Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Pomocny pasożyt

Jakim cudem go nie wyczuł? - zadawał sobie pytanie Tanjiro, zaraz po tym jak ze źródła wyskoczył na nich wyrośnięty demon z kłami ostrymi jak brzytwa oraz rękami na tyle mocnymi, że bez żadnego problemu wyrwałby drzewo z korzeniami.

Chłopcy byli bezbronni. Cała trójka zostawiła miecze w przebieralni. Musieli więc jak najszybciej do niej wbiec w celu dobycia ostrzy.

Wtedy jednak demon wparował na bambusową zasłonę, powalając ją z impetem.

- Nezuko! - krzyknął Tanjiro. Nie mógł jednak teraz pobiec jej na ratunek. Jego miecz... - Zaczekaj na mnie, Nezuko! Zaraz będę!

Gdyby jednak wcześniej go wyczuł... Dlaczego..? Jego nos nigdy nie szwankował... Czy to możliwe, że..?

- Zostanę podwładnym Muzana! - krzyczał demon.

W trakcie gdy Nezuko wciąż siedziała w wodzie, zupełnie jakby nie widziała zagrożenia, Sakura chwyciła ją oburącz, wyskakując w powietrze.

- Dlaczego nie atakujesz? - spytała Sakura, odstawiając Nezuko na ziemię i zakrywając ją ręcznikiem, który chwyciła z wnętrza budynku.

Dziewczyna jednak przekrzywiła głowę pytająco.

- Przecież moją obecność czujesz, więc... Racja... - nagle Sakurę olśniło. - Ja też go wcześniej nie wyczułam... I teraz też... Ale dlatego nie atakujesz? Nie widzisz go?

- Mmm... - Nezuko wydawała się być smutna.

- Spokojnie, zajmę się tym. Ty idź się gdzieś schować.

Nezuko jednak nie odpuszczała. Skupiła swój wzrok na gorących źródłach. Nic jednak nie była w stanie dostrzec.

- Dobrze, jeśli chcesz pomóc, to leć szybko po moje kimono.

- Mm!

Sakura została sama z demonem. Chłopcy powinni jednak być niedługo na ratunek... Musiała go po prostu przez jakiś czas przetrzymać.

Dziewczyna użyła białego sznurka, który wcześniej zabezpieczał jej, aktualnie straconą, rękawiczkę; do związania grzywki, by nie zasłaniała jej demonicznego oka.

Minuta... Tyle powinno im wystarczyć, by się tu zjawić. Nie jest to jednak demon wyższej klasy, więc powinnam się nim szybko zająć... - pomyślała Sakura, rzucając się na demona, używając do ataku swojej lewej ręki. - Chyba że Muzan mu dostarczył nieco więcej swojej krwi, dokładnie tak jak mnie, czy swoim najbliższym podwładnym... Wtedy może być źle.

Sakura radziła sobie wyjątkowo dobrze. No cóż, nie ona - jej ręka. Zachowywała się jak osobny byt, jednak jak przychodziło co do czego, była w stanie walczyć za Sakurę, gdyż zdawała sobie sprawę, że bez jej ciała nie będzie w stanie żyć - była pasożytem. Pomocnym pasożytem.

- Mm! - usłyszała nagle. Zrozumiała więc, że jest to Nezuko, która przyszła wraz z jej kimonem.

- Nezuko! - krzyknął po chwili Tanjiro. - Twój brat już biegnie na ratunek!

W samą porę - pomyślała Sakura, trafiając demona wprost w oko, dzięki czemu mogła oddalić się do Nezuko, by założyć wiśniowe kimono, ozdobione kwiatami sakura.

Wtedy też ujrzała najpiękniejszy widok w swoim życiu - woda strumieniami wylewała się z jednego miecza, tworząc przy tym nienaturalne wzory, zupełnie tak, jakby właściciel ostrza doskonale nad nią panował, wiedział jak nadać jej odpowiedni kształt, by była w stanie przeciąć wielkiego demona.

To woda ze źródła..? Nie... Ta jest bardziej niebieska, niż zielona... - Oczy Sakury nie mogły nadążyć za ruchami chłopaka, który władał czarnym ostrzem. - Tanjiro... Tak mu było?

Wtem jej wzrok skierował się na o wiele brutalniejszą scenę walki - chłopak z maską dzika zachowywał się zupełnie jak prawdziwe zwierzę, mimo to na tyle zwinnie posługując się przy tym wyszczerbionymi ostrzami, że również nie dało się oderwać od niego wzroku.

A wtedy jej wzrok padł na Zenitsu... Trzęsącego się w rogu źródła... Który krzyczał jakby zdzierali z niego skórę, lecz to nie on walczył w tej walce. Aż przykro było patrzeć na ten jakże poniżający męską dumę widok.

Nagle demon głośno ryknął, a jego ręka zamachnęła się na Nezuko, która dotychczas siedziała w przejściu z przebieralni do łaźni. Długie szpony jednak nie dosięgnęły jej, a czarną, wychudzoną rękę.

Ogromny demon, mogący ważyć nawet kilka ton, całą swoją siłą zaczął napierać na Sakurę, której nogi powoli uginały się od jego ciężaru.

Dlaczego jednak Nezuko nie reagowała na tego monstrum?

Wtem przybył jej wybawca, który skupił swój atak na nadgarstku demona, dzięki czemu skutecznie mu ją odciął.

- To ta para! - krzyknął Tanjiro, zeskakując tuż obok Sakury. - To przez nią Nezuko nic nie czuje. Demon musi w jakiś sposób tamować nią swój zamach.

- Para... Rozumiem! - krzyknęła Sakura, po czym chwyciła Nezuko za rękę i zaciągnęła ją do środka.

Tanjiro postanowił zaufać dziewczynie i powrócił do walki.

- Dlaczego zawsze gdy się gdzieś wybieramy, to musi być tam jakiś demon?! Boję się! - mruczał pod nosem Zenitsu. - To naprawdę musi być jakiś żart! Ja tutaj oczekuję kąpieli razem z Nezuko-chan, ale nieee, zawsze musi wyskoczyć nam coś naprzeciw! Nezuko-chaaaaaan!

Nezuko nagle wyskoczyła jak na zawołanie z szatni, mając na nosie drewniany spinacz, służący do wieszania prania. Dzięki temu bez problemu była w stanie zlokalizować demona i rzucić się na niego z pazurami.

Tanjiro odskoczył od demona, zaraz po tym jak przeciął jego klatkę piersiową, a następnie znowu przystanął obok Sakury.

- Dobra robota! To nam bardzo pomoże!

- Nie miałam lepszego pomysłu, to jedyne na co wpadłam...

- Cieszę się, że nam pomogłaś, Sakura! Mam też nadzieję, że razem rozłożymy tego demona na łopatki!

- Razem..?

- Mhm! Najpierw zajmiemy się nim, a potem... - Skoczył w górę, unosząc miecz nad sobą. - Znajdziemy i pozbędziemy się Muzana! Trzecia forma: Taniec rwącego nurtu!*

***

- Haru, zajmij się gośćmi.

- Dobrze, mamo.

Mały chłopiec, na oko mogący mieć pięć lat, ubrany w żółte kimono, podszedł do grupki nowo przybyłych osób.

Chłopiec zawsze to robił - pomagał zapracowanej, owdowiałej matce w ośrodku, który odziedziczyli po dziadkach.

- Zapraszam państwa do przebieralni, w tę stronę.

Był uczynny, pomocny... Dziecko idealne. Jego matka powinna być z niego dumna, jednak za każdym razem gdy na niego patrzyła, dopadała ją melancholia. Tak bardzo przypominał jej tę jedną osobę, która tragicznie odeszła, zabita przez demona. Wręcz rozszarpana.

To doprowadzało ją do szału. Za każdym razem. Jego śmiech, jego płacz, jego uśmiech, głos, czyny, ruchy, wygląd, oczy, włosy, WSZYSTKO.

Doprowadzał ją do szału.

Kiedy był już czas zamykania ośrodka, matka podeszła do synka z uśmiechem.

- Chodź, powinniśmy razem skorzystać z gorących źródeł. Należy nam się.

- Dobrze, mamo.

Dziecko z matką, idący razem do gorących źródeł, by wypocząć - z pozoru uroczy wygląd. Z pozoru.

Nagi chłopczyk wszedł ostrożnie do wody, zupełnie jak dobrze wychowane dziecko. Mama weszła zaraz za nim. Siedzieli w ciszy przez jakieś pięć minut, aż wreszcie kobieta się odezwała:

- Pamiętasz swojego ojca, Haru?

- Tatę? Trochę... Mówiłaś, że był podobny do mnie.

- Tak.. Podobny... Taki sam... Znaliśmy się od dzieciństwa. Mieszkaliśmy po sąsiedzku. Miłość od pierwszego wejrzenia... Wyglądasz dokładnie tak samo jak on wtedy... - Sięgnęła ręką do głowy chłopca. - Tak... samo. - I zaczęła podtapiać chłopca.

- Ma... Mamo! - próbował wyrwać się chłopiec. Wił się, krzyczał, drapał. - Nie mogę... Oddychać! Mamo! Mamo, co ty... Ro... Robisz? - Łapczywie wciągał powietrze przez usta, jednak przez to woda jedynie jeszcze bardziej dostawała się do jego gardła, trafiając tym samym do płuc.

Nagle twarz kobiety została zmasakrowana przez czyjeś pazury, dzieląc się na trzy części.

- Jakie to przykre, matka topiąca własne dziecko...

Chłopiec spojrzał w górę zaczerwionymi od wody oczami i ujrzał dobrze zbudowanego mężczyznę o bladej niczym porcelana skórze i czarnych jak atrament włosach.

- Jak ktoś ci nie pomoże, to zginiesz. Jestem w stanie cię uratować. - Wyciągnął wskazujący palec w górę. - To jak?

- Pomóż... mi...

I wbił w jego szyję swój długi pazur.

***

Tanjiro skutecznie odciął głowę demona, w trakcie gdy Nezuko i Sakura pozbawiły go możliwości ruchu, mocno raniąc pazurami jego nogi, a Inosuke odciął jego drugą rękę. Wielkie ciało runęło już bez głowy, która z kolei wpadła do gorącej wody.

- Mamo - powiedział nagle demon, zdeformowanym głosem. - Mamo, topię się. Mamo, pomóż.

Ten wcześniej przerażający, ogromny demon... Aktualnie wołał swoją mamę, błagał o pomoc, był przerażony.

Nagle Tanjiro podszedł do głowy, schylił się i ją podniósł.

- Już nie musisz się bać - powiedział smutnym tonem, który był zaskakująco uspokajający. - Nie pozwolę ci utonąć.

- Mam... o...

Demon, zalany łzami, powoli zaczął zamieniać się w pył. Sakura zaś przypatrywała się wszystkiemu ze zdziwieniem. Tanjiro... Naprawdę był wyjątkowy.

- Nie wydaje wam się... - zaczął Zenitsu, podchodząc do grupki. Wyglądał na zaniepokojonego. - Że ten ośrodek nagle stał się... Opustoszały?

- Jak tu weszłam, też nikogo nie było. Żadnej recepcji, gości... Niczego - odpowiedziała Sakura.

- Widocznie to właśnie ten demon sprawiał, że to miejsce wydawało się tętnić życiem - stwierdził Tanjiro. - Ale teraz, gdy go nie ma... To miejsce odeszło razem z nim.

***

- Interesujące, byłem pewien, że z takim utrudnieniem sobie nie poradzicie... Nezuko, Sakura... Jesteście moim największym dziełem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro