Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Na jej skórze pojawiły się różowe strużki, dokładnie takie jakby pod jej skórą płynęło światło w żyłach zamiast krwi.
Zaczęła wypowiadać te słowa głośniej a palce czarownicy zapłonęły magią.
Wampirze osobowości zaczęły krzyczeć w bólu, a im głośniej byli oni, tym głośniej mówiła Demetria. Nagle w korytarzu było słychać tylko dźwięk łamania kości i lament wampira.
Rozbłysk światła oślepił każdego z nas.
Przetarłem powieki i spojrzałem na podłogę.
Nie wierzyłem w to co widzę. Demetria klęczała nad ciałem Taehyunga, już jednego wampira.

Jin kucnął obok by sprawdzić czy wampir żyje. Demetria położyła dłoń na jego ramieniu i jestem pewien że widziałem jak się do niego uśmiecha, po czym padła na podłogę.

-Co to do jasnej cholery było?! -wykrzyczał Jimin.

-Jak Demetria to zrobiła?! -zapytał Jhope machając rękoma. -Znowu miała ten mroczny wyraz twarzy. -wzdrygnął się.

-To nie ona. -powiedział Jin podnoszący jej bezwładne ciało. Twarz Kima wyglądała na przestraszoną.

-Jak to nie ona? -zapytał Namjoon pomagający wstać cioci Demi.

-Mówię tam, czuje że to nie jest Demetria. Coś jest nie tak. -upierał się Jin.

-Jesteśmy po przejściach, może ci się wydaje. -odparł Suga. Tym razem wolałem trzymać stronę Jina.

-Jestem prawie pewien że Jin ma rację. -kiedy już przykułam uwagę wszystkich obecnych pozwoliłem sobie mówić dalej. -Widziałem to spojrzenie. Mam wrażenie że uśmiechnęła się do Jina jakby go znała, a na mnie się patrzy jakbym miał jej wyznaczyć co ma zrobić.

-To chore. -prychnął zagubiony Jimin.

-O tym będziemy myśleć później, teraz pomóżcie mi z tym chłopcem. -wtrąciła najstarsza kobieta wskazując na ciało Taehyunga. -Musimy go położyć i przebadać. Yoongi będziesz mi potrzebny, Jungkook ty też. -wskazała na mnie. -Jesteś silny a potrzebuję kogoś silnego w razie jakby Tae miał się obudzić.

-Tak jest proszę pani. -kiwnąłem głową i ostatni raz spojrzałem na Jina niosącego ciało Demetrii do jej sypialni.

****rankiem oczami Demetrii****

Obudziłam się z okropnym bólem głowy niczym na kacu.

-Mamusiu przenajświętsza, kto włączył słońce. -burknęłam pod nosem i zwlekłam swoje ciężkie ciało z łóżka.
Zerknęłam do lustra które stało w rogu pokoju i zauważyłam te znaki na rękach.

(Sorry że męska ręka ale no printerest się nie postarał xD)

-Dziwne.. -zaczęłam je dokładnie skanować wzrokiem gdy nagle przypomniała mi się sytuacja z nocy. -Taehyung! -raptownie obróciłam się na pięcie i w te pędy podbiegłam do drzwi. Gdy je otworzyłam, usłyszałam huk.

-Ała! -rozbrzmiał męski głos zza drzwi. -Kobieto! Już odzyskałaś wszelkie siły?! -wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi. Strzeliłam nimi Namjoona.

-Mamciu kochana, Namjoon tak strasznie cię przepraszam! -próbowałam się nie śmiać z całej sytuacji, co było dla mnie wyzwaniem.

-Aish.. będę miał siniaka na czole zapewne. -potarł bolące miejsce i skarcił mnie wzrokiem.

-Wybacz. -zacisnęłam palce na koszuli ze stresu.

-Meh, to nic. -próbował mnie uspokoić. -Jak ty się czujesz? Bo siłę już masz.

-Trochę boli mnie głowa. Co z Tae?

-Po tym co zrobiłaś, zasnął i wciąż chyba śpi. -wzruszył ramionami, a mnie zlał zimny pot. Niby co ja takiego zrobiłam?! Nie pamiętam żebym jakkolwiek reagowała na zakrwawionego wampira.

-Gdzie on jest? Mogę go zobaczyć?

-Jest w pokoju na lewo. -wskazał dłonią, a ja szybko znalazłam się pod drzwiami.
Powoli je otworzyłam by nie obudzić Taehyunga, po czym weszłam do środka.
To co zobaczyłam o mało nie zbiło mnie z nóg.

Taehyung był cały w opatrunkach, ale nie tylko to wyglądało strasznie.
Podeszłam bliżej i upewniłam się że dobrze widzę.

Nie myliłam się..
Taehyung miał te same znaki co ja.

Miał tak zarysowany cały kark i ramię.

-Co ja zrobiłam? -szepnęłam sama do siebie, a Taehyung zaczął kręcić głową jakby się wybudzał. Dopiero teraz dotarło do mnie że wampir ma włosy w kolorze ciemnego blondu. -Co jest? -zmarszczyłam brwi próbując sobie przypomnieć co zaszło ostatniej nocy.

-Już tu jesteś? -w pomieszczeniu rozbrzmiał dobrze mi znany i ciepły głos.

-Ciociu.. -gdy ją zobaczyłam, marzyłam tylko o tym żeby ją przytulić i tak też uczyniłam. Kobieta zaśmiała się jak zawsze i odwzajemniła uścisk.

-Witaj w domu Demetrio. -powiedziała ze spokojem w głosie.

-Ciociu.. opowiedz mi o tym. Co tu się stało? Nic nie pamiętam.

-Mówisz poważnie? -ciocia wydawała się mi nie wierzyć. Uniosła jedną brew i zjechała wzrokiem od góry do dołu. -Pomóż mi go obmyć, opowiem ci w międzyczasie co cię ominęło przez ten czas od kiedy jesteś w domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro