Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Głuchy pisk rozbrzmiał w mojej głowie, a z nim ból każdej kończyny. Był tak potężny, że moje mięśnie zaczęły się spinać czy chociaż na chwile odciąć się od tego nieprzyjemnego uczucia.

-Demetria! Demetria czy mnie słyszysz? -znałam ten głos. To był Jhope. -Spróbuj otworzyć oczy. -zaczęłam kręcić głową. Ból nie pozwalał mi nawet na otwarcie ust a co dopiero oczu. -Wiem że cię boli ale staram ci się pomóc. -powiedział spokojnie. -Gdzie te liście do cholery?! -wrzasnął przez co miałam wrażenie jakby ktoś strzelił mi w głowę z kłody.

-Jestem, co się dzieje? -to był Namjoon.

-Budzi się. Demetria już będzie lepiej. Już ci pomagam. -tak jak powiedział tak zrobił. Przyłożył coś do moich rąk a pieczenie jakie czułam przeraziło się w przyjemny chłód.

-H-he... -próbowałam się odezwać ale to okazało się trudniejsze niż sądziłam. Powietrze które próbowałam złapać ustami było ostre jakbym conajmniej wdychała gaz pieprzowy.

-Spokojnie, później porozmawiamy. -zaśmiał się Jhope. -Teraz spróbuj chociaż otworzyć oczy. Namjoon zasłon okna.

-Jasne. Demetria jesteś już bezpieczna. Jesteś tu z nami. Wszyscy tu jesteśmy. Taehyung na ciebie czeka. -gdy to powiedział, przypomniałam sobie widok wijca który cierpiał z mojego powodu. Zaczęłam się szarpać sama ze sobą by jakoś wydostać się z tych męczarni mojego ciała.

-Już już spokojnie! Pewnie myśli o tym Tae z którym wróciła. -wydawało się że Jhope czyta mi w głowie. -Spokojnie Demi, on też tu jest i żyje. -uspokajał mnie.

-Otwórz oczy Demi, wróć do nas. Dasz rade mała. -Namjoon wydawał się być dobrej myśli. -Spróbuj chociaż. -postanowiłam zaryzykować i skupiłam się na swojej twarzy. Uniosłam brew żeby wspomóc otwarcie chociaż jednego oka. -Jeszcze troszkę. Świetnie ci idzie. -pocieszał Nam.

-Poczekaj pomożemy ci. -Jhope był pewny siebie. Chłopak pokropił mi oczy jakimś olejkiem o ładnym zapachu. Pieczenie oczu ustąpiło i spróbowałam ponownie.
Otworzyłam oczy. Wszystko było rozmazane ale światło mnie nie raziło.

-Witaj z powrotem. -uśmiechnął się Namjoon. Odwzajemniłam gest i dopiero teraz poczułam że leżę w ciepłym i wygodnym łóżku.

-Hej chłopcy. -chrypnęłam z ulgą widząc że jestem z bliskimi.

-Martwiliśmy się o ciebie. Po tym co wydarzyło się na olimpiadzie.. baliśmy się że cię stracimy, wiesz? -tłumaczył Namjoon.

-Gdzie my jesteśmy? -zapytałam osłabiona próbując rozejrzeć się po pomieszczeniu które zaczynało nabierać wyraźnych kontur.

-Jesteśmy w naszym chwilowym domu. Tu nas przeniosłaś. -wyjaśnił Jhope. Dopiero teraz uzmysłowiłam sobie że ten chłopak jest posiniaczony i posiada lekkie zadrapania.

-Co ci się stało? -skrzywiłam się.

-To po olimpiadzie, ale spokojnie, już prawie nic nie boli. -uśmiechnął się pełen nadziei.

-Gorzej z tobą. -wtrącił Namjoon wskazując na moje ręce. Dopiero teraz znowu poczułam dziwne uczucie pieczenia skóry.

-Nie wiemy co to jest dokładnie, ale wygląda na to że przechodzisz to jak wysypkę. -zdiagnozował Jhope.
Naszą rozmowę przerwało tupanie dochodzące zza drzwi.

-Czy można wejść? -wszędzie bym rozpoznała ten głos.

-Przekonaj się sam. -uśmiechnął się Namjoon, a po chwili w drzwiach stanął blondwłosy Taehyung. Uśmiechnął się kiedy mnie zobaczył, ale widziałam w jego oczach zawahanie.

-Hej Demi, jak się czujesz? -zapytał z troską.

-Dobrze. -miałam ochotę się rozpłakać ze szczęścia na jego widok.

-To dobrze. -odpowiedział. -Powiem reszcie że już się obudziłaś. -skinął głową i opuścił pokój. Coś było z nim nie tak. Może chodzi o to jak wyglądam? Te ręce, nie jednego by przeraziły.

-O nasza śpiąca królewna właśnie się obudziła! -krzyknął rozradowany Jin, a tuż za nim wszedł Jungkook i reszta.

-Jak dobrze widzieć cię w lepszym stanie. -Jungkook rzucił mi się na szyję i uścisnął. Ból który czułam stawał się przyjemniejszy kiedy sprawiał go ktoś, komu na mnie zależy.

-Też się cieszę że was widzę chłopcy. -kaszlnęłam. -A gdzie my właściwie jesteśmy?

-No jak to, nie poznajesz? -zdziwił się Jimin.

-Jesteśmy w twoim domu. -oznajmił Taehyung.

-W moim domu.. -skanowałam ściany by przypomnieć sobie pomieszczenie w którym jestem ale wciąż wydawało się być obce.

-Może to przez szok chwilowo nic nie pamiętasz? -dumał Yoongi na co ja wzruszyłam ramionami.

-A ciocia tu jest? Skoro jestem w domu to ona powinna tu być.

-Poszła do miasta załatwić kilka spraw. Wkrótce wróci. -uspokoił Jin.

-Co się w ogóle stało?

-Masz dziury w pamięci? -skrzywił się Jimin.

-Wyszłaś przed szereg, zrobiłaś wielkie światło.. a potem obudziłem się na ziemi przed tym domem. -oznajmił Jungkook. Wyglądał przy tym bardzo poważnie a reszta patrzyła na niego ze strachem. -No co? Powiedziałem prosto i w skrócie. -wzruszył ramionami.

-Swoim światłem przepaliłaś całą Radę Magiczną i każdego kto chciałby ci coś zrobić. -powiedział nieśmiało Jhope.

-Potem musiałaś teleportować nas tutaj. -dodał Jin.

-Jhope trochę się rozszczepił ale poza tym nikomu się nic nie stało. -wtrącił Namjoon.

-No poza tobą. -wzruszył ramionami Jimin. -Ty leżałaś nieprzytomna jakiś miesiąc.

-Miesiąc?? -zaskoczyłam się. Miałam wrażenie że wszystko trwało ułamek sekundy a tymczasem byłam w śpiączce przez miesiąc.

-Miesiąc. Ale gdyby nie Jin. Mogłabyś spać dalej. -powiedział Yoongi. Widziałam po twarzy Taehyunga że jest smutny ale nie wiedziałam dlaczego. Jin zaś nie przejmował się słowami przyjaciół i wciąż patrzył na mnie z ciepłym uśmiechem jak zawsze.

-Kiedy tu byliśmy, niespodziewanie wstałaś i podałaś nam zagadkę. Długo debatowaliśmy co może być odpowiedzią, a to tylko dlatego że nikt mnie nie słuchał. -tłumaczył Jin.

-Zagadka.. -coś pamiętałam.

-Udało nam się jakoś do ciebie dotrzeć i oto jesteś z nami. -uśmiechnął się Jungkook.

-A co z V? -zapytałam czując kłucie w brzuchu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro