Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.

Potrzebuje z kimś porozmawiać. Natychmiast. 

Podchodzę do telefonu i wybieram znany mi numer. 

Nie odbiera.

Dzwonie na inny. 

Nie odbiera.

Dzwonie.

Nic.

Jeszcze raz.

Nic.

Siadam na łóżku, zasłaniam twarz dłońmi i pochylam się do przodu.

Uspokój się

Uspokój się 

Uspokój się

Powtarzam w głowie jak mantrę. Ciszę w pokoju przerywa dźwięk wiadomości. Pośpiesznie chwytam telefon w dłonie i patrzę na treść.

Ashton: Za 5 minut otwierasz nam drzwi. 

Czytam kilka razy tą wiadomość, czuję jakbym się uśmiechał, jednak kiedy dotykam moich ust nie są podniesione. Wkładam telefon w kieszeń moich dresowych spodni i idę w stronę drzwi, ponieważ słyszę dzwonek. 

Uchylam drzwi i do pomieszczenia od razu wchodzą moi przyjaciele, przez co zostaje lekko odepchnięty. Zamykam za nimi drzwi i idę w ich kierunku - salon. 

- Dziwny zapach. - Mówi Calum siadając na fotelu. Zaciągam się powietrzem, ale nic nie czuje.

- Jaki? - Pytam i siadam na kanapie. 

- Śmierci? - Odpowiada i chwyta za pilot odpalając telewizor. Michael przyznaję mu racje i otwiera okna na oścież. 

Cisza jest przerywana dźwiękami z telewizora, jednak wciąż czuje się skrępowany pod czujnym spojrzeniem Ashton'a oraz Michael'a. Calum ignoruje nas wszystkich, skupiając się postaciach z telewizora.

- Co? - Pytam zirytowany wzorkiem Ashton'a i Michael'a. 

- Wyniszcza cię. - Stwierdza Michael. 

- Plan na początku był inny, a wyszło z tego jedno wielkie gówno - Rzuca Ashton. Przymykam oczy i biorę kilka głębszych wdechów zanim odpowiem. 

Spokój

- Zastanawia mnie jedno... W co ty wierzysz? - Pyta Clifford, rozsiadając się bardziej na kanapie. 

- Na pewno nie w Boga. - Mówi pod nosem Calum, rzucam mu rozdrażnione spojrzenie. 

- Dlaczego wy mi nie wierzycie? - Pytam wyczerpany ich zachowaniem. 

- Jak mamy ci wierzyć w coś co jest całkowitą abstrakcją? - Słyszę w głosie Ashton'a, że zaczyna się irytować. 

Spokój.

- Hemmings odbierz ten telefon, bo kurwicy dostanę. -  Michael szturcha mnie w ramię. Otrząsam się i odbieram urządzenie bez patrzenia na to, kto dzwoni.

- Halo? 

- Skarbie, przyjadę dzisiaj dobrze ? Bo wiesz dawno się nie widzieliśmy...  - Zaczyna nawijać Kate, ignoruję dalszą część jej wypowiedzi, która trwa dość długo. 

- Są u mnie kumple. - Mówię kiedy ona kończy. 

- Oh, to może nie będę... - Zaczyna się wykręcać, myśląc że nie chce jej kiedy oni tutaj są.

- Przyjeżdżaj i nie marudź. - Rzucam. 

- Tylko zajadę do sklepu i jestem.

- To do zobaczenia.

- Za piętnaście minut. - Dokańcza moje zdanie i rozłącza się. 

Chowam telefon do kieszeni i widzę zaciekawione spojrzenia chłopaków.

- Kate przyjedzie. - Mówię a oni kiwają głową.

* Trzydzieści minut później * 

- To za ile miała być Kate? - Pyta Calum, kiedy serial dobiega końca. Patrzę na zegarek.

-Piętnaście minut. - Mówię jakby nieobecny. W mojej głowie zaczynają pojawiać się czarne scenariusze, dlaczego kobieta się spóźnia. Wszystko znika w momencie dzwonku do drzwi. Wstaję i idę otworzyć drzwi, Kate. Witam się z nią krótkim pocałunkiem, a następnie udajemy się do salonu. 

Dziewczyna wita się chłopakami i siada na kanapie wzdychając. 

- Co tak długo robiłaś w sklepie? - Pytam i kładę moją dłoń na jej kolanie, podczas oglądania kolejnego odcinka jakiegoś serialu, który znalazł Calum.

- Jakieś babsko przeklinało w obecności malutkiego dziecka. - Mówi zirytowana - Wyobraźcie to sobie. Idziecie po makaron na spaghetti, a tam napotykacie jakąś młodą kobietę z dzieckiem, prawdopodobnie jej i ona zaczyna rzucać kurwami na prawo i lewo ignorując fakt, że jest w miejscu publicznym, a do tego jest przy dziecku. - Przerywa na chwilę patrząc, czy ktokolwiek jej słucha i tak, słuchamy wszyscy, więc kontynuuje. - Podeszłam i zwróciłam jej grzecznie uwagę, a ona zmierzyła mnie wzorkiem i jakby mnie poznając, skądś na jej twarz wkradł się taki uśmieszek, uhh irytujący swoją drogą. Zaczęła mi grozić. - Mówi zdenerwowana, a ostatnie zdanie zawisło jakby w powietrzu.  Michael odchrząknął i przemówił jako jedyny z nas.

- Może ją skądś kojarzyłaś. - Prychnąłem na wypowiedź Michael'a. To jest za proste jak dla mnie.

- Możesz ją opisać ? - Mówię po chwili ciszy w pomieszczeniu. Kate odchrząka i zaczyna opisywać kobietę, z którą miała styczność. 

- Była nie wysoka, długie brązowe włosy lekko skręcone na końcach, jej twarz była delikatna, jakby młodziutkiej dziewczyny, jej oczy były naprawdę ładne, czekoladowe, przyjazne - Przerywa na chwilę, a ja w głowie mam tylko jeden obraz osoby, pasujący jak na razie. - Jednak czaiło się w jej oczach szaleństwo, ten uśmiech tylko to potwierdzał. - Milczy. Wszyscy milczymy.- Była naprawdę ładna, to dziecko miało blond włosy i podobne rysy do twoich, skarbie. - Patrzy na mnie podejrzliwie, a ja jedynie patrzę tępo na ścianę naprzeciwko mnie.

♥♥♥

Kochani! Uwielbiam Was za te wszystkie komentarze przy poprzednich rozdziałach, tak jak i w "Uprowadzonej". Na prawdę! Dają mi taką fajną energię i cieszą moje serduszko! ♥/ Julia

Julia&Ania

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro