7.
Ja: Skończ swoje pierdolone gierki.
xxx: Ja jeszcze nie zaczęłam
Ja: Do czego ty chcesz doprowadzić?
xxx: Do mojego stanu.
Ja: Co ty pieprzysz
Nie odpisała.
Czekałem aż odpisze, wpatrując się tępo w ekranik telefonu podłączonego do kontaktu przy moim łóżku. Mijały minuty, godziny, dni. Chodziłem do toalety i napić się czegoś, tyle. Byłam jak w transie, gubiłem poczucie czasu. Nie miałem kontaktu z nikim od kilku dni, nikt nie próbował się ze mną skontaktować. Może to i lepiej. Popadam w paranoje, myślałem, że Harten mówi do mnie podczas mojego snu. Słyszałem jej głos i cichutkie "Luke, Luke...". Mój sen był przerywany, łącznie spałem może jakieś dwie godzinny dziennie.
Wchodzę do kuchni jak zawsze od kilku dni, nalewam wody do czajnika i włączam go. Robię wszystko dzień w dzień, wyjmuje kubek wsypuje dwie łyżeczki kawy sypanej, a następnie zalewam wodą i wracam do sypialni. Kiedyś czarna kawa nie przeszłaby mi przez gardło, ten smak był nie do zniesienia, jednak da się przyzwyczaić. Siedząc na krawędzi łóżka i patrząc tępo na telefon, jakby natchniony chwilą chwyciłem go w dłoń, odłączyłem od ładowarki, odblokowałem, kliknąłem ikonę wiadomości, spojrzałem na datę ostatniej wiadomości.
21/05/17
Zamrugałem szybciej i wszedłem w kalendarz chcąc sprawdzić jaki dziś dzień.
25/05/17
Odrzuciłem telefon na materac i schowałem twarz w dłonie.
- Cztery dni. Cztery dni nikt nie dał znaku życia, tym samym ja. - Mówiłem mając dłonie na twarzy oraz zgarbioną sylwetkę.
Po pewnej chwili usłyszałem dźwięk nowej wiadomości. W przyspieszonym tempie rzuciłem się na telefon, odblokowując go, aby następnie wpatrywać się tempo w ekran.
xxx: Twoja dziewczyna jest wkurwiająca.
Po chwili przyszła kolejna wiadomość.
xxx: Ułóżcie sobie życie
Minuta
xxx: Chyba, że do tego czasu zwariujesz
Dwie minuty
xxx: Albo cię zabije
Minuta
xxx: Są dwie opcje, a właściwie jest trzecia...
xxx: Samobójstwo słynnego Hemmings'a.
Trzymam telefon w trzęsących się dłoniach. To nie ze strachu, z dużej ilości kawy, braku snu i zdenerwowaniu.
OdpiszOdpiszOdpiszOdpiszOdpiszOdpiszOdpisz
Słyszałem w głowie jakby zacięta płyta.
- Pokaż jej, że nadal jest zwykłą strachliwą kobietą. Nic nie wartą osobą. Zwykłym śmieciem. - Mówiłem spokojnym głosem trzymając telefon z jej wiadomościami. - Kiedyś tak robiłeś, zrób to ponownie. Znajdź i doprowadź do granicy.
Kliknąłem na miejsce do wpisywania tekstu wiadomości.
Ja: Anastasio Lucy Harten znów przekroczę twoją granice.
Ja: Będę patrzył jak próbujesz się zabić, aby uniknąć dalszych męczarni.
Dziesięć minut.
xxx: Nigdy mnie nie znajdziesz, a ja cię w każdym momencie mogę zabić.
Ja: Zrób to
Ja: Teraz.
minuta.
xxx: Musisz zaczekać na swoją kolej : )
Położyłem telefon ponownie na stolik nocny. Położyłem się na łóżku i patrzyłem tępo w sufit. Przez głowę przewijało mi się wszystko co razem przeżyliśmy, nasze plany, marzenia. Kiepski początek, zmiany, każdy upadek, wszystko.
Zamknąłem oczy chcąc pogrążyć się w krainie Morfeusza. Już prawie zasypiałem, aż nagle przypomniał mi się ten moment. Moment w którym zorientowałem się, że nie użyłem zabezpieczenia przy naszym seksie z Harten. Moment w którym nie powiedziałem jej tego, tylko najzwyczajniej w świecie okłamałem. Moment po którym zaczęła się inaczej zachowywać. Moment w którym myślałem, że będziemy rodzicami. Jednak...
Dwa lata temu, tydzień po naszym stosunku oznajmiła mi, abym zawiózł ją na ponowny zastrzyk antykoncepcyjny. To przekreśliło moje dawne marzenia.
♥♥♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro