Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

Ja: Skończ swoje pierdolone gierki.

xxx: Ja jeszcze nie zaczęłam

Ja: Do czego ty chcesz doprowadzić? 

xxx: Do mojego stanu.

Ja: Co ty pieprzysz 

Nie odpisała.

Czekałem aż odpisze, wpatrując się tępo w ekranik telefonu podłączonego do kontaktu przy moim łóżku. Mijały minuty, godziny, dni. Chodziłem do toalety i napić się czegoś, tyle. Byłam jak w transie, gubiłem poczucie czasu. Nie miałem kontaktu z nikim od kilku dni, nikt nie próbował się ze mną skontaktować. Może to i lepiej. Popadam w paranoje, myślałem, że Harten mówi do mnie podczas mojego snu. Słyszałem jej głos i cichutkie "Luke, Luke...". Mój sen był przerywany, łącznie spałem może jakieś dwie godzinny dziennie. 

Wchodzę do kuchni jak zawsze od kilku dni, nalewam wody do czajnika i włączam go. Robię wszystko dzień w dzień, wyjmuje kubek wsypuje dwie łyżeczki kawy sypanej, a następnie zalewam wodą i wracam do sypialni. Kiedyś czarna kawa nie przeszłaby mi przez gardło, ten smak był nie do zniesienia, jednak da się przyzwyczaić. Siedząc na krawędzi łóżka i patrząc tępo na telefon, jakby natchniony chwilą chwyciłem go w dłoń, odłączyłem od ładowarki, odblokowałem, kliknąłem ikonę wiadomości, spojrzałem na datę ostatniej wiadomości.

21/05/17

Zamrugałem szybciej i wszedłem w kalendarz chcąc sprawdzić jaki dziś dzień. 

25/05/17

Odrzuciłem telefon na materac i  schowałem twarz w dłonie.

- Cztery dni. Cztery dni nikt nie dał znaku życia, tym samym ja. - Mówiłem mając dłonie na twarzy oraz zgarbioną sylwetkę. 

Po pewnej chwili usłyszałem dźwięk nowej  wiadomości. W przyspieszonym tempie rzuciłem się na telefon, odblokowując go, aby następnie wpatrywać się tempo w ekran.

xxx: Twoja dziewczyna jest wkurwiająca. 

Po chwili przyszła kolejna wiadomość.

xxx: Ułóżcie sobie życie

Minuta

xxx: Chyba, że do tego czasu zwariujesz 

Dwie minuty

xxx: Albo cię zabije

Minuta

xxx: Są dwie opcje, a właściwie jest trzecia...

xxx: Samobójstwo słynnego Hemmings'a.

Trzymam telefon w trzęsących się dłoniach. To nie ze strachu, z dużej ilości kawy, braku snu i zdenerwowaniu. 

OdpiszOdpiszOdpiszOdpiszOdpiszOdpiszOdpisz

Słyszałem w głowie jakby zacięta płyta. 

- Pokaż jej, że nadal jest zwykłą strachliwą kobietą. Nic nie wartą osobą. Zwykłym śmieciem. - Mówiłem spokojnym głosem trzymając telefon z jej wiadomościami. - Kiedyś tak robiłeś, zrób to ponownie. Znajdź i doprowadź do granicy. 

Kliknąłem na miejsce do wpisywania tekstu wiadomości. 

Ja: Anastasio Lucy Harten znów przekroczę twoją granice.

Ja: Będę patrzył jak próbujesz się zabić, aby uniknąć dalszych męczarni.

Dziesięć minut.

xxx: Nigdy mnie nie znajdziesz, a ja cię w każdym momencie mogę zabić.

Ja: Zrób to

Ja: Teraz.

minuta.

xxx: Musisz zaczekać na swoją kolej : ) 

Położyłem telefon ponownie na stolik nocny. Położyłem się na łóżku i patrzyłem tępo w sufit. Przez głowę przewijało mi się wszystko co razem przeżyliśmy, nasze plany, marzenia. Kiepski początek, zmiany, każdy upadek, wszystko. 

Zamknąłem oczy chcąc pogrążyć się w krainie Morfeusza. Już prawie zasypiałem, aż nagle przypomniał mi się ten moment. Moment w którym zorientowałem się, że nie użyłem zabezpieczenia przy naszym seksie z Harten. Moment w którym nie powiedziałem jej tego, tylko najzwyczajniej w świecie okłamałem. Moment po którym zaczęła się inaczej zachowywać. Moment w którym myślałem, że będziemy rodzicami. Jednak...

Dwa lata temu, tydzień po naszym stosunku oznajmiła mi, abym zawiózł ją na ponowny zastrzyk antykoncepcyjny.  To przekreśliło moje dawne marzenia.

♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro