Zakończenie - Dark (demon)
Ważne informacje przed przeczytaniem:
Zakończenia są dwa, ponieważ postanowiłam pójść w dwie ścieżki - Sakurę demona i Sakurę człowieka (w zapytaniu o zakończenie po równo było 5 głosów na demona i 5 głosów na człowieka).
Wersja Light jako człowiek i wersja Dark jako demon. Obie możecie traktować jako canon, jednak sami musicie sobie dobrać to zakończenie, jakie bardziej Wam przypada do gustu po przeczytaniu historii.
Polecam jednak przeczytać oba zakończenia, które na końcu zawierają dodatkowo bonusowe ilustracje, które edytowałam z zakończenia mangi, tak by pasowały do opowiadania ;3
Można zacząć od jakiegokolwiek zakończenia się chce. Jedno nie wpływa na drugie. Są jedynie niektóre podobne teksty, dla ułatwienia mi roboty.
-----------------------
Minęły dekady, a dzięki dzielnym Zabójcom Demonów sprzed lat, udało się powstrzymać rządne krwi stworzenia przed zawładnięciem świata.
Na ziemi pozostał jednak jeden, ostatni demon - Sakura, czy też Kiseichū, który zamieszkał na stałe w jej ciele. Sakura, którą wszyscy znali była uśpiona, niczym sam Kiseichū, na początku przemiany dziewczyny również był w głębokim śnie.
Kiseichū mimo to postanowił nie kultywować wierzeń jego "ojca" z którego się narodził.
***
- Oyakata-sama, skąd mamy wiedzieć, czy po setkach lat mu się nie znudzi i nie zaatakuje ludzkości?! - krzyknął oburzony Giyuu. - Już zabrał życie jednej, niewinnej istoty..! - Do jego oczu napłynęły łzy.
Reszta nie próbowała zaprzeczyć. Wszystkim było przykro z powodu Sakury, która podjęła tak bolesną dla wszystkich decyzję. Zdążyli ją pokochać niczym siostrę. Niektórzy nawet bardziej niż to.
- Sakura zdążyła mnie nauczyć czym jest człowieczeństwo - odpowiedział Kiseichū. - Nie zrobię nikomu krzywdy. Ona... Nie chciałaby tego. Poświęciła całe swoje ciało, by pokonać Muzana, ostatecznie oddając przy tym swoje życie dla mnie...
- Zostaniesz pod moją opieką - stwierdził po dłuższej chwili Kiriya. - Teraz, kiedy klątwa mojej rodziny została złamana, postaram się rozwinąć nowe pokolenia jako Zabójców.
- Dziękuję - Kiseichū skłonił się, jak należało w kulturze Japońskiej, którą starał się do siebie przyswoić.
- Będziemy jednak musieli czymś zakryć twoje nogi... Moje siostry uszyją ci długie do ziemi kimono, a dla większego bezpieczeństwa nakazuję ci od teraz wiązać je białymi tasiemkami i zakładać długie skarpety.
- Dziękuję... Oyakata-sama - powtórzył Kiseichū.
***
Młoda, czarnowłosa dziewczyna spoglądała na kwitnące, różowe drzewo.
- Kanao! - krzyknął z daleka Tanjiro.
- Tanjiro... Czujesz się już lepiej?
- Powinienem zapytać o to samo! Jak z twoim okiem? A twoja rana?
- Ty też masz problem z okiem, nie zapominaj tego.
Oboje się roześmiali.
- Nie jestem kompletnie ślepa, a bólu kompletnie nie czuję.
- Naprawdę?! Ach, co za ulga... A-Ach! Z-Ze mną też wszystko ok!
- Cieszę się - uśmiechnęła się lekko, a następnie wróciła wzrokiem do drzewa.
- To... Drzewo Sakury...
Nagle atmosfera zrobiła się niezręczna.
- To drzewo, które zasadził pierwszy Filar Kwiatu. Nazywa się "Victoria". Dlatego uznałam... Że jest świetną alegorią do naszej wygranej. "Victorious"...
- Wygrana... szkoda, że Sakura nie może razem z nami tego uczcić...
Kanao nie odpowiedziała. W ciszy patrzyli razem na drzewo Sakury.
***
Tanjiro, Nezuko, Zenitsu i Inosuke pożegnali się ze wszystkimi.
Czwórka przyjaciół postanowiła zamieszkać razem, w wiosce, w której dorastali Tanjiro i Nezuko. Inosuke zgodził się, gdyż wokół miał duży obszar lasu, zaś Zenitsu nawet nie myślał jeden raz gdy usłyszał o tym, że może zamieszkać wraz z Nezuko.
Brakowało im jednak piątej osoby - Sakury, która z każdą czynnością którą wykonywali pokazywała im się tuż za rogiem, jakby już miała do nich dołączyć. Było to jednak ich dręczyć wyobraźnia...
Podczas posiłku...
- Nezukooo, ugotowałaś cudowny obiad! - stwierdził uradowany Zenitsu, kręcąc się z podniecenia na siedzeniu.
- Tak... Chciałabym, by Sakura równieć mogła go skosztować...
Zapadła cisza.
Podczas wieszania prania...
- Ach, świeża pościel jest naprawdę cudowna - stwierdził Tanjiro, który następnie zaczął wąchać dopiero co wypraną pościel. - Pachnie... Glicynią... Tak samo jak Sakura...
Tanjiro, nawet nie myśląc, przytulił do siebie biały materiał.
Podczas biegu na sam szczyt góry...
- HWAHAHAHA! DOKONAŁEM TEGO SZYBCIEJ OD WAS! WIDZIAŁAŚ TO, SAKU-
Wiecznie krzyczący dzik zamilkł.
Czy też podczas sprzątania...
- Nezuko-chan będzie zadowolona jak będzie tak czyściuuutko... - śpiewał pod nosem mopujący podłogę Zenitsu. - Fajnie by było przyjąć do takiego czyściutkiego domku Sakurę... Chan...
Blondyn rozpłakał się, chwytając mocniej za mop, którym nie był w stanie dłużej szorować podłogi. Bez niego... Padłby na kolana i swoimi łzami zalał dopiero co wyczyszczoną podłogę.
***
Kiseichū zdążył się przyzwyczaić do ciała Sakury, które teraz należało do niego, jak i pogodził się z tym, że wszyscy go nienawidzą i unikają, pomijając Kiriyę i jego siostry, z którymi zamieszkał na stałe, jako ich podopieczny i pomoc domowa.
Poruszanie się w tak długim kimonie było również trudne, ale musiał się do tego przyzwyczaić, jako że do Ubuyashikich co jakiś czas przychodzili goście.
Nigdy się też nie odzywał przy obcych, jako że jego skrzeczący, dziecięcy głos zupełnie nie pasował do ciała ślicznej dziewczyny.
***
- Oyakata-sama, przyniosłem herbatę.
Ku zaskoczeniu demona, Giyuu Tomioka był w odwiedzinach. Były Hashira zmierzył go chłodnym wzrokiem. Najbardziej ze wszystkich nienawidził Kiseichū, jako że udało mu się odebrać życie dziewczynie, którą ten próbował za wszelką cenę ocalić.
Kiseichū z zaskakującą gracją nalał herbaty, po czym skłonił się i już miał wyjść, jednak nagle Giyuu odezwał się z pogardą:
- Czy nie można mu założyć jakiejś maski i spiąć włosów? Nie mogę znieść widoku twarzy Sakury z tak ohydnym głosem.
- Przepraszam, Giyuu-sama. Następnym razem postaram się spełnić pana oczekiwania. - stwierdził szybko Kiseichū, po czym wybiegł.
Nie nienawidził ludzkości. Ale był przez nią nienawidzony. Nie chciał jej zgładzić. Ale ona chciała zgładzić jego.
- Wybacz, za jego zachowanie, Kiseichū - powiedział potem spokojnym tonem Kiriya. - Sakura była dla niego kimś specjalnym. Stracenie jej... Było dla niego gorsze od stracenia własnego życia.
- Rozumiem. Postaram się nie brać tego do siebie...
***
I tak... Kiseichū widział jak wszyscy powoli się starzeli, łączyli w pary i umierali. Jedna osoba za drugą. Dzień za dniem. Rok za rokiem, aż został jedynie Kiriya.
- Dzisiaj mamy przyjemność rozmawiać z najstarszym człowiekiem w Japonii, Ubuyashikim-sanem! - prezenterka przedstawiła staruszka. - Panie Ubuyashiki, jak to jest żyć tak długo? Musi mieć pan zapewne sporo historii ze swojej młodości.
- Tak - odpowiedział krótko Ubuyashiki.
- Podzieliłby się pan z nami jakąś najciekawszą historią? I może opowiedziałby pan o tej piękności, która skrywa się za maską? Jestem pewna, że telewidzowie umierają wręcz z ciekawości kto kryje się za maską.
- To? Ach, to tylko Sakura. Moja... Pokojówka. Opiekuje się mną i parzy herbatę, gdy trzeba.
- Tylko? A co z jej historią? Skąd pochodzi? Dlaczego zakrywa twarz? Dlaczego nic nie mówi? Czyżby była z panem spokrewniona?
- Nie jest ze mną spokrewniona. Przygarnąłem ją, gdy nikt jej nie chciał. Ukrywa twarz ze względu na swoje... Blizny pourazowe, zaś nie mówi, gdyż nie umie. Rozumie jednak każde polecenie.
- Och, przygarnął ją pan! Cóż za człowiek o złotym sercu! W takim razie, może zdradzi nam pan sekret do swojej długowieczności?
- Cóż... Moja rodzina mierzyła się przez wieki z okropną chorobą, która zabierała ludzkie życia, nim osiągnęło się wiek dwudziestu pięciu lat. Postanowiłem wreszcie pokonać tę chorobę i oto gdzie teraz jestem.
- Uaaaa! Cóż za przejmująca historia! Co? Mhm, mhm. Przepraszam, studio chciałoby poznać więcej szczegółów o naszej tajemniczej pannie. Sakura, prawda? Ile ma lat? Jaki uraz przeżyła? Ile pan ją zna? Gdzie ją pan poznał?
- Cóż... Jest starsza niż na to wygląda. O urazie nie rozmawiamy, gdyż Sakurę to drażni, znam ją niemal od dzieciństwa, zaś poznałem ją przez mojego ojca.
- Och, rozumiem, dziękuję. W takim razie przejdźmy do...
***
Wielkie odkrycie!
Hashibira Aoba, botanista, odkrył nowy rodzaj kwiatu - Kwiat niebieskiej pajęczej lilii, który rozkwita jedynie dwa, bądź trzy dni w roku, w ciągu dnia.
- Sakura... Nawet gdybym teraz mógł użyć tego na tym ciele... Czy chciałabyś powrócić na ten świat bez swoich przyjaciół? Czy ty... W ogóle możesz jeszcze żyć po tych ponad stu latach, czy może ciebie także wchłonąłem..? Nie chciałem, by tak to się skończyło... Przepraszam, naprawdę przepraszam, że za ciebie żyję. Po tym jak Ubuyashiki-san umrze... Czy będę miał w ogóle jakiekolwiek sens życia..? Pewnie teraz powiedziałabyś coś w stylu "Powinieneś odkryć świat, Kiseichū"... Ale czy odkrywanie świata bez nikogo, kto chciałby przebywać w moim towarzystwie ma sens? Boję się też, że w końcu nienawiść za mnie kiedyś przemówi i będę chciał zemścić się na ludziach, za to jak zostałem potraktowany. Boję się, że ta cząstka Muzana dalej we mnie jest. Nie wiem co robić, Sakura... Wiem jednak, że słońce zdaje się być dla mnie naprawdę piękne ostatnimi czasy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro