Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|01|

- Co nabroiła moja córka, że musiałam przyjechać? - zawołała jakaś kobieta, miała krótko obcięte brązowe włosy, czekoladowe oczy i jakby karmelową karnacje

- Nic, mamusiu. Nic, a nic.. - podbiegła do niej dziewczyna ze Slytherinu, były bardzo ​podobne, tylko że córka była bladsza i miała czarne włosy

- Ah, tak? To dlaczego, pisali do mnie rodzice Malfoy'a i Zabini'ego?

- Bo cię lubią? - bardzej zapytała niż stwierdziła

- Ty, prawie Ci uwierzyłam. - odpechnęła ją ręką od jej czoła i podeszła do stołu

- Witam Karino, dawno cię nie widziałam. - odezwała się​ Mcgonagall

- A dzień dobry, dzień dobry! Co narobiła?

- Zrobili sobie pijackie biegi po szóstym piętrze, gdzie zakłócali ciszę nocną..

- Oni znaczy kto jeszcze..? - nie zrozumiała  brunetka

- Pan Malfoy, Zabini no i oczywiście paniska córka... - ktoś z gryfonów przerwał rozmowę

- Ja również, tam byłem, ale Emily schowała mnie, ona nie była pijana.. przysięgam... - tym Gryfonem okazał się Fred Weasley

- Pan Weasley, mogłam się domyślić, gdy Irytek mi to mówił. Jak widzi pani, córka jest tylko w połowie zamieszana.. - kiwnęła głową Mcgonagall

- Córcia! Mam Ci coś do powiedzenia.. - podbiegła Karina? Tak miała na imię, ciekawe, co u Edwards..

- Tylko nie mów, że będziesz tu pracować...

- Zgadłaś!!- powiedziała, a raczej pisnęła sztucznie

- O nie.. - szepnęła i uderzyła głową o blad

- Gratuluję pani Edwards! Co pani będzie uczyła? - zapytał Blaise Zabini

Edwards?! Niech ten koszmar nie wraca.. Kiedy zasłabłem Wszyscy zachowywali się jakby nikogo takiego nie znali! Powiedziałby w tej chwili że to rozdział skończony, że jestem szczęśliwy z Nimfadorą, ale byłoby to kłamstwo. Nimfadora, wyjechała tak nagle! Spałem sobie smacznie, myślałem że obok mojej ukochanej, ale nie w nocy musiała wyjść. Nie wróciła.. minął miesiąc, a ukochana nie wróciła. Może to tym razem tylko podobna dziewczyna? Oby. Mam tego wszystkiego dość, mogłem uważać...

- Panna Edwards będzie asystentką pana Lupina. - Mcgonagall uśmiechnęła się że satysfakcją, gdy zobaczyła nasze miny

- Minerwo czyżby nie przesadzasz? - szepnąłem - Wiem że zrobiłaś to specjalnie, nie zaprzeczaj.. - na moje słowa pokiwała delikatnie i wolno głową

Karina, znaczy panna Edwards, podeszła do stołu nauczycielskiego i wystawiła do mnie rękę.

- Witam, panie Lupin... - uścisnąłem jej rękę

- Witam, Ka.. Panno Edwards. - chrząknąłem

- Mam nadzieję, że będzie wam się dobrze pracować. - zaśmiała się Mcgonagall

- Taak, bardzo dobrze. - odparła

- Masz przechlapanę, Edwards! - krzyknął Malfoy, klepiąc ją po plecach

_________
Wracamy z tą serią!

Kocham was

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro