocierając dłonią o czoło. – Ile czasu minie, zanim się odrodzi? – spojrzała na Troy'a.

Blondyn ostrożnie podszedł do łóżka, przyglądając się twarzy nieprzytomnej wampirzycy. Zagryzł górną wargę i zaczął drapać się po idealnie gładkiej brodzie, uważnie analizując coś w myślach.

– Ktoś niedawno skręcił jej kark. Obstawiam jakieś... cztery godziny nim dojdzie do siebie – powiedział w końcu.

– Nie mamy tyle czasu! – krzyknął Leonardo, zaciskając gniewnie dłonie. – Jestem pewien, że to sprawka Nikolaia! Ten dupek nie chce, żeby Scarlett mieszała się w sprawy Rady, a doskonale wie, że by to zrobiła! Cholera... skręcił jej kark! – prychnął, z niedowierzaniem wpatrując się w Scarlett. – Ciekawe czy w ogóle, choć na moment się przebudziła.

Usiadł obok łóżka, szukając jakiegoś rozwiązania. Gdyby tylko zjawił się w odpowiedniej chwili, nigdy nie pozwoliłby Niko dopuścić się tak haniebnego czynu. Bell szczerze wątpił, by McLewis zdołała kiedykolwiek wybaczyć zdradę swojemu kamerdynerowi, a to oznaczało, iż bardzo łatwo mógł pokierować jej uczuciami w odpowiednią stronę. Od samego początku nastawiał Scarlett przeciwko temu blondasowi, ale ta mimo wszystko pozostawała mu oddana. Tym razem wszystko się zmieni. Był tego pewien.

– Zaklęcie wskrzeszenia! – Troy klasnął nagle w dłonie, wyrywając towarzyszy z głębokiej zadumy. – Jeśli zbierzemy potrzebne składniki, uda nam się ją obudzić w kilka minut.

– Brawo, geniuszu – burknęła Hessie, kładąc dłoń na ramieniu kamerdynera. Jej mina sprawiła, że blondyn od razu spochmurniał. – Szkoda tylko, że Fryderick nam nie pomoże, a nie mamy w szkole żadnej wiedźmy. Nawet jeśli potrafisz posługiwać się niektórymi zaklęciami, to wciąż brakuje ci odpowiedniej siły i wiedzy. Jesteś tylko kamerdynerem.

– Macie dziś ogromne szczęście. – Usłyszeli dziewczęcy głos, gdy pośrodku pomieszczenia pojawiła się niska, pulchna sylwetka dziewczyny o długich jasnobrązowych włosach z wygolonym bokiem. Nie mieli pojęcia, jak znalazła się między nimi, jednak nie zadawali zbędnych pytań. – Wskrzeszę ją, ale potrzebujemy czasu.

– Nie mamy czasu! – Przypomniał zirytowany Leonardo, podnosząc się z podłogi. – Tylko ona może nas uratować! Wiesz o tym!

– Jasne, że wiem. W końcu jestem jedną z żywych przynęt dla wrogów, którzy szykują się, by nas zabić – fuknęła Thea i podeszła do leżącej wampirzycy. Po chwili odwróciła się w stronę Hessie, mówiąc: – Idź i narób hałasu. Zarzuć jakąś mową i nie pozwól zabić swoich przyjaciół.

– Zabiją ją! – Warknął Troy, stanowczo nie zgadzając się posłać swej Potomkini na samobójczą misję.

– Nie zabiją. – Hessie posłała kamerdynerowi uspokajające spojrzenie. – Jeśli zdążycie wskrzesić Scarlett i nie mylicie się z tym, że ta głupia wampirzyca zdoła przemówić do rozsądku naszych ludzi, to nie zdążą mnie zabić.

– W takim razie nie ma na co czekać. Idźcie razem i to, czym prędzej – zarządziła Thea, a Hessie i Troy'a już nie było w pokoju.

Dziewczyna spięła włosy w koński ogon i podeszła do okrągłego stolika, który za pomocą jej dotyku pojawił się tuż obok łóżka Scarlett. Po chwili na środku blatu znalazła się ogromna, stara księga. Otworzyła ją, z fascynacją wdychając tonę kurzu, którym przesiąkła. Zawsze chciała mieć wystarczająco mocy, by móc z niej korzystać i w końcu nadarzyła się ku temu okazja. Pożywianie się na innych Potomkiniach dało jej to, czego tak bardzo pragnęła. Siłę oraz ogromne możliwości, dzięki którym mogła stanąć ramię w ramię z Potomkinią o mocy tak wielkiej, że mogła zgładzić nią samego Mrocznego Rycerza. Obie przejdą do legendy, o których będą słuchać kolejne pokolenia.

– Jakim cudem posiadasz moc, skoro należysz do żywych przynęt? – Leonardo przywołał ją do rzeczywistości, całkowicie rujnując piękny obraz wspaniale malującej się przyszłości.

Odchrząknęła, uśmiechając się w tajemniczy sposób.

– To nie twój interes i radzę, byś zachował to w sekrecie.

Prychnął, udając niewzruszonego jej słowami. Wychodziło na to, że nikt tak naprawdę nie znał Thei: wampirzycy skazanej na życie w odosobnieniu z wybrykami natury, które miały stanowić żywą przynętę dla wrogów.

Zgodnie z rozkazem odsunął się od Scarlett i stanął obok ogromnej szafy z lustrem. Spodziewał się jakiejś mikstury albo chociaż magicznego pyłku, którym Thea by się posłużyła, ale ta od razu zaczęła wypowiadać zaklęcie w języku łacińskim. Chociaż nie rozumiał ani słowa, był pewien, że działało.

Jak zahipnotyzowany wpatrywał się w unoszący się dym z ciała Scarlett, który mienił się kolorami tęczy. Wraz z głośniejszym wypowiadaniem zaklęcia, kolory stawały się bardziej jaskrawe, aż ostatecznie zniknęły w ciele wampirzycy, uwalniając ją z sideł śmierci.

Thea uśmiechnęła się triumfująco, ścierając kropelki potu z czoła.

– Witaj wśród żywych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro